Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 5 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Władimir Abarinow
‹Oprawcy z Katynia›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułOprawcy z Katynia
Tytuł oryginalnyКатынский лабиринт
Data wydania23 lutego 2007
Autor
PrzekładWalentyna Dworak
Wydawca Znak
ISBN978-83-240-0792-9
Format344s. 158×225mm; oprawa twarda, obwoluta
Cena44,50
Gatunekhistoryczna, non‑fiction
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Ten okrutny XX wiek: O krok od Minotaura
[Władimir Abarinow „Oprawcy z Katynia” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Oprawcy z Katynia” Władimira Abarinowa to efekt dziennikarskiego śledztwa, jakie Rosjanin przeprowadził na temat zbrodni katyńskiej na przełomie lat 80. i 90. XX wieku. Można się zastanawiać, jaki sens ma publikowanie w Polsce książki, która swój pierwodruk miała przed siedemnastoma laty, skoro od tamtej pory wydano dziesiątki pozycji przedstawiających nowszy stan badań… A jednak ma – Abarinow przytoczył bowiem wiele relacji osób, z którymi polscy historycy przed dwudziestu laty rozmawiać nie mogli, a których dzisiaj nie ma już pośród żywych.

Sebastian Chosiński

Ten okrutny XX wiek: O krok od Minotaura
[Władimir Abarinow „Oprawcy z Katynia” - recenzja]

„Oprawcy z Katynia” Władimira Abarinowa to efekt dziennikarskiego śledztwa, jakie Rosjanin przeprowadził na temat zbrodni katyńskiej na przełomie lat 80. i 90. XX wieku. Można się zastanawiać, jaki sens ma publikowanie w Polsce książki, która swój pierwodruk miała przed siedemnastoma laty, skoro od tamtej pory wydano dziesiątki pozycji przedstawiających nowszy stan badań… A jednak ma – Abarinow przytoczył bowiem wiele relacji osób, z którymi polscy historycy przed dwudziestu laty rozmawiać nie mogli, a których dzisiaj nie ma już pośród żywych.

Władimir Abarinow
‹Oprawcy z Katynia›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułOprawcy z Katynia
Tytuł oryginalnyКатынский лабиринт
Data wydania23 lutego 2007
Autor
PrzekładWalentyna Dworak
Wydawca Znak
ISBN978-83-240-0792-9
Format344s. 158×225mm; oprawa twarda, obwoluta
Cena44,50
Gatunekhistoryczna, non‑fiction
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Władimir Abarinow w drugiej połowie lat 80. XX wieku, kiedy zainteresował się sprawą mordu w Katyniu, był dziennikarzem renomowanej „Litieraturnoj Gaziety”. Znany ze swoich polonofilskich sympatii, chcąc w pewnym sensie spłacić dług zaciągnięty wobec kultury zachodniego sąsiada, postanowił przeprowadzić własne dziennikarskie śledztwo na temat masakry polskich oficerów dokonanej wiosną 1940 roku w Kozich Górach nieopodal Smoleńska. Rozpoczynając pracę, nie mógł jeszcze liczyć na to, że jej wyniki przedstawi na łamach własnej gazety, tym bardziej nie spodziewał się, że wyda w Związku Radzieckim książkę na ten temat. Wkrótce jednak – latem 1989 roku, gdy cały świat obchodził 50 rocznicę wybuchu II wojny światowej – sytuacja zmieniła się na tyle, że światło dzienne ujrzały wreszcie pierwsze prasowe publikacje o pakcie Ribbentrop-Mołotow, a w ślad za nimi pojawiły się teksty podejmujące sprawę mordu katyńskiego. Abarinow był jednym z pierwszych, którzy pisali o nim w prasie radzieckiej. Jego artykuły spotykały się z ogromnym zainteresowaniem czytelników, prowokowały ich również do pisania listów do autora, a niekiedy nawet – do zaskakujących zwierzeń. Dziennikarz z czasem zaczął spotykać się ze swoimi korespondentami, po nitce do kłębka docierał coraz dalej, zagłębiając się w samo jądro ciemności. Pisząc przed dwoma laty przedmowę do polskiego wydania „Oprawców z Katynia”, stwierdził z goryczą: „Byłem w labiryncie, lecz do Minotaura nie dotarłem”. A jednak udało mu się wiele – dotarł do dokumentów i ustalił informacje, które w następnych latach stały się podstawą do dalszych badań. Pamiętać zaś trzeba, że pracował w skrajnie trudnych warunkach – mimo Gorbaczowowskiej „pierestrojki” Związek Radziecki wciąż jeszcze istniał, a w elitach sowieckiej władzy mało kto godził się na szarganie „dobrego imienia” dawnych enkawudzistów. Zapewne w drugiej połowie lat 80. żyli jeszcze ci, którzy strzelali w głowy polskich oficerów w Kalininie (dzisiejszym Twerze), Charkowie i w katyńskim lesie.
Abarinow, czego nie ukrywa, nie miał ambicji napisania książki historycznej wyjaśniającej całość problemu. W 1991 roku przyznawał: „Nie miałem zamiaru opowiadać systematycznie wszystkich wydarzeń, które dotyczą sprawy katyńskiej – zrobili to już inni autorzy, których książki trzeba tylko przetłumaczyć i wydać”. Miał oczywiście na myśli pisarzy emigracyjnych, w zdecydowanej większości polskich (chociażby Józefa Mackiewicza). „Pisałem jedynie o tym, o czym mogłem powiedzieć coś nowego (…)” – dodawał. Nie zapominajmy jednak, że dzisiaj określenie „coś nowego” w przypadku masakry w Kozich Górach będzie już miało zupełnie inne znaczenie. Mimo obiektywnych trudności Abarinow miał też wielką szansę, z której nie mogli skorzystać autorzy znajdujący się na Zachodzie – miał dostęp do wciąż jeszcze żyjących świadków tamtych czasów. Oczywiście pod warunkiem, że w ogóle zgodziliby się oni udzielić mu jakichkolwiek informacji. Do pracy zabrał się z podziwu godnym zapałem i systematycznością, rozpoczynając śledztwo od analizy dostępnych dokumentów. Jak sam wspominał odnośnie do 1989 roku: „Były to dziwne czasy. Jeszcze istniała cenzura, lecz już nie wiedziała, co wolno, a czego nie”. Podobnie było zresztą z państwowymi archiwami, które nierzadko nieświadomie godziły się na udostępnianie źródeł pośrednio choćby potwierdzających sowiecką winę, choć oficjalnie władze Związku Radzieckiego wciąż stały na stanowisku, że za mord odpowiada Wehrmacht. Bo przecież właściwe zinterpretowanie list przewozowych Wojsk Konwojowych NKWD, które w kwietniu 1940 roku wielokrotnie transportowały polskich jeńców z Kozielska do Smoleńska, a następnie do Gniezdowa (czyli stacji kolejowej najbliższej lasku katyńskiego), nie nastręcza żadnych trudności1). Rozmowa, którą Abarinow odbył z wciąż jeszcze żyjącym pięćdziesiąt lat później Aleksiejem Łukinem, dowódcą łączności 136. batalionu wspomnianych wyżej wojsk, potwierdziła jedynie domysły autora.
Niezwykle przejmującymi fragmentami książki rosyjskiego dziennikarza są opisy warunków, w jakich żyli w Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku polscy oficerowie. Nie dlatego, że poddawano ich tam nieludzkiemu traktowaniu, a wręcz przeciwnie – starano się zapewnić w miarę znośne warunki, jakby chcąc w ten sposób uśpić ich czujność tuż przed „ostatecznym rozwiązaniem”. Najlepiej udokumentowane relacjami świadków, czyli cywilnych Rosjan, którzy pracowali w obozach w czasie, gdy więzieni byli tam Polacy, są warunki panujące w Kozielsku2) i Ostaszkowie. W pierwszym z obozów zorganizowano nawet kino, w którym systematycznie wyświetlano najnowsze produkcje kinematografii radzieckiej; także takie, których nie można było obejrzeć na ekranach normalnych kin3). Abarinowowi udało się również odnaleźć i skłonić do rozmowy Leonida Rajchmana (zmarł wkrótce potem, w 1990 roku), w czasie wojny przez jakiś czas naczelnika wydziału Głównego Zarządu Bezpieczeństwa Państwowego NKWD, którego nazwisko parokrotnie przewijało się w sprawie katyńskiej. I chociaż Rajchman wypierał się jakichkolwiek z nią związków, autor „Oprawców…” nie ma wątpliwości, że wysoko postawiony były czekista po prostu nie mówił prawdy4). Do najwartościowszych partii książki należy zaliczyć także rozdział poświęcony procesowi norymberskiemu i sowieckim zabiegom, które zmierzały do obarczenia wojsk niemieckich odpowiedzialnością za zbrodnię w Kozich Górach. Na marginesie tych rozważań Abarinow postanowił poddać powtórnej ocenie postępowanie rosyjskich włodarzy Smoleńska z czasów hitlerowskiej okupacji – burmistrza Borysa Mieńszagina oraz jego zastępcy Borysa Bazylewskiego. Polskiemu czytelnikowi wątki te mogą wydać się mniej zajmujące, należy jednak pamiętać o tym, że za głoszenie prawdy o masakrze katyńskiej często ogromną cenę zapłaciło także wielu Rosjan.
Przygotowując polskie wydanie swojej książki, mieszkający obecnie w Stanach Zjednoczonych dziennikarz dopisał jeden rozdział – „Tajne staje się jawne”. W skrócie prześledził w nim zmiany w podejściu władz radzieckich i rosyjskich do sprawy Katynia. Wiele gorzkich słów poświęcił przede wszystkim Michaiłowi Gorbaczowowi, nieco w ten sposób mącąc obraz wielkiego męża stanu, który doprowadził do dekompozycji Imperium Zła. Niestety, o nowych władzach Rosji nie mógł napisać lepiej. Wymienił jednak nazwiska swoich rodaków, którzy – podobnie jak on, często wbrew opinii publicznej we własnym kraju – starali się dociec prawdy. Chyba warto, byśmy ich zapamiętali: m.in. prokuratora pułkownika (potem generała) Aleksandra Tretieckiego, który na polecenie Naczelnej Prokuratury Wojskowej ZSRR kierował latem 1991 roku śledztwem w Charkowie i Miednoje, oraz prokuratora wojskowego Anatolija Jabłokowa, który – narażając się swoim przełożonym – postulował, aby najwyższe władze państwowe Rosji (miało to już bowiem miejsce w 1994 roku) uznały Katyń za niepodlegającą przedawnieniu zbrodnię ludobójstwa… Pisząc „Oprawców…” na początku lat 90. ubiegłego wieku, Abarinow o wielu rzeczach nie mógł jeszcze wiedzieć. Niekiedy snuł domysły. Jak się jednak okazało, intuicja – wynikająca zapewne ze znajomości sowieckich realiów – go nie zawiodła. Ani gdy domniemywał, że więźniów Ostaszkowa pomordowano w Kalininie (Twerze) i pochowano w Miednoje, a nie – jak twierdzili „naoczni” świadkowie – potopiono na barkach w Morzu Białym. Ani gdy domyślał się, że hitlerowcy o zbrodni wiedzieli już w 1940 roku, a na jej ujawnienie czekali przez trzy lata, mając nadzieję, że w newralgicznym dla siebie momencie, czyli po klęsce stalingradzkiej, uda im się tą sprawą wbić klin między państwa koalicji antyhitlerowskiej. Książka rosyjskiego dziennikarza w pewnym sensie wyprzedziła swoją epokę, dlatego też po dziś dzień zachowuje zaskakującą aktualność.
koniec
17 czerwca 2008
1) Co ciekawe, w rozkazach wydanych Wojskom Konwojowym NKWD, które odpowiadały za dostarczenie polskich jeńców z obozów do miejsc kaźni, wydane im zadanie określono mianem „zmniejszenia liczebności obozu”.
2) Abarinow był chyba pierwszym autorem, który zwrócił uwagę na to, jak splotły się losy polskich oficerów więzionych w Kozielsku z losami bohaterów „Braci Karamazow” Fiodora Dostojewskiego. Opisany przez mistrza z Petersburga mnich Zosima wzorowany był bowiem na mnichu Ambrożym, który przebywał właśnie w kozielskiej Pustelni Optyńskiej. Po rewolucji październikowej klasztor zlikwidowano, a mnichów wypędzono, tworząc w tym miejscu sanatorium im. Gorkiego, które w końcu września 1939 roku ustąpiło miejsca obozowi jenieckiemu.
3) Według dziennika prowadzonego przez zamordowanego w Katyniu Józefa Zięcinę, w ciągu kilku miesięcy jeńcy mogli obejrzeć m.in. tak sztandarowe sowieckie dzieła X Muzy, jak „Czapajew”, „My z Kronsztadu”, „Matka”, „Lenin w 1918 roku”, a nawet „Aleksander Newski”. Dziwi zwłaszcza obecność na liście ostatniego z obrazów. Otwarcie antyniemiecka superprodukcja (oczywiście jak na 1938 rok) Siergieja Eisensteina została bowiem wycofana z radzieckich kin latem 1939 roku po podpisaniu paktu Ribbentrop-Mołotow. Pokaz zorganizowany dla więźniów Kozielska musiał odbyć się więc na specjalnych warunkach, zapewne za zgodą najwyższych władz państwowych.
4) Według niektórych źródeł człowiek ten miał odpowiadać za przesłuchania wybranych jeńców Kozielska i Starobielska, których osadzono w moskiewskich więzieniach na Łubiance i w Butyrkach. W 1941 roku to z nim miał się spotkać rotmistrz Józef Czapski poszukujący na rozkaz generała Andersa „zaginionych” oficerów. Wreszcie rok po wojnie Rajchman był ponoć odpowiedzialny za preparowanie świadków na proces norymberski, podczas którego Sowieci chcieli przerzucić winę za mord katyński na Niemców. W tym kontekście wiadomość o tym, że pod koniec życia dawny enkawudzista został kosmologiem-amatorem i opublikował nawet dwie książki na ten temat, brzmi jak wyjątkowo ponury żart.

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Fakty i wyobraźnia
Joanna Kapica-Curzytek

5 V 2024

„Przepis na potwora” to książka na wysokim poziomie, popularyzująca w oryginalny sposób naukę i jej historię. W jej tle jest słynny utwór literacki, a efekt tego połączenia jest wręcz znakomity.

więcej »

PRL w kryminale: Nie bądź jak kura w Wołominie!
Sebastian Chosiński

3 V 2024

Szczęsny to ma klawe życie! Nie nudzi się nawet jednego dnia, ponieważ w peerelowskiej Warszawie zbrodnie popełniane są bez opamiętania. A że jest inteligentny i zawsze dopina swego, wzbudza podziw współpracowników i przełożonych. Miewa też magnetyczny wpływ na kobiety, chociaż nie pozwala sobie zamącać umysłu ich urodą. Dlatego też udaje mu się w końcu rozwikłać w „Dwóch włosach blond” wielce skomplikowaną intrygę kryminalną.

więcej »

Przerwane beztroskie dzieciństwo
Marcin Mroziuk

2 V 2024

Z jednej strony „Sprzedawca marzeń” to po prostu wciągająca powieść przygodowa, z drugiej zaś strony książka Katarzyny Ryrych przybliża młodym czytelnikom gęstniejącą atmosferę przed wybuchem II wojny światowej i cierpienia ludności cywilnej na jej początku.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.