Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 czerwca 2024
w Esensji w Esensjopedii

Dream Theater
‹Black Clouds & Silver Linings›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBlack Clouds & Silver Linings
Wykonawca / KompozytorDream Theater
Data wydania22 czerwca 2009
Wydawca Roadrunner Records
NośnikCD
Czas trwania75:18
Gatunekmetal
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) A Nightmare to Remember14:47
2) A Rite of Passage8:35
3) Wither5:25
4) The Shattered Fortress12:49
5) The Best of Times13:07
6) The Count of Tuscany19:16
Wyszukaj / Kup

Czarne chmury nad Teatrem Marzeń
[Dream Theater „Black Clouds & Silver Linings” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Muzycy Dream Theater konsekwentnie trzymają się rygoru wydawania kolejnych płyt studyjnych średnio co dwa lata. Przez pewien czas strategia ta dawała wielce pozytywne efekty, jednak od niedawna zaczyna ona wyraźnie szwankować, czego najlepszym dowodem jest płyta „Black Clouds & Silver Linings”.

Przemysław Dobrzyński

Czarne chmury nad Teatrem Marzeń
[Dream Theater „Black Clouds & Silver Linings” - recenzja]

Muzycy Dream Theater konsekwentnie trzymają się rygoru wydawania kolejnych płyt studyjnych średnio co dwa lata. Przez pewien czas strategia ta dawała wielce pozytywne efekty, jednak od niedawna zaczyna ona wyraźnie szwankować, czego najlepszym dowodem jest płyta „Black Clouds & Silver Linings”.

Dream Theater
‹Black Clouds & Silver Linings›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBlack Clouds & Silver Linings
Wykonawca / KompozytorDream Theater
Data wydania22 czerwca 2009
Wydawca Roadrunner Records
NośnikCD
Czas trwania75:18
Gatunekmetal
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) A Nightmare to Remember14:47
2) A Rite of Passage8:35
3) Wither5:25
4) The Shattered Fortress12:49
5) The Best of Times13:07
6) The Count of Tuscany19:16
Wyszukaj / Kup
Panowie z Teatru Marzeń to pasjonaci i pracoholicy zarazem. Każdego roku wszyscy udzielają się w co najmniej kilku pobocznych projektach muzycznych oraz pojawiają się gościnnie na przeróżnych wydawnictwach. Średnio rocznie na każdego z nich przypada kilka płyt. Do tego też należy doliczyć liczne trasy koncertowe (nierzadko międzykontynentalne). Z pewnością muzycy na brak zajęć nie narzekają, a i swoim fanom nie ułatwiają życia – trudno nadążyć z kupowaniem ich wszystkich albumów na bieżąco. A w ten grafik trzeba jeszcze wcisnąć płytę macierzystej formacji. Można się zastanawiać, skąd oni biorą na to siły i pomysły, i jakim cudem nie udało im się wypalić twórczo.
No właśnie. Przez dobre paręnaście lat ten tryb pracy niezbyt uwłaczał nowojorskim progmetalowcom, wydawało się wręcz, że im pomaga. Właściwie to do momentu wydania ich poprzedniego albumu, „Systematic Chaos”, panowie z DT cały czas utrzymywali niezmiennie wysoki poziom. Jasne, zdarzały się gorsze momenty, ale ogólnie trudno było im coś zarzucić. Jednak od tamtej płyty coś zaczęło się psuć i na „Black Clouds & Silver Linings” słychać to wyraźnie. Czuć zmęczenie materiału oraz brak świeżych i ciekawych pomysłów. W szeregi zespołu wdarła się rutyna. Przez lata Dream Theater pełnił rolę etatowego chłopca do bicia przez wszystkich przeciwników progresywnego metalu. Zarzucano im bezduszne, techniczne granie i instrumentalne popisówki. Jeszcze parę lat temu twierdzenia te nie były do końca uczciwe i uzasadnione, ale niestety ostatnio wygląda na to, że muzycy zaczęli się do owych zarzutów dostosowywać. Utwory zawarte na ich najnowszej płycie są wyjątkowo hermetyczne. O ile jeszcze na świetnym „Octavarium” potrafili odwoływać się do Yes czy choćby nawet do U2, tak teraz zabrakło im tego muzycznego bogactwa odniesień, do którego przecież często sięgali.
Muzycznie nie ma tu nic nowego. Pełno starych i ogranych chwytów znanych z poprzednich płyt. Z tym że wtedy były one znacznie lepiej pomyślane i ciekawiej wykonane. Oczywiście, utwory takie jak „A Nightmare to Remember” czy „The Count of Tuscany” wciąż robią wrażenie. To potężne muzyczne kolosy trwające ponad 15 minut, każdy jest niezwykle rozbudowany, imponująco zaaranżowany i wykonany. Ale, chociaż trzymają przyzwoity poziom, tak naprawdę nie wnoszą nic nowego do twórczości zespołu i wypadają blado w porównaniu z kawałkami znanymi ze starszych albumów grupy. Niestety, zdarzają się i ewidentne wpadki, jak „A Rite of Passage” oraz „Wither”. Pierwszy jest takim odpowiednikiem „Constant Motion” z poprzedniej płyty, nudna i nijaka zapchajdziura, przeznaczona chyba tylko i wyłącznie na singiel promocyjny, który będzie można puścić w niektórych stacjach radiowych. „Whiter” to z kolei typowa i niezbyt ciekawa ballada, będąca jedynie marną kopią poprzednich dokonań zespołu. Pomimo sporej ilości zmian tempa, czy niesamowitych solówek, płyta jest jednak przewidywalna i schematyczna.
Mimo to „Black Clouds & Silver Linings” powinien przypaść do gustu wiernym fanom Dream Theater i miłośnikom prog metalu, ponieważ w gruncie rzeczy to solidna porcja grania na świetnym technicznie poziomie. Muzycy po raz kolejny pokazują ogromny wachlarz swych umiejętności. W szczególności John Petrucci i Mike Portnoy są wyraźnie w życiowej formie. Po raz kolejny znakomicie swoje partie basu odgrywa też John Myung. Na pierwszym planie jest jednak perkusista Portnoy. Wystarczy wysłuchać choćby otwierającego album „A Nightmare to Remember”, by pozbyć się wątpliwości, że mamy do czynienia z jednym z najlepszych pałkerów świata. Jedynie Jordan Rudess znów jest na drugim planie, więc o jego ponadprzeciętnych umiejętnościach będzie można przekonać się dopiero na koncertach, bądź ewentualnie kupując solową płytę. Najsłabszym ogniwem jest nadal wokalista James LaBrie, choć ostatnio na szczęście wygląda na to, że wraca do formy. Przez pewien czas z płyty na płytę śpiewał on coraz gorzej (na koncertach bywało wręcz fatalnie), ale na „Black Clouds & Silver Linings” spisuje się nieźle, choć nie jest to wokal na poziomie tego z czasów „Images and Words”.
Mimo wszystko najnowszy album Dream Theater jednak bardzo rozczarowuje. Główną bolączką tej płyty jest wtórność i brak ciekawych pomysłów, czego nie maskuje nawet perfekcyjnie wykonanie.
koniec
13 września 2009

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: I przysięgam, że cię nie opuszczę…
Sebastian Chosiński

26 VI 2024

W dwudziestym piątym roku działalności dyskografia postrockowej formacji Mono wzbogaciła się o kolejną płytę studyjną, będącą przy okazji jedną z ostatnich, w której powstaniu miał udział zmarły na początku maja Steve Albini, wielce ceniony inżynier dźwięku. „Oath” raczej nie stanie się przełomem w historii grupy. Nie zyska też, jak sądzę, miana najwybitniejszego jej dzieła. Ale nie zmienia to faktu, że fani będą zadowoleni.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Wejście w dorosłość
Sebastian Chosiński

25 VI 2024

Kiedy sprzęgają siły cenieni i doświadczeni artyści, można być dobrej myśli. A tak jest właśnie w tym przypadku. Znani ze sceny improwizowanej trębacz Olgierd Dokalski oraz duet gitarowo-saksofonowo-perkusyjny (nie, nie ma w tym żadnego błędu!) Skerebotte Fatta postanowili przed rokiem nagrać wspólną płytę. Efektem ich starań okazał się concept-album „Molting”.

więcej »

Radość dzieciństwa i smutek starości
Sebastian Chosiński

21 VI 2024

Mogliście jeszcze nie słyszeć o angielskim trębaczu Stevenie Nicholsie. Jest młody i dopiero debiutuje. Ale na pewno warto już teraz zwrócić uwagę na jego album „From Dust”, aby później nie być zaskoczonym. A tym bardziej, żeby za parę lat nie wyrzucać sobie, iż przegapiliście moment, w którym artysta ten po raz pierwszy wyciągnął do Was rękę.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Tegoż autora

Nihil Novi
— Przemysław Dobrzyński

Ostateczna granica?
— Przemysław Dobrzyński

Supergrupa: Reaktywacja
— Przemysław Dobrzyński

Nowe szaty króla
— Przemysław Dobrzyński

Potęga boskiego głosu
— Przemysław Dobrzyński

Przeboje w purpurowym deszczu
— Przemysław Dobrzyński

Pustynia pełna dźwięków
— Przemysław Dobrzyński

A imię jego 44:44
— Przemysław Dobrzyński

Nowoczesne oblicze metalu
— Przemysław Dobrzyński

Green Day w trzech aktach
— Przemysław Dobrzyński

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.