WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Autor | Milena Wójtowicz |
Tytuł | Statystyka magii |
Opis | Po „(Nie)Szczęśliwym trafie” oraz „Kocha? Lubi? Szanuje???” przyszedł czas na opublikowanie trzeciej części trylogii fantasy pełnej ciepłego humoru… |
Gatunek | fantasy |
Statystyka magiiMilena Wójtowicz
Milena WójtowiczStatystyka magii– Nie wygląda na to, że… – zanim Skarpeta zdążył dokończyć, Musiałek już wybiegł na polanę, machając pałką. Fiołka pisnęła, przerażona. Zaskoczony Syk odwrócił się, a Musiałek potknął się o jego nogi i runął w krzaki jeżyn. Bożek poderwał się. – No wiecie!!! – wrzasnął. – Taki brak manier!!! – aż spęczniał z wściekłości. – Ty potworze z najgłębszych czeluści!! – krzyknął Musiałek, wyplątując się z kolczastych pędów. Skarpeta wyszedł na polanę, próbując załagodzić spór. Z drugiej strony na polanę wpadł Amadeusz. Co prawda Iskierka i Tygrys wielokrotnie powtarzali, że bożków się nie aportuje, ale ludzie sami zaczęli zabawę. W tej sytuacji smok czuł się w pełni uprawniony do przyłączenia się. Syk zauważył go, ale nie zdążył nawet jęknąć, bo natychmiast został zaaportowany. – Potwory same rozstrzygną swoje waśnie – skomentował rycerz. – Nie musisz się już lękać, panienko. Fiołka spojrzała na niego, chwyciła drąg i z całej siły rąbnęła rycerza w głowę. A potem siadła na pniu i wybuchła płaczem. Musiałek osunął się na murawę, patrząc na nią zamglonym wzrokiem. – Dziękować też nie mu… Stokrotka chrapał, zwinięty w kłębek przy piecu. Herbert, zmęczony dźwiganiem zbroi, poszedł w jego ślady. Papuga skubała z niesmakiem krakersa, strasznie się przy tym nudząc. Lanfred szperał w zakurzonej bibliotece. Z sąsiedniej komnaty dobiegały prychnięcia i posapywania Amadeusza, który został stanowczo nakłoniony do zażycia kąpieli. Iskierka nieustępliwie szorowała jego ubłocony pysk. Czajka siedziała obok i podawała jej kolejne kostki mydła. W najdalszym kącie zawinięty w koce Syk robił przepierkę, zerkając z nienawiścią na smoka. – To przez niego. – Nie przez niego, tylko przez tych bojówkarzy – zaprotestowała wiedźma. – Taką młodzież należy resocjalizować, a nie puszczać na ulice. – Tu nie ma ulic – powiedziała Czajka. – Puszczać do lasu też ich nie należy. – Ten kretyn z drągiem miał takie muskuły… – rzekł zawistnie Syk. – Za to zero intelektu – rzuciła Iskierka znad balii. – Mózg i mięśnie pozostają w ścisłej proporcji. Czajka patrzyła ponuro na kolejną kostkę mydła. – Następnym razem zamienisz go w jakieś paskudztwo – zasugerowała. – Paskudztwem to jestem ja – westchnął Syk. – Niska samoocena zaczyna być chorobą społeczną – zauważyła Iskierka. – Nie martw się, już ja cię z tego wyleczę – zagroziła. – Nie trzeba – przestraszył się bożek. – Już czuję, jak mi samoocena rośnie. Do komnaty zajrzał Tygrys. – Co za idiota wymyślił generałów pacyfistów? – Wojna i generałowie to twoja działka, kochanie – wypomniała wiedźma znad balii z Amadeuszem. – Ale nie pacyfiści!! To absurd! To wprowadza chaos totalny do… – odwrócił się i spojrzał podejrzliwie na Czajkę, która z miną męczennicy podawała Iskierce kolejną kostkę mydła. – To nie ja – zaparła się. – Ja od trzech tysiącleci mam depresję i nic mi się nie chce robić. – Może i nie ty – zgodził się dziwnie łatwo Tygrys. – A, w komnacie tronowej postawiłem nową rzeźbę. Sztuka nowoczesna. Sam zrobiłem – uśmiechnął się promiennie i poszedł sobie. – Od kiedy on się interesuje sztuką? – zapytał podejrzliwie Syk. – Nie mam pojęcia – Iskierka owinęła Amadeusza w różowy ręcznik. – Już jesteś czysty. Teraz kolej na Lucillę. – Zamierzasz ją wykąpać? – Zamierzam ją odczarować. – Stawiam dziesięć sztuk złota, że ci się nie uda – zaproponował Syk. – Ja bym postawiła pięćdziesiąt – mruknęła Iskierka. – Pójdę poszukać jakichś zaklęć – zaofiarowała się Czajka. Wyszła, a za nią wybiegł Amadeusz, gubiąc po drodze różowy ręcznik. Od razu trafił do komnaty, gdzie stała rzeźba. Była niejadalna, o czym od razu się przekonał, i krucha. Zaczynając od miejsca, w którym ją ugryzł, pęknięcia szybko objęły cały szklany blok. Amadeusz nie czekał na rezultat, tylko uciekł, obawiając się kary. Szklany blok pękł i znikł. W komnacie pozostał oszołomiony człowiek, który pół godziny wcześniej nagle znalazł się w szklanej pułapce. Godzinę wcześniej negocjował pokój, a potem nagle zjawił się nie wiadomo skąd brodaty choleryk protestujący przeciwko zaprzestaniu walki. Generał uprzejmie wytłumaczył mu, dlaczego pokój jest lepszy i usłyszał, że owszem, pobudki są szlachetne, ale działania nie do przyjęcia. Teraz znalazł się w nieznanym miejscu, a narwani dowódcy mogli już rozpocząć jatkę. Generał pośpiesznie wyszedł z komnaty. Już na korytarzu natknął się na kogoś. Ten ktoś niósł dziesięć opasłych ksiąg, zataczając się pod ich ciężarem, a druga dziesiątka leciała za nim w powietrzu. Generał nie miał czasu na uprzejmości. – Gdzie ja jestem? – spytał Postać zatrzymała się. – A nie tutaj? – Gdzie są konie?!? – Nie wiem. Amadeusz je gdzieś spłoszył. – Skąd ja się tutaj wziąłem?!?! – Dlaczego ja mam wszystko wiedzieć?! – zaprotestowała postać. Rzuciła książki na ziemię i okazała się ładną, strasznie rozczochraną dziewczyną z wyrazem śmiertelnej urazy na twarzy. – Ja nic nie wiem i nic mnie nie obchodzi!! Odczepcie się ode mnie – odwróciła się na pięcie i poszła sobie. W drzwiach ukazał się ziewający wilkołak. – Musicie tak krzyczeć? Dzień dobry – zauważył generała i przywitał się życzliwie. – Dzień dobry – odparł odruchowo generał. – Gdzie ja jestem? Wilkołak stropił się. – Tutaj chyba. Generał westchnął. – Są tu jakieś konie? – Uciekły. Ale za dzień, dwa, wrócą. – Za dzień, dwa, to będzie po bitwie i nie będzie szans na pokój! Stokrotce coś zaświtało. – Ejże, ty nie jesteś przypadkiem tym generałem pacyfistą, co chce pokoju a nie rzeźni? – Generał Niedźwiedź z armii Pięciowieży. Wilkołak rozpromienił się. – A ja już myślałem, że na świecie są sami psychopaci! – złapał generała za rękę i potrząsnął nią serdecznie. – Stokrotka jestem. Nie sądziłem, że Tygrys podejmie aż takie działania. – Tygrys? – Duży, wściekły, z brodą. – Chyba miałem przyjemność go spotkać. To on mnie tu sprowadził? – Na to wygląda – powiedział Stokrotka. W głębi korytarza rozległo się straszliwe „Iiiiiiiiiiiiiiii” i obok nich przebiegła różowa świnka, piszcząc w niebogłosy. Za nią biegła Iskierka. – Lucillo, stój!! – To jest Lucilla?!? – zdumiał się Stokrotka spoglądając za nimi. – Oj tak – powiedział z szerokim uśmiechem Syk. – Na obiad będzie wieprzowina – zachichotał. Generał postanowił zignorować wydarzenia i skupić się na swoim zasadniczym celu. – Chciałbym porozmawiać z tym Tygrysem. Syk zerknął na niego. – O, ten idiota pacyfista. Tygrys go ściągnął? Musiał się naprawdę wściec. Niedźwiedź zaczął tracić cierpliwość. – Lada chwila zacznie się naprawdę krwawa wojna. Muszę temu zapobiec. Gdzie jest ten Tygrys?!? – A kto go tam wie – westchnął Syk. Wyciągnął z kieszeni karty. – Pokerek? – We dwóch? – skrzywił się Stokrotka. – Dokooptujemy księciunia, Iskierka zaraz wróci. Umiesz grać? – spytał generała. – Mam ważniejsze rzeczy na głowie. – Twoja strata. Tygrys nie gra, a to znaczy, że każdy ma szansę. Generał westchnął ciężko. Jedno było pewne: porwał go jakiś kretyn militarysta posługujący się magią. Poza tym wszystko było kompletną niewiadomą, a ludzie, których tu spotkał, jeśli w ogóle można ich tak nazwać, byli co najmniej oryginalni. Rozczochrana z kolorowymi włosami wyglądała na niezrównoważoną. Brunetka robiła dziwne wrażenie. Wilkołak i brzydal byli dziwni sami w sobie. Tylko prosiak wyglądał w miarę normalnie. Generał poszedł przed siebie i znalazł wyjście. Las wyglądał normalniej niż jaskinia. A droga, którą widział, musiała dokądś prowadzić. Istniała szansa, że spotka kogoś, kto wie, gdzie jest. Energicznym krokiem ruszył na poszukiwanie. |
Dokądkolwiek wyruszysz, Adnana, będziesz w samym sobie. Nie ma innej drogi, by osiągnąć Samhdi-Ra, niż wyrzec się siebie w ogniu Modi-jana-Sy. Będziesz więc wędrował w czasie i przestrzeni, tak naprawdę jednak nie poruszysz się ani o jeden atom. A potem wrócisz ze swojej podróży wzbogacony tylko o ciężar nowych doświadczeń.
więcej »Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.
więcej »— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.
więcej »...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak
Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak
Łowcy łowców potworów
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Jak to z tym załatwianiem jest
— Wojciech Gołąbowski
Będąc młodą królewną…
— Agnieszka Szady
Świeża krew w fantastyce
— Agnieszka Kawula
Zasady tajemnic
— Milena Wójtowicz
Laser Alladyna
— Milena Wójtowicz
Łowy
— Milena Wójtowicz
Kocha? Lubi? Szanuje???
— Milena Wójtowicz
(Nie)Szczęśliwy traf
— Milena Wójtowicz
Bardzo czarna dziura
— Milena Wójtowicz
Ooo, archiwum wyniosło na powierzchnię jedno z zabawniejszych opowiadań fantasy, jakie czytałam. Polecam bardzo!