Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Budgie
‹You’re All Living In Cuckooland›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułYou’re All Living In Cuckooland
Wykonawca / KompozytorBudgie
Data wydanialistopad 2006
Wydawca NPL
NośnikCD
Czas trwania53:16
Gatunekrock
EAN0805520211499
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Justice4:31
2) Dead Man Don’t Talk6:08
3) We’re All Living In Cuckooland6:04
4) Falling5:22
5) Love Is Enough2:25
6) Tell Me Tell Me4:47
7) (Don’t Want To) Find That Girl6:28
8) Captain3:43
9) I Don’t Want To Throw You5:31
10) I’m Compressing The Comb On A Cockerel’s Head8:17
Wyszukaj / Kup

Nasza Świrolandia
[Budgie „You’re All Living In Cuckooland” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Choć w latach 70., w czasie największej mocy twórczej, zespół Budgie nie załapał się do pierwszej ligi rockowych wymiataczy, to obecnie jest porównywany do takich klasyków jak Deep Purple czy Black Sabbath. Teraz, po dwudziestu czterech latach przerwy, powraca nowym albumem „You’re All Living In Cuckooland”, udowadniając, jak bardzo został niedoceniony.

Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Nasza Świrolandia
[Budgie „You’re All Living In Cuckooland” - recenzja]

Choć w latach 70., w czasie największej mocy twórczej, zespół Budgie nie załapał się do pierwszej ligi rockowych wymiataczy, to obecnie jest porównywany do takich klasyków jak Deep Purple czy Black Sabbath. Teraz, po dwudziestu czterech latach przerwy, powraca nowym albumem „You’re All Living In Cuckooland”, udowadniając, jak bardzo został niedoceniony.

Budgie
‹You’re All Living In Cuckooland›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułYou’re All Living In Cuckooland
Wykonawca / KompozytorBudgie
Data wydanialistopad 2006
Wydawca NPL
NośnikCD
Czas trwania53:16
Gatunekrock
EAN0805520211499
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Justice4:31
2) Dead Man Don’t Talk6:08
3) We’re All Living In Cuckooland6:04
4) Falling5:22
5) Love Is Enough2:25
6) Tell Me Tell Me4:47
7) (Don’t Want To) Find That Girl6:28
8) Captain3:43
9) I Don’t Want To Throw You5:31
10) I’m Compressing The Comb On A Cockerel’s Head8:17
Wyszukaj / Kup
Przyznam, że zupełnie nie rozumiem, czemu genialny album Budgie „Never Turn Your Back On A Friend” z 1973 roku nie stał się z miejsca wielkim sukcesem komercyjnym (bo że był artystycznym jest bezsprzeczne). Potem zespół również wydawał wspaniałe płyty, które spokojnie mogły go wywindować do pozycji zajmowanej wtedy przez jego, wspomnianych wyżej, kolegów po fachu. Zasługiwał na to bez dwóch zdań.
Grupa walczyła twardo o utrzymanie się na rynku, ale kolejne albumy cieszyły się coraz mniejszym zainteresowaniem. Wydany w 1982 roku „Deliver Us From Evil” miał się okazać ostatnim, który stworzyli w XX wieku. Być może przyczyniła się do tego miażdżąca go krytyka, a może po prostu czasy się zmieniły. Jak by nie było, należy zaznaczyć, że Budgie cieszył się popularnością w zasadzie tylko w Polsce, gdzie piosenka „Alison” stała się sporym przebojem. Nic więc dziwnego, że panowie nie pominęli naszego kraju w czasie ostatniego tournée i latem 1982 roku zagrali u nas aż 17 koncertów. Chociaż przyjęcie przez polskich fanów było niezwykle gorące, wkrótce kapela zawiesiła działalność.
Od tamtego czasu na rynku pojawiały się co kilka lat wydawnictwa koncertowe przypominające o fenomenie Budgie, ale na premierowy materiał nie było co liczyć. Aż tu nagle gruchnęła wiadomość, że Burke Shelley, basista i wokalista grupy, a zarazem jedyny muzyk, który jest w niej od samego początku, zwerbował Steve’a Williamsa, perkusistę grającego w Budgie od 1974 roku, i nowicjusza, gitarzystę Simona Leesa, by ruszyć z nimi w trasę koncertową. Odmieniony zespół został tak wspaniale przyjęty, że lider na poważnie zaczął zastanawiać się nad zarejestrowaniem całkiem świeżego materiału.
Wreszcie stało się. „You’re All Living In Cuckooland”, czyli pierwszy studyjny album Budgie od 1982 roku, ujrzał światło dzienne. Uwaga, fani, warto było czekać!
Całość zaczyna się ostro, kawałkiem „Justice”. Porażające wejście gitary i ten sam wysoki, nieco denerwujący głos Shelleya co kiedyś. Wspaniała rzecz na otwarcie albumu. Od razu też możemy docenić, jak wiele świeżości do zespołu wniósł nowy nabytek – Simon Lees. To głównie dzięki niemu album brzmi świeżo i energicznie, nie tracąc jednocześnie nic z klimatu starego, dobrego rockowego wymiatania.
A to jedynie początek, dalej jest bowiem jeszcze lepiej. Kolejny numer, „Dead Man Don’t Talk”, to prawdziwa szkoła ciężkiego riffowego grania, jednocześnie niepozbawionego melodyjności, tak wyraźnej, że głowa sama kiwa się w rytm muzyki. I znów brawa dla Leesa za wspaniałą solówkę.
Takich mocnych momentów na płycie jest jeszcze kilka. Na uwagę zasługują zwłaszcza „Tell Me Tell Me” z akustycznym wstępem będącym jedynie zmyłką, po której następuje mocne uderzenie perkusji i gitary. Świetnie wypada również „(Don’t want to) Find That Girl”, bardzo imprezowy numer, zagrany na luzie i z werwą, o którą nie podejrzewałbym takich weteranów. To kolejny dowód na to, że rock wspaniale konserwuje (Ozzy Osbourne to tylko wyjątek od reguły). Sporym zaskoczeniem jest utwór „Falling”, gdzie pobrzmiewają echa muzyki funky. Jak się okazuje, ten gatunek z klasycznym hard rockiem ma wiele wspólnego.
Jednak na nowej płycie Budgie nie zamieścili tylko samych sprinterów. Znalazło się tu miejsce również na delikatniejsze utwory. Absolutnym arcydziełem jest akustyczna ballada-miniaturka „Love is Enough”. Delikatne dźwięki gitary wspaniale korespondują z łagodnym śpiewem Shelleya. Słuchając tego cudeńka, aż dziw bierze, że nie jest to jedna ze sztandarowych kompozycji Johna Lennona, zwłaszcza gdy słyszy się tekst: „Love, love, love is enough (…) / Close your eyes and think about it / All the light will go without it / Put away your fear about letting go / So you’ll find, life in the world…”1).
Za serce chwyta jeszcze jedna delikatna kompozycja, „We’re all Living in Cuckooland”. Tylko że tym razem tekst nie dotyczy miłości, a jest gorzką refleksją nad światem. Świadczy o tym sam tytuł, który dał nazwę całemu albumowi. „Cuckoo” po angielsku oznacza „kukułkę”, ale również tym terminem określa się chorych psychicznie. „Cuckooland” zatem to kraina nienormalnych, istna Świrolandia. Shelley śpiewa o naszym świecie, że: „All the killers celebrate victory / Unbelievers check out your history / And all the helpers dying to help you out / Everybody’s drinking us to a drought / No doubt”2).
Kiedy już zdążymy się zrelaksować przy świetnych kompozycjach, pozwalających niezmiernie cieszyć się z powrotu Budgie, nastaje dziesiąty, ostatni, kawałek, który powoduje, że spada na nas prysznic zimnej wody. Najdłuższy utwór na płycie, trwający ponad osiem minut, „I’m Compressing The Comb on a Cockerel’s Head” to rzecz tak męcząca, że psuje całe dobre wrażenie, jakie po sobie zostawiła pozostała część materiału. Notorycznie powtarzany, nudny riff, śpiew bez polotu i niezwykle irytujące dźwięki gitary powodują, że nim dojdzie się do połowy tego koszmaru, wyrzuca się płytę z odtwarzacza. Zupełnie nie rozumiem, czemu muzycy zdecydowali się na umieszczenie go na tej, przecież bardzo udanej, płycie. Szkoda, że zamiast wielkiego finału dostaliśmy kopniaka w tyłek.
Na szczęście kiedy otrząśniemy się ze zniesmaczenia, w głowie pozostają tylko te najwspanialsze momenty. I tak powinno być, bo „You’re All Living In Cuckooland” to świetny powrót zapomnianego już zespołu. Przenosi nas na chwilę w lata 70. i jest to bardzo miła wycieczka. W końcu nikt nie spodziewał się od Budgie, że nagle zacznie grać jak System of a Down. Metallica już próbowała…
koniec
5 czerwca 2007
1) „Miłość, miłość, miłość wystarczy (…) / Zamknij oczy i pomyśl o tym / Całe światło bez niej zgaśnie / Odsuń lęk przed otwarciem się / Wtedy odnajdziesz życie na świecie…”
2) „Wszyscy mordercy celebrują zwycięstwo / Niedowiarki sprawdzają twoją historię/ I wszyscy pomocnicy umierają, by wydźwignąć cię z kłopotów / Wszyscy upijają nas aż do suszącego kaca / Bez wątpienia”.

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Chociaż poprzednia płyta Rhùn, czyli „Tozïh”, ukazała się już niemal rok temu, najnowsza, której muzycy nadali tytuł „Tozzos”, wcale nie zawiera nagrań powstałych bądź zarejestrowanych później. Oba materiały są owocami tej samej sesji. Trudno dziwić się więc, że i stylistycznie są sobie bliźniacze.

więcej »

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
Sebastian Chosiński

25 IV 2024

Arild Andersen to w świecie europejskiego jazzu postać pomnikowa. Kontrabasista nie lubi jednak przesiadywać na cokole. Mimo że za rok będzie świętować osiemdziesiąte urodziny, wciąż koncertuje i nagrywa. Na dodatek kolejnymi produkcjami udowadnia, że jest bardzo daleki od odcinania kuponów. „As Time Passes” to nagrany z muzykami młodszymi od Norwega o kilkadziesiąt lat album, który sprawi mnóstwo radości wszystkim wielbicielom nordic-jazzu.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Oniryczne żałobne misterium
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

Martin Küchen – lider freejazzowej formacji Angles 9 – zaskakiwał już niejeden raz. Ale to, co przyszło mu na myśl w czasie pandemicznego odosobnienia, przebiło wszystko dotychczasowe. Postanowił stworzyć – opartą na starożytnym greckim micie i „Odysei” Homera – jazzową operę. Do współpracy zaprosił wokalistkę Elle-Kari Sander, kolegów z Angles oraz kwartet smyczkowy. Tak narodziło się „The Death of Kalypso”.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Tegoż autora

Idź do krateru wulkanu Snæfellsjökull…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

I ty możesz być Kubą Rozpruwaczem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

My i Oni
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wielki mały finał
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Piołun w sercu a w słowach brak miodu, czyli 10 utworów do tekstów Ernesta Brylla
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Kim był Józef J.?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Ilu scenarzystów potrzea by wkręcić steampunkową żarówkę?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Baldwin Trędowaty na tropie
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Nie należy mylić zagubienia się w masie z tkwieniem w gównie
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Diabeł rozbiera się u Prady
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.