Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 30 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Muzyka

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

muzyczne

więcej »

Zapowiedzi

10 najbardziej oczekiwanych płyt

Esensja.pl
Esensja.pl
Dziwna sprawa jest z tymi muzycznymi fanami. Najpierw wyczekują premiery płyty swojego ulubionego wykonawcy, rezerwują kolejki pod sklepami muzycznymi, szukają w Necie każdej najdrobniejszej wzmianki na jej temat. A kiedy wreszcie się ukazuje, smęcą, marudzą i narzekają, że komercha / powielanie pomysłów / zbyteczne innowacje (niepotrzebne skreślić). Przedstawiam zatem dziesięć płyt, które są jeszcze na tym pierwszym etapie. Od lat.

Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

10 najbardziej oczekiwanych płyt

Dziwna sprawa jest z tymi muzycznymi fanami. Najpierw wyczekują premiery płyty swojego ulubionego wykonawcy, rezerwują kolejki pod sklepami muzycznymi, szukają w Necie każdej najdrobniejszej wzmianki na jej temat. A kiedy wreszcie się ukazuje, smęcą, marudzą i narzekają, że komercha / powielanie pomysłów / zbyteczne innowacje (niepotrzebne skreślić). Przedstawiam zatem dziesięć płyt, które są jeszcze na tym pierwszym etapie. Od lat.
10. King Crimson, czyli kiedyś na pewno
O tym, że Robert Fripp, gitarzysta i mózg King Crimson, lubi zmieniać skład zespołu i robić długie odstępy między płytami, wie każdy fan. Dlatego też jestem pewien, że kiedyś powstanie następca ostatniego albumu Karmazynowego Króla, „The Power to Believe” z 2002 roku. Chociaż z drugiej strony, nigdy nic nie wiadomo. Muzycy nie kwapią się do wspólnego spotkania i zajęli się własnymi projektami. Fripp przez ostatnich kilka lat nie próżnował, udzielał się w projekcie G3, nagrywał płyty z Brianem Eno i Theo Travisem oraz wrócił do grania eksperymentalnej muzyki spod znaku soundscapes.
9. TSA, czyli chcemy nowych piosenek
W 2004 roku TSA reaktywował się w klasycznym składzie. Od tamtego czasu panowie Piekarczyk, Machel, Niekrasz, Nowak i Kapłon nie przestają koncertować. Ostatnio pracują nad akustycznymi wersjami swoich utworów. Wydali też na CD pierwszą oficjalną edycję swojego debiutanckiego dzieła „Live”. Pojawiły się reedycje innych płyt. Tyle tylko, że to wszystko znamy. Ostatni album z premierowym materiałem – „Proceder” – ukazał się cztery lata temu i jakoś nie słychać o nowych piosenkach. Może czas najwyższy o tym pomyśleć?
8. Nirvana, czyli grzebiemy w archiwum
Praktycznie od śmierci Kurta trwa bezustanna walka między jego żoną Courtney Love i pozostałymi członkami zespołu o to, kto ma prawo do archiwalnych materiałów nagranych przez Cobaina. Spór jest zacięty, bo i pieniądze spore. Do tej pory otrzymaliśmy jeden skończony utwór „You Know You’re Right”, który znalazł się na kompilacyjnej płycie, zatytułowanej po prostu „Nirvana”, oraz trzypłytowy zbiór demówek, szkiców piosenek i tym podobnych rarytasów w boksie „With the Lights Out”. Jeśli to wszystko, co pozostało po nieodżałowanym wokaliście, to nie było o co kruszyć kopii. Chodzą jednak plotki, że wartościowego materiału jest więcej. Jeśli to prawda, możemy zacierać ręce, zwłaszcza że Courtney jest ostatnio w finansowym dołku.
7. Blur, czyli gdzie oni są?
Blur to przede wszystkim Damon Albarn i Graham Coxon. Gdy ten drugi w 2003 roku ogłosił, że na dobre rozpoczyna karierę solową i opuszcza kolegów, było jasne, że zespół przestanie istnieć. Tak też się stało, zaraz po wydaniu rewelacyjnego krążka „Think Tank”, na którym udzielał się jeszcze Coxon, Albarn nie złożył broni i powołał do życia wirtualną grupę Gorillaz, która zdobyła nie mniejszy rozgłos,, niż jego macierzysta formacja. Grahamowi już tak świetnie nie szło. Zdesperowany, w 2007 roku wyraził nawet chęć reaktywowania Blur. Damon był jednak zajęty swoim nowym projektem The Good, The Bad And The Queen oraz tworzeniem muzyki do adaptacji scenicznej szesnastowiecznej chińskiej noweli „Journey to the West” i nie wykazał większego zainteresowania spotkaniem się w studiu z dawnym kolegą. A szkoda, bo „Think Tank” dowiódł, że Blur nie skończył się wraz z brit popem. Póki co, szykuje się kolejna płyta Gorillaz.
6. Black Sabbath, czyli powrót marnotrawnego
Ozzy Osbourne w 1979 roku musiał opuścić szeregi Black Sabbath z powodu problemów z używkami. Nie załamało to jednak jego kariery, którą z powodzeniem kontynuuje do dziś. Nieco gorzej radzili sobie pozostali członkowie zespołu. Choć współpraca z Ronniem Jamesem Dio zaowocowała świetnymi kompozycjami, to im dalej, tym gorzej. Zwłaszcza, kiedy za mikrofonem stanął Tony Martin. Nic dziwnego, że Tony Iommi dążył do powrotu Ozzy’ego pod skrzydła Black Sabbath. Kilkakrotnie udało mu się go namówić na wspólne koncerty, na przykład w 1985 z okazji koncertu Live Aid. Teoretycznie Ozzy wrócił na stałe na stanowisko frontmana grupy w drugiej połowie lat 90. Dali razem szereg dobrze ocenionych koncertów. Jeden z nich można podziwiać na albumie „Reunion”. Choć od ostatniej płyty studyjnej Sabbathów „Forbidden” minęło ponad dziesięć lat, nie zanosi się, byśmy doczekali się następnej. Z drugiej strony, nigdy nic nie wiadomo. Ozzy wciąż odgraża się, że dla niego Black Sabbath to jeszcze nieskończony rozdział. Z tej okazji zmusił Iommiego i Dio, by ruszając we wspólną trasę nie posługiwali się nazwą zespołu i zastąpili ją Heaven And Hell.
5. Edyta Bartosiewicz, czyli strach przed śpiewaniem
Było blisko. W 2002 roku Edyta ostro wzięła się do pracy nad nowym albumem. Poznaliśmy nawet singiel go promujący, „Niewinność”. I tyle… Z bliżej nieznanych przyczyn prace ustały, mimo że materiał był niemal gotowy. Kolejne nadzieje na powrót na scenę fani Bartosiewicz wiązali z jej gościnnym udziałem na płycie Krzysztofa Krawczyka „To co w życiu ważne”. Nie bezpodstawnie, ponieważ zachęcona sukcesem piosenki „Trudno tak… (razem być nam ze sobą)”, wróciła do autorskiego materiału. Znana była już nawet data premiery nowej płyty. Niestety 9 marca 2006 roku zmarł wielki przyjaciel Edyty, Jacek Nowakowski. Pogrążona w smutku piosenkarka odwołała wszystkie projekty. Od tamtej pory Edyta znikła. Prawie w ogóle nie pojawia się publicznie. Mówi się, że cierpi na ciężką depresję. W tej chwili nic się nie wspomina o jej powrocie do śpiewania.
4. Genesis, czyli teraz albo nigdy
To miało być wielkie święto wszystkich fanów Genesis. W 2006 roku gruchnęła wieść, że Genesis reaktywuje się w klasycznym składzie, gdzie oprócz Phila Collinsa, Mike’a Rutheforda i Tony’ego Banksa na jednej scenie pojawią się Steve Hackett i Peter Gabriel. Wkrótce okazało się, że dwaj ostatni muzycy nie są zainteresowani wspólnym graniem. Collins, Rutheford i Banks nie zrazili się i mimo wszystko ruszyli we wspólną trasę koncertową. 21 czerwca 2007 roku zawitali do Polski, dając cudowny koncert w Chorzowie, o czym można się przekonać, słuchając oficjalnego bootlegu. Na razie nic się nie mówi, by panowie mieli wejść do studia z zamiarem sklecenia nowego materiału, ale może wreszcie się skuszą. Ostatnim dziełem grupy jest niedoceniony album z 1997 roku „…Calling all Stations…” z Rayem Wilsonem w roli wokalisty.
3. Kazik Na Żywo, czyli porozumienie ponad podziałami
Najbardziej czadowe wcielenie Kazika Staszewskiego zawiesiło działalność w 2004 roku. Wokalista mówił wtedy, że robi się za stary na granie takich wyczerpujących numerów. Ponadto dopadł go kryzys twórczy, który objawił się bardziej jakością nagrywanego materiału niż jego ilością. Wystarczy wspomnieć album „Czterdziesty pierwszy”, którego po prostu nie daje się przesłuchać za jednym razem. Wygląda na to, że Kazik wreszcie złapał wiatr w żagle. Widać wypoczynek na Teneryfie mu służy. W najbliższym czasie zapowiada wydanie nowej płyty Kultu, a 29 maja 2008 roku wraz z kumplami zadecydował o reinkarnacji KNŻ.
2. Roger Waters, czyli teraz czas na rocka
Po śmierci Ricka Wrighta nie ma co liczyć na nową płytę Pink Floyd. Pozostaje czekać na solowe odsłony członków zespołu. Najbliżej wydania płyty jest Roger Waters, który po ponad dziesięciu latach ukończył wreszcie operę „Ca Ira”. Zapewnia, że teraz ma zamiar skupić się na rockowej twórczości. Do tego wspomniał, że fani mogą liczyć nie na jedną, a na dwie płyty, nad którymi podobno pracuje. Na razie do obiegu trafiły pojedyncze utwory, jak „Flickering Flame” i „Each Small Candle”. Reszta pozostaje tajemnicą. Na 2007 rok Waters zapowiadał premierę pierwszego z dwóch dzieł o wdzięcznym tytule „Heartland”. Tymczasem powoli zbliża się ku końcowi 2008 i jak premiery nie było, tak nie ma.
1. Guns N’Roses, czyli „Chinese Democracy”
“Chinese Democracy” to chyba najdłużej wyczekiwana płyta wszech czasów. Ma zawierać pierwsze premierowe utwory Gunsów od 1991 roku, czyli od ukazania się legendarnego tandemu „Use Your Illusion”. Co prawda, obecnie w zespole ze starego składu został jedynie Axl Rose, ale co jakiś czas odgraża się, że nowe utwory będą tak dobre, że klękajcie narody. Premiera płyty była już przekładana setki razy i nie wygląda na to, by szybko miała nastąpić. Największe nadzieje na jej wydanie wiązano z reaktywacją koncertową Guns N’Roses w 2006 roku. Trasa objęła zasięgiem i nasz kraj. Choć za czasów świetności Axl zarzekał się, że dla Żydów i Polaków grał nie będzie, to złamał przysięgę i 15 czerwca wystąpił na stadionie Legii. W czasie tournée można było się zapoznać z nowymi kompozycjami. W tej chwili znane są tytuły 14 utworów, a także singiel z numerem tytułowym. Tak naprawdę jednak nikt nie ma pojęcia, jaki kształt ma przybrać wydawnictwo. Od samego Axla też niewiele można się dowiedzieć. W zależności od panującej mody zmienia decyzję (nawet raz padło stwierdzenie, że będzie to rzecz mocno industrialna). W tej chwili stanęło na tym, że kompozycje zachowają klasycznie rockowy charakter. Mówi się nawet, że „Chinese Democracy” będzie pierwszą częścią trylogii, której ostatnia część ujrzy światło dzienne w 2012 roku.
Imponująca jest również lista gości, którzy mają się pojawić na krążku. Wśród nich są: Dave Navarro (Jane’s Addiction), Brian May (Queen), Buckethead (zespół Viggo Mortensena), Josh Freese (The Offspring, A Perfect Circle), Robin Finck (Nine Inch Nails) oraz, co stanowi pewną ciekawostkę, Shaquille O’Neal (Los Angeles Lakers). Z tym, że swój udział w nagraniach osobiście potwierdzili tylko Patti Hood i Sebastian Bach.
Choć fani Guns N’Roses stracili już wszelką nadzieję, że dane im będzie usłyszeć nową płytę zespołu, to Axl zdaje się wierzyć, że kiedyś to nastąpi. Dowodem na to jest konflikt, w jaki wdał się z muzykami The Offspring. W 2003 roku postraszył ich sądem, ponieważ chcieli zatytułować swój album „Chinese Democracy (You Snooze, You Lose)”. Musiał użyć przekonujących argumentów, ponieważ ostatecznie płytka ukazała się jako „Splinter”.
Najnowsza data premiery to 23 listopada bieżącego roku. Czy ostateczna? Zobaczymy. Być może Axl połakomił się na darmowy napój Dr Pepper, który firma go produkująca obiecała każdemu Amerykaninowi, jeśli „Chinese Democracy” ujrzy światło dzienne w 2008 roku.
koniec
18 listopada 2008

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nie taki krautrock straszny: Eins, zwei, drei, vier, fünf…
Sebastian Chosiński

29 IV 2024

Wydawana od trzech lat seria koncertów Can z lat 70. ubiegłego wieku to wielka gratka dla wielbicieli krautrocka. Przed niemal trzema miesiącami ukazał się w niej album czwarty, zawierający koncert z paryskiej Olympii z maja 1973 roku. To jeden z ostatnich występów z wokalistą Damo Suzukim w składzie.

więcej »

Non omnis moriar: Brom w wersji fusion
Sebastian Chosiński

27 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj najbardziej jazzrockowy longplay czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Czas (smutnych) rozstań
Sebastian Chosiński

22 IV 2024

Longplayem „Future Days” wokalista Damo Suzuki pożegnał się z Can. I chociaż Japończyk nigdy nie był wielkim mistrzem w swoim fachu, to jednak każdy wielbiciel niemieckiej legendy krautrocka będzie kojarzył go głównie z trzema pełnowymiarowymi krążkami nagranymi z Niemcami.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Tegoż autora

Włoski Kurosawa
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Palec z artretyzmem na cynglu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Idź do krateru wulkanu Snæfellsjökull…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

I ty możesz być Kubą Rozpruwaczem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

My i Oni
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wielki mały finał
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Piołun w sercu a w słowach brak miodu, czyli 10 utworów do tekstów Ernesta Brylla
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Kim był Józef J.?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Ilu scenarzystów potrzea by wkręcić steampunkową żarówkę?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Baldwin Trędowaty na tropie
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.