Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Gerhard Gnauck
‹Marcel Reich-Ranicki. Polskie lata›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMarcel Reich-Ranicki. Polskie lata
Data wydania30 kwietnia 2009
Autor
Wydawca W.A.B.
ISBN978-83-7414-581-7
Format312s. 135×202mm; oprawa twarda, obwoluta
Cena39,90
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Ten okrutny XX wiek: Papież, który służył w UB
[Gerhard Gnauck „Marcel Reich-Ranicki. Polskie lata” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Gerhard Gnauck – niemiecki dziennikarz od dziesięciu lat pracujący w Polsce – napisał książkę o pierwszych czterech dekadach życia Marcelego Reich-Ranickiego, krytyka literackiego cieszącego się w Niemczech autorytetem tak wielkim, że aż doczekał się przydomka „Papież literatury”. Powstał reportaż historyczny, który choć – czyta się go z dużym zainteresowaniem – pozostawia jednak niedosyt. Autorowi „Polskich lat” zabrakło przede wszystkim badawczej konsekwencji…

Sebastian Chosiński

Ten okrutny XX wiek: Papież, który służył w UB
[Gerhard Gnauck „Marcel Reich-Ranicki. Polskie lata” - recenzja]

Gerhard Gnauck – niemiecki dziennikarz od dziesięciu lat pracujący w Polsce – napisał książkę o pierwszych czterech dekadach życia Marcelego Reich-Ranickiego, krytyka literackiego cieszącego się w Niemczech autorytetem tak wielkim, że aż doczekał się przydomka „Papież literatury”. Powstał reportaż historyczny, który choć – czyta się go z dużym zainteresowaniem – pozostawia jednak niedosyt. Autorowi „Polskich lat” zabrakło przede wszystkim badawczej konsekwencji…

Gerhard Gnauck
‹Marcel Reich-Ranicki. Polskie lata›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMarcel Reich-Ranicki. Polskie lata
Data wydania30 kwietnia 2009
Autor
Wydawca W.A.B.
ISBN978-83-7414-581-7
Format312s. 135×202mm; oprawa twarda, obwoluta
Cena39,90
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
O Marcelu Reichu-Ranickim napisano już tysiące artykułów, ukazało się także kilka jego biografii (między innymi autorstwa Franka Schirrmachera, Thomasa Anza czy Uwe Wittstocka); wreszcie sam zainteresowany zabrał głos na swój temat, publikując dziesięć lat temu autobiograficzne „Moje życie” (przetłumaczone również na polski). Można by więc sądzić, że o najsłynniejszym niemieckim krytyku wywodzącym się z rodziny polskich Żydów wiemy już wszystko. Nieprawda! Reich-Ranicki, jak wiele wybitnych osób, jest niezwykle przewrażliwiony na swoim punkcie i tym samym dba o dobry wizerunek. Ta właśnie troska przez całe lata kazała mu – i w zasadzie każe po dziś dzień – pomijać milczeniem te epizody jego losu, które mogłyby zostać uznane za skazę na życiorysie. „Papież literatury” – tak ochrzczono go w Republice Federalnej Niemiec jeszcze przed upadkiem muru berlińskiego – zawsze niezbyt chętnie mówił o latach spędzonych w Polsce, a przede wszystkim o okresie powojennym. Dlaczego, wyszło na jaw w 1991 roku, kiedy do prasy przeniknęły pierwsze informacje o jego związkach z komunistyczną bezpieką, a mówiąc dokładniej – z podległym Ministerstwu Bezpieczeństwa Publicznego cieszącym się wyjątkowo złą sławą Urzędem Bezpieczeństwa. Z biegiem lat historycy docierali do coraz to nowych rewelacji, niektóre z nich sukcesywnie publikowane były na łamach „Biuletynu Instytutu Pamięci Narodowej” i innych czasopism. To właśnie wtedy czterdziestopięcioletni dzisiaj Gerhard Gnauck – historyk i politolog, od 1999 roku korespondent „Die Welt” w Polsce i na Ukrainie – zdecydował się przyjrzeć się nieco bliżej okresowi spędzonemu przez przyszłego krytyka nad Wisłą. Efektem jego kilkuletniej pracy okazał się biograficzno-historyczny reportaż zatytułowany „Marcel Reich-Ranicki. Polskie lata”, który ukazał się jednocześnie w Polsce (nakładem Wydawnictwa W.A.B.) oraz w Niemczech (dzięki staraniom oficyny Klett-Cotta ze Stuttgartu).
Roli, jaką Reich-Ranicki odegrał w propagowaniu literatury najpierw w Niemczech Zachodnich, a później w zjednoczonym już kraju naszych sąsiadów zza Odry, w żaden sposób nie da się przecenić. To on uczył Niemców, czym jest dobra literatura – początkowo prowadząc, co robi zresztą do dzisiaj, stałą rubrykę recenzencką we „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, później dodatkowo jako gospodarz cieszącego się wielką popularnością telewizyjnego show „Kwartet literacki”, który raz w miesiącu pojawiał się na antenie publicznej telewizji ZDF przez trzynaście lat (od 1988 do 2001 roku). To w nim właśnie zasłynął jako z jednej strony niezwykle cięty, z drugiej zaś – błyskotliwy i niepozbawiony humoru krytyk. Wydawcy i autorzy drżeli przed każdym programem, wiedzieli bowiem doskonale, że wystarczy jedno zdanie wypowiedziane przez Reicha-Ranickiego, aby daną książkę wynieść pod niebiosa albo zepchnąć do piekielnych czeluści (co natychmiast przekładało się na intensyfikację bądź zapaść jej sprzedaży). Człowiek-wyrocznia, „Papież literatury”, który zapewne z równą siłą wzbudzał podziw, jak i wywoływał nienawiść! Nic więc dziwnego, że jego czytelnicy i widzowie, ale także oceniani przezeń autorzy, chcieli dowiedzieć się o nim jak najwięcej. Skąd przybył? Kim był wcześniej? Czym się zajmował? W jaki sposób wspiął się na sam szczyt? Po latach przestała im wystarczać otoczka ocaleńca z Holokaustu. Poniekąd ten głód wiedzy zaspokoiły wcześniejsze biografie i książka autobiograficzna samego Reicha-Ranickiego. Tyle że, biorąc pod uwagę niepokojące doniesienia docierające od kilku dobrych lat z Polski, zdawano sobie sprawę, że sam zainteresowany nie mówi całej prawdy. A to rodziło kolejne denerwujące pytania. Gerhard Gnauck zrobił bardzo dużo, by poszukać na nie odpowiedzi. Ale nie zrobił wszystkiego. Odsłonił kilka nieznanych – lub mało znanych – kart życia wybitnego literaturoznawcy, lecz wciąż jeszcze pozostają takie, za którymi nie wiadomo co się kryje. Być może korespondentowi „Die Welt” zabrakło czasu, może nie starczyło cierpliwości, a może też wiedzy, jak poruszać się po zawiłych drogach polskiej nieodległej, ale ciągle bolesnej, przeszłości.
Autor książki skupił swą uwagę na pierwszych niemal czterdziestu latach życia Reicha-Ranickiego, od jego narodzin w nadwiślańskim Włocławku w czerwcu 1920, aż po podjętą wespół z małżonką latem 1958 roku decyzję o wyjeździe z Polski na stałe. W tym czasie przeżył on tyle, że spokojnie mógłby elementami swojej biografii obdarzyć co najmniej kilkanaście innych osób. Wyjazd z ojcem, matką i rodzeństwem do Niemiec i nauka w berlińskim gimnazjum, niechciany powrót nad Wisłę rok przed wybuchem drugiej wojny światowej, później piekło warszawskiego getta i – już po jego nielegalnym opuszczeniu – półtora roku spędzone pod podłogą w domu polskiego zecera i jego rodziny, wreszcie wyzwolenie warszawskiej Pragi przez Armię Czerwoną późnym latem 1944 roku, które stało się zarazem początkiem nowego życia dla Marcela (choć wtedy używał jeszcze polskiej wersję tego imienia – Marceli, nie Marcel) i jego żony Tosi. To życie postanowił związać z zainstalowaną w Polsce przez Józefa Stalina władzą komunistyczną. Jak wielu polskich Żydów w tamtym czasie, którym cudem udało się przeżyć eksterminację, chcąc przezwyciężyć wojenną traumę, Reich-Ranicki przystąpił teraz do obozu zwycięzców. Od tej pory to on miał dyktować warunki! I tak naprawdę było mu zapewne obojętne, że ci zwycięzcy nie tylko dążą do pokonania hitlerowców (co musiało mu się podobać), ale chcą również wyeliminować z walki o władzę nad Polską zwolenników prawowitego rządu londyńskiego. Trudno jednak mieć o to do Ranickiego pretensje. Ale też trudno usprawiedliwić jego późniejsze decyzje. Wystarczy skonfrontować jego powojenny życiorys chociażby z losami Martina Graya, autora wstrząsającego tomu wspomnień „Wszystkim, których kochałem”. Gray również przeżył getto, uciekł z Treblinki, trafił do komunistycznej partyzantki, w której jego dowódcą był późniejszy osławiony – w jak najgorszym znaczeniu tego słowa – generał Mieczysław Moczar, a gdy zawitali do Polski krasnoarmiejcy, wstąpił do NKWD. Jak tłumaczył po latach, zrobił to tylko po to, by móc w Niemczech tropić zbrodniarzy hitlerowskich. Szybko jednak zdał sobie sprawę z prawdziwej natury stalinizmu i uciekł na Zachód. Nie był przecież komunistą ani tym bardziej mordercą.
Jak na tym tle rysuje się historia Reicha-Ranickiego? Nie tropił nazistów, nie mścił się na nich, zajmował się natomiast – prawdopodobnie, bo tego akurat Gnauck nie jest do końca pewien – inwigilacją swoich kolegów z pracy w berlińskim oddziale polskiego Biura Rewindykacji i Odszkodowań Wojennych (jako agent „Platon”). Później szybko awansował w strukturach Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego i został wysłany do Londynu, gdzie doczekał się funkcji konsula generalnego, będąc jednocześnie rezydentem polskiego wywiadu, który koordynował pracę tajnych współpracowników w stolicy Wielkiej Brytanii. Sądząc z epizodu poświęconego próbie skaptowania przebywającego wówczas w Londynie słynnego już przed wojną dziennikarza i pisarza Stanisława Cata-Mackiewicza, był w tym fatalny. Kompletnie nie rozumiał psychiki przedwojennego wileńskiego „żubra” i zaproponował mu układ, który był dla Mackiewicza uwłaczający. Odwołanie z Anglii, które nadeszło pod koniec 1949 roku, też odbyło się w niejasnych okolicznościach – co innego sugeruje Reich-Ranicki, co innego mówią oficjalne dokumenty z ubeckich archiwów. Podobnie ma się rzecz z jego wykluczeniem z Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, które przeżył jako osobistą porażkę i przez wiele lat starał się o jego unieważnienie. Kiedy już znalazł się na emigracji, również ten epizod swego życia przedstawiał w zupełnie innym świetle. Można więc podejrzewać, że to, co Ranicki opisał w „Moim życiu”, a co odnosi się do okresu polskiego, to w dużym stopniu mistyfikacja, złożona z półprawd i niewątpliwych przekłamań. Gnauck stara się – oczywiście w miarę możliwości – wyciągnąć na wierzch prawdę o tamtych wydarzeniach. Nie jest to łatwe, zwłaszcza gdy nie można liczyć na szczerość i współpracę najbardziej zainteresowanego. Mimo to niemiecki dziennikarz zrobił naprawdę dużo, by dojść do samego „jądra ciemności”. Tym samym przetarł szlaki, którymi mogą podążyć inni, jeszcze wnikliwsi i lepiej rozumiejący zawiłości naszych dziejów.
Czego w książce Gnaucka zabrakło? Miejscami konsekwencji. Co dziwi, skoro autor jest z wykształcenia historykiem. Niekiedy gubi wątki, zdarza się, że niepotrzebnie burzy chronologię wydarzeń, nie przywiązuje też szczególnej wagi do datacji (a często ważne są przecież nie tylko lata, ale wręcz dni), co czasami utrudnia skrupulatne śledzenie losów bohatera. Można zrozumieć, że autor nie chciał zbytnio obciążać książki przeznaczonej dla szerokiego kręgu czytelników balastem naukowym, lecz na pewno nie zaszkodziłoby jej wprowadzenie większego porządku. Niektóre z dygresji i odautorskich komentarzy robią wrażenie nie do końca przemyślanych – znacznie odbiegają od głównego tematu książki, niewiele albo wręcz nic nie wnosząc do portretu Ranickiego i tła epoki. Z kolei są też takie miejsca, które wręcz proszą się o uzupełnienie. I zapewne część z tych „białych plam” dałoby się wypełnić po przeprowadzeniu dokładniejszej kwerendy w archiwach IPN-u. Ale na to potrzeba czasu i środków. Nie zmienia to jednak dwóch podstawowych faktów. Po pierwsze: Reich-Ranicki nawet z tak pogmatwanym życiorysem – a może właśnie dzięki niemu – pozostaje jedną z najbardziej fascynujących postaci epoki. Po drugie: Książka Gerharda Gnaucka, choć nie pełni funkcji klasycznej biografii Ranickiego, jest bardzo interesującym do niej przyczynkiem. Niech po nim idą tym śladem następni!
koniec
4 czerwca 2009

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Jak to dobrze, że nie jesteśmy wszechwiedzący
Joanna Kapica-Curzytek

28 IV 2024

Czym tak naprawdę jest tytułowa siła? Wścibstwem czy pełnym pasji poznawaniem świata? Trzech znakomitych autorów odpowiada na te i inne pytania w tomie esejów pt. „Ciekawość”.

więcej »

PRL w kryminale: Człowiek z blizną i milicjant bez munduru
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Szczęsny szybko zaskarbił sobie sympatię czytelników, w efekcie rok po roku Anna Kłodzińska publikowała kolejne powieści, w których rozwiązywał on mniej lub bardziej skomplikowane dochodzenia. W „Srebrzystej śmierci” Białemu Kapitanowi dane jest prowadzić śledztwo w sprawie handlu… białym proszkiem.

więcej »

Studium utraty
Joanna Kapica-Curzytek

25 IV 2024

Powieść czeskiej pisarki „Lata ciszy” to psychologiczny osobisty dramat i zarazem przejmujący portret okresu komunizmu w Czechosłowacji.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.