Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 16 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

‹Polcon 2005›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Organizator Druga Era
CyklPolcon
MiejsceBłażejewko k. Poznania
Od25 sierpnia 2005
Do28 sierpnia 2005
WWW

W Błażejewku nikt nie usłyszy twojego krzyku

« 1 2 3 4 »

Agnieszka ‘Achika’ Szady

W Błażejewku nikt nie usłyszy twojego krzyku

Ostatnim punktem programu, w którym wzięłam udział tego dnia, był „Konkurs Startrekowy dla Niezorientowanych”. Utworzyłam ze Sławkiem i Olą drużynę „Imperialni rebelianci” i wygraliśmy. Pierwszą konkurencją była rozsypanka literowa, w której należało odnaleźć i zaznaczyć wypisane na tablicy wyrażenia i nazwy własne ze „Star Treka”. Kolejnym zadaniem były pokazywanki (tylko po 1 turze na drużynę) – wylosowałam „opuścić osłony!”, Ola i Sławek dość szybko zgadli drugie słowo, ale nie udało mi się pokazać „opuścić” – cały czas mówili „obniżyć” i inne synonimy. Potem było jeszcze coś w rodzaju testu wiedzy – też po jednej kolejce. Nam przypadło słowo „Bones”, a że nikt z nas nie miał pojęcia, co/kto to jest, wykręciłam kota ogonem mówiąc, że bones to po angielsku kości, czyli coś, co ma w środku każdy z bohaterów filmu. Prowadzący się uśmiał i zaliczył nam punkt.

© Szymon Sokół
© Szymon Sokół
Sobota zaczęła się od prelekcji PWC-a „Zakazane kreskówki”. W opisie w informatorze widniała informacja, że będzie o przemocy, seksie, propagandzie wojennej i stereotypach rasowych, tymczasem Piotr skupił się głównie na tym ostatnim zagadnieniu. Pokazał nam kilka filmów z wytwórni Warner Bros, wchodzących w skład tzw. „Zakazanej dziesiątki”, czyli dziesięciu kreskówek, których nie wolno emitować ani sprzedawać. Nie zapamiętałam, od kiedy ten zakaz obowiązuje, faktem jest, że kilka z tych filmów widziałam w telewizji na początku lat 90, a niektórzy ze słuchaczy twierdzili, że na jednej z polskich stacji można je zobaczyć i dziś.
PWC (o komputerze, który tradycyjnie się zbuntował przed pokazem): Wcisnąłem guzik i on już tam został.
Dźwięk był nikły i nie dało się go wzmocnić, ja siedząc w pierwszym rzędzie prawie nic nie słyszałam, no ale w filmach z królikiem Bugsem nie dialogi są najważniejsze. Zobaczyliśmy stereotyp rasowy w postaci niemądrego Murzynka polującego na Bugsa (istnieje też wersja z Elmerem Fuddem i identycznymi gagami) oraz indiańskiego wodza Hiawathę również uganiającego się za królikiem. Przemoc wystąpiła w filmie z Betty Boop, w którym zły farmer znęca się nad zwierzętami (to BYŁO drastyczne, np. kopanie psa lub duszenie kury nioski), po czym sam zostaje ukarany przez wrzucenie go do maszyny w której lany batem przez automat biega po pasie transmisyjnym, wytwarzając prąd, który służy do uruchamiania urządzeń serwujących wyżej wymienionym zwierzętom paszę, wachlujących je oraz szczotkujących. Wyuzdane seksualnie sceny ujrzeliśmy natomiast w „Gorącym Czerwonym Kapturku”, w którym główna bohaterka śpiewa w nocnym lokalu i jest podrywana przez wilka, który następnie sam staje się ofiarą zakusów babci-nimfomanki. Aha, było jeszcze propagowanie narkotyków w postaci scenki, gdzie Elmer Fudd zażywa proszek nasenny. Wszyscy żałowali, że nie dane nam było ujrzeć filmów z „nachalną propagandą wojenną” (cytat z informatora), ale może na następnym konwencie…
Po prelekcji PWC-a pozostałam w sali na wykład o feudalnej Japonii. Zapowiadało się ciekawie, bo prelegent przyszedł w kimonie, a na stole położył ładną replikę katany oraz coś, co wyglądało na dziwaczny bębenek z japońskimi znakami po bokach, a było chyba opakowaną sznureczkami i jakimś włóknem kulistą butelką sake. Miał też pokaz slajdów – jednym słowem przygotowany był solidnie, a mówił tak nudno, że płakać się chciało. Może był zestresowany, ale po kwadransie wysłuchiwania zdań dukanych z dziesięciosekundowymi przerwami co dwa słowa wymknęłam się z sali i poszłam robić zakupy w sklepiku firmy Karoka, w którym były fantastyczne amerykańskie fotokoszulki, na które już dawno ostrzę sobie zęby. Koszulki w internecie kosztują 85 zł, na Polconie były po 65, a przecenione z powodu niemal niezauważalnych wad typu dziurka wielkości łebka od szpilki już po 35 zł.
Notabene, około południa w sobotę odbył się konkurs na najgrubszego uczestnika Polconu – nagrodą była zielona koszulka z pięknym smokiem, rozmiaru XXXL, a to naprawdę dużo, zważywszy, że w tej amerykańskiej numeracji już w rozmiarze M mieści się przeciętnie zbudowany facet. Zwycięzcę konkursu, niejakiego Alka, zobaczyłam następnego dnia na przystanku autobusowym, kiedy gromadnie czekaliśmy na autobus do Poznania – koszulka jest istotnie śliczna, a Alek, hm, imponujący.
© Agnieszka Szady
© Agnieszka Szady
Wpadłam na końcówkę prelekcji „O tym, jak fantastykę omawia się w szkole” i żałowałam, że nie byłam na niej od początku, bo wyglądało ciekawie, a prelegentka (młoda nauczycielka) mówiła z biglem i wciągająco. Ja zdążyłam tylko usłyszeć o kółku RPG, które założyła wśród swoich uczniów. Potem wróciłam do sali od Japonii, bo w programie widniał konkurs wiedzy ogólnej o Azji, w którym chciałam wystartować mimo niezbyt wielkich szans. Wykład jednak przedłużył się, więc poszłam na prelekcję Ani Studniarek „Język mężczyzn a język kobiet” i już tam zostałam. Może wielu rzeczy się nie dowiedziałam, po dwóch prelekcjach Marcina Przybyłka na ten sam temat (na Krakonie i Konkrecie), ale było interesująco i wesoło, bo uczestnicy dawali się wciągnąć w dyskusję, rzucając barwne przykłady nieporozumień ze swojego życia małżeńskiego i towarzyskiego.
Ania: Dlaczego kobiety tyle czasu poświęcają określaniu kolorów?
Sławek (ponuro): Też chciałbym to wiedzieć.
Zapamiętałam, że kobiety często pytają o coś, co same miałyby ochotę zrobić, np. w podróży samochodem mogą mężczyznę spytać: „Czy nie chce ci się jeść?”, zamiast po prostu powiedzieć: „Jestem głodna, zatrzymajmy się przy tym zajeździe.”
Ania: Do dziecka mówi się zdrobniale: rączka, nóżka…
Achika: …móżdżek na ściance…
W prelekcji na wolnym powietrzu „Uzbrojenie i sztuka wojenna we wczesnym średniowieczu” brałam udział małym procentem uwagi, bo siedząc z boku wykańczałam swój konkurs tytusowy. Prelegentem był chłopak w stroju wikińsko-słowiańskim, miał przy sobie sztylet, miecz i inne elementy uzbrojenia, które puścił w obieg po widowni i można było pooglądać.
O 16.00 poszłam na spotkanie Smoków Fandomu, bo prosiła mnie o to Basia Świerczyńska, która je prowadzi. Okazało się, że zostałam Smoczkiem Fandomu! Zaszczytne to stanowisko oznacza 8 lat działalności klubowej lub 8 zaliczonych Polconów – po 10 zostaje się Smokiem. Musiałam napić się z kielicha smoczej krwi, dostałam też zielony smoczek-lizak do zawieszenia na szyi. Kilka osób, zostało pasowanych na Smoki – bardzo uroczyście, prawdziwym mieczem. W ogóle Basia bardzo się postarała z dekoracją sali: paliły się świeczki w świeczniku w kształcie smoczych łap, a pasowani klękali na rozpostartej na podwyższeniu przed katedrą płachcie czerwonej i zielonej bibuły, co wyglądało nader ładnie.
© Agnieszka Szady
© Agnieszka Szady
Potem wymknęłam się z sali i poszłam na panel „»Złoto w Szarych Górach« czyli co dalej z polską fantasy”. Brali w nim udział Wit Szostak, Marcin Mortka i Andrzej Sapkowski, który nie dał nikomu dojść do słowa. Posiedziałam chwilę, słuchając, jak wykłóca się z jakimś chłopakiem z widowni o czytelnictwo polskiej i obcej fantastyki, a potem poszłam prosto na zaczynający się właśnie Alternatywny Konkurs Filmowy. Utworzyliśmy z Olą i Sławkiem drużynę o tradycyjnej nazwie „Imperialni rebelianci” i wraz ze wszystkimi bardzo długo czekaliśmy, aż prowadzącym uda się zmusić komputer do odtworzenia pliku z filmem zmontowanym z ujęć z różnych filmów fantastycznych, które należało rozpoznać. Propozycja Oli, żeby odegrali te scenki, nie spotkała się ze zrozumieniem. Wreszcie wyświetlenie powiodło się, wypisaliśmy na kartce tytuły, które rozpoznaliśmy – Sławek i Ola byli w tym dużo lepsi ode mnie, ale za to ja zgadłam „Rok 1984”, rysunkowego „Hobbita” i coś tam jeszcze. Potem poszłam piętro wyżej, gdzie miała się zacząć premiera polskiego filmu fanowskiego „Krypta”. Zamierzałam zająć Sławkom miejsca, ale sala była tak nabita, że tylko przecisnęłam się do przodu i usiadłam na podłodze w pierwszym rzędzie.
Organizatorzy puścili sztuczny dym, włączyli opętańczo migoczącą lampę stroboskopową, po czym do ciemnej sali wszedł Sith w czarnym płaszczu z kapturem i świecącym czerwonym mieczem i zapowiedział film oraz rzucił w tłum jedną jego kopię. Dostał oklaski, po czym wszyscy zamarli w skupieniu, czekając na wspaniałe dzieło. Jeden z organizatorów, a może twórców, poprosił widzów, żeby nie zdradzali znajomym zakończenia filmu. Użył porównania z „Szóstym zmysłem”, więc sądziłam, że scenariusz będzie naprawdę interesujący.
« 1 2 3 4 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Polecamy

Zobacz też

Tegoż autora

I gwiazdka z nieba nie pomoże, kiedy brak natchnienia
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Tajemnica beczki z solą
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Serializacja MCU
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Półelfi łotrzyk w kanale burzowym
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Zwariowane studentki znów atakują
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Transformersy w krainie kucyków?
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Płomykówki i gadzinówki
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Jedyna nadzieja w lisiczce?
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Ken odkrywa patriarchat, czyli bunt postaci drugoplanowych
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.