Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 3 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Gdzie leży Ukubar, albo o wpływie zasady nieoznaczoności Heisenberga na literaturę

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2 3 »

Agnieszka ‘Achika’ Szady

Gdzie leży Ukubar, albo o wpływie zasady nieoznaczoności Heisenberga na literaturę

Siemomysła opisała różne rodzaje narracji i narrację w czasie teraźniejszym, przeszłym, oraz rzadko występującą narrację w czasie przyszłym. Wyznała, że raz próbowała pisać tekst z narratorem wszechwiedzącym, ale nie dokończyła. Taka narracja obecnie uchodzi za staroświecką: „Barbara jeszcze nie wiedziała, że ten poniedziałek stanie się punktem zwrotnym w jej życiu…” Podawała konkretne przykłady niestandardowych narracji: N. K. Jemisin „Piąta pora roku” – narracja drugoosobowa. „Ty” Caroline Kepness: stalker w myślach „mówi” do swojej ofiary. Pokazała nam książkę Łukasza Zawady „Fragmenty dziennika sztucznej inteligencji”.
Wreszcie rozdała wyciągnięte z koperty paski papieru – na jednym była charakterystyka bohatera (np. hodowca mięsożernych roślin, emerytowany saper), na drugim motyw (np. chęć zostania prezydentem, zemsta na kimś, udowodnienie ojcu własnej wartości). Mnie się trafił muzyk rockowy z kryzysem wieku średniego, który musi zdobyć pieniądze na ekranizację biografii swojej matki, ktoś inny miał temat „Mściwy inspektor ZUS pragnie wejść w posiadanie pierwszego folio Szekspira” albo emerytowanego sapera, który wysadza swojemu konkurentowi hodowlę konkursowych arbuzów (był to bodaj najlepszy tekst warsztatów, napisany przez Ewę „Srebrną” Marczyńska-Goldstein). Każdy po kolei mówił, jaki rodzaj narracji by zastosował do napisania tego tekstu i dlaczego. Następnie dostaliśmy piętnaście minut na napisanie fragmentu w zupełnie odmiennej narracji. Ja wybrałam pierwszoosobową, której na ogół nie lubię stosować.
Fan Roku odbiera Śląkfę<br/>fot. Ignite
Fan Roku odbiera Śląkfę
fot. Ignite
Panel dyskusyjny „A gdyby Tolkien nie napisał Władcy Pierścieni, a jedynie Hobbita?” zaczął się od opowieści o gdańskich korzeniach rodu Tolkienów. Rysiek Derdziński jeździ po brytyjskich bibliotekach, pokazali mu dzieła zastrzeżone – herb, którego nie mógł sfotografować, więc go narysował z pamięci, ale w sumie prawdopodobnie pradziadek Johna i tak sam go wymyślił. W każdym razie nie występuje on w heraldyce.
Następnie paneliści przeszli do meritum. Wspólnie zastanawialiśmy się, jak wyglądałaby literatura fantasy i doszliśmy do wniosku, że pewnie rozwijałaby się na bazie „Conana Barbarzyńcy” i opowiadań Lovecrafta – co nie znaczy, że w końcu nie powstałaby jakaś inna epicka powieść o wielkiej wyprawie. Smoczyca stwierdziła, że bez „Władcy Pierścieni” nie byłoby sztucznych języków (których tworzenie było w czasach młodości autora bardzo popularne, tak tylko mówię…) ani powieści z questem (a szukanie Graala to pies?). Następnie któraś z prelegentek oznajmiła, że bez „Władcy Pierścieni” nie powstałyby „Gwiezdne wojny” i w tym momencie zaczął trafiać mnie szlag, bo takie bezwstydne zagarnianie wszystkiego pod siebie to już naprawdę przesada. Uprzejmie zapytałam, co „Gwiezdne wojny” mają wspólnego z utworami Tolkiena, i usłyszałam, że bohater ma misję, a Obi-Wan to w zasadzie Gandalf. I tyle. Szlag trafił mnie już zupełny, co się skupiło na biednym Ryśku, bo jak zaczął mówić, że orkowie nie są istotami rozumnymi ani nie mają wolnej woli (w książce są czarno na białym sceny wskazujące na posiadanie obu tych cech), to rąbnęłam, że fani tworzą naciągane teorie celem wybielenia swojego idola w obliczu zarzutów o rasizm (które są, nawiasem mówiąc, idiotyczne, ale równie idiotyczne jest takie odwracanie kota ogonem). Na koniec jeszcze zwymyślałam go od tolkienistów wyklętych, bo marzącym tonem powiedział, że „pewnie niedługo WP będzie zakazany z powodu niepoprawności politycznej”.
W trakcie tradycyjnej wieczornej biesiady tradycyjnie nastąpiło rozdanie Śląkf nie do końca tradycyjnych, bo wykonanych z nowego materiału. Twórcą roku został grafik Piotr Cieśliński, wydawcą – kolektywnie Piotr Milewski i Mikołaj Wicher (autorzy scenariuszy do gier), a fanem roku Maciej Pitala, szerzej znany jako Toudi. Rozczarowała mnie nagroda dla wydawcy – miałam nadzieję, że zostanie nim moje ulubione Non Stop Comics.
• • •
Publiczność na rozdaniu Śląkf<br/>fot. Ignite
Publiczność na rozdaniu Śląkf
fot. Ignite
W niedzielę rano prelegentka, która miała opowiadać o światotworzeniu, nie pojawiła się, wiec ster przejęli Toudi i Ola Klęczar, z pewnym udziałem publiczności. Ola jest lingwistką, więc dużą część prelekcji poświęcono tworzeniu fikcyjnych języków. Mnóstwo twórców fantasy nadużywa apostrofów i spółgłosek tylnojęzykowych, oraz generalnie stara się, żeby wszystkie nazwy brzmiały celtycko. Ola powiedziała, że w powieści „The Expense” jest świetnie zrobiony język, natomiast w „Smoczętach” każde imię brzmi jak z innej bajki, na przykład jedna postać nazywa się Mary, a inna w jakiś skomplikowany afrykański sposób. Toudi zauważył, że mieszanka imion anglojęzycznych i zmyślonych zupełnie nieźle sprawdziła się w „Gwiezdnych wojnach”. Ja z kolei przypomniałam obecnym świetny wykład Ani Studniarek z Polconu 2005, w którym opowiadała ona o możliwościach inspirowania się zasadami z ziemskich języków: w hawajskim istnieje tylko kilka głosek, w japońskim po każdej spółgłosce z wyjątkiem „m” i „n” musi znaleźć się samogłoska, w niektórych językach pewne dźwięki nie mogą występować obok siebie, i tak dalej. Obecna na sali Ania dodała, że im mniej głosek występuje w danym języku, tym słowa powinny być dłuższe.
Następnie Toudi poruszył zagadnienie ekonomii tworzonego świata. Np. w Śródziemiu poza Shire nie ma żadnych osad, wiosek, każde państwo ma stolicę i ewentualnie jakąś twierdzę na pograniczu. Nie wspomina się ani słowem o jakichś relacjach handlowych, tymczasem system ekonomiczny musi się KOMUŚ opłacać. Twórcy dystopii czasem tworzą absurdalne systemy, żeby wykreować ponurą atmosferę. Tu dodałabym, że widać to szczególnie w niektórych powieściach dla „młodych dorosłych”, gdzie na przykład społeczeństwo jest podzielone na jakieś bardzo sztuczne kasty, albo kraj na bezsensownie monotematyczne regiony. Z kolei początkujący twórcy fantasy często piszą o światach wzorowanych na naszym średniowieczu i nie mają przy tym pojęcia o wartości złota: na przykład bohater płaci złotą monetą za piwo w karczmie (a za konia czterema – spotkałam się z takim przypadkiem). Ola uzupełniła, że w realnym średniowieczu i starożytności złota bardzo niechętnie się pozbywano, było używane raczej w rozliczeniach między miastami lub władcami – na przykład za wystawienie oddziału wojska. Rzymskie złote monety były natomiast czymś w rodzaju medali pamiątkowych, dlatego są świetnie zachowane – bowiem prawie nigdy nie trafiały do obiegu.
Nowa Śląkfa - z antracytu<br/>fot. Achika
Nowa Śląkfa - z antracytu
fot. Achika
Następnie Toudi i Ola przeszli do problemu, czy w realiach fantasy można stosować wyrazy pochodzące od konkretnych ziemskich miejsc lub osób: kolor bordowy, szowinizm, sławojka, siadanie po turecku, orzechy włoskie, szampan i tak dalej. Niektóre z tych słów są na tyle często używane, że stały się „przezroczyste”, ale to też zależy od konkretnego odbiorcy. Ola powiedziała, że w niedawno czytanej książce fantasy zazgrzytało jej pojawienie się owoców liczi, ponieważ są one na tyle nowe w Polsce, że kojarzą się raczej z supermarketem niż z przyjęciem u ambasadora sylfów.
Od słownictwa płynnie przeszli do stylizacji językowej, którą można podsumować radą „jeśli się na tym nie znasz, to nie rób, bo skończy się lichą podróbką Sienkiewicza”. Większość tego, co uważamy za średniowieczną polszczyznę, to XVIII wiek, bo pochodzące ze średniowiecza teksty w języku polskim praktycznie nie istnieją. Poza tym można założyć, że osiemnastowieczni arystokraci nie posługiwali się na co dzień takim stylem, jakim pisali listy. Ola ponadto stanowczo stwierdziła, że nawet w starożytności na pewno funkcjonował język potoczny i w związku z tym wulgarny napis z Pompei można spokojnie przetłumaczyć jako „Sykstus, pieprzę cię, ty dupku”.
Na tym punkcie programu Seminarium się zakończyło, choć rozmowy osób, którym się nie spieszyło do pociągu, trwały jeszcze dobre dwie godziny.
« 1 2 3 »

Komentarze

04 XII 2019   12:03:27

> beton i kokaina w 1873

1. Beton został wynaleziony i był używany w budownictwie w Asyrii, potem w starożytnym Rzymie czasów republiki (około 200 p.n.e.). Kopuła rzymskiego Panteonu, wykonana w 125 r. n.e. do dziś jest najwiękdzym obiektem zrobionym z niezbrojonego betonu. (Tak na marginesie: cement portlandzki został opatentowany w 1824 r.)

2. Vin Mariani (produkowane z Bordeaux z dodatkiem liści koki) zostało wprowadzone na rynek w 1863 r. W 1885 amerykańska firma farmaceutyczna Parke, Davis & Co. (obecnie oddział Pfizera) wprowadziła na rynek kokainę w papierosach, proszku i zastrzykach. (Ciekawostka: W 1898 Bayer opatentował nazwę 'heroina' i sprzedawał ją jako lekarstwo na kaszel. Zarówno kokainę jak i heroinę używano w leczeniu uzależnienia od morfiny.)

04 XII 2019   21:02:16

O betonie w Rzymie prelegentka nawet wspominała (oraz o tym, że wynalazek został zapomniany), natomiast co do reszty i tak musiałam uwierzyć na słowo. Jest też możliwe, że źle zapisałam datę, no ale tego się już nie da odtworzyć.

19 XII 2019   22:06:58

>Z kolei początkujący twórcy fantasy często piszą o światach >wzorowanych na naszym średniowieczu i nie mają przy tym >pojęcia o wartości złota: na przykład bohater płaci złotą monetą za piwo w karczmie (a za konia czterema – spotkałam się >z takim przypadkiem).

Właśnie kończę 1 tom "Opowieści sieroty" C. M. Valente. Niedawno też zapoznałem się z powyższym artykułem. Czytam, czytam Panią Valentea tu bach! jedna z postaci magyra (istota zbliżona do syreny) płaci właśnie w karczmie złotem. C. M. Valente nie jest początkującą autorką więc zmusiło mnie to następujących refleksji.
1. Złoto w światach fantasy może występować częściej niż w naszym świecie, a bije się z niego monety ze względu na trwałość i ładny kolor...
2. W Europie w epoce odkryć geograficznych nastąpił napływ dużych ilości złota ze świeżo odkrytej Ameryki. Nietrudno mi wyobrazić sobie konkwistadora, który płaci w karczmie czystym złotem. No ale można się przyczepić: epoka wielkich odkryć, to już nie średniowiecze.
3. W historii wielokrotnie miały miejsce gorączki złota. W Kolndike w XIX wieku na pewno górnicy płacili złotem za tak prozaiczne rzeczy jak narzędzia, żywność czy właśnie piwo.
4. W Skandynawii i ogólnie w Europie północnej nadal znajdowane są skarby zakopane przez wikingów. Najwięcej jest tam srebra (odnaleziono wiele tysięcy arabskich monet), ale zdarza się i złoto. Również nietrudno mi wyobrazić sobie wikinga płacącego złotem. A wikingowie to już średniowiecze.

19 XII 2019   22:10:37

Klondike nie Kolndike rzecz jasna.

19 XII 2019   22:39:56

Jeśli mówimy o odkrywcy/rabusiu/kimkolwiek, kto właśnie przepija fortunę, bo ma taką fantazję, to OK. Ale jeśli złota moneta jest standardową ceną kufla piwa czy czego tam, to w takim razie czym się w tym świecie płaci za naprawdę drogie rzeczy? Platyną? Dobra, tylko niech autor o tym wspomni.
PS. "Opowieści sieroty" są rewelacyjne, mam tu gdzieś entuzjastyczną recenzję.

19 XII 2019   23:24:22

1. Pewnie ongiś tę recenzję czytałem, bo właśnie entuzjastyczne opinie skłoniły mnie do lektury. Chętnie wrzucę "Opowieści sieroty" na listę najlepszy książek fantasy, jakie czytałem, ale jeszcze czeka tom 2. A do recenzji zajrzę ponownie.

2. W Ameryce prekolumbijskiej złota używano tylko do celów dekoracyjnych i kultowych. Majowie zamiast pieniędzmi płacili ziarnami kakao. W Azji i Oceanii używano muszelek. A handel wymienny znany był na całym świecie, także w Europie. BTW w Polsce jeszcze nie tak dawno z braku drobnych monet wydawano resztę w cukierkach. Zdarza się to jeszcze na wschód od Bugu.

Co do płacenia za drogie rzeczy (np. prestiż) ludzka wyobraźnia nie zna granic. Polecam hasło "potlacz" w Wikipedii i nie tylko.

A w "Archiwum burzowego światła" Sandersona płaci się burzowymi kulami :-)

20 XII 2019   09:56:17

To byłby w sumie niezły pomysł na humorystyczną miniaturkę, tylko trzebaby to zrobić subtelnie. Jakaś stereotypowa erpegowa drużyna poszukiwaczy przygód robi dziwne i bezsensowne rzeczy, a na koniec okazuje się, że jesteśmy w świecie fantasy nie arturiańskim, tylko prekolumbijskim...
(oczywiście konie wykluczone w takim razie).

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
Agnieszka ‘Achika’ Szady

1 XII 2023

Czy Magda Kozak była pierwszą Polką w stanie nieważkości? Ilu mężów zabiła Lukrecja Borgia? Kto pomógł bojownikom Bundu w starciu z carską policją? I wreszcie zdjęcie jakiego tajemniczego przedmiotu pokazywał Andrzej Pilipiuk? Tego wszystkiego dowiecie się z poniższej relacji z lubelskiego konwentu StarFest.

więcej »

Razem: Odcinek 3: Inspirująca Praktyczna Pani
Radosław Owczarek

16 XI 2023

Długie kolejki, brak podstawowych towarów, sklepowe pustki oraz ograniczone dostawy produktów. Taki obraz PRL-u pojawia się najczęściej w narracjach dotyczących tamtych czasów. Jednak obywatele Polski Ludowej jakoś sobie radzą. Co tydzień w Teleranku Pan „Zrób to sam” pokazuje, że z niczego można stworzyć coś nowego i użytecznego. W roku 1976 startuje rubryka „Praktycznej Pani”. A o tym, od czego ona się zaczęła i co w tym wszystkim zmalował Tadeusz Baranowski, dowiecie się z poniższego tekstu.

więcej »

Transformersy w krainie kucyków?
Agnieszka ‘Achika’ Szady

5 XI 2023

34. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi odbywał się w kompleksie sportowym zwanym Atlas Arena, w dwóch budynkach: w jednym targi i program, w drugim gry planszowe, zaś pomiędzy nimi kilkanaście żarciowozów z bardzo smacznym, aczkolwiek nieco drogim pożywieniem. Program był interesujący, a wystawców tylu, że na obejrzenie wszystkich stoisk należało poświęcić co najmniej dwie godziny.

więcej »

Polecamy

Zobacz też

Tegoż autora

I gwiazdka z nieba nie pomoże, kiedy brak natchnienia
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Tajemnica beczki z solą
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Serializacja MCU
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Półelfi łotrzyk w kanale burzowym
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Zwariowane studentki znów atakują
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Transformersy w krainie kucyków?
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Płomykówki i gadzinówki
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Jedyna nadzieja w lisiczce?
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Ken odkrywa patriarchat, czyli bunt postaci drugoplanowych
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Wkrótce

zobacz na mapie »

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.