WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Organizator | Cytadela Syriusza |
Cykl | Polcon |
Miejsce | Lublin |
Od | 24 sierpnia 2017 |
Do | 27 sierpnia 2017 |
WWW | Polska strona |
Z pewnego punktu widzeniaAgnieszka ‘Achika’ SzadyZ pewnego punktu widzeniaW niedzielę rano zdyszana wpadłam na prelekcję Piskorskiego o tworzeniu światów. Początek był dość podobny do tego, co mówiła w piątek Marta Kładź-Kocot. Krzysztof najpierw opisał historię światotworzenia, od starożytnej Grecji do Tolkiena. W starożytności zwykle istniało jakieś fizyczne powiązanie między światem naszym a fikcyjnym: był na wysokiej górze, pod ziemią, na wyspie itp. Następnie Krzysztof przeszedł do tworzenia światów w kontekście literackim. Wspomniał o mapach, które często są banalne, a niekiedy wręcz sprzeczne z regułami fizyki i geologii: rzeki płynące pod górę albo od jednego morza do drugiego, góry na planie prostokąta… Można sobie ściągnąć z internetu generyczną mapę świata fantasy; zobaczyliśmy ją na slajdach, ale tylko na chwilę. Wszystko w tej prelekcji było na chwilę. Krzysiek prowadzi swoje wykłady jak torpeda. Napomknął o Tolkienie („Władca pierścieni” jest opowieścią, która toczy się w cieniu dawnych, znacznie większych opowieści; bohaterowie spotykają jednego balroga, a kiedyś były ich setki) i o „Gwiezdnych wojnach” („Disney stwierdził, że taki burdel tam panuje, że najlepiej wszystko wyrzucić do kosza i zacząć od nowa”), po czym przeszedł do omawiania potencjalnych pomysłów. Można wymyśleć świat, gdzie dusza jest pierwiastkiem chemicznym, ale to wymaga przebudowania całej chemii. Można do naszego świata dodać jeden element: eter, unobtainium, kryptonit i tak dalej. Można wręcz stworzyć inny układ słoneczny: pokazał rysunek wizję planety, która się nie obraca: jedna strona skuta lodem, druga spalona słońcem, życie może rozwijać się tylko w okolicy równika1). Słońce musi być słabe i bliskie. „Ale jakby ktoś się chciał rzucić i pisać o takim świecie, to nie róbcie tego, bo ja już zacząłem”, zaznaczył Krzysztof. Bardzo ciekawą częścią prelekcji było tworzenie zasad magii i fikcyjnych religii, ale ze względu na tempo prawie nic nie udało mi się zanotować. W każdym razie magia musi mieć jakieś ograniczenia lub wysokie koszty, bo jeśli jest zbyt wszechmocna, to tworzenie fabuły właściwie nie ma sensu. Z kolei religia musi odpowiadać na potrzeby psychologiczne, na przykład wśród ludu żeglarzy odpowiednik chrztu przeprowadza się przez utopienie i reanimację, żeby delikwent się potem nie bał tonięcia. W „Diunie” zaś panuje religijny zakaz tworzenia sztucznej inteligencji, ponieważ kiedyś wywołało to straszliwą wojnę. Przy tworzeniu form życia Piskorski radzi nie ograniczać się do klasycznych pomysłów (tu obrazki na slajdach były naprawdę ciekawe) i wspomniał, że Konrad Lewandowski w Nowej Fantastyce kiedyś miał ciekawy cykl „Alternatywy ewolucji”, gdzie rozważał możliwość powstania inteligentnego życia np. z grzybów, owadów, kotowatych drapieżników. Fascynującym pomysłem może być życie tak bardzo obce, że nie jesteśmy w stanie w ogóle stwierdzić, czy to samodzielny organizm, czy na przykład krwinka gigantycznego stworzenia. Prelekcja o szczęśliwych zakończeniach, które niekoniecznie takie są naprawdę: Pewuc szarpie się z kablami łączącymi laptop z rzutnikiem.
Misiek: Największym elementem fantastycznym jest to, że DeLorean jest w stanie rozpędzić się do 88 mil na godzinę.
Misiek (wskazuje odlatujący statek): To jest scena końcowa i możliwe, że z przesunięciem o 17 lat jest to również scena końcowa gatunku ludzkiego.
Misiek: Rozpadły się rodziny, bo kto wytrzyma z kimś takim.
Ktoś: Problem zagrożonych gatunków nieco się odwrócił.
Misiek: Po terraformowaniu Marsa tlen jest za darmo, nie da się go reglamentować. Do tego trzeba 200 lat rewolucji przemysłowej. Gżdacz z tyłu dyskretnie daje znaki. Konwent zakończyłam prelekcją Adama Podlewskiego „Lechici-kosmici, czyli czemu kochamy Turbosłowian”. Zjawisko Turbosłowian prelegent podsumował krótko: „husarz na raptorze” (i wyświetlił odpowiedni obrazek). Jeżeli ktoś z czytelników nie zna zjawiska, wyjaśniam równie zwięźle, że jest to wiara, że Słowianie w starożytności rządzili całą Europą i niemal w kosmos latali, a to, że nie zachowały się żadne dowody, to SPISEG. W dawnych kronikach – Kadłubka i jemu podobnych – często umieszczano różne mniej lub bardziej naciągane informacje o polskiej potędze dla efektu „ku pokrzepieniu serc”. Z czasem niektórzy w to uwierzyli, jak na przykład Julian Ursyn Niemcewicz. Jednak prawdziwy początek nastąpił w 20-leciu międzywojennym. Na scenę wkroczył wtedy Stanisław Szukalski – ekscentryczny rzeźbiarz oraz samozwańczy lingwista. Pierwszych Polaków dopatrywał się na Wyspie Wielkanocnej, twierdził, że wszystkie języki świata pochodzą od polskiego i dokonywał niezwykłych wygibasów umysłowych, żeby to udowodnić – na przykład, że Babilon to zniekształcenie słowiańskiego „babi łon”, jako symbolu początku wszystkiego. W latach 90. muzyka i subkultura polskiego hard rocka zaczęła wykorzystywać niektóre z motywów wielkolechickch. Adam pokazał okładkę płyty z napisem czcionką gotycką i dodał: „Dla młodszych czytelników: tu jest napisane HONOR, a nie HODOR… chociaż to by wyjaśniało kwestię tekstów.” W drugiej części prelekcji Adam wskazał literackie możliwości wykorzystania słowiańszczyzny: w cyklu wiedźmińskim występuje słowiański bestiariusz i nazewnictwo, Marta Krajewska „odnosi się do tego, co wydaje nam się, że wiemy o wierzeniach słowiańskich”, a z kolei książki Cherezińskiej to słowiaństwo w wersji light. Możliwe sposoby wykorzystania mody na słowiańskość: epicka fantasy („jedna niepokonana wioska Słowian broni się przed inwazją Rzymian”, skomentowałam), conspiracy thriller – spisek Kościoła, historyków i polityków, historie alternatywne, sf o Lechitach z kosmosu albo high fantasy z metafizyką. Podsumowanie prelekcji: Zapewne Polcon 2017 przejdzie do historii jako jeden z gorzej zorganizowanych, jednak przyznam, że z punktu widzenia przeciętnego widza był całkiem udany. Niedociągnięcia, które uprzykrzały życie prelegentom czy wystawcom są niekoniecznie widoczne dla wszystkich. Zatem jestem zadowolona, kapowniczek spuchł od zabawnych tekstów, no i życie towarzyskie również było wielce przyjemne. Z kapowniczka Achiki Radek Rak: Napisałem powieść erotyczną i wstydziłem się pokazać mamie. Przeniosłem się do Lublina, który mnie trochę przytłaczał i starałem się go polubić. Ktoś: PoLUBLIć. Radek opowiada, jak w Lublinie dziwił go akcent miejscowych: Radek: Poszedłem na mszę, a tam ksiądz mówi: „wymię Ojca i Syna!”. Cranberry (rozkłada ręce): Weterynarza wpuścić do kościoła!… Piskorski: Trzeba znaleźć jakąś wspólną żyłę kulturową, z której da się utoczyć trochę krwi. Piskorski: …miejski odpowiednik południc i innych mamun, z tego wyszedł zbiorek humorystycznych opowiadań, nie lubię go, nie czytajcie. Misiek: Magneto ma swoje urazy do ludzi. Być może dlatego, że kazali mu śpiewać piosenki po polsku. Wspólne wymyślanie polskiej nazwy unobtainium: nieotrzymywalit, trudnomielit. W knajpie. Murgen: Ciekawe, kiedy będą takie przenośne miejsca noclegowe, jak są toi-toie. Druzila: Są, nazywają się namioty. Sławek: Teraz nie ma miasteczka studenckiego, bo są wakacje. Ja: Jest miasteczko poststudenckie, tak jak miasteczko post-apo na konwencie. W autobusie na konwent. Ola: O czym będą mówili Pewuc i Misiek? Ja: A co za różnica? Misiek: Jeżeli jedynym kryterium wyboru męża jest to, że był w stanie dopaść śpiącej kobiety i pocałować ją bez pytania, to umówmy się – nie jest to zbyt gęste sito. Misiek: W filmie „Elizjum” elita żyje na stacji kosmicznej, a Ziemia jest o wiele mniej przyjemnym miejscem i przypomina przedmieścia Gliwic. Ja: A nie Sosnowca? Misiek: Ale po Gliwicach mogę jechać, bo tam mieszkam. Misiek: Jest zły czarodziej, który chciałby, żeby inni czarodzieje byli po jego stronie albo nie byli wcale. Ja: Misiek, mów wolniej, bo ci końcówki słów przekraczają prędkość dźwięku. Adam Podlewski: Miguel Serrano twierdził, że astralne ciało Hitlera okrąża Ziemię i jeżeli ktoś zobaczy ufo, to widział właśnie to ciało. Wniosek: jak widzicie ufo, to od razu zamawiajcie pięć piw. 1) Mam wątpliwość, czy przy takiej różnicy temperatur może się rozwinąć normalna atmosfera. |
Czy Magda Kozak była pierwszą Polką w stanie nieważkości? Ilu mężów zabiła Lukrecja Borgia? Kto pomógł bojownikom Bundu w starciu z carską policją? I wreszcie zdjęcie jakiego tajemniczego przedmiotu pokazywał Andrzej Pilipiuk? Tego wszystkiego dowiecie się z poniższej relacji z lubelskiego konwentu StarFest.
więcej »Długie kolejki, brak podstawowych towarów, sklepowe pustki oraz ograniczone dostawy produktów. Taki obraz PRL-u pojawia się najczęściej w narracjach dotyczących tamtych czasów. Jednak obywatele Polski Ludowej jakoś sobie radzą. Co tydzień w Teleranku Pan „Zrób to sam” pokazuje, że z niczego można stworzyć coś nowego i użytecznego. W roku 1976 startuje rubryka „Praktycznej Pani”. A o tym, od czego ona się zaczęła i co w tym wszystkim zmalował Tadeusz Baranowski, dowiecie się z poniższego tekstu.
więcej »34. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi odbywał się w kompleksie sportowym zwanym Atlas Arena, w dwóch budynkach: w jednym targi i program, w drugim gry planszowe, zaś pomiędzy nimi kilkanaście żarciowozów z bardzo smacznym, aczkolwiek nieco drogim pożywieniem. Program był interesujący, a wystawców tylu, że na obejrzenie wszystkich stoisk należało poświęcić co najmniej dwie godziny.
więcej »GSB – Etap 21: Stożek - Ustroń
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 20: Węgierska Górka – Stożek
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 19: Hala Miziowa – Węgierska Górka
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 18: Markowe Szczawiny – Hala Miziowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 17: Hala Krupowa – Markowe Szczawiny
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 16: Skawa – Hala Krupowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 15: Turbacz – Skawa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 14: Krościenko nad Dunajcem - Turbacz
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 13: Przehyba – Krościenko nad Dunajcem
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 12: Hala Łabowska - Przehyba
— Marcin Grabiński
I gwiazdka z nieba nie pomoże, kiedy brak natchnienia
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Tajemnica beczki z solą
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Serializacja MCU
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Półelfi łotrzyk w kanale burzowym
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Zwariowane studentki znów atakują
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Transformersy w krainie kucyków?
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Płomykówki i gadzinówki
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Jedyna nadzieja w lisiczce?
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Ken odkrywa patriarchat, czyli bunt postaci drugoplanowych
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
@1)- teoretycznie może. Nie będzie zbyt gęsta, a prędkość wiatrów (a raczej ciągłego huraganu) będzie podobna do prędkości wiatrów na Jowiszu.
PS- unobtainium=nieosiągit