Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 18 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Agnieszka ‘Achika’ Szady
‹Na krętym szlaku›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorAgnieszka ‘Achika’ Szady
TytułNa krętym szlaku
OpisAkcja opowiadania rozgrywa się w kilka miesięcy po wydarzeniach opisanych w „Drugiej stronie Mocy”. Rosnące w siłę Imperium ściga pozostałych jeszcze przy życiu rycerzy Jedi i bezlitośnie tępi wszelkie próby oporu przeciwko nowemu porządkowi…
Gatunekspace opera

Gwiezdne wojny: Na krętym szlaku – część 2

« 1 2 3 4 5 6 »

Agnieszka ‘Achika’ Szady

Gwiezdne wojny: Na krętym szlaku – część 2

– Jazda!! – Seti popchnął piszczącą ze strachu Zeloe w stronę wylotu ulicy, strzelając na wszystkie strony. Obie Jedi biegły z boków, osłaniając całą grupę; Cranberry z mieczem w jednej i miotaczem w drugiej ręce, strzelając oszczędnie, ale celnie.
W kłębach dymu poza smugami laserowego ognia niewiele było widać. Biegli prawie na oślep, krztusząc się i osłaniając twarze przed gorącem bijącym z płonącego wraku śmigacza. Na ziemi leżały ciała zarówno w czarno-granatowych mundurach, jak i w cywilnych strojach. Tych drugich było więcej. Gdzieś w pobliżu ktoś przeraźliwie jęczał w agonii, ktoś inny klął plugawie. Strzały zagłuszały większość odgłosów, choć główne pole bitwy zostało już z tyłu.
Wypadli zza rogu na główną ulicę, dym rozwiał się trochę, jednak i tu toczyły się walki. Prosto na nich runął śmigacz wyładowany żołnierzami, którzy wyskoczyli i z bliska otworzyli ogień. Powietrze wypełnił zapach ozonu, wizg i trzask wystrzałów odbijających się od ostrzy mieczy świetlnych. Nessie i Cranberry walczyły idealnie zgrane, jak jedna osoba, rozumiejąc się bez słów, bez myśli nawet. Ale nadludzka szybkość i prowadząca je Moc ledwie wystarczyły, by przetrwać pod zmasowanym ostrzałem. Jakiś pocisk drasnął ramię Cran, ale w ferworze walki tego nie poczuła. Zeloe ze szlochem kuliła się, zasłaniając głowę ramionami, Mattis wyglądał, jakby miał za chwilę zwymiotować.
Nagle Nessie krzyknęła krótko, ale boleśnie. Upadła na osmalony beton, miecz wypadł jej z dłoni i zgasł. Seti zaklął pod nosem i przypadł do jej ciała, osłaniany przez Cran.
– Dostała w płuco, ale chyba żyje… Zaraz, cholera, nie wyczuwam pulsu…
– Żyje, bierz ją na ręce i wiejemy – Cranberry z miotacza powaliła dwóch żołnierzy, mieczem odbiła strzał trzeciego. – Do tamtego transportera, szybko! I weź jej miecz.
Seti zarzucił sobie nieprzytomną dziewczynę na ramię i pobiegł w kierunku stojącego na poboczu śmigacza, zza którego ostrzeliwało się jeszcze dwóch żołnierzy. Jednego zabił sam, drugiego skosiła Cranberry, odbijając mieczem wycelowaną w nią serię z miotacza. Przerażony pilot podniósł ręce w geście poddania. Cran złapała go za kołnierz, pomagając sobie Mocą wyrzuciła z pojazdu i wskoczyła na jego miejsce.
– Jazda!
Mattis i Zeloe stłoczyli się na przednim siedzeniu, bo tylne było zajęte przez Setiego, który ostrożnie położył na nim Nessie z paskudną raną poniżej lewego obojczyka. Dotknął jej szyi, szukając pulsu, bo wydawała się już nie oddychać.
– Ona żyje – odezwała się przez zęby Cran, jedną ręką manewrując śmigaczem, drugą strzelając do niedobitków żołnierzy. – Zrób jej opatrunek.
Dodała gazu. Śmigacz pomknął tak szybko, że mijane budynki niemal rozmazywały się w oczach. Seti wychylił się przez tylne oparcie i też się ostrzeliwał.
– Dokąd mamy jechać?
– Uciekaj do lasu – rzucił przez ramię. – Tam nas nie znajdą.
Chyba, dokończył w myśli. Rozpiął Nessie kurtkę, rozciął zakrwawioną bluzę nożem i spryskał ranę wojskowym odkażaczem w aerozolu. Lodowa mgiełka pokryła skórę, błyskawicznie formując na niej ochronną błonkę. Seti delikatnie naciągnął ubranie na miejsce; zdawał sobie sprawę, że bez lekarza lub przynajmniej robota medycznego niewiele jest w stanie dziewczynie pomóc, miał jednak nadzieję, że może uratuje ją legendarna wytrzymałość Jedi i te ich uzdrowicielskie sztuki, o których tyle słyszał.
Miasto zostało za nimi, las zbliżał się z każdą chwilą, wpadli już między pierwsze drzewa i Cranberry musiała znacznie zmniejszyć prędkość. Lecieli dalej, przedzierając się przez gęste zarośla Gałęzie szorowały o burty śmigacza i wiele razy musieli schylać głowy, żeby którąś nie oberwać po twarzy. Trwało to długo, wreszcie teren obniżył się nieco i wydostali się na trawiastą polanę, otoczoną drzewami tak ogromnymi, że same ich korzenie, wyglądające w trawie jak wielopalczaste nogi jakichś gigantycznych zwierząt, sięgały człowiekowi niemal do piersi. Proste pnie rozgałęziały się gdzieś wysoko w górze.
Cran zatrzymała pojazd i obejrzała się na Setiego.
– Myślisz, że możemy się tu ukryć?
– Tak. Nikt za nami nie trafi.
– Mogą użyć skanerów.
– W lesie jest tyle zwierząt, że powinno to zakłócić wszystkie czujniki. A z góry nas nie wypatrzą.
Istotnie, zielony baldachim gałęzi wysoko nad nimi prawie całkowicie przesłaniał niebo, choć był na tyle rzadki, że polanka skąpana była w łagodnie rozproszonym świetle.
– To jeszcze sprawdź, czy to pudło nie ma jakiegoś nadajnika, którym by nas mogli namierzyć.
– Sprawdzę.
Cranberry na wszelki wypadek zaparkowała śmigacz pod krzakami, które dawały dodatkową osłonę przed kimś, kto mógłby zobaczyć zdradliwy błysk metalu. Wysiedli wszyscy. Seti ostrożnie wyniósł Nessie, położył na trawie. Jęknęła cicho i otworzyła oczy.
– Gdzie?…
– Jesteśmy w lesie – powiedział Seti. – Tu jest bezpiecznie, możesz się nie martwić.
Nessie przymknęła oczy, oddychając z trudem; mokre od potu włosy przykleiły jej się do zgorączkowanego czoła. Część ludzi myślała, że rycerze Jedi są w stanie całkowicie odciąć się od fizycznego bólu, ale to nie była prawda. Przywołała Moc na ile zdołała, starając się wejść w leczniczy trans. Nagle poczuła coś dziwnego, coś, co sprawiło, że otwarła oczy i poszukała wzrokiem klęczącej przy niej Cranberry.
– Cran… te drzewa…
– Co mówisz? – przyjaciółka pochyliła się nad nią, bo Nessie niemal szeptała, krzywiąc się z bólu przy każdym głębszym oddechu.
– Drzewa – powiedziała z wysiłkiem. – To całe miejsce… nie czujesz tego?… Jest jakby źródłem Mocy. Weźcie mnie… bliżej… do drzew.
– Co ona mówi? – spytał Seti, odrywając się od uważnego penetrowania otoczenia.
– Chce, żeby ją zanieść bliżej drzew. Pomóż mi.
Seti przeniósł Nessie w miejsce, gdzie ogromne korzenie tworzyły naturalne zagłębienie akurat dopasowane do ludzkich rozmiarów. Podparła się na łokciu i z wielkim trudem podciągnęła się do pozycji siedzącej tak, że opierała się o korzeń. Przytuliła do niego twarz i położyła dłoń na szorstkiej, ciepłej korze.
Ilustracja: <a href='mailto:blutengel@poczta.onet.pl'>Robert Łada</a>
Ilustracja: Robert Łada
– Połóż się lepiej – doradził, ale ona nie słuchała, całym ciałem przywierając do drzewa, jakby chciała czerpać z niego siłę. Po chwili jej urywany oddech uspokoił się i zwolnił. Zwolnił aż za bardzo. Seti zaniepokoił się, wstał z miękkiej trawy i podszedł, chcąc wziąć ją za ramię.
– Hej?…
– Zostaw. Jest w głębokim transie, to jej dobrze zrobi – powiedziała Cranberry, choć sama nie odrywała od Nessie zatroskanego spojrzenia.
– Co ona powiedziała do ciebie, przed chwilą?
– Że wyczuwa tu silne oddziaływanie Mocy – Cran zastanowiła się nad własnymi słowami. Czy to możliwe? Nigdy nie słyszała o tym, żeby jakieś miejsce samo z siebie miało być bardziej przesycone Mocą niż inne, z drugiej jednak strony Moc była pełna niespodzianek i nikt, nawet sam Yoda nie twierdził, że wie o niej wszystko. A ten las… Rozejrzała się. Czuła się tu dobrze, to prawda. Ich towarzysze, nie wyczuleni na Moc, musieli też coś odbierać z atmosfery tego miejsca, bo siedzieli lub leżeli z wyrazem spokoju na twarzy, pogrążeni w odpoczynku i nawet gadatliwa zwykle Zeloe popadła w dziwną zadumę. Z drugiej strony, mieli prawo być milczący i zmęczeni – przed chwilą uszli ze strzelaniny, cudem ratując życie, a dla niezaprawionych w boju dzieciaków musiał to być prawdziwy szok.
Poczuła, jak i jej udziela się spokój lasu. Poprawiła się, żeby usiąść wygodniej i ze zdziwieniem zauważyła, że klęczy w pozycji medytacyjnej. Nie medytowała od miesięcy, bojąc się nawiedzających ją koszmarów: wizji przyszłości i wydarzeń z przeszłości, o których nie chciała pamiętać.
Ale tutaj czuła się bezpieczna, jakby chroniła ją jakaś siła, może będąca częścią Mocy a może czymś innym. Cranberry zamknęła oczy i pozwoliła się ogarnąć tej sile, roztopić się w otaczającym ją wszechświecie. Przez chwilę nie czuła nic, a potem nagle zaczęła docierać do niej świadomość różnych istnień. Drzewa, starsze od niej i mające żyć jeszcze długo po tym, jak jej zabraknie; setki małych stworzeń w ich koronach, w trawie, pod ziemią – odbierała je wszystkie jak jasne iskry, żywe, pulsujące, oddychające, łączące się w doskonałej harmonii z innymi żywymi istotami na tej planecie, na sąsiednich planetach, w całej galaktyce… Czuła je wszystkie wokół siebie i czuła, że sama jest ich częścią, częścią ogromnego wiru życia rozciągającego się niemal w nieskończoność. To było tak, jakby stała się całym wszechświatem – na chwilę albo na wieczność, bez różnicy.

Kiedy otworzyła oczy, zapadał już zmrok. Seti wyciągnął wojskowe zapasy ze śmigacza i na przenośnej kuchence przygotowywał skromną kolację. Zeloe siedziała opodal, z namaszczeniem czesząc włosy, i szeptała coś do Mattisa, rzucając na obie Jedi ukradkowe spojrzenia. Nessie spała na trawie, przykryta kurtką Setiego. Zwinęła się w kłębek na zdrowym boku, dłonią wciąż dotykając kory drzewa. Była nadal bardzo blada, oddychała jednak równo i głęboko.
« 1 2 3 4 5 6 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Na ścieżce ku kosmicznemu Samhdi-Ra
Marcel Baron

11 V 2024

Dokądkolwiek wyruszysz, Adnana, będziesz w samym sobie. Nie ma innej drogi, by osiągnąć Samhdi-Ra, niż wyrzec się siebie w ogniu Modi-jana-Sy. Będziesz więc wędrował w czasie i przestrzeni, tak naprawdę jednak nie poruszysz się ani o jeden atom. A potem wrócisz ze swojej podróży wzbogacony tylko o ciężar nowych doświadczeń.

więcej »
Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Z tego cyklu

Druga szansa
— Magdalena Stawniak

Nowa układanka ze starych klocków
— Adam Kordaś, Michał Kubalski, Marcin Mroziuk, Anna Nieznaj, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Przemytnik i pozostali
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

10 razy Darth Vader
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wróg publiczny, cz. 7
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 6
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 5
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 4
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 3
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 2
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Tegoż twórcy

Baśń o trzech siostrach
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Żołnierzyki
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Prima Aprilis: Odyseja ko(s)miczna
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Gwiazdka Semiramis
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Kraina podwórek
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.