Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 4 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Peter Gabriel
‹Scratch My Back›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułScratch My Back
Wykonawca / KompozytorPeter Gabriel
Data wydania15 lutego 2010
Wydawca EMI Music
NośnikCD
Gatunekklasyczna, rock
EAN5099962682824
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Heroes [David Bowie]
2) The Boy In The Bubble [Paul Simon]
3) Mirrorball [Elbow]
4) Flume [Bon Iver]
5) Listening Wind [Talking Heads]
6) The Power Of The Heart [Lou Reed]
7) My Body Is A Cage [Arcade Fire]
8) The Book Of Love [The Magnetic Fields]
9) I Think It’s Going To Rain Today [Randy Newman]
10) Apres Moi [Regina Spektor]
11) Philadelphia [Neil Young]
12) Street Spirit [Radiohead]
Wyszukaj / Kup

Podrapać fana po plecach
[Peter Gabriel „Scratch My Back” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Dotychczasowi miłośnicy dźwięków Petera Gabriela mogą się nowym albumem mocno rozczarować. „Scratch My Back” to materiał autorefleksyjny, wyciszony i pozbawiony jakichkolwiek namiastek łatwo przyswajalnej muzyki popularnej.

Przemysław Pietruszewski

Podrapać fana po plecach
[Peter Gabriel „Scratch My Back” - recenzja]

Dotychczasowi miłośnicy dźwięków Petera Gabriela mogą się nowym albumem mocno rozczarować. „Scratch My Back” to materiał autorefleksyjny, wyciszony i pozbawiony jakichkolwiek namiastek łatwo przyswajalnej muzyki popularnej.

Peter Gabriel
‹Scratch My Back›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułScratch My Back
Wykonawca / KompozytorPeter Gabriel
Data wydania15 lutego 2010
Wydawca EMI Music
NośnikCD
Gatunekklasyczna, rock
EAN5099962682824
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Heroes [David Bowie]
2) The Boy In The Bubble [Paul Simon]
3) Mirrorball [Elbow]
4) Flume [Bon Iver]
5) Listening Wind [Talking Heads]
6) The Power Of The Heart [Lou Reed]
7) My Body Is A Cage [Arcade Fire]
8) The Book Of Love [The Magnetic Fields]
9) I Think It’s Going To Rain Today [Randy Newman]
10) Apres Moi [Regina Spektor]
11) Philadelphia [Neil Young]
12) Street Spirit [Radiohead]
Wyszukaj / Kup
Jestem całkowitym przeciwnikiem wszelkiej maści coverów. Co więcej, uważam, że takie płyty nagrywają nie artyści, a producenci, którzy tym, wątpliwej jakości, substytutem starają się wyciągnąć od nas ciężko zarobione pieniądze. Oczywiście zdarzają się wyjątki od tej reguły, ale można policzyć je na palcach jednej ręki (np. kiedyś ta sztuka udała się Vanilla Fudge). Myślę, że niedługo przybędzie mi palców, bo właśnie pojawiła się jedna z nielicznych pozycji, przywracająca mi wiarę w sens takiego przedsięwzięcia.
Sam pomysł nie wydaje się zbyt nowatorski: ot, zbierzmy kilka dobrych utworów znanych muzyków i zróbmy z tego autorskie kompozycje. Tyle, że Peter Gabriel stworzył dzieło bardzo osobiste i, jak się okazuje, dość kontrowersyjne. Postawił na prostotę i – paradoksalnie – uzyskał efekt porównywalny, a nawet lepszy niż na jego poprzednich płytach. Przyznam szczerze, nie przepadam za popową twórczością Gabriela, ale z pewnością „Scratch My Back” musi być solą w oku dla wszystkich fanów „Us” czy „So”. Wielu chyba nie zrozumiało, że nie musi się on ograniczać do łatwo wpadających w ucho piosenek lub przestrzennych, orientalnych motywów rodem z „Ostatniego Kuszenia Chrystusa”.
Gabriel na „Scratch My Back” zaskakuje i gra fanom na nosie. Dojrzewa i świadomie opowiada historię człowieka doświadczonego przez życie, na nowo odkrywając kompozycje, które, wydawać by się mogło, nie są w stanie powiedzieć już niczego więcej. Smaku dodaje fakt, że aranżacje pozbawione są jakiegokolwiek dźwięku gitary czy perkusji. Ten celowy zabieg pozwolił mu na osobiste wycieczki w głąb własnej duszy. Czuć w tych nutach pasję, smutek, rozdarcie, nieopisaną bojaźń przed brakiem raju dla starszych ludzi.
To jest po prostu wyśmienite podsumowanie jego własnej kariery. Co więcej, Gabriel nadal udowadnia, że nawet w takim gatunku jak pop jest możliwe uprawianie sztuki wyższej. No bo jak chociażby traktować „Listening Wind” z odpowiednio stopniowanym napięciem i dwugłosem, zarówno smyczkowym jak i wokalnym? Ktoś się odważył na tak fenomenalne zabiegi? Teatralnie wzniosła, acz mocno nasączona pesymizmem wersja „Apres Moi”, to tylko potwierdzenie tego, o czym pisałem wcześniej – bogactwo emocji, dźwięków i ściskający za gardło wokal. Najlepszy na płycie „My Body is a Cage” to wręcz reinterpretacja życia artysty, zamkniętego w klatce, dalekiego od materialnego świata banału.
Jak na dobór kawałków, na plus trzeba także zaliczyć spójność albumu – to jest płyta przemyślana od początku do końca i poza niepotrzebnym ostatnim utworem Radiohead, „Scratch My Back” jawi się jako doskonały obraz naszego pokolenia, które wszędzie się śpieszy, a nigdzie zdążyć nie może. Chyba tylko jedna płyta ostatnimi czasy wywołała u mnie podobne wrażenia: Rowland S. Howard – „Pop Crimes”.
koniec
13 kwietnia 2010

Komentarze

13 IV 2010   09:19:18

Ale z przeróbką "Chłopca w bańce" to przegiął, nie uważasz?

13 IV 2010   22:43:38

Mój boże, jak czytam takie patetyczne teksty, jak "„My Body is a Cage” to wręcz reinterpretacja życia artysty" czy "doskonały obraz naszego pokolenia, które wszędzie się śpieszy, a nigdzie zdążyć nie może" to coś we mnie się przewraca i wołam o wiadro. To raz. Płyta jest słaba z obiektywnego punktu widzenia - nie trzeba tu być - jak namiętnie usiłuje wmówić nam autor - "fanem 'So' czy 'Us' ". Wystarczy być fanem "czwórki", by na ach jakże nowatorskie reinterpretacje Gabriela zareagować pawiem. Ujmę to tak - Johnny Cash onegdaj przerobił "Hurt" NIN na skąpo opracowane (akustyk, głos, smyczki) countrowe balladowanie. Ten cover słuchacza rozpierdalał na kawałki, wyrywał mu serce i duszę. Covery Gabriela zmuszają słuchacza, by wyrwał płytę z odtwarzacza i rozpierdolił ja o ścianę wyjąc z tęsknoty za powrotem twórczej weny niegdyś znakomitego, a obecnie coraz niżej lądującego artysty. Z tego poronionego projektu znacznie ciekawiej zapowiada się "I'll scratch yours", na której będą przeróbki numerów Gabriela. Mam nadzieję, że interpretatorzy pokażą Peterowi, jak należy robić covery. Że nie trzeba udziwniać, wystarczy po prostu włożyć w to co się robi nieco serca. "Scratch my back" - z mojego puntu widzenia - to numer jeden w kategorii "porażka roku".

14 IV 2010   10:25:09

@amon_dieu
Żółta kartka za wulgaryzmy. Następny taki komentarz zostanie skasowany.

16 IV 2010   00:58:35

@amon_dieu: no to po kolei:
"Mój boże" - Przemek w zupełności wystarczy ;)

"jak czytam takie patetyczne teksty, jak "„My Body is a Cage” to wręcz reinterpretacja życia artysty" czy "doskonały obraz naszego pokolenia, które wszędzie się śpieszy, a nigdzie zdążyć nie może" to coś we mnie się przewraca i wołam o wiadro." - a niby co w tym złego? Jeśli nie potrafisz tego wyłapać i nie zrozumiałeś czego Gabriel dokonał i co chciał przez ten minimalizm przekazać, to faktycznie wiadro to Twoje jedyne wyjście. Garbiel to nie jest muzyk jednego pokolenia i doskonale wie co robi. Rzekłbym nawet, że im starszy tym lepiej mu to wychodzi. To dość kontrowersyjna płyta, bo zupełnie inna od rzeczy, do których nas przyzwyczaił. Można konwencji nie lubić - normalna sprawa, ale pisanie o wiadrze świadczy tylko na Twoją niekorzyść.

"Płyta jest słaba z obiektywnego punktu widzenia" - no tak szukam w Twojej argumentacji tego obiektywizmu i znaleźć nie mogę.

"Johnny Cash onegdaj przerobił "Hurt" NIN na skąpo opracowane (akustyk, głos, smyczki) countrowe balladowanie. Ten cover słuchacza rozpierdalał na kawałki, wyrywał mu serce i duszę." - nie przeczę, że tak nie jest, uwielbiam zarówno cover jak i orginał.

"Covery Gabriela zmuszają słuchacza, by wyrwał płytę z odtwarzacza i rozpierdolił ja o ścianę wyjąc z tęsknoty za powrotem twórczej weny niegdyś znakomitego, a obecnie coraz niżej lądującego artysty" - no przecież masz tutaj masę twórczych patentów, tyle że sposób wykonania odbiega od jego standardów. To była ryzykowna płyta i można nawet powiedzieć, że z góry skazana na niepowodzenie. No bo cóż może być gorszego od pójścia w płaczliwy ton, przy lekko snujących się dzwiękach, bez cienia gitary? Garbiel tą płytą na starość wręcz oddycha i trzeba być głuchym, aby nie usłyszeć. Masz taki cover Bowiego, który bez tej gitary i perkusji nadal przypomina "Heroes" - ile tam jest emocji - chcesz mi powiedzieć, że to brak weny i serca włożonego w utwór?

" - z mojego puntu widzenia - to numer jeden w kategorii ."- rozumiem, że wiadro już pełne ;)

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

W starym domu nie straszy
Sebastian Chosiński

2 V 2024

Choć szwedzki pianista Adam Forkelid aktywny jest na scenie jazzowej od dwóch dekad, „Turning Point” to dopiero czwarte wydawnictwo, na którego okładce ukazuje się jego nazwisko. Mimo że płyt nagrał przecież znacznie więcej. Wszystkie utwory, jakie znalazły się na najnowszym krążku, są jego autorstwa, ale w ich nagraniu wspomogli go trzej inni doświadczeni artyści.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Od smutku do radości
Sebastian Chosiński

30 IV 2024

Wydany przed dwoma laty jazzowo-ambientowy album „Ghosted” Orena Ambarchiego, Johana Berthlinga i Andreasa Werliina był dla mnie nadzwyczaj miłym zaskoczeniem. Dlatego z wielkimi oczekiwaniami przystępowałem do odsłuchu jego kontynuacji. I tu również czekało mnie zaskoczenie, choć niekoniecznie takie, na jakiej liczyłem. Ale w końcu nie wszystko – na to, co dobre – musi powalać nas na kolana, prawda?

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Chociaż poprzednia płyta Rhùn, czyli „Tozïh”, ukazała się już niemal rok temu, najnowsza, której muzycy nadali tytuł „Tozzos”, wcale nie zawiera nagrań powstałych bądź zarejestrowanych później. Oba materiały są owocami tej samej sesji. Trudno dziwić się więc, że i stylistycznie są sobie bliźniacze.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Tegoż autora

W poszukiwaniu oszczędności
— Przemysław Pietruszewski

Wysoki lot
— Przemysław Pietruszewski

Msza dla ortodoksyjnych wyznawców
— Przemysław Pietruszewski

Wypełnić pustkę
— Przemysław Pietruszewski

Powrót do korzeni
— Przemysław Pietruszewski

Być jak Motörhead
— Przemysław Pietruszewski

Powrót niepokornego
— Przemysław Pietruszewski

Powrót do przyszłości
— Przemysław Pietruszewski

Delikatność z pazurem
— Przemysław Pietruszewski

Magiczne spotkanie z Kari Amirian
— Przemysław Pietruszewski

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.