Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 18 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Agnieszka ‘Achika’ Szady
‹Na krętym szlaku›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorAgnieszka ‘Achika’ Szady
TytułNa krętym szlaku
OpisAkcja opowiadania rozgrywa się w kilka miesięcy po wydarzeniach opisanych w „Drugiej stronie Mocy”. Rosnące w siłę Imperium ściga pozostałych jeszcze przy życiu rycerzy Jedi i bezlitośnie tępi wszelkie próby oporu przeciwko nowemu porządkowi…
Gatunekspace opera

Gwiezdne wojny: Na krętym szlaku – część 1

« 1 3 4 5 6 7 8 »

Agnieszka ‘Achika’ Szady

Gwiezdne wojny: Na krętym szlaku – część 1

– Jesteście najemniczkami, prawda? – dziewczyna nie dając im czasu na odpowiedź ciągnęła dalej jednym tchem: – Potrzebujecie może pracy? Bo mielibyśmy dla was propozycję.
– Można tak powiedzieć – odparła powoli Nessie.
– To świetnie. Potrzebujemy ochrony. I pilota. Umiecie chyba pilotować statek?
– Tak – odpowiedziały równocześnie.
– Nie wiem, czy rozsądnie robisz, skarbie – wtrącił się chłopak, obejmując dziewczynę mocniej. – Wynajmować ludzi z ulicy?
– Ja się znam na ludziach – powiedział z przekonaniem skarb. – Przecież ona uratowała dziecko. A poza tym, zobacz, jak porządnie wygląda. Chcemy lecieć na Korelię – zwróciła się do Nessie. – I może jeszcze gdzieś po drodze, zastanowimy się.
Nessie i Cranberry wymieniły spojrzenia.
– Właściwie wystarczyłaby nam jedna osoba – zauważył chłopak. – Pilot i ochrona zarazem.
– Nie rozdzielamy się – powiedziała twardo Cran.
– Jak chcecie lecieć dokądkolwiek? – spytała rzeczowo Nessie. – Zdaje się, że obowiązuje zakaz startów.
Czarnula roześmiała się perliście.
– Zakazy są dla zwykłych ludzi – powiedziała zarozumiale. – Nie dla córki gubernatora planety.
W oczywisty sposób spodziewała się jakiejś reakcji, ale Nessie ograniczyła się do lekkiego uniesienia brwi. Jeszcze raz rzuciła okiem na Cranberry.
Rycerz Jedi jako ochrona pary rozpuszczonych smarkaczy. Ta galaktyka rzeczywiście zmierza prosto do upadku.
– W porządku – powiedziała głośno. – Macie pilota i nawigatora.
– I ochronę – dorzucił chłopak.
– Zamierzacie się zapuszczać w aż tak niebezpieczne miejsca? – nie wytrzymała Cranberry.
– Och, wiecie przecież, jaką sławą cieszy się Korelia. A my chcemy pozwiedzać sobie swobodnie, zobaczyć trochę prawdziwego życia. Poza tym, z ochroną, to tak…
– Efektowniej – podpowiedział chłopak.
– Właśnie, efektowniej. Dzięki, cukiereczku – dziewczyna cmoknęła go w policzek. Cranberry przewróciła oczami, ale opanowała się pod wpływem kopniaka w kostkę.
– No to jak?
– Zgoda – Nessie podskórnie wyczuwała, że Cran nie jest zachwycona, ale zadecydowała za obie.
– Ja jestem Zeloe, a to Mattis, mój narzeczony – dziewczyna zachichotała wdzięcznie
i przytuliła się do boku chłopca.
– Nina Jinn.
– Windy McRan.
– Macie jakieś dokumenty? – wykazał przytomność umysłu Mattis. Pokazały swoje fałszywe karty identyfikacyjne. Obejrzał je uważnie, z mądrą miną, ale było jasne, że nie jest w stanie rozpoznać fałszerstwa.
– W porządku. Spotkamy się przy głównej bramie portu za trzy godziny.

Kiedy ich nowi pracodawcy oddalili się, czule objęci, dziewczyny popatrzyły na siebie.
– Tej dwójce raczej by się przydała niańka niż ochroniarz – mruknęła Cranberry. Nessie szelmowsko uśmiechnęła się jednym kącikiem ust.
– Pewnie za jakiś czas im się przyda… Nie marudź. Prawdziwy Jedi musi mieć wszechstronne umiejętności.
Roześmiały się obie.
• • •
Na umówione miejsce przyszły równo o czasie, nie chcąc niepotrzebnym czekaniem ściągać na siebie uwagi. Wprawdzie porty kosmiczne zawsze były ruchliwymi, ludnymi miejscami, pełnymi najdziwniejszych postaci, ale przy wydanym przez Imperium nakazie kontroli wszystkich odlatujących nie chciały ryzykować. Celnicy mogli mieć polecenie zwracania szczególnej uwagi na dwie młode dziewczyny.
– Nadal nie wiem, czy dobrze robimy – Cranberry kopnęła jakiś śmieć i wbiła ręce w kieszenie kurtki. Nessie też nie wiedziała. Rozglądała się ukradkiem dookoła, bo zleceniodawcy spóźniali się już dobry kwadrans. Postanowiła jednak zaczekać. Młodzi nie wyglądali na kogoś, kto przejmuje się punktualnością.
– Przynajmniej wydostaniemy się stąd. Sama słyszałaś, że chcą lecieć na Korelię. Dobrze się składa, tam jest komórka Sojuszu… znaczy się, naszych. Znam nazwisko ich przywódcy. Jak już złapiemy kontakt, wszystko będzie dobrze.
– Idą – zauważyła Cran. Istotnie, przez betonową płytę parkingu szli w ich stronę Zeloe i Mattis; ten ostatni z wielką, kolorową torbą w ręku i bardzo małym plecaczkiem na plecach. Nessie z rozbawieniem pomyślała, że chyba zgaduje, w którym bagażu są rzeczy jego, a w którym jego dziewczyny.
– O, już jesteście, to dobrze – zaszczebiotała Zeloe. – No to idziemy. Stanowisko piąte.
Ruszyła naprzód, nie oglądając się nawet, najwyraźniej przyzwyczajona była, że ludzie słuchają jej poleceń. Poszły za nią, trzymając się nieco z tyłu i po bokach, jak typowa obstawa, i starając się wyglądać profesjonalnie. Nessie złowiła spojrzenie Cran i mrugnęła do niej, uśmiechając się kącikiem ust, ale Cranberry nie wyglądała na ubawioną całą sytuacją.
Przeszli przez cały port, aż do zastrzeżonej, rządowej części. Zeloe radośnie pomachała ręką strażnikowi.
– Panienka T’bira! Dzień dobry panience. Jak tam tatuś? – ukłonił się, przepuszczając całą czwórkę. Nie zażądał żadnych dokumentów i w ogóle zachowywał się, jakby kontrolowanie córki gubernatora nie należało do dobrego tonu. Nessie zaczęła wierzyć, że to się może udać.
Dotarli na stanowisko piąte, gdzie pysznił się lśniący srebrzyście pojazd z wymalowanym na boku napisem „Kryształowa gwiazda” – Nessie pomyślała, że nazwa jak ulał pasuje do osobowości jego właścicielki. Trwała przy nim ożywiona praca przygotowywania do startu. Gamorreański technik kończył właśnie tankować paliwo; dwóch innych, pod wodzą nieco nadętego Twi’leka, ładowało do luku zaopatrzeniowego skrzynki z prowiantem.
– Co, jeszcze nie gotowe? – Zeloe zmarszczyła nosek na ten widok. Obejrzała się na Nessie i Cran.
– Ej, wy tam… Windy, Nina, pomóżcie im, będzie szybciej.
Nie oglądając się weszła do statku, ze swoim chłopakiem u boku. Cranberry stanęła w miejscu jak przymurowana, zaciskając pięści.
– Nie będzie mną jakaś…
– Chodź, nie rób zamieszania – Nessie trąciła ją w łokieć, po czym złapała pierwszą z brzegu skrzynkę. Dyskretnie pomagając sobie Mocą, wrzuciła ją do ładowni.
– …komenderowała – dokończyła Cran zduszonym głosem, podążając za nią.
– Przecież jesteśmy po to, aby służyć Galaktyce – zażartowała Nessie, ale nie odniosło to skutku. Cranberry popatrzyła na nią jak najbardziej poważnie.
– Nie rozumiem, jak możesz to tolerować.
– Zapominasz, że pracowałam jako maszynistka. Myślisz, że mało razy parzyłam szefowi herbatę? Ładujże te paki i nie rób problemu z byle czego.
Cran zacisnęła usta, ale zrobiła, co jej kazano. W parę minut wszystko było już w środku i Gamorreanin zatrzasnął luk. Zeloe pojawiła się na trapie.
– Chodźcie wreszcie, co tam robicie tyle czasu? – ton głosu był taki, że nawet Nessie zgrzytnęła zębami. – Mamy już pozwolenie na start.
Weszły do kokpitu. „Kryształowa gwiazda” przypominała nubiański T-14 – niewielki, kilkuosobowy statek pasażerski, tylko w bardziej luksusowej wersji. Układ pulpitu sterowniczego był na tyle typowy, że bez trudu zorientowały się w nim po kilkunastu sekundach. Wszyscy zajęli miejsca: one dwie na fotelach pilota i nawigatora, Mattis z tyłu. Zeloe na kolanach Mattisa. Nessie zauważyła to oczywiste naruszenie przepisów bezpieczeństwa, ale postanowiła nie reagować. Najwyżej nabiją sobie guza przy przechodzeniu w nadprzestrzeń.
– Zapiąć pasy, startujemy! – powiedziała wesoło, szybko prztykając przełącznikami. Pomruk silników zabrzmiał w jej uszach jak zwycięska muzyka. Popatrzyła w prawo, na Cranberry – ich oczy spotkały się i już wiedziała, że przyjaciółka czuje to samo.
Pewnym ruchem przesunęła dźwignię. Statek uniósł się w górę, nabierając prędkości; już po chwili za oknami zaczęły migać zamazane kłęby chmur. Jeszcze chwila i błękit nieba znikł, zastąpiony głęboką czernią przestrzeni kosmicznej. Nessie miała ochotę wykręcić beczkę z radości, ale mimo wszystko bała się ściągać na nich uwagę, więc tylko pokiwała statkiem z boku na bok – manewr, który dla postronnego obserwatora mógł wyglądać jak chwilowa utrata panowania nad sterami.
Minuty pozostałe do opuszczenia pola planetarnego dłużyły się w nieskończoność. Cranberry ustawiała parametry do skoku w nadprzestrzeń. Nie na Korelię. Najpierw na Taanab, żeby trudniej ich było namierzyć. Tak na wszelki wypadek.
– Teraz.
– Uwaga! Trzymać się!
« 1 3 4 5 6 7 8 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Na ścieżce ku kosmicznemu Samhdi-Ra
Marcel Baron

11 V 2024

Dokądkolwiek wyruszysz, Adnana, będziesz w samym sobie. Nie ma innej drogi, by osiągnąć Samhdi-Ra, niż wyrzec się siebie w ogniu Modi-jana-Sy. Będziesz więc wędrował w czasie i przestrzeni, tak naprawdę jednak nie poruszysz się ani o jeden atom. A potem wrócisz ze swojej podróży wzbogacony tylko o ciężar nowych doświadczeń.

więcej »
Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Z tego cyklu

Druga szansa
— Magdalena Stawniak

Nowa układanka ze starych klocków
— Adam Kordaś, Michał Kubalski, Marcin Mroziuk, Anna Nieznaj, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Przemytnik i pozostali
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

10 razy Darth Vader
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wróg publiczny, cz. 7
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 6
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 5
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 4
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 3
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 2
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Tegoż twórcy

Baśń o trzech siostrach
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Żołnierzyki
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Prima Aprilis: Odyseja ko(s)miczna
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Gwiazdka Semiramis
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Kraina podwórek
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.