Ten okrutny XX wiek: Żydowski miraż Ziemi Obiecanej [Aleksander Mielichow „Czerwony Syjon” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Aleksander Mielichow trafił do literatury kuchennymi drzwiami, z wykształcenia jest bowiem matematykiem. Jego pierwsza wydana w Polsce powieść – „Czerwony Syjon” – nawiązuje do sowieckiej utopii z lat 30. XX wieku, kiedy to w dalekim Birobidżanie założony został Żydowski Obwód Autonomiczny. Ten stalinowski raj dla Żydów istnieje zresztą po dziś dzień, szczęścia chyba jednak nikomu nie przyniósł.
Ten okrutny XX wiek: Żydowski miraż Ziemi Obiecanej [Aleksander Mielichow „Czerwony Syjon” - recenzja]Aleksander Mielichow trafił do literatury kuchennymi drzwiami, z wykształcenia jest bowiem matematykiem. Jego pierwsza wydana w Polsce powieść – „Czerwony Syjon” – nawiązuje do sowieckiej utopii z lat 30. XX wieku, kiedy to w dalekim Birobidżanie założony został Żydowski Obwód Autonomiczny. Ten stalinowski raj dla Żydów istnieje zresztą po dziś dzień, szczęścia chyba jednak nikomu nie przyniósł.
Aleksander Mielichow ‹Czerwony Syjon›Mielichow przyszedł na świat w 1947 roku jako Aleksander Mejlachs. Przynajmniej początkowo nie wiązał swej przyszłości z literaturą, dlatego też rozpoczął studia na wydziale mechaniczno-matematycznym Państwowego Uniwersytetu Leningradzkiego, które ukończył w 1969 roku. Pozostał na uczelni i pięć lat później otrzymał tytuł kandydata nauk (odpowiednik polskiego doktora). Z pracy w tajnym ośrodku badań jądrowych, na której szczególnie mu zależało, nic jednak nie wyszło – z racji swojego żydowskiego pochodzenia nie cieszył się bowiem zaufaniem władz. Pod koniec lat 70. zaczął pisać prozę, możliwość publikacji zyskał jednak dopiero w epoce pierestrojki. Dzisiaj ma już na koncie kilka powieści i tomów opowiadań, znany jest również jako publicysta. „Czerwony Syjon” pierwotnie ukazał się, w nieco okrojonej wersji, w czasopiśmie „Znamja”, wydanie książkowe pojawiło się natomiast nakładem petersburskiej oficyny Limbus Press w 2005 roku. Do rąk polskiego czytelnika książka trafiła dwa lata później. Głównym bohaterem „Czerwonego Syjonu” jest wiekowy już, mieszkający w Izraelu, choć pochodzący z Polski, pisarz Bencjon Szamir (wzorowany ponoć na postaci historycznej, choć autor nigdzie nie wspomina, o kogo konkretnie chodzi). Po wielu latach życia na obczyźnie z trudem godzi się z myślą, że przegrał swoją batalię z losem. Nie rozumie go żona, która – choć jest Żydówką wywodzącą się z Niemiec – lata wojny spędziła na emigracji, z dala od potworności, jakie hitlerowcy zgotowali jej rodakom. Świetnie zapowiadający się syn również zawodzi ojcowskie oczekiwania. Jakby jeszcze tego było mało, Szamir przeżywa kryzys twórczy – pragnie spisać dla potomnych swoje wspomnienia, ale nie potrafi znaleźć odpowiednich słów. Dochodzi wówczas do wniosku, że być może jedynym ratunkiem jest dlań – jako swoiste katharsis – wyprawa do kraju, w którym podczas wojny doświadczył najprawdziwszego koszmaru. Znany i cieszący się w swojej nowej ojczyźnie sporym autorytetem pisarz nie ma większego problemu z załatwieniem pracy w placówce dyplomatycznej. Wkrótce też wyrusza do Moskwy jako attaché kulturalny Izraela. W Rosji wciąż jednak prześladuje go pewne wspomnienie z dzieciństwa – wizja „żydowskiego raju”, który dla mieszkających w Związku Radzieckim potomków Mojżesza i Abrahama w Birobidżanie 1) stworzył Stalin. Tam właśnie miała znaleźć podczas wojny swą spokojną przystań rodzina Szamira; ostatecznie jednak po wielu tragicznych przejściach młody Bencjon trafił do Palestyny. Dopiero po kilkudziesięciu latach dane mu będzie wyprawić się na Daleki Wschód i skonfrontować utopijną wizję sowieckiego dyktatora z rzeczywistością. Chociaż akcja „Czerwonego Syjonu” rozpoczyna się w naszych czasach, powieść opowiada przede wszystkim o latach wojny. W retrospekcjach poznajemy dość dokładnie wojenne losy Bencjona i całej jego rodziny – począwszy od września 1939 roku, kiedy to na ulicach Biłgoraja pojawiają się hitlerowskie czołgi, aż po rok 1948, kiedy to Szamir bierze udział w wojnie o niepodległość Izraela. Co spotkało go w międzyczasie? Niezwykle bolesne zetknięcie się z sowiecką rzeczywistością, nijak mającą się do propagandowych haseł rozpowszechnianych jeszcze przed wojną wśród komunizujących Żydów w Polsce. Symbolem tej ułudy staje się dla głównego bohatera właśnie ów mityczny Birobidżan – Ziemia Obiecana, do której chłopiec pragnie dotrzeć za wszelką cenę, zarażony wiarą w socjalizm przez swego przyjaciela, biłgorajskiego szewca Berla. Książka Mielichowa jest opowieścią o upadku i rozkładzie. O chorobie wywołanej wirusem komunizmu, który niszczy nie tylko pojedynczych ludzi, ale nawet całe narody. Czytelnik obserwuje jej diabelski rozwój na przykładzie rodziny Szamira, która z biegiem czasu rozpada się jak domek z kart. W nowej sowieckiej rzeczywistości tracą bowiem znaczenie wszystkie dotychczasowe wartości, w tym również i rodzinne więzi. Dopełnieniem koszmaru jest decyzja, którą podejmuje matka Bencjona – gdy głód zagląda im głęboko w oczy, oddaje syna do sierocińca, tłumacząc wychowawcom, że dziecko jest przybłędą-sierotą. Chłopcu nic nie zostanie oszczędzone, a gdy wiele lat po wojnie, już w Izraelu, odnajdzie ocalałych nielicznych członków rodziny, nie będzie w stanie pozbyć się natrętnych myśli, że znacznie więcej szczęścia mieli ci, którzy nie przetrwali. To nie jest łatwa lektura. I to nie tylko z powodu tematu. Dodatkową trudnością dla mniej wyrobionego czytelnika może okazać się styl Mielichowa. Autor zrezygnował z linearnej narracji: fabuła jest rwana, pełna luk, które wypełnić trzeba samemu – by to się jednak udało, niezbędna jest odpowiednia wiedza historyczna. Można się także zastanawiać, czy podobna formuła opowieści jest najlepszą dla przedstawienia takiej właśnie historii. Czy o Zagładzie – bo choć akcja „Czerwonego Syjonu” rozgrywa się w Związku Radzieckim, nie można mieć wątpliwości, że dotyka problemu szeroko rozumianej Zagłady narodu żydowskiego podczas II wojny światowej – należy pisać w sposób, który sprawia, że walory literackie zaczynają dominować nad fabułą?… Ponad czterdzieści lat temu ogromne kontrowersje wywołała we Francji powieść „Krew nieba” autorstwa polskiego pisarza żydowskiego pochodzenia Piotra Rawicza 2), w której w sposób typowy dla postmodernistów przedstawił on własne doświadczenia obozowe z pobytu w Auschwitz. I chociaż Mielichow – zaliczany do petersburskiej szkoły pisarskiej – nie idzie aż tak daleko w eksperymentach językowych, można w pewnym stopniu odnieść do jego powieści słowa, którymi francuski krytyk Claude Bourdet starał się scharakteryzować książkę Polaka: „Zniewalająca. Męcząca. Zbyt zręczna. Niezręczna. Wstrząsająca.” W przypadku „Czerwonego Syjonu” należałoby odrzucić jedynie pierwsze stwierdzenie, pozostałe pasują już idealnie. 1) Birobidżan to miasto będące stolicą Żydowskiego Okręgu Autonomicznego, utworzonego przez Stalina 7 maja 1934 roku na Dalekim Wschodzie, w pobliżu granicy z Chinami. Tam docelowo miała trafić ludność żydowska z całego imperium. Przesiedlenia (w sporej części przymusowe) rozpoczęły się już pod koniec lat 20. XX wieku. Językiem urzędowym po dziś dzień – obok rosyjskiego – jest jidysz. Nad fenomenem Birobidżanu zastanawiali się już polscy publicyści okresu międzywojennego, dostrzegając w nim – trafnie zresztą – zakamuflowany sposób walki Stalina z szerzącym się w Związku Radzieckim syjonizmem.
2) Przez cztery dekady „Krew nieba” była w Polsce kompletnie nieznana, mimo że w 1961 roku uhonorowano ją w Paryżu Prix Rivarol, nagrodą wręczaną corocznie najwybitniejszemu utworowi napisanemu po francusku przez nie-Francuza. Na polskie tłumaczenie trzeba było czekać do 2003 roku, kiedy to na publikację książki zdecydowało się Wydawnictwo Krakowskie. Jej autor nie żył już wówczas od ponad dwudziestu lat. Popełnił samobójstwo, nie mogąc pogodzić się ze śmiercią żony.
|