Pociąg imienia Karola DarwinaMiałem okazję wracać z Krakowa pociągiem w tłoku. Był Sylwester, a pociąg ów jechał aż do Świnoujścia i dla wielu był jedyną szansą na wydostanie się z grodu Kraka przed nocą.
Eryk RemiezowiczPociąg imienia Karola DarwinaMiałem okazję wracać z Krakowa pociągiem w tłoku. Był Sylwester, a pociąg ów jechał aż do Świnoujścia i dla wielu był jedyną szansą na wydostanie się z grodu Kraka przed nocą. Kiedy więc wagony wjechały i stanęły, do boju ruszyła horda pawianów. Skakali przez okna, wpychali się do środka, terroryzując współtowarzyszy spojrzeniem, manipulowali to nartą, to plecakiem, byle dotrzeć do upragnionego miejsca. Mnie trafiło się miejsce wprawdzie stojące, ale za to w pierwszej klasie. Zafascynowany obserwowałem jak łatwo gatunek homo pozbawia się etykietki sapiens. Najpierw myślałem, że to sami robimy z siebie małpy. Że otaczające mnie stado moich rówieśników po prostu lubi się rozpychać łokciami i triumfalnie spoglądać na stojących frajerów. Potem jednak na stację wjechał pociąg z Zakopanego. Wypadła z niego następna horda, podobnie wyposażona i z podobnym głodem wypisanym na twarzach. Kiedy jednak popatrzyli na nasze, wystające z okien zaciekawione facjaty, ramiona z nartami im opadły. Zrozumiałem, że właśnie przed takim losem uciekali do pociągu moi towarzysze niedoli. Pokochałem znów otoczenie, co nie zmieniało jednak faktu, że było ciemno, zimno i stojąco. Ratunkiem okazała się otyłość konduktora. Ktoś rzucił brzydki komentarz na temat jego brzucha i zajmowanej przez niego przestrzeni. Ktoś inny przypomniał sobie film „Miś"1) i zakładane przez konduktora papucie do chodzenia po pasażerach. Roześmialiśmy się po raz pierwszy i od razu zrobiło się sympatyczniej. Potem następny anonim, chyba fan Spidermana, zasugerował zamontowanie w suficie szczebelków, po których zwinnie śmigałby konduktor. Po zwizualizowaniu tego obrazu z naszym grubaskiem w roli głównej, okolica znów ryknęła śmiechem. I zaczęło się robić jak w kabarecie. Jakiś typ z zacięciem inżynierskim zasugerował, żeby wykorzystać brzuch konduktora i generowaną przezeń w tłoku falę do pomiarów szybkości i oddalenia konduktora, co pozwoliłoby nam się sprawniej przemieszczać i ukrywać pasażerów na gapę. Znalazł się też telemaniak, który zasugerował, żeby zamontować konduktorowi na ramieniu kamerę, a obraz puszczać przez umieszczone w korytarzu monitory. „Big Brother” nie cieszył się jeszcze wtedy taką popularnością, bo zapewne jakiś fan zacząłby wymyślać zadania dla przedziałów, a o tym, kto wysiada, decydowałby cały wagon w głosowaniu. Potem przebudowaliśmy w myślach pociąg na tysiąc i jeden sposobów (najrealniejsza była chyba propozycja wbudowania okien otwierających się w dół, co, po ich otwarciu, wygenerowałoby dodatkowe, zewnętrzne miejsca siedzące). Przeprowadziliśmy symultanę szachową i spisaliśmy reguły turnieju całowagonowego, przeżyliśmy najazd pijanego rodaka, który też okazał się bardzo zabawny (gość odgrażał się, że on tu jeszcze wróci, ale po minucie usłyszeliśmy, jak pyta się gdzie jest jego przedział), wymyśliliśmy nazwę będącą tytułem niniejszego felietonu i dojechaliśmy do swoich stacji docelowych. Ku ogólnemu zdziwieniu stwierdziłem, że można przejechać osiem godzin w naprawdę paskudnych warunkach, bez jedzenia i picia, w tłoku i na stojąco i całkiem dobrze się bawić! Poczucie humoru jest jednak wspaniałym wynalazkiem i umiejętność wykorzystywania go w pozornie beznadziejnych sytuacjach może czynić cuda. Jak mawia stare chińskie przysłowie: „Złą dolę znoś jak dobrą, mając to na względzie, że gdy źle ją będziesz znosić gorzej ci z tym będzie” Śmiejmy się!!!!!!! 1 maja 2001 1) Od redakcji: Ta scena była w „Zmiennikach” Stanisława Barei |
Czy Magda Kozak była pierwszą Polką w stanie nieważkości? Ilu mężów zabiła Lukrecja Borgia? Kto pomógł bojownikom Bundu w starciu z carską policją? I wreszcie zdjęcie jakiego tajemniczego przedmiotu pokazywał Andrzej Pilipiuk? Tego wszystkiego dowiecie się z poniższej relacji z lubelskiego konwentu StarFest.
więcej »Długie kolejki, brak podstawowych towarów, sklepowe pustki oraz ograniczone dostawy produktów. Taki obraz PRL-u pojawia się najczęściej w narracjach dotyczących tamtych czasów. Jednak obywatele Polski Ludowej jakoś sobie radzą. Co tydzień w Teleranku Pan „Zrób to sam” pokazuje, że z niczego można stworzyć coś nowego i użytecznego. W roku 1976 startuje rubryka „Praktycznej Pani”. A o tym, od czego ona się zaczęła i co w tym wszystkim zmalował Tadeusz Baranowski, dowiecie się z poniższego tekstu.
więcej »34. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi odbywał się w kompleksie sportowym zwanym Atlas Arena, w dwóch budynkach: w jednym targi i program, w drugim gry planszowe, zaś pomiędzy nimi kilkanaście żarciowozów z bardzo smacznym, aczkolwiek nieco drogim pożywieniem. Program był interesujący, a wystawców tylu, że na obejrzenie wszystkich stoisk należało poświęcić co najmniej dwie godziny.
więcej »GSB – Etap 21: Stożek - Ustroń
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 20: Węgierska Górka – Stożek
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 19: Hala Miziowa – Węgierska Górka
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 18: Markowe Szczawiny – Hala Miziowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 17: Hala Krupowa – Markowe Szczawiny
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 16: Skawa – Hala Krupowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 15: Turbacz – Skawa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 14: Krościenko nad Dunajcem - Turbacz
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 13: Przehyba – Krościenko nad Dunajcem
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 12: Hala Łabowska - Przehyba
— Marcin Grabiński
Najstarsza magia
— Eryk Remiezowicz
Kronika śmierci niezauważonej
— Eryk Remiezowicz
Zamknąć Królikarnię!
— Eryk Remiezowicz
Książka, która nie dotarła do nieba
— Eryk Remiezowicz
Historia żywa
— Eryk Remiezowicz
Na siłę
— Eryk Remiezowicz
Wpadnij do wikingów
— Eryk Remiezowicz
Gdzie korekta to skarb
— Eryk Remiezowicz
Anielski kryminał
— Eryk Remiezowicz
I po co ten pośpiech?
— Eryk Remiezowicz