Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 17 czerwca 2024
w Esensji w Esensjopedii

‹Białe szepty›

EKSTRAKT:10%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBiałe szepty
Data wydania25 listopada 2008
Wydawca Replika
ISBN978-83-60383-78-0
Format376s. 145×205mm
Cena29,90
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Fantastyka z IV ligi
[„Białe szepty” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Pomysł był niby taki sam co w „Nowe idzie” – zebrać opowiadania polskich debiutantów, określić temat książki (sztuka) i hajże na czytelnika. Tyle że w przypadku „Białych szeptów” mamy do czynienia z klęską na całej linii. Może dlatego, że dobrano twórców naprawdę początkujących, a może powodem jest brak jakiejkolwiek refleksji redaktorów nad wydanymi tekstami.

Michał Foerster

Fantastyka z IV ligi
[„Białe szepty” - recenzja]

Pomysł był niby taki sam co w „Nowe idzie” – zebrać opowiadania polskich debiutantów, określić temat książki (sztuka) i hajże na czytelnika. Tyle że w przypadku „Białych szeptów” mamy do czynienia z klęską na całej linii. Może dlatego, że dobrano twórców naprawdę początkujących, a może powodem jest brak jakiejkolwiek refleksji redaktorów nad wydanymi tekstami.

‹Białe szepty›

EKSTRAKT:10%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBiałe szepty
Data wydania25 listopada 2008
Wydawca Replika
ISBN978-83-60383-78-0
Format376s. 145×205mm
Cena29,90
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Sztuka to temat szeroki i głęboki, przy czym nie dla debiutantów z „Białych szeptów”. Młodym wilkom polskiej fantastyki kojarzy się ona z ożywającymi pomnikami („Il mago del potere” Anny Zgierun, „Szklane oczy” Tomasza Wróbla), magicznymi obrazami („Znikające obrazy” Małgorzaty Brejnak, „Kościół w Auvers” Roberta Cichowlasa, „Malarz psów” Bogdana Lutnika), ewentualnie diabelską muzyką („Koncert wszechczasów” Radosława Schellera, „Białe szepty” Piotra Roemera). Z 20 opowiadań zamieszczonych w zbiorze większość traktuje o szalonych malarzach albo ich dziełach mordujących bohaterów, pozostałe zaś eksploatują bezlitośnie temat petryfikacyjnych zdolności Meduzy. A, jest jeszcze tekst o elfach bawiących się w teatr.
Wszystkie opowiadania z „Białych szeptów” to na dobrą sprawę tylko pomysły, zarysy tekstów. Żadnemu z twórców nie udało się przekuć ich w fabułę. Czytelnik otrzymuje mniej lub bardziej udolne koncepty, które najczęściej kończą się wymuszoną pointą albo łopatologicznym tłumaczeniem o co tu tak naprawdę chodzi. Tak jest na przykład w opowiadaniu „Koncert wszechczasów”. Streszcza się ono do posłowia, którego autor najwyraźniej nie mógł sobie (i czytelnikowi) podarować: „Opowiadanie inspirowane twórczością Mistrzów – prozą […] Lovecrafta i muzyką Ozziego Osbourna”. Mamy więc metalowego muzyka, który wpada podczas koncertu na pomysł… No właśnie, kogo mógłby przyzwać na scenę jako gościnną gwiazdę?
Pół bidy, jak to się mówi w Poznaniu, gdyby w „Białych szeptach” były tylko same szkice opowiadań. Ale, niestety, jest także czysta grafomania, jak choćby wyjęte chyba z bloga dla nastolatek opowiadanie „Elfy i artyści tańczą” Marty Uszyńskiej. Albo bełkotliwe „Arnie i Ash” Joanny Gładysek przedstawiające jakichś artystów opowiadających o swoich dokonaniach. Jednak w większości opowiadań największym grzechem, którym oczywiście nie należy obwiniać autorów, jest brak redakcji.
Czytając „Białe szepty” miałem wrażenie, że opowiadania zostały jedynie przepuszczone przez korektę, a i ta nie była najlepsza. Teksty roją się od tautologii, powtórzeń, braku logiki, a nawet zupełnych kretynizmów. Początkującym pisarzom takie rzeczy mogą się zdarzyć – to normalne. Ale fakt, że wydawca książki nie raczył kiwnąć palcem (w bucie) nad poprawą tekstów to już przesada.
Wymieńmy kilka kwiatków, które można znaleźć w zbiorze. Otóż, dowiadujemy się na przykład, że można złożyć tak dłonie, by nadać sobie wygląd „kapłanki przyjmującej pątników w chramie jakiegoś bóstwa”. Albo: „W sklepie nie było nikogo. Michał podszedł do lady. […] – Jakieś święto? – spytała ekspedientka”. Autorzy celują także oryginalną stylistyką i interpunkcją: „Stróżka która od kiedy otrzymywała regularnie opłatę za czynsz, a do tego kilka drobniaków za przepierkę, stała się innym człowiekiem uśmiechnęła się życzliwie ze swojego fotela”. Dowiadujemy się także, że ze szczęścia można „kroczyć w obłokach” (przez kilka dni), trzy zdania to już monolog, a komisarz „w tych czarnych marynarkach wyglądał upiornie”. Pewnie, nikt nie może wyglądać dobrze w kilku warstwach ubrań założonych jedno na drugie.
„Białych szeptów” nie warto czytać. Jeżeli Michał Kubalski ma rację i „Nowe idzie” to pierwsza klasa polskich młodych fantastów, autorów zbioru Repliki należy zaliczyć do najwyżej IV ligi. Nie warto marnować swojego czasu na męczenie tekstów, które może mogłyby stać się opowiadaniami po odpowiedniej redakcji i bardziej szczegółowej selekcji. Przydałby się chyba jakiś Leo Beenhakker dla polskiej fantastyki.
koniec
23 marca 2009

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Sceny z życia gangstera
Miłosz Cybowski

17 VI 2024

„Człowiek yakuzy” Jake’a Adelsteina to pozycja bardzo przeciętna. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że wyszła spod pióra doświadczonego dziennikarza, który spędził w Japonii aż dwadzieścia lat.

więcej »

Jak wyprowadzić świat z kryzysu?
Miłosz Cybowski

15 VI 2024

„Zamieszanie z liberalizmem” Francisa Fukuyamy to książka, w której więcej miejsca poświęcono na wyjaśnianie podstawowych zagadnień politycznych i ideologicznych niż na prezentację prób wyjścia z kryzysu.

więcej »

PRL w kryminale: „Piękny Lolo”, „Sucha Rączka” i „Hiszpan”
Sebastian Chosiński

14 VI 2024

Jest w tej powieści Anny Kłodzińskiej dużo nostalgii i sporo obrazków obyczajowych, portretujących środowisko praskiego półświatka. Widać, że autorka, pracując jednocześnie jako reporterka kryminalna, znała ten temat na wylot. Dzięki temu „Jak śmierć jest cicha” wypada bardzo przekonująco. Aż dziw, że przez niemal pół wieku ta historia z kapitanem Szczęsnym w roli głównej pozostawała praktycznie nieznana, będąc jedynie zapomnianym „gazetowcem”.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.