Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 1 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Romuald Pawlak
‹Wilcza krew, smoczy ogień›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWilcza krew, smoczy ogień
Data wydania17 listopada 2006
Autor
Wydawca Fabryka Słów
ISBN83-60505-15-2
Format280s. 125×195mm
Cena28,50
Gatunekfantastyka, historyczna
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Mało fantasy, jeszcze mniej historii
[Romuald Pawlak „Wilcza krew, smoczy ogień” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Fantasy historyczna to bardzo fajne ułatwienie dla pisarza – nie musi wymyślać od podstaw świata, jego realiów i rządzących nim zasad, a czasem nawet postaci i imion. Wystarczy tylko dodać drobny rekwizyt fantasy, odrobinę zmienić realia, albo wypełnić swoją fantazją szczegóły pobieżnie tylko znanego wydarzenia… i voila! W ten sposób właśnie Romuald Pawlak stworzył swój zbiór opowiadań „Wilcza krew, smoczy ogień” – szkoda tylko, że jest to wyłącznie sztuka dla sztuki, przynosząca czytelnikowi raczej znużenie niż satysfakcję z lektury.

Jakub Gałka

Mało fantasy, jeszcze mniej historii
[Romuald Pawlak „Wilcza krew, smoczy ogień” - recenzja]

Fantasy historyczna to bardzo fajne ułatwienie dla pisarza – nie musi wymyślać od podstaw świata, jego realiów i rządzących nim zasad, a czasem nawet postaci i imion. Wystarczy tylko dodać drobny rekwizyt fantasy, odrobinę zmienić realia, albo wypełnić swoją fantazją szczegóły pobieżnie tylko znanego wydarzenia… i voila! W ten sposób właśnie Romuald Pawlak stworzył swój zbiór opowiadań „Wilcza krew, smoczy ogień” – szkoda tylko, że jest to wyłącznie sztuka dla sztuki, przynosząca czytelnikowi raczej znużenie niż satysfakcję z lektury.

Romuald Pawlak
‹Wilcza krew, smoczy ogień›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWilcza krew, smoczy ogień
Data wydania17 listopada 2006
Autor
Wydawca Fabryka Słów
ISBN83-60505-15-2
Format280s. 125×195mm
Cena28,50
Gatunekfantastyka, historyczna
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Książka zapowiada się bardzo dobrze: ładna grafika na okładce, z tyłu zachęcające notki (m.in. Jacka Komudy), a w środku zapewnienia autora o umiłowaniu historii, odwołania do Umberta Eco i Guya Gavriela Kaya oraz obietnica podróży przez tysiąc lat historii. Mottem tej wyprawy są słowa historyka Jerzego Topolskiego i cytat z „Baudolina” Eco – oba stawiające tezę, że to, co wiemy o minionych wiekach jest prawdziwe w skali makro, natomiast „małe prawdy”, szczegóły i drobniejsze wydarzenia znamy tylko w takiej formie, jaka najbardziej odpowiadała aktualnym potrzebom kronikarzy lub nie znamy ich wcale. W ten właśnie sposób za cel podróży przez historię stawia sobie Pawlak uświadomienie czytelnikowi, że smoki, magia i inne zjawiska nadprzyrodzone to nie produkty wybujałej fantazji, a fakty, które przez swą wyjątkowość i niskie prawdopodobieństwo skryły się w mrokach historii i utonęły pod powodzią przekazów tłumaczących wydarzenia w bardziej racjonalny i wygodny sposób. Niestety, i to efektowne opakowanie, i „skromne” porównania do Eco, są zupełnie nieadekwatne do przypadkowych, krótkich (książka ma co prawda 280 stron, ale jak to w przypadku Fabryki Słów bywa, bardziej troszczy się ona o oczy czytelnika niż drzewostan polskich lasów) i po prostu przeciętnych opowiadań.
Pawlak zabiera nas rzeczywiście w różne miejsca i różne etapy historii, ale obietnice o wędrówce przez tysiąc lat historii to lekka przesada. Pięć z ośmiu opowiadań to czyste średniowiecze i, choć rozpięte na przestrzeni kilkuset lat, to skąpstwo autora w serwowaniu opisów sprawia, że różnice są niezauważalne. Później skaczemy naprzód w czasy kolonizacji Ameryki („Splątany wzór”), jeszcze dalej do eksplozji nauki w wieku XVIII („Equnculus”, „Stary lód”), by wreszcie zakończyć opowieść czasami współczesnymi („Stary lód”). Geograficzny rozrzut jest większy, bo mamy tu i Nowy Świat („Splątany wzór”), i Afrykę („Krótki sen o opisaniu świata”) i cały przekrój przez Europę: od śródziemnomorskiego Rodos („Róże w maju”), przez Bałkany („Armia ślepców”), Alpy („Stary lód”) i ziemie niemieckie („Wieża Helfensteinów”, „Equnculus”), po Półwysep Iberyjski („Jaszczurczy pierścień”).
Niestety, wspomniana wcześniej „oszczędność” autora, wyrażająca się znikomą objętością i skupianiem się wyłącznie na fabule, z pominięciem tła i szczegółów, sprawia, że wszystkie opowiadania wydają się umiejscowione w nierealnej krainie na nieokreślonym (choć zbliżonym do średniowiecza) etapie historii. Więcej nawet, można odnieść wrażenie, że autor na siłę wrzuca tu i ówdzie rekwizyty, których jedynym celem jest uratowanie słabiutkiego związku jego opowiadań z historią i umieszczenie fabuły w konkretnej czasoprzestrzeni. Ewidentnie takim zabiegiem jest czytanie najnowszego bestsellera, „Kandyda”, przez bohatera „Starego lodu”, wspominanie Maurów przez postacie z „Jaszczurczego pierścienia”, albo obawa przed muzułmańską nawałnicą w „Różach w maju” (obie wzmianki o islamie właściwie nieistotne dla fabuły, równie dobrze mogliby się bohaterowie obawiać orków). Niestety jest to zdecydowanie niewystarczające, a czasami wygląda po prostu sztucznie. Opowieści Pawlaka mogą się dziać zawsze i wszędzie, nie są w żaden sposób zdeterminowane tymi wycinkami historii, w które usiłują się wpisać. W jeszcze jeden sposób autor próbuje uratować historię z okładkowego hasła „poznaj historię, która wymknęła się historykom” – poprzez krótkie odautorskie przedmowy, poprzedzające każde opowiadanie. Ten środek również jednak zawodzi, gdyż owe wprowadzenia są krótkie, mętne i ani nie odsłaniają czytelnikowi źródła pomysłu (czy też toku myślenia autora), ani nie zawierają wystarczającej ilości faktów, aby umiejscowić dobrze dany tekst na osi czasu albo stwierdzić, co w opowiadaniu jest faktem, a co inwencją autora (niszowość wybranych wydarzeń raczej nie pozwala posiadać takiej wiedzy skądinąd – mało kto słyszał o bitwie w wąwozie Strumy („Armia ślepców”) czy historii wielkiego mistrza zakonu joannitów Dieudonne’a de Gozona („Róże w maju”)).
Drugi zarzut, który można postawić zbiorkowi Pawlaka, i to dużo poważniejszy niż odstępstwo od realiów historycznych, to słabość konstrukcyjna opowiadań i wiejąca od nich nuda. Przede wszystkim, jak zostało wspomniane wcześniej, są mało różnorodne. Wszystkie mają podobny jednowątkowy schemat i podobne, powolne, ociężałe tempo. Wszystkie też mają kompletnie nieudane zakończenia – przewidywalne, urwane i następujące zbyt szybko. Skromna objętość opowiadań jest oczywiście jakimś wytłumaczeniem, ale kto bronił autorowi bardziej „pomęczyć pióro”? Tym bardziej, że w ogóle nietrafionym założeniem jest przedstawianie akcji rozciągniętej na miesiące i lata na kilkunastu zaledwie stronach. Powoduje to, że choć w melancholijnym (w złym tego słowa znaczeniu) nastroju, to równocześnie ekspresowo pędzimy od zawiązania akcji do perypetii, później fast forward i epilog, zwykle z większej perspektywy czasowej.
Kolejnym problemem jest miałkość treści. Niektóre teksty to zwykłe rekonstrukcje, przedstawienie danego wydarzenia, bez żadnej myśli przewodniej ani głębi, wyglądające jak wypisy z podręcznika historii. Bez wnikania w motywy, w psychologię postaci, bez uniwersalnych przesłań i przestróg (albo na bardzo płytkim poziomie, w rodzaju „nie wolno ufać siłom nadprzyrodzonym”). Ot, sztuka dla sztuki, bierzemy dane wydarzenie, fabularyzujemy wypis z encyklopedii i wsadzamy jakiś element nadprzyrodzony, np. wieszczkę, która zawczasu przepowiada rozwój wydarzeń. A do tego, nawet waloru edukacyjnego historyjki nie mają, bo fabularyzacja w wydaniu Pawlaka wcale nie oznacza, że oprócz prostego ciągu przyczynowo-skutkowego i dat, dowiemy się np. jak żyli ludzie w danym okresie, jak się ubierali, jak mówili, w jaki sposób myśleli – o nie, co to, to nie…
Dwa ciekawsze wyjątki to „Róże w maju” i „Krótki sen o opisaniu świata”. To pierwsze opowiadanie, traktujące o ugodzie, jaką zawarł pewien joannita ze smokiem i w jaki sposób pomogło mu to w walce o władzę w zakonie, jako jedyne posiada rozwiniętą fabułę, kilka różnych wątków, pełne postacie, dobre tempo i udane zakończenie. W sumie to nic wielkiego, absolutne minimum, aby tekst dawał jakąkolwiek przyjemność z czytania, ale na tle pozostałych wyróżnia się zdecydowanie. Zapewne jest to zasługa długości – „Róże…” są blisko dwa razy dłuższe niż pozostałe opowiadania, więc autor miał miejsce i na pogłębienie postaci, i na wprowadzenie wątków pobocznych. „Krótki sen…” ma natomiast interesujący koncept i głębsze wejście w psychologię postaci. Snuje tu autor opowieść o starzejącym się następcy tronu afrykańskiego mocarstwa, Yannurisie, który zgodnie ze zwyczajem całe życie spędził w odosobnieniu (aby uniknąć walki o tron), gdzie jego światopogląd kształtowały nie wojny i intrygi dworskie, a umiłowanie ksiąg i wiedzy. Jego największe życiowe marzenie, sporządzenie map sąsiadujących z jego państwem krain, może się łatwo urzeczywistnić, gdy panujący umiera i Yannuris wstępuje na tron. Niestety, król nie okazuje się jedynym i niepodzielnym władcą, a magnateria bardziej myśli o wojnie niż wysyłaniu ekspedycji naukowych. Opowiadanie jest przewidywalne, ale nie przeszkadza to w cieszeniu się wizją świata i kibicowaniu bohaterowi (to oprócz „Róż w maju” jedyny tekst, który wzbudza jakiekolwiek zaangażowanie czytelnika).
Czy więc jest „Wilcza krew, smoczy ogień” jest totalną porażką? Nie. Pawlak ma warsztat na niezłym poziomie i to pozwala czytelnikowi szybko i bez bólu przebrnąć przez książeczkę, czemu zdecydowanie sprzyja jej niewielka objętość. Ponadto „Róże…” oraz „Krótki sen…” ratują sytuację i sprawiają że ostateczne wrażenie nie jest takie złe. Problem w tym, że spodziewając się ambitniejszej i refleksyjnej fantasy historycznej, czytelnik dostaje bardzo przeciętne opowiadania, słabo umiejscowione w historii, a i fantastyki też czasem jak na lekarstwo i to na siłę umieszczonej (na zasadzie rekwizytów, bez których fabuła mogłaby się obejść). Okropne ilustracje wewnątrz książki (nijak nieprzystające do ładnej okładki) tylko pogarszają odbiór i ostatecznie sytuują „Wilczą krew, smoczy ogień” w rejonach przeciętnego czytadła.
Plusy:
  • pomysł na „Krótki sen…”
  • szybko się czyta
Minusy:
  • schematyczność i podobieństwo kolejnych opowiadań
  • uboga fabuła, złe zakończenia
  • słabe osadzenie w realiach historycznych
  • ilustracje
koniec
17 września 2007
P.S. Szukającym DOBREJ polskiej fantasy historycznej polecam raczej „Kiedy Bóg zasypia” Rafała Dębskiego.

Komentarze

20 VIII 2010   14:11:23

Biorąc pod uwagę recenzję, nie nazwałbym książki pana Pawlaka sztuką dla sztuki. Może sztuką dla pieniędzy. Sztuka dla sztuki to trochę coś innego, chociaż w licealnym nauczaniu zwykło się traktować to pojęcie jako negatywne.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ten okrutny XX wiek: Budowle muszą runąć
Miłosz Cybowski

29 IV 2024

Zdobycie ruin klasztoru na Monte Cassino przez żołnierzy armii Andersa obrosło wieloma mitami. Jednak „Monte Cassino” Matthew Parkera bardzo dobrze pokazuje, że był to jedynie drobny epizod w walkach o przełamanie niemieckich linii obrony na południe od Rzymu.

więcej »

Jak to dobrze, że nie jesteśmy wszechwiedzący
Joanna Kapica-Curzytek

28 IV 2024

Czym tak naprawdę jest tytułowa siła? Wścibstwem czy pełnym pasji poznawaniem świata? Trzech znakomitych autorów odpowiada na te i inne pytania w tomie esejów pt. „Ciekawość”.

więcej »

PRL w kryminale: Człowiek z blizną i milicjant bez munduru
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Szczęsny szybko zaskarbił sobie sympatię czytelników, w efekcie rok po roku Anna Kłodzińska publikowała kolejne powieści, w których rozwiązywał on mniej lub bardziej skomplikowane dochodzenia. W „Srebrzystej śmierci” Białemu Kapitanowi dane jest prowadzić śledztwo w sprawie handlu… białym proszkiem.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Groch z kapustą
— Michał Foerster

Zrobieni w balona
— Michał Foerster

Rozczarowaniem i niesmakiem
— Agnieszka Szady

Wody cierpienia
— Romuald Pawlak

Igraszki z babcią Prawdą Historyczną
— Eryk Remiezowicz

Hidalgos de putas
— Paweł Pluta

Tegoż autora

Więcej wszystkiego co błyszczy, buczy i wybucha?
— Miłosz Cybowski, Jakub Gałka, Wojciech Gołąbowski, Adam Kordaś, Michał Kubalski, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Nieprawdziwi detektywi
— Jakub Gałka

O tych, co z kosmosu
— Paweł Ciołkiewicz, Jakub Gałka, Jacek Jaciubek, Adam Kordaś, Michał Kubalski, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski

Wszyscy za jednego
— Jakub Gałka

Pacjent zmarł, po czym wstał jako zombie
— Adam Kordaś, Michał Kubalski, Jakub Gałka, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Jarosław Robak, Beatrycze Nowicka, Łukasz Bodurka

Przygody drugoplanowe
— Jakub Gałka

Ranking, który spadł na Ziemię
— Sebastian Chosiński, Artur Chruściel, Jakub Gałka, Jacek Jaciubek, Michał Kubalski, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Ludzie jak krewetki
— Jakub Gałka

Katana zamiast pazurów
— Jakub Gałka

Trzy siostry Thorgala
— Jakub Gałka

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.