Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 23 czerwca 2024
w Esensji w Esensjopedii

Anna Kłodzińska
‹Przegrana stawka›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPrzegrana stawka
Data wydania1962
Autor
Wydawca MON
CyklKapitan Szczęsny
SeriaLabirynt
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl

PRL w kryminale: Peerelowska femme fatale
[Anna Kłodzińska „Przegrana stawka” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Opublikowana w MON-owskiej serii „Labirynt” „Przegrana stawka” Anny Kłodzińskiej ukazała się najpierw jako „gazetowiec” – i w takiej roli zapewne sprawdzała się nieźle. W zwartym wydaniu książkowym wybijają się jednak niedoskonałości fabuły. Zaskakuje też bijący z kart powieści mizoginizm, choć na szczęście jego nosicielem nie jest kapitan Szczęsny.

Sebastian Chosiński

PRL w kryminale: Peerelowska femme fatale
[Anna Kłodzińska „Przegrana stawka” - recenzja]

Opublikowana w MON-owskiej serii „Labirynt” „Przegrana stawka” Anny Kłodzińskiej ukazała się najpierw jako „gazetowiec” – i w takiej roli zapewne sprawdzała się nieźle. W zwartym wydaniu książkowym wybijają się jednak niedoskonałości fabuły. Zaskakuje też bijący z kart powieści mizoginizm, choć na szczęście jego nosicielem nie jest kapitan Szczęsny.

Anna Kłodzińska
‹Przegrana stawka›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPrzegrana stawka
Data wydania1962
Autor
Wydawca MON
CyklKapitan Szczęsny
SeriaLabirynt
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Kiedy już po październikowej „Odwilży” Anna Kłodzińska (1915-2008) postanowiła na dobre stać się autorką „powieści milicyjnych”, na bok odkładając inne swoje zainteresowania literackie i zawodowe, kolejne książki publikowała bardzo regularnie. Przez pierwsze lata związana była z Wydawnictwem Ministerstwa Obrony Narodowej, w którego serii „Labirynt” ukazały się: „Śledztwo prowadzi porucznik Szczęsny” (1957), „Złota bransoleta” (1958), „Srebrzysta śmierć” (1959), „Dwa włosy blond” (1960) oraz – omawiana dzisiaj – „Przegrana stawka” (1962). I w tym momencie ktoś mógłby mi wytknąć, że przecież pomiędzy dwoma ostatnimi dziełami jest rok przerwy. Owszem, lecz należy pamiętać, że w tym czasie na łamach stołecznego „Kuriera Polskiego” wydrukowano „Malwersantów” (1961), pierwszego w dorobku autorki kryminalnego „gazetowca”.
W tym samym zresztą czasie światło dzienne – tyle że w „Ilustrowanym Kurierze Polskim” (dzienniku mającemu siedzibę w Bydgoszczy, ale będącym czasopismem ogólnopolskim) – ujrzała powieść „Sprzysiężeni złu”, którą rok później, czyli w 1962, Wydawnictwo MON wypuściło w świat jako „Przegraną stawkę” (przyznam, że pierwotny prasowy tytuł podoba mi się dużo bardziej). W tamtych czasach „gazetowce” powstawały zazwyczaj na dwa sposoby: albo pisarz / pisarka oddawali do druku maszynopisy, które z jakiegoś powodu zostały odrzucone przez wydawnictwa (mogły decydować o tym względy cenzuralne bądź słabsza jakość artystyczna), co zakładało, że całość była już fabularnie zamknięta, albo tworzone były „na gorąco”, z dnia na dzień, względnie z tygodnia na tydzień (z uwzględnieniem wymaganej liczby odcinków).
Nie wiem, jak dokładnie wyglądało to w przypadku tego konkretnego kryminału Kłodzińskiej, ale jego struktura, fabularna niespójność (mająca odzwierciedlenie w sporym poszatkowaniu wątków), także zróżnicowana jakość literacka – świadczyłyby o tym, że autorka nie ukończyła powieści przed rozpoczęciem druku, że kolejne rozdziały dopisywała na bieżąco. Względnie że pracowała nad „Sprzysiężonymi złu” w czasie wolnym od innych zajęć, raczej nie w trybie ciągłym. W efekcie mimo całkiem interesującej intrygi, całość wypada słabiej. Choć trzeba przyznać, że autorka rozpoczęła tę historię nadzwyczaj zajmująco. Otóż pewnego październikowego dnia niedaleko Belwederu wypada na jezdnię wprost pod autobus komunikacji miejskiej zielona „warszawa”. Kierowca taksówki kręci wozem bez ładu i składu, jakby był potężnie pijany, by ostatecznie rozbić się na poboczu. Przybyły na miejsce porucznik Grzędzielski ze stołecznej Komendy Ruchu Drogowego stwierdza zgon (wątpliwości nie pozostawia co do tego wbita w klatkę piersiową kierownica).
Przedziwne to zdarzenie wprawia milicjantów z „drogówki” w osłupienie. Wcześniej nie mieli bowiem z czymś takim do czynienia. Zwłaszcza że, jak okazuje się po sekcji zwłok, kierowca Władysław Bruzik nie był pijany. Na dodatek w miejscu pracy miał dobrą opinię. Na razie sprawa zostaje niewyjaśniona i odłożona ad acta. Za parę tygodni trzeba będzie jednak do niej wrócić. Ale w tam zwanym „międzyczasie” wydarzają się inne dziwne rzeczy. W starej kamienicy na Grochowie milicja musi interweniować z powodu ostrej libacji alkoholowej, podczas której zatrzymane zostają młoda i piękna (choć już nieco zniszczona z powodu trybu życia) Ewa Pilsz i jej stara matka. Z kolei w spółdzielni „Zefir” z powodu malwersacji zostaje aresztowany jej prezes, a jego miejsce zajmuje świeżo upieczona pracownica Barbara Seńko, która doniosła funkcjonariuszom MO na swojego poprzednika (awans okazuje się więc nagrodą). W Barbarze zakochuje się od pierwszego wejrzenia młody kierownik wydziału kwaterunkowego Ryszard Skowroński, któremu jednak ostatecznie nie będzie dane skonsumować znajomości.
Z czasem okazuje się, że Ewa Pilsz zniknęła. W znalezionym w walizce na Dworcu Głównym w Warszawie pociętym na kawałki ciele kobiety (bez rąk i głowy) jej matka rozpoznaje, głównie po ubiorze, córkę. W rozmowie z porucznikiem Henrykiem Iżyckim stara kobieta wspomina coś o „zemście kierowców”, a ten kojarzy jej pijackie bajania ze sprawą Bruzika. Z tego też powodu postanawia pójść wyżej, do Pałacu Mostowskich, gdzie mieści się Komenda Miejska MO. Tam trafia do kapitana Szczęsnego i porucznika Kazimierza Kręglewskiego. Gdy okazuje się, że Bruzik był kochankiem zaginionej, a może nawet i zamordowanej Ewy (przegonionym przez swojego następcę), obie sprawy zaczynają się łączyć. Rozstrzygnąć tę kwestię pozwoli jedynie znalezienie tajemniczego Wojtka, który miał pewnego dnia skatować taksówkarza, by wybić mu z głowy amory z panną Pilsz. Całkiem możliwe, że to on stoi za obiema śmierciami.
Zanim jednak Szczęsny i Kręglewski (pod nadzorem swego bezpośredniego przełożonego, majora Stefana Daniłowicza) zabiorą się na poważnie za wyjaśnienie tej zagadki, Kłodzińska na krótko przenosi akcję do pogrążonego w zimowym letargu Zakopanego, gdzie w pensjonacie wypoczywa warszawska elita (lekarz, inżynier, profesor) i gdzie odnajduje się prezes spółdzielni „Zefir” Barbara Seńko, którą z jakiegoś powodu zaczyna interesować się miejscowa milicja. Sporo jest w „Przegranej stawce” wątków pobocznych. I chociaż im bliżej finału Kłodzińska zaczyna je ze sobą wiązać, czasami są to wyjątkowo grube ściegi. Nie wszystko też wypada w pełni przekonująco. I chociaż zrozumieć można fakt, że autorka ucieka od kreowania wizerunku Szczęsnego-superbohatera, to jednak zaczyna zastanawiać, gdy w trakcie kolejnego śledztwa popełnia on ten sam kardynalny błąd, pakując się tym samym w potężne, zagrażające jego życiu tarapaty.
Nie dość, że to są kroki podejmowane wbrew procedurom, to na dodatek często również wbrew logice. Owszem, można uznać, że napędzają one tym samym fabułę, przydając jej dramatyzmu, ale jednocześnie odzierają z prawdopodobieństwa zdarzeń. Za takie postępowanie prawdziwy, a nie literacki, milicjant poniósłby daleko idące konsekwencje. Szczęsny ma to szczęście, że major Daniłowicz zazwyczaj kryje go przed „wierchuszką” i że ostatecznie udaje się zawsze rozwiązać sprawę po myśli ludowej sprawiedliwości. W „Przegranej stawce” na plan pierwszy – obok „białego kapitana” – wybija się kobieta. Wyjątkowo perfidna i podstępna, okrutna i pozbawiona uczuć wyższych, z wyostrzonym jak u zwierzęcia zmysłem przetrwania. Przebijający z kart powieści mizoginizm jest absolutnie zaskakujący, tym bardziej że taką postać stworzyła pisarka, a nie któryś z maczystowskich twórców peerelowskich „powieści milicyjnych”.
koniec
7 czerwca 2024

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Perły ze skazą: Homo homini lupus est
Sebastian Chosiński

22 VI 2024

„Stado wilków” to nostalgiczna, ale nie łzawa, opowieść o drugiej wojnie światowej, która wyszła spod ręki Wasila Bykaua, jednego z najwybitniejszych białoruskich prozaików XX wieku. Jest historią czworga partyzantów, którzy pod osłoną nocy mają dotrzeć do lazaretu w sąsiednim oddziale. Niedaleko, ale jakby na drugim końcu świata.

więcej »

PRL w kryminale: Znowu wieprzowina na obiad!
Sebastian Chosiński

21 VI 2024

Chociaż na okładce oryginalnego wydania powieści „Kim jesteś Czarny?” widnieje nazwisko Stanisława Mierzańskiego, tak naprawdę napisała ją Anna Kłodzińska. Dlaczego tym razem posłużyła się pseudonimem? Najprawdopodobniej z tego powodu, by nie mieszać czytelnikom w głowach. Jej prawdziwe nazwisko miało bowiem kojarzyć się tylko z jednym bohaterem literackim – kapitanem Szczęsnym, którego tutaj brakuje.

więcej »

Ściskając w ręku kamyk zielony
Jarosław Loretz

20 VI 2024

„Miasto jadeitu” Fondy Lee przyjemnie odświeża sztywniejący ramy gatunkowe fantasy, oferując nietuzinkowy system magiczny zatopiony w sosie Dalekiego Wschodu.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.