WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Autor | Milena Wójtowicz |
Tytuł | Bardzo czarna dziura |
Opis | Lublinianka, urodzona w 1983 r. Dużo czyta, najchętniej sięga po książki przy których może się śmiać – bardzo lubi cykl Świata Dysku Terry’ego Pratchetta. Od dwóch lat pisze humorystyczne opowiadania, ale publikacja na łamach „Esensji” jest jej debiutem. |
Gatunek | humor / satyra, SF, space opera |
Bardzo czarna dziuraMilena Wójtowicz
Milena WójtowiczBardzo czarna dziura– Uprzejmie stanęliśmy na drodze jej rozpędzonego wahadłowca i z całym szacunkiem wzięliśmy udział w zderzeniu, kapitanie – wyjaśnił Movik. – Co do pomocy, to sądzę, że planuje pan zaofiarować ją za pięć minut. – Planuję? – westchnął kapitan. – Wywołaj statek imperium, albo nie, najpierw pójdę do imperatorki. A co z naszym statkiem? – Poważne uszkodzenia. Zwłaszcza broń. – Niech mechanik się tym zajmie w pierwszej kolejności – polecił kapitan. – I tu właśnie dochodzimy do drobnego problemu – powiedział smętnie pierwszy oficer. Kapitan spojrzał na niego spode łba. – Mechanik jest, jak pan wie, Txlitem… – kapitan przytaknął, pełen najgorszych przeczuć. – … i właśnie zaczął pączkowanie. To proces niemożliwy do przewidzenia i samoistny, więc… – Niezdolny do służby? – Nie jest w stanie poruszyć nawet jedną nibynóżką. – A inni? – To nowe systemy. Reszta załogi nie jest z nimi tak dobrze obeznana i naprawy mogą się przeciągnąć. – Dobrze. Dziękuję. Możesz sobie iść. – A pan, kapitanie? – Ja się chyba po prostu załamię. – Jeśli mogę przypomnieć, miał pan zaproponować imperatorce i jej wezyrowi pomoc przy negocjacjach. – Miałem? – zmartwił się kapitan. – To będę musiał to zrobić. Załamanie nerwowe to nie kometa, nie ucieknie. Kapitan wszedł do ambulatorium. W drzwiach powitał go szeroko uśmiechnięty doktor. – Można z nią już rozmawiać? – Oczywiście. Usunąłem cały alkohol z jej krwi, a było tego naprawdę dużo. Właściwie to dziwne, że jeszcze żyła – wskazał kapitanowi drzwi do sali zabiegowej. Na leżance siedziała imperatorka i trzymała się rękami za głowę, pojękując. – Coś nie tak? – kapitan zatrzymał się w drzwiach. Spomiędzy palców wyjrzało jedno oko. – Jestem trzeźwa – jęknęła Rissa. – Czyż to nie wspaniałe uczucie? – rozpromienił się przechodzący przez salę doktor. – Ostatni raz byłam trzeźwa… sama już nie pamiętam kiedy! – Zapewne przy urodzeniu – rozpromienił się doktor. – To właściwie reguła. Nikt nie rodzi się pijany. – Ale ja nie jestem sobą!!! Ja nie bywam trzeźwa! – Ma pani szansę odkryć prawdziwą siebie – doktor rozpromienił się bardziej. – Właśnie to zrobiłam – jęknęła Rissa. – I jak się pani czuje? – doktor świecił jak słoneczko. – Jak Alchadeldenarissa Be′er′te′ach′re, boska królowa, imperatorka Dwudziestu Planet, uwielbiana pani swojego ludu. Nigdy nie czułam się gorzej – zaczęła walić głową w ścianę. – Stan przejściowego szoku, przejdzie jej – wyjaśnił doktor w odpowiedzi na przerażone spojrzenie kapitana i wyszedł. – Właściwie to przyszedłem tu, żeby zaofiarować pomoc… – zaczął kapitan. Rissa przestała walić głową w ścianę. – Wino? Rum? Płyn do czyszczenia chłodnicy? – spytała tęsknie. – Miałem na myśli pomoc przy negocjacjach. – Aha – zaczęła walić głową w obudowę aparatu medycznego. – Wobec sytuacji w której wszystkie statki tu przebywające są unieruchomione… Łup. – … a przedstawiciele Unii Talaidzkiej i Związku Trzech Księżyców już skorygowali swój kurs… Łup. – … uważam, że najlepiej będzie przeprowadzić negocjacje na pokładzie „Odkrywcy"… Łup. – … pozostaje jeszcze problem Nemidów i piratów, którzy uszkodzili wzajemnie swoje statki… Łup. – …a skoro już mówimy o uszkodzeniach, to co zrobiła pani z naszym statkiem??? Imperatorka zastygła. – Co zrobiłam??? – Uszkodziła pani nasz statek. Gdybyśmy wiedzieli, co pani właściwie zrobiła, było by nam łatwiej to naprawić. – A zrobiłam coś? Może stopiłam przewody? – powiedziała z nadzieją Rissa. – Użyła pani tego – kapitan wyciągnął z kieszeni trzyfunkcyjny śrubokręt. – W tym nie ma funkcji stapiania. Imperatorka patrzyła na śrubokręt z całkowita bezmyślnością w oczach. – Zepsułam to? – Nie to, tylko tym zepsuła pani nasz statek. Wzięła od niego śrubokręt, obracała go przez chwilę w dłoniach, uaktywniając przy okazji wszystkie trzy funkcje. Przecięła jakiś przewód, skaleczyła się w palec i upuściła narzędzie na podłogę. – A co to właściwie jest? – Jest pani mechanikiem na statku kosmicznym? Jak to możliwe, że pani nie wie jak wygląda śrubokręt. Spojrzała na niego z urazą ssąc skaleczony palec. – Na „Piranii” nikt mi nie żałuje alkoholu. Na ekranie komunikacyjnym pojawiła się twarz Movika. – Kapitanie, nawiązaliśmy łączność z wielkim wezyrem Ar′chatem. – Przełącz do ambulatorium – poleciła imperatorka. – Jeśli można, rzecz jasna. Kapitan skinął głową. Twarz Movika znikła z ekranu, a zastąpiła ją pomarszczona twarz wezyra. – Moje serce raduje się, a myśli moje biegną ku dotąd nie widzianemu… – skłonił się wezyr. – Nasze serca witają cię, a myśli wspominają twą zacność – wpadła mu w słowo Rissa. – Przepełnia mnie szacunek do wspaniałego domu w którym gościsz, a nas przepełnia duma z odwiedzin tak wspaniałego gościa. A teraz milcz i słuchaj – wezyr prawie otworzył usta ze zdumienia. – Delegacje skierujesz na statek Zjednoczenia. Sam jesteś tu potrzebny jak dziura w kadłubie. Zajmiesz się negocjacjami z dowództwem nemidzkim w sprawie prawa do osądzenia poszukiwanego przestępcy, przebywającego obecnie na „Odkrywcy”. Sądzę, że masz na pokładzie zapas wina… – Żadnego alkoholu! – krzyknął z sąsiedniego pomieszczenia doktor. – Moi pacjenci przestrzegają diety! – … dodasz do niego jakiś środek nasenny i wyślesz dziesięć beczek na statek Nemidów w ramach okazania sympatii – kontynuowała Rissa. – Drugie dziesięć beczek z tym samym środkiem nasennym Muriana zawiezie na „Piranię”. Masz to zrobić natychmiast. Jasne? – Tak, milady – powiedział osłupiały wezyr. Na ekranie pojawiła się z powrotem twarz Movika. – Połącz mnie z „Piranią” – rozkazała imperatorka takim tonem, że przywykły do wykonywania rozkazów oficer usłuchał. Na ekranie pojawiła się twarz jednookiego Yola. – Rissa! – ucieszył się. – Wszystko w porządku? Słuchaj, jak się naprawia… – Nie mam pojęcia – przerwała królowa. – Gdzie Cul? – Nie może zestrzelić Nemidów. Wiesz, jak takie rzeczy na niego działają. Zawołać go? – Nie, lepiej nie. Za chwilę przyjedzie do was Muriana. Z winem. Masz go nie pić, rozumiesz? Ale dopilnuj, żeby inni wypili. Jak zasną, włącz tarcze, przełącz sterowanie „Piranii” na „Odkrywcę”, zabierz Murianę do wahadłowca i przylećcie tutaj. – Rissa, ty chyba za dużo myślisz – powiedział ostrożnie Yol. – Dobrze się czujesz? – Wytrzeźwiałam – odparła krótko. – O bogowie kosmosu i dziur czarnych! – jęknął pirat i rozłączył się. Przez chwilę panowała cisza, przerywana tylko pogwizdywaniem doktora. – Naprawdę nigdy wcześniej nie była pani trzeźwa? – zapytał kapitan. Rissa pokręciła głową. – Ani razu odkąd wypiłam pierwsza butelkę. – Daje sobie pani całkiem dobrze radę jak na kogoś, kto nie przywykł do dowodzenia. – To władza. Mam ją we krwi i nawet te hektolitry alkoholu nie zdołały jej wypłukać – uśmiechnęła się kwaśno. – Sądzę, że macie w komputerze jakieś informacje o Unii Talaidzkiej i Związku Trzech Księżyców. Jeśli pan pozwoli, skorzystam z któregoś z paneli i przygotuję się do negocjacji. – Oczywiście. Może pani skorzystać z komputera w moim gabinecie – odparł kapitan. – Porucznik wskaże pani drogę. – Dziękuję, kapitanie – królowa opuściła ambulatorium. – Niesamowite, prawda? – powiedział doktor. – Przed godziną zapijaczony mechanik z statku wykolejeńców, teraz dumna królowa. – Rzeczywiście niesamowite – przytaknął kapitan. |
Dokądkolwiek wyruszysz, Adnana, będziesz w samym sobie. Nie ma innej drogi, by osiągnąć Samhdi-Ra, niż wyrzec się siebie w ogniu Modi-jana-Sy. Będziesz więc wędrował w czasie i przestrzeni, tak naprawdę jednak nie poruszysz się ani o jeden atom. A potem wrócisz ze swojej podróży wzbogacony tylko o ciężar nowych doświadczeń.
więcej »Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.
więcej »— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.
więcej »...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak
Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak
Łowcy łowców potworów
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Jak to z tym załatwianiem jest
— Wojciech Gołąbowski
Będąc młodą królewną…
— Agnieszka Szady
Świeża krew w fantastyce
— Agnieszka Kawula
Zasady tajemnic
— Milena Wójtowicz
Laser Alladyna
— Milena Wójtowicz
Łowy
— Milena Wójtowicz
Statystyka magii
— Milena Wójtowicz
Kocha? Lubi? Szanuje???
— Milena Wójtowicz
(Nie)Szczęśliwy traf
— Milena Wójtowicz