Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 2 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Anna ‘Cranberry’ Nieznaj
‹Padawanka›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorAnna ‘Cranberry’ Nieznaj
TytułPadawanka
OpisAnna „Cranberry” Nieznaj (ur. 1979 r.), absolwentka matematyki, programistka. Mężatka, ma dwoje dzieci, mieszka w Lublinie. Pod panieńskim nazwiskiem Borówko – debiut w 1996 r., a następnie opowiadanie „Telemach” w „Science Fiction” (7/28/2003). Pod obecnym – „Kredyt” (II miejsce w konkursie Pigmalion Fantastyki 2010) i „Czarne Koty” („SFFiH” 4/66/2011). „Padawanka” to alternatywny fanfik gwiezdnowojenny z cyklu o Darth Beyre (m.i. „Szczeniaki”, „Przed burzą”, „Obława”).
Gatunekfanfiction

Gwiezdne wojny: Padawanka

« 1 2 3 4 5 6 12 »
– Padawanką nadal zostaniesz – stwierdził Yoda. – Zbyt impulsywnie działasz, zbytnio swoim przelotnym uczuciom się poddajesz. I złości zbyt wiele w tobie.
Dziewczyna, ugodzona do żywego takim podsumowaniem, z trudem zapanowała nad wyrazem twarzy. Stała przed wiekowym Jedi, wsparta na kulach, udając filozoficzny dystans wobec spraw tak błahych jak zraniona duma.
– Jednak mistrza mieć na razie nie będziesz. Pozostaniesz w Świątyni, nad swoimi wadami pracując. Kiedy wyzdrowiejesz, decyzje dalsze zapadną.
– Niech Moc będzie z tobą! – Obi-Wan włożył dużo serca w to zwyczajowe pożegnanie, ale Cran chyba nie w pełni doceniła jego intencje.
Kiedy zasunęły się za nią drzwi, Yoda pokiwał głową, niezadowolony:
– Chwiejna jest, niespokojna. W złą stronę jej uczucia po śmierci Mace Windu poszły.
– Jeżeli pozwolisz, mistrzu – wtrąciła nagle Adi Gallia. – Znam Cranberry od dziecka i… Wybuchy złości stara się tłumić, jej ambicje można ukierunkować, ale jest coś, coś nieuchwytnego…
Zawahała się.
Tholothiańska Jedi rzeczywiście od lat obserwowała, jak dorasta kolejna padawanka zaprzyjaźnionego z nią Mace Windu. Mistrz starał się wręcz ułatwić im kontakt, zakładając, że Cran potrzebna będzie starsza, godna zaufania znajoma. Słusznie uznał, że w tej roli nie sprawdzi się jego poprzednia uczennica, wyniosła i zamknięta w sobie Depa Billaba, więc wybór padł na Adi Gallię.
Plan był bardzo dobry, tylko nie uwzględniał faktu, że jeżeli dziewczynka miała zadawać komukolwiek trudne pytania, to tą osobą był po prostu sam Mace Windu. Chyba dobrze sobie z tym radził, chociaż kiedyś zdarzyło mu się powiedzieć Gallii, że uświadamianie sześcioletniej padawanki poprzez wyjaśnianie obelg, jakich nasłuchała się gdzieś pod adresem własnej matki, nie jest zajęciem ani łatwym, ani przyjemnym.
– Jest coś, czego nie potrafię dokładnie nazwać – mówiła Adi, wracając myślami do wszystkich, sympatycznych przecież w sumie, spotkań z Cran. – Ona jest zbyt… chłodna.
Obi-Wan cicho parsknął, poważniejąc natychmiast pod spojrzeniem Saesee Tiina.
– Chłodna?! Toż to drugi Anakin – ciągle w biegu, sto pomysłów na minutę, jeden bardziej szalony od drugiego. I kipiące emocje, co w sercu, to na twarzy. Zawsze najpierw robią, potem myślą. Choćby odrobina właściwej Jedi rozwagi, oto czego im brakuje.
– To nie jest rozwaga – pokręciła głową Gallia. – To jest… No właśnie nie wiem! Coś niepokojącego w relacjach między nią a innymi… Jakby były zbyt poprawne, wyuczone, nie płynęły z naturalnych odruchów. Poza Mace Windu, z Mace Windu była bardzo mocno związana.
– Niebezpieczne takie przywiązanie dla Jedi – odezwał się Yoda. – Zbyt bliskie, zbyt samolubne. Moc naszą ścieżkę wyznacza.
Adi Gallia umilkła, nadal nie umiejąc w pełni uchwycić swojego przeczucia.
• • •
Następne spotkanie Cranberry i kanclerza było przypadkowe, w nietypowym zresztą miejscu, mianowicie na jednym z przestronnych korytarzy Świątyni Jedi. Zazwyczaj to członkowie Rady odwiedzali gabinet przewodniczącego Senatu, by dyskutować o najbardziej palących problemach szarpanej wojną domową Galaktyki, ale tym razem najwyraźniej to Palpatine uznał za stosowne odwiedzić siedzibę Zakonu.
Szedł wzdłuż szpaleru marmurowych kolumn w towarzystwie dwóch gwardzistów w czerwieni. Ochrona kanclerza budziła kontrowersje. Oczywiście nikt nie poddawał w wątpliwość, że musi on mieć obstawę. Ale nie brakowało komentarzy, że sala obrad Senatu, a już na pewno Świątynia Jedi, to twierdze, do których nie zdołałby się przedrzeć najbardziej zdesperowany zamachowiec, i obecność gwardzistów jest tam, delikatnie mówiąc, niestosowna.
Cranberry i Anakin czuli się jednak o wiele pewniej, wiedząc, że Palpatine jest dobrze chroniony. Oczywiście nie tak dobrze, jak mogliby zapewnić mu to chociażby oni oboje, ale Senat nie zwrócił się do Świątyni z prośbą o przydzielenie kanclerzowi Jedi do obstawy, a nie było w zwyczaju, by Zakon sam występował z taką propozycją.
Przechodząc w pewnej odległości od Cran, polityk spojrzał w jej stronę. Uśmiechnął się lekko, a ona skłoniła się na tyle elegancko, na ile dało się to zrobić z rękami wspartymi na kulach. Senator gestem dłoni powstrzymał gwardzistów i sam podszedł do padawanki.
– Witaj, Cranberry. Widzę, że już cię wypuścili z… Jak to powiedziałaś? Klatki? – zaśmiał się, a jej zrobiło się głupio. Nie powinna była wtedy narzekać, naprawdę w Galaktyce jest mnóstwo znacznie mniej przyjemnych miejsc niż szpitalne skrzydło Świątyni.
– Spacerować sobie mogę, ale niestety jeszcze trochę czasu minie, zanim przydam się do czegoś Republice.
– Dochodzisz do siebie?
– Tak, niedługo wreszcie mi zdejmą tę piankę i będę mogła zacząć trenować.
– Ale chyba nie zamierzasz od razu skakać ze startujących statków?
– Jeżeli nikt mnie nie zrzuci z trapu – odpaliła, ale zaraz dodała dla załagodzenia: – Muszę ćwiczyć, inaczej miną jeszcze miesiące, zanim będę mogła wrócić do służby.
– Jesteś bardzo ambitna, Cran. – Palpatine przyjrzał jej się uważnie, a kiedy ich spojrzenia się spotkały, poczuła lekki dreszcz. Kanclerz się uśmiechał, ale jego błękitne oczy były niepokojąco przenikliwe. – Uważaj na siebie, nie przesadź. Teraz, kiedy zabrakło mistrza Mace Windu, nie ma kto hamować twojego zapału i dbać, żebyś sobie nie zaszkodziła.
– Bez obaw. Z całym szacunkiem, panie, my Jedi potrafimy wiele wytrzymać.
– Jak widzę, w ramach ascezy nawet nie stosujecie antygrawitacyjnych foteli, tylko chodzicie o kulach jak za dawnych czasów?
– Kule są lepsze – stwierdziła bardzo zdecydowanie Cran. – Po tygodniach na antygrawitacyjnym fotelu mogłabym się równie dobrze od razu położyć z powrotem do szpitala. A tak przynajmniej potrenuję sobie techniki walki sprzętem rehabilitacyjnym.
Cofnęła się pod ścianę, oparła o nią plecami i z łobuzerskim błyskiem w oku wykonała kilka pozorowanych ciosów kulą, dbając przy tym, żeby nie wymachiwać nią senatorowi przed twarzą. Palpatine pokręcił głową, ubawiony.
– Praca, praca i jeszcze raz praca, tak?
– Droga Jedi jest służbą, panie. Po to jesteśmy.
– Dobrze, więc w takim razie nie zaproszę cię, jak miałem zamiar, na herbatę, ale na pouczającą rozmowę na tematy ogólne, ze szczególnym naciskiem na sytuację w sektorze Arkanis. Czy to brzmi wystarczająco poważnie, żebyś zechciała mi poświęcić swój czas, obowiązkowa padawanko?
Mimo przyjaznego tonu Cran nie była pewna, czy to tylko żart, czy przytyk i czy kanclerz nie uznał jej słów za niezbyt grzeczne. Ukłoniła się.
– Dziękuję, panie – Nagle coś przyszło jej do głowy. – Tylko, że ja nie mogę przecież… Nie, nie, oczywiście – przerwała sama sobie, widząc jego zainteresowanie. – Wszystko w porządku, kiedy mam się zjawić?
– Jutro wieczorem, jeżeli ci to pasuje. Koło dziesiątej powinienem wrócić z teatru, zapowiada się bardzo ciekawy występ kalamariańskiego baletu. Ale zauważyłem, że masz jakiś problem?
– Nie, nie, nic się nie stało. – Cran klęła w duchu swoją impulsywność.
To, że nie może pilotować, jest ostatnią rzeczą, którą powinna zawracać głowę kanclerzowi Republiki. Świat się nie zawali, jeżeli poleci powietrzną taksówką, choćby to miał być pierwszy raz, kiedy korzysta z takiego transportu. Późna pora też nie ma znaczenia, Cranberry nie jest już dzieckiem, nikt nie kontroluje, co robi i o której wraca. Świątynia Jedi to nie koszary, wbrew temu, co myślą niektórzy.
– Chyba jednak jest jakiś kłopot? – drążył Palpatine. – Ach, rozumiem! Jak mogłem o tym nie pomyśleć! No tak, ciebie i Anakina trudno sobie wyobrazić bez jakiejś odpowiednio szybkiej maszyny latającej w tle – zaśmiał się, a Cranberry aż przygryzła usta przestraszona rozmiarem gafy.
– To przecież żaden…
– No właśnie, moja droga, żaden problem. O wpół do dziesiątej przed główną bramą będzie czekał na ciebie śmigacz na rządowych numerach, myślę, że łatwo go znajdziesz, bo o tej porze już mało kto do was zagląda. Dla pewności możesz spytać kierowcy, czy to ja go przysłałem.
– Ale… Panie, przecież…
Gestem nakazał jej milczenie.
– Republika musi dbać o swoich obrońców.
Odwrócił się na pięcie i odszedł, a za nim gwardziści w powiewających czerwonych płaszczach, pozostawiając osłupiałą Cranberry na pustym korytarzu.
• • •
« 1 2 3 4 5 6 12 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »
Ilustracja: Małgorzata Myśliborska

Pająki
Jan Myśliborski

14 I 2024

Było już prawie zupełnie ciemno. Kiedy zatrzaskiwał ciężkie skrzydło bramy, wydało mu się, że po drugiej stronie drogi dostrzegł zarys sylwetki stojącego pod drzewem człowieka. Mimo wszystko poczuł coś w rodzaju ulgi, gdy już przekręcił klucz.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Z tego cyklu

Druga szansa
— Magdalena Stawniak

Nowa układanka ze starych klocków
— Adam Kordaś, Michał Kubalski, Marcin Mroziuk, Anna Nieznaj, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Przemytnik i pozostali
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

10 razy Darth Vader
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wróg publiczny, cz. 7
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 6
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 5
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 4
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 3
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 2
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Tegoż twórcy

Nocą wszystkie koty są czarne
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.