Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 18 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Agnieszka ‘Achika’ Szady
‹Na krętym szlaku›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorAgnieszka ‘Achika’ Szady
TytułNa krętym szlaku
OpisAkcja opowiadania rozgrywa się w kilka miesięcy po wydarzeniach opisanych w „Drugiej stronie Mocy”. Rosnące w siłę Imperium ściga pozostałych jeszcze przy życiu rycerzy Jedi i bezlitośnie tępi wszelkie próby oporu przeciwko nowemu porządkowi…
Gatunekspace opera

Gwiezdne wojny: Na krętym szlaku – część 2

« 1 3 4 5 6 »

Agnieszka ‘Achika’ Szady

Gwiezdne wojny: Na krętym szlaku – część 2

Cranberry wstała, rozprostowując zdrętwiałe odrobinę nogi. Czuła się bardzo dziwnie. Nigdy dotąd nie przeżyła czegoś takiego: całkowitego zjednoczenia z całym kosmosem, idealnej harmonii, poczucia przynależności i sensu. Teraz, kiedy była z powrotem w normalnym świecie, nie do końca umiała sobie to uczucie przypomnieć. Nie wiedziała, czy będzie umiała powtórzyć to doświadczenie, pozostał jej jednak po nim głęboki spokój, wyciszenie, jakiego nigdy nie znała. Miała mgliste przeczucie, że ten spokój pozostanie z nią już na zawsze.

Zjedli papkowate danie z proszku i zaczęli szykować się do snu. Seti podszedł do Cran.
– Musimy trzymać straż. Kto pierwszy?
– Mogę być ja – powiedziała. – Mam dość sił, będę czuwać choćby i pół nocy. Obudzę cię, jak mi się już bardzo zachce spać.
– W porządku.
– Mamy spać na ziemi? – zapytała Zeloe z oburzeniem.
– Możesz na drzewie, jak ci niewygodnie – warknął Seti. – Nie zawracaj głowy.
Każdy umościł sobie jak mógł posłanie między korzeniami i po chwili w obozowisku panowała zupełna cisza. W lesie słychać było nawoływanie nocnych zwierząt, niespokojne i kojące zarazem; wiatr leciutko szeleścił gałęziami drzew.

Noc upłynęła spokojnie. Cranberry pozwoliła sobie zdrzemnąć się dopiero przed świtem, kiedy wartę przejął Seti. Obudziły ją świergoczące ptaki i mocne, poranne słońce, padające prosto na twarz. Przeciągnęła się i wstała ze swojego prowizorycznego posłania, dziwnie lekka i wypoczęta, zupełnie, jakby spała kilkanaście godzin, a nie dwie czy trzy. Zeloe i Mattis jeszcze spali, przytuleni do siebie jak szczenięta. Seti siedział na jednym z ogromnych korzeni, żeby mieć oko na wszystko. Kiwnął jej głową znad miotacza, który polerował z zapałem godnym lepszej sprawy.
Nessie poruszyła się, powoli wygrzebując spod kurtki. Cranberry podeszła do niej i ostrożnie pomogła usiąść prosto.
– Jak się czujesz?
Nes przetarła twarz grzbietem dłoni, poprawiła potargane od snu włosy.
– Bywało lepiej – zamruczała, ostrożnie obmacując zraniony bark. – Co robimy z tak pięknie rozpoczętym dniem? Ma ktoś jakieś plany?
Seti zeskoczył ze swojego miejsca i podszedł do nich.
– Dzień dobry, eee… Nina. Cieszę się, że… że odzyskałaś przytomność. Dasz radę wstać?
– Wstać tak, ale walczyć raczej nie. Zresztą lądowisko pewnie jest obstawione.
– Gorzej. Do tej pory pewnie już przyleciały imperialne posiłki zrobić porządek. Zaraz! – Cranberry plasnęła się otwartą dłonią w czoło. – Przecież w śmigaczu jest radio, możemy posłuchać wiadomości.
Z włączonego odbiornika dobiegła muzyka poważna. Potem popłynął z niego głos prezydenta planety, długo i nudnie apelującego do rodaków o zachowanie spokoju i nieprzyłączanie się do wywrotowych antyimperialnych ruchów. Wreszcie doczekali się wiadomości.
– Z ostatniej chwili: zamieszki w stolicy przygasają. Grupka przywódców buntu broni się jeszcze na uniwersytecie i w dzielnicy północno-zachodniej, ale reszta miasta jest już bezpieczna. Przywracany jest normalny ruch komunikacyjny i praca większości instytucji, ale godzina policyjna zostanie utrzymana do odwołania. Według wstępnych oszacowań, straty materialne wynoszą około dwóch i pół miliona kredytów. A teraz oddajemy głos ministrowi obrony, który powie nam, jakie skutki mogą te wydarzenia pociągnąć dla całej planety…
Seti ściszył radio.
– Nie powiedzieli nic o liczbie ofiar – mruknął.
– Ani o tym, czy przyleciały posiłki z Imperium – dodała Cran.
– Może nie wzywali, Wygląda na to, że udało im się stłumić to powstanie własnymi siłami.
– Jak znam Imperium, to przylecą i bez wzywania – pokręcił głową Seti. – Jak się jeszcze dowiedzą, że widziano tu dwie Jedi… A tak nawiasem mówiąc, to w życiu bym się nie domyślił, kim jesteście, dopóki nie wyciągnęłyście mieczy.
– Mało kto się domyśla. Dzięki temu udaje nam się przeżyć.
– Dobra, musimy zdecydować, co dalej. Nie możemy długo ukrywać się w lesie, jedzenie się kończy. Przedzieramy się do miasta? I co robimy z tą dwójką? – kiwnął głową w stronę Mattisa i Zeloe. – Po cholerę w ogóle ich ze sobą ciągniecie?
– Mówiłyśmy ci przecież. Wynajęli nas jako ochronę – Cranberry uśmiechnęla się krzywo.
– A, prawda. Moglibyśmy ich podrzucić do chandrilskiej ambasady, ale nie zamierzam ryzykować, że powiedzą wszystkim, kim jesteście. Chyba najlepiej będzie zostawić ich w porcie tuż przed odlotem. O cholera, odloty pewnie są wstrzymane.
– Tym się będziemy później martwić. Na razie musimy tam dotrzeć.
– „Kryształowa gwiazda” to ich statek – wtrąciła półgłosem Nessie. – Nie możemy im go tak po prostu zabrać.
– Trudno, potraktuj to jak rekwizycję wojenną – mężczyzna wzruszył ramionami.
– Rekwizycjami nie zdobędziesz Sojuszowi zwolenników, Seti.
– Nessie ma rację. Odeślemy im statek, jak tylko wrócimy do naszych – Cranberry oparła się wygodniej o pień, wyciągając nogi przez siebie.
– Tylko najpierw tam wróćmy. Jak sobie wyobrażasz wjazd do miasta wojskowym śmigaczem? Przecież zastrzelą nas na rogatkach.
– Możemy zostawić go na skraju lasu i dalej pójść piechotą – powiedziała Nessie. Seti rzucił jej zdumione spojrzenie.
– Tobie jest potrzebny szpital, a nie parugodzinny marsz. Jedi nie Jedi, ale dopiero co odzyskałaś przytomność!
– Wytrzymam.
Seti wyglądał, jakby zamierzał się kłócić, ale ruch od strony miejsca, gdzie spała para nastolatków odwrócił jego uwagę. Mattis i Zeloe obudzili się i niemal natychmiast rozpoczęli gwałtowną szeptaną kłótnię.
– Ty im powiedz!…
– Nie, ty!
– Zwariowałeś! Idź, powiedz im!…
– Dobra, ale ty ze mną…
Świadomi, że spojrzenia wszystkich obecnych skupiły się na nich, wstali i dość niepewnie podeszli do skupionej przy ogromnych korzeniach grupki.
– Dzień dobry – powiedział grzecznie Mattis i umilkł. Zeloe z całej siły huknęła go łokciem w bok.
– Chcemy wrócić do domu – oznajmił. Cranberry obrzuciła go długim spojrzeniem.
– Dobrze się składa. My też chcemy wrócić do domu. I chcemy, żebyście wy wrócili do swojego. Cieszę się, że nasze pragnienia są tak doskonale zbieżne.
– Chcemy, żebyście nas zawieźli do domu – sprecyzował Mattis. – Na Chandrillę.
– Przykro mi – powiedziała bardzo spokojnie Cran – ale to jest zupełnie niemożliwe. Po pierwsze dlatego, że nie wiemy, czy uda nam się bezpiecznie dostać do miasta, a po drugie, nie zamierzam na Chandrilli dać się przymknąć za porwanie.
– Jesteście rycerzami Jedi, nie? – wtrąciła się Zeloe. – Powinniście opiekować się ludźmi! Mój tata zawsze mówił, że…
– Od opiekowania to są przedszkolanki – nie wytrzymał Seti. – Mała, oprzytomniej! W mieście są zamieszki, będziemy mieli szczęście, jeśli w ogóle dotrzemy na lądowisko.
– No to co, że zamieszki, przecież nie bierzemy w nich udziału – do Zeloe najwyraźniej nie docierała świadomość, że córka gubernatora może mieć jakieś kłopoty. O swoim strachu z poprzedniego dnia najwyraźniej już zapomniała. Seti tylko wzniósł oczy do nieba.
– Najpierw musimy się stąd wydostać – Nessie oparła się zdrowym ramieniem o pień drzewa i wstała z trudem, sztywnymi, powolnymi ruchami. Przygryzła wargi z bólu, ale stanęła prosto. – Moja propozycja jest taka: podlecimy do granicy lasu, zostawimy śmigacz i piechotą pójdziemy dalej. Mam nadzieję, że we wczorajszym zamieszaniu nikt nie zwrócił na nas uwagi na tyle, żeby, hm, zarządzić jakieś poszukiwania, ale na wszelki wypadek powinniśmy się rozdzielić. Jeżeli będą szukać całej grupy, to dwie, trzy osoby nie powinny im wpaść w oko.
– Nie dasz rady przejść takiej odległości – upierał się Seti.
– To moja sprawa.
– Dobrze – wtrąciła się niespodzianie Cran. – Tak zrobimy. Rozdzielimy się na rogatkach, ty pójdziesz z naszymi młodymi przyjaciółmi, a my obie razem. Spotkamy się przy statku.
– Lepiej będzie, jak Zeloe pójdzie z Setim, a Mattis z nami. Będzie wyglądało mniej podejrzanie.
Zeloe próbowała protestować, ale nikt jej nie słuchał. Wsiedli do śmigacza i ruszyli, ustalając po drodze ostatnie szczegóły.
« 1 3 4 5 6 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Na ścieżce ku kosmicznemu Samhdi-Ra
Marcel Baron

11 V 2024

Dokądkolwiek wyruszysz, Adnana, będziesz w samym sobie. Nie ma innej drogi, by osiągnąć Samhdi-Ra, niż wyrzec się siebie w ogniu Modi-jana-Sy. Będziesz więc wędrował w czasie i przestrzeni, tak naprawdę jednak nie poruszysz się ani o jeden atom. A potem wrócisz ze swojej podróży wzbogacony tylko o ciężar nowych doświadczeń.

więcej »
Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Z tego cyklu

Druga szansa
— Magdalena Stawniak

Nowa układanka ze starych klocków
— Adam Kordaś, Michał Kubalski, Marcin Mroziuk, Anna Nieznaj, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Przemytnik i pozostali
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

10 razy Darth Vader
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wróg publiczny, cz. 7
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 6
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 5
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 4
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 3
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 2
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Tegoż twórcy

Baśń o trzech siostrach
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Żołnierzyki
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Prima Aprilis: Odyseja ko(s)miczna
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Gwiazdka Semiramis
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Kraina podwórek
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.