Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 7 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Dmitrij Strelnikoff
‹Nikołaj i Bibigul›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułNikołaj i Bibigul
Data wydania4 listopada 2009
Autor
Wydawca W.A.B.
ISBN978-83-7414-693-7
Format328s. 123×195mm; oprawa twarda
Cena39,90
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Na kresach Imperium, które się rozpadło
[Dmitrij Strelnikoff „Nikołaj i Bibigul” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Druga powieść mieszkającego w Polsce od wielu już lat Rosjanina Dmitrija Strielnikowa, czy też – jak chce sam autor – Strelnikoffa, nosi nieco tajemniczy tytuł „Nikołaj i Bibigul”. To typowe dzieło rozdroża. Po pierwsze: Zrodziło się gdzieś na przecięciu się kultur rosyjskiej i kazachskiej. Po drugie: Odwołuje się zarówno do tradycji wielkiej rosyjskiej prozy XIX wieku, jak i pełnymi garściami czerpie z doświadczeń postmodernizmu. Zdecydowanie jest to książka dla wybranych.

Sebastian Chosiński

Na kresach Imperium, które się rozpadło
[Dmitrij Strelnikoff „Nikołaj i Bibigul” - recenzja]

Druga powieść mieszkającego w Polsce od wielu już lat Rosjanina Dmitrija Strielnikowa, czy też – jak chce sam autor – Strelnikoffa, nosi nieco tajemniczy tytuł „Nikołaj i Bibigul”. To typowe dzieło rozdroża. Po pierwsze: Zrodziło się gdzieś na przecięciu się kultur rosyjskiej i kazachskiej. Po drugie: Odwołuje się zarówno do tradycji wielkiej rosyjskiej prozy XIX wieku, jak i pełnymi garściami czerpie z doświadczeń postmodernizmu. Zdecydowanie jest to książka dla wybranych.

Dmitrij Strelnikoff
‹Nikołaj i Bibigul›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułNikołaj i Bibigul
Data wydania4 listopada 2009
Autor
Wydawca W.A.B.
ISBN978-83-7414-693-7
Format328s. 123×195mm; oprawa twarda
Cena39,90
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
W ubiegłym roku Dmitrij Strielnikow alias Strelnikoff obchodził swoje czterdzieste urodziny. Urodził się w Ałma-Acie w czasach, kiedy miasto to było stolicą Kazachskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Dzisiaj nosi ono nazwę Ałmaty i od dwunastu już lat nie pełni funkcji stołecznej, którą utraciło na rzecz położonej bliżej centrum kraju Astany. Rodzice Dimy byli naukowcami-ekologami i zamiłowanie do przyrody zaszczepili również swojemu synowi. Po ukończeniu szkoły średniej rozpoczął on studia na wydziale biologicznym Zaocznej Szkoły Matematycznej moskiewskiego uniwersytetu imienia Michaiła Łomonosowa, dokończył je jednak dopiero w Warszawie, zostając specjalistą od biologii środowiskowej. Jeszcze w czasie nauki w swojej ojczyźnie zajął się pisaniem i tłumaczeniem wierszy; idąc w ślady legendarnych rosyjskich bardów, zaczął także śpiewać z akompaniamentem gitary. Z koncertami zawitał między innymi do Woroneża, Petersburga oraz… Warszawy, gdzie w 1997 roku postanowił pozostać na dłużej. Został dziennikarzem prasowym, związał się też z Programem 3 Polskiego Radia, wreszcie – jako Dimitri Strelnikow – zagrał kilka epizodycznych ról w filmach (między innymi w „Łóżku Wierszynina” Andrzeja Domalika i „Enduro bojz” Piotra Starzaka). Jako pisarz zadebiutował przed sześcioma laty i to od razu w dwóch krajach: w Rosji, gdzie jego wiersze pojawiły się w majowym numerze czasopisma literackiego „Znamia”, oraz w Polsce, gdzie wydawnictwo Nowy Świat opublikowało tomik poetycki „Homo mirabilis”. Później poszło już z górki. W 2007 roku na księgarskich półkach pojawił się zbiór opowiadań „Nocne życie aniołów”, a rok później – pierwsza powieść „Ruski miesiąc”. Spotkała się ona z tak dobrym przyjęciem czytelników i krytyków, że W.A.B. postanowił związać się z autorem na dłużej. „Nikołaj i Bibigul”, druga powieść Rosjanina, ujrzała światło dzienne w listopadzie ubiegłego roku. Strelnikoff (pozostańmy już przy tej pisowni, skoro tak chce sam autor) nie zapomniał jednak także o swoich przyrodniczo-biologicznych zainteresowaniach – w latach 2006-2007 wziął udział w powstaniu popularnonaukowej „Wielkiej Encyklopedii Zwierząt”.
Podobnie jak jej poprzedniczka, powieść „Nikołaj i Bibigul” jest w pewnym stopniu książką autobiograficzną, opisującą – poddane oczywiście beletrystycznej obróbce – życiowe doświadczenia autora. Bohaterem „Ruskiego miesiąca” i zarazem literackim alter ego Strelnikoffa był Piotr Smirnoff (Smirnow), którego oczyma czytelnik obserwował paradoksy współczesnej Polski. W nowym dziele funkcję tę pełni Nikołaj Mienszykow, a III Rzeczpospolita zamieniona została na Republikę Kazachstanu, czyli miejsce urodzenia pisarza. Mienszykow to trzydziestosześciolatek, który wraz z rodzicami opuścił Ałma-Atę – czy też, jak konsekwentnie pisze autor, Ałmaty, rezygnując całkowicie z odmiany tej nazwy1) – trzydzieści lat wcześniej. W nowej Rosji zajął się sprzedażą nieruchomości i szybko dorobił się majątku. Na tyle pokaźnego, że rozszerzył swoje interesy także na Europę Zachodnią i Stany Zjednoczone. Dzisiaj dzieli swoje życie między Moskwę i Paryż. W stolicy Francji romansuje z piękną modelką Maszą, w której kocha się już od czasów szkoły podstawowej, natomiast w drugim z miast – z nie mniej uroczą Jeleną Tarakanową, która najchętniej zostałaby panią Mienszykową i położyła rękę na wszystkich dochodach Nikołaja. W żadnym z tych związków mężczyzna nie jest jednak szczęśliwy – Masza go bowiem ostatnimi czasy unika, Lena z kolei coraz bardziej irytuje swoim materialistycznym i konsumpcyjnym stosunkiem do życia. Nieoczekiwanym wybawieniem z rozterek sercowych wydaje się możliwość podróży do Kazachstanu, dawno niewidzianej, ale wciąż bliskiej sercu krainy dzieciństwa. Wiąże się ona z niespodziewanym prezentem, jaki Kola otrzymał na swoje trzydzieste piąte urodziny – to przekazany przez rodziców list od dawno już nieżyjącego dziadka Arseniusza, w którym informuje on wnuka o rodzinnym skarbie ukrytym w jaskini Amangeldy Uderbajuły. By jednak do niego dotrzeć, Mienszykow musi najpierw przemierzyć obszar historycznego Siedmiorzecza z Ałmaty do Bałchaszu i odnaleźć tam dawne mieszkanie swego przodka, gdzie ukryta jest ponoć kolejna bardzo istotna wskazówka.
Nikołaja – niegdyś studenta archeologii na Uniwersytecie Moskiewskim, wciąż jeszcze pasjonującego się historią swojej imperialnej ojczyzny – nie trzeba zmuszać do podobnej wyprawy. Choć, jak się okaże na miejscu, będzie ona doświadczeniem z gatunku tych traumatycznych. I to pod każdym względem. Szokiem dla Mienszykowa jest już konfrontacja kazachskiej rzeczywistości z zachowanymi przezeń wspomnieniami z połowy lat 70. ubiegłego wieku. Po jego „małej ojczyźnie” nie ma już bowiem praktycznie śladu. Zmieniły się nie tylko nazwy geograficzne na mapach, ale przede wszystkim mentalność Kazachów, którzy opuścili swoje auły i zamieszkali w miastach, nierzadko zajmując miejsce ich wcześniejszych rosyjskojęzycznych mieszkańców. Nikołaj, choć – jak sam Strelnikoff – przyszedł na świat w Ałmaty, czuje się tu teraz obco; jest w końcu cudzoziemcem i tak też wszyscy go traktują. Współczesny Kazachstan staje się dlań swoistą terra incognita, którą musi odkrywać na nowo. Podróż przez pustynię do Bałchaszu pełni więc w powieści dwojaką funkcję: z jednej strony jest to wyprawa w głąb siebie, w odległą i nieco już zapomnianą przeszłość własnej rodziny, z drugiej natomiast – niemal naukowa ekspedycja krajoznawczo-antropologiczna, podczas której bohater pragnie poznać całkowicie obcy sobie kraj. Te fragmenty książki mogą przywodzić na myśl opisy dziewiętnastowiecznych podróżników, przedzierających się przez dzikie terytoria Azji, Afryki i Ameryki Południowej, którzy – niosąc ze sobą cywilizację białego człowieka – z wyższością spoglądali na wszystko, co ich otaczało. Mienszykow bardzo ich przypomina. Żal za utraconym imperium, w budowie którego uczestniczyli niegdyś jego przodkowie (i chodzi tu o Rosję, nie Związek Radziecki), nieustannie miesza się w nim z przekonaniem o moralnej racji i prawie do nieskrępowanej krytyki. Z biegiem czasu jednak, pod wpływem trudnych do wyjaśnienia zdarzeń, które mają miejsce na kazachskiej pustyni, Nikołaj przechodzi wewnętrzną przemianę – z potomka kolonizatorów, wszędzie dopatrującego się znamion upadku państwa po jego oderwaniu się od macierzy i ogłoszeniu niepodległości, przeistacza się w pełni świadomego turystę, który potrafi nie tylko odwiedzany kraj polubić, ale i zrozumieć jego mieszkańców.
„Nikołaj i Bibigul”, jak każde dzieło postmodernistyczne, trudne jest do zakwalifikowania. Zaczyna się jak bardzo klasyczna książka obyczajowa z rozwiniętym motywem drogi, później pojawia się jeszcze intryga sensacyjna, wreszcie – wątek mistyczny, który przenosi akcję w zupełnie inny, symboliczny wymiar. I tutaj dochodzimy do kolejnego szoku, jaki pisarz funduje swemu bohaterowi – koszmar na pustyni, z którego ostatecznie ratują go ci, do których żywi niewysłowioną urazę, tajemniczy młodzi Kazachowie: Bibigul i Abyz. Kim są? Skąd się wzięli? I po co? Rozwiązanie tej zagadki okazuje się tak samo intrygujące, jak i zaskakujące. Powieść Strelnikoffa zalicza się jednak do tych książek, które w tym samym stopniu co fascynują, również irytują. Z jednej strony czyta się ją znakomicie, fragmenty dotyczące współczesnego Kazachstanu dają do myślenia i mają niezaprzeczalny walor edukacyjny; z drugiej natomiast – jej niejednorodność stylistyczna sprawia, że czytelnik może czuć się mocno zdezorientowany, zwłaszcza gdy autor wprowadza wątki fantastyczne, niemal z pogranicza horroru i realizmu magicznego. Niestety, chwieje się wtedy w posadach konstrukcja dzieła. Rozsnuwane przez rosyjskiego autora nitki biegną w różne strony; można odnieść wrażenie, że on sam traci wówczas nad nimi kontrolę. Zamykający książkę „Epilog albo prolog”, w którym pisarz łopatologicznie wyjaśnia to wszystko, co zasygnalizował – a czego odpowiednio nie uzasadnił – wcześniej, jest w zasadzie porażką pisarza. Strelnikoff ma bez wątpienia talent literacki i bogatą wyobraźnię; brakuje mu jednak jeszcze samodyscypliny, która pozwoliłaby mu tworzyć powieści wewnętrznie spójne i fabularnie klarowne. Jeśli taką umiejętność w przyszłości nabędzie, polska i rosyjska proza zyskają perłę.
koniec
22 stycznia 2010
1) Nazwa dawnej stolicy Kazachstanu sprawia dzisiaj sporo kłopotów nawet specjalistom od języka polskiego. W użyciu znajduje się bowiem zarówno dawna rosyjska forma Ałma-Ata (niekiedy bez łącznika), jak i kazachska – Ałmaty. Tę ostatnią z kolei czasami traktuje się jak mianownik liczby mnogiej i odmienia: te Ałmaty, w Ałmatach, z Ałmatami; czasami zaś pozostawia nieodmienne, wychodząc z założenia, że jest to liczba pojedyncza rodzaju nijakiego: to Ałmaty. Ostatnimi czasy pojawiły się jednak sugestie, aby uznać to słowo za odprzymiotnikowe i deklinować podobnie jak chociażby stolicę Czeczenii Grozny, a więc na przykład: Ałmatego, Ałmatemu, Ałmatym. Więcej na ten temat można przeczytać tutaj.

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Fakty i wyobraźnia
Joanna Kapica-Curzytek

5 V 2024

„Przepis na potwora” to książka na wysokim poziomie, popularyzująca w oryginalny sposób naukę i jej historię. W jej tle jest słynny utwór literacki, a efekt tego połączenia jest wręcz znakomity.

więcej »

PRL w kryminale: Nie bądź jak kura w Wołominie!
Sebastian Chosiński

3 V 2024

Szczęsny to ma klawe życie! Nie nudzi się nawet jednego dnia, ponieważ w peerelowskiej Warszawie zbrodnie popełniane są bez opamiętania. A że jest inteligentny i zawsze dopina swego, wzbudza podziw współpracowników i przełożonych. Miewa też magnetyczny wpływ na kobiety, chociaż nie pozwala sobie zamącać umysłu ich urodą. Dlatego też udaje mu się w końcu rozwikłać w „Dwóch włosach blond” wielce skomplikowaną intrygę kryminalną.

więcej »

Przerwane beztroskie dzieciństwo
Marcin Mroziuk

2 V 2024

Z jednej strony „Sprzedawca marzeń” to po prostu wciągająca powieść przygodowa, z drugiej zaś strony książka Katarzyny Ryrych przybliża młodym czytelnikom gęstniejącą atmosferę przed wybuchem II wojny światowej i cierpienia ludności cywilnej na jej początku.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Wyspa, wyspa, mat’ rodnaja
— Sebastian Chosiński

Tegoż autora

W starym domu nie straszy
— Sebastian Chosiński

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.