Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 6 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

‹Falkon 2007›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Organizator Cytadela Syriusza
CyklFalkon
MiejsceLublin
Od16 listopada 2007
Do18 listopada 2007
WWW

SWiT, stonka ziemniaczana i sithowskie nasienie

Esensja.pl
Esensja.pl
1 2 »
Falkon odbył się w tym roku po raz ósmy, ale pierwszy raz w nowej siedzibie. Jak się podobała „Wyspa”, co się posypało w programie, jaka ekipa robi konkurencję Sługom Metatrona i kogo antyterroryści zakuli w kajdanki – o tym przeczytacie w relacji z konwentu…

Agnieszka ‘Achika’ Szady

SWiT, stonka ziemniaczana i sithowskie nasienie

Falkon odbył się w tym roku po raz ósmy, ale pierwszy raz w nowej siedzibie. Jak się podobała „Wyspa”, co się posypało w programie, jaka ekipa robi konkurencję Sługom Metatrona i kogo antyterroryści zakuli w kajdanki – o tym przeczytacie w relacji z konwentu…

‹Falkon 2007›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Organizator Cytadela Syriusza
CyklFalkon
MiejsceLublin
Od16 listopada 2007
Do18 listopada 2007
WWW
Na początku był chaos.
W obszernym, nowoczesnym holu Wyższej Szkoły Przedsiębiorczości i Administracji w oczy rzucało się to, co ostatnio na lubelskich konwentach staje się tradycją, czyli kolosalna kolejka do akredytacji VIP-owskiej i pustka przy stoliku z akredytacją dla zwykłych uczestników. Miałam szczęście, że – akredytując się przed 17.00 – załapałam się na jeden ze stu bodajże informatorów, które ponoć na własnych plecach przywiózł właściciel drukarni. Pozostały tysiąc miał dostarczyć (bagatela – z Warszawy!) UPS, który stwierdził, że warunki atmosferyczne w postaci lekko prószącego śniegu uniemożliwiają mu wykonanie zadania przed poniedziałkiem…
Informator oprócz programu, regulaminu i innych zwyczajowych rzeczy zawierał komiks lekko filozofujący, fragmenty nowych powieści dwóch Andrzejów: Pilipiuka i Zimniaka (Zza zakrętu wyłonił się łeb wierzchowca, otoczony kołnierzem kościanej osłony. Pysk był gładki, a tuleja krótka, co świadczyło o tym, że atthropus był magotem w ostatnim stadium rozwojowym), moje opowiadanie o drużynie fantasy trafiającej omyłkowo na konwent oraz króciutkie opowiadanko Mileny Wójtowicz „Podatek – reaktywacja”. Jak mi potem wyjaśniła autorka, powstało ono, żeby na pytania ludzi: „Kiedy będzie dalszy ciąg Podatku?”, Milena mogła odpowiadać: „Już był! W informatorze falkonowym!”.
Publiczność na konkursie starwarsowym</br>Fot. © Achika
Publiczność na konkursie starwarsowym
Fot. © Achika
Do informatora dołączona była sążnista errata. Ludzie, dla których informatorów nie starczyło, otrzymali żółte kartki z grafikiem programu; same informatory były do odbioru nazajutrz około południa, dowiezione przez organizatorów.
Zapoznałam się z terenem, co ze względu na prosty rozkład budynku było dość łatwe, szczególnie, że organizatorzy zadbali o przyklejenie na drzwiach rzucających się w oczy napisów na żółtych kartkach: „Star Wars”, „Pokazy”, „Solaris” i tak dalej. Wybiła siedemnasta i program właśnie się zaczynał, poszłam na prelekcję o Islandii. Miły młodzieniec, opisany w programie jako dr Włodzimierz Gogłoza, opowiadał o tym, jak to we wczesnym średniowieczu na tej wyspie przez 333 lata funkcjonowała „zorganizowana anarchia” – system, który teoretycznie nie ma prawa istnieć. Nie było tam króla, a prawo do stanowienia sądów podlegało swobodnemu obrotowi handlowemu, zaś po zapadnięciu wyroku dopilnowanie jego wykonania należało już do samego poszkodowanego lub jego rodziny. W głowie mi się trochę kręciło od tych wszystkich bondich, godich, altingów i sądów ćwiartkowych, ale wytrzymałam do końca.
Następnie zajęłam II miejsce w konkursie komiksowy Marcina „Motyla” Andrysa. Konkurs był o tyle specyficzny, że dotyczył wyłącznie cykli „Kajko i Kokosz” oraz „Thorgal”, i każdy musiał się na początku zadeklarować, z którego z nich chce pytania. Pytania były niezbyt łatwe, na przykład: jak brzmiało zaklęcie, którym Ciocia Jaga zmieniła konie bohaterów w wieprzki (Klajster-majster, śruba-łata, w hulajnogę zmieni fiata!), ale też nie sadystyczne.
Konwentowa martwa natura</br>Fot. © Achika
Konwentowa martwa natura
Fot. © Achika
Ponieważ konkurs pożarł mi pierwszą połowę prelekcji Leszka Masieraka o przedwojennych oficerach (szkoda – nigdy jeszcze na żadnym konwencie nie było takiego tematu, ale może Leszek jeszcze kiedyś to powtórzy), na drugą już nie poszłam. Pokręciłam się po terenie, przywitałam z ludźmi i poszłam na filmowy konkurs starwarsowy Jacka „Spidera” Strzyża. Dobrałam się w drużynę z Indianą i nawet udało nam się zająć III miejsce. Pytania były różne: od „Co wisi przed przednią szybą Sokoła Millennium” (podobno… kostki do gry) do „Po co Larsowie potrzebowali robotów” (do obsługi skraplaczy). Było też rozpoznawanie postaci drugo- i trzecioplanowych, miejsc lub zwierząt na podstawie kadrów z filmu.
O ósmej wieczorem poszłam obejrzeć kabaret Stonka Ziemniaczana Pasiasty Dywersant. Spektakl odbył się w sali pokazów, gdzie miały miejsce prezentacje tańców dawnych, szkockich i towarzyskich, pokazy sztuk walki i tak dalej – artyści przebierali się za kulisami zrobionymi z piramidy stolików oklejonych papierem pakowym. Kiedy nieco spóźniona weszłam i usiadłam wśród ludzi na wykładzinie podłogowej, akurat trwał skecz, w którym jeden z bohaterów groził drugiemu pozwem sądowym, a drugi na to: „Ale moim obrońcą jest Chuck Norris, strażnik Teksasu!”. Rozległ się podkład dźwiękowy z filmu, zza kulisów wyszedł Gonzo w kowbojskim kapeluszu i rozłożył pozywającego za pomocą efektownego mawashi-geri. Aktorzy zeszli ze sceny, a konferansjer zapowiedział alternatywne zakończenie skeczu. W momencie, kiedy jeden z bohaterów powiedział, że jego obrońcą jest Chuck Norris, zza kulisów wyszedł Gonzo w białej płachcie na grzbiecie i papierowej tiarze na głowie i zaczął czytać przesłanie papieskie dla Polaków, naśladując akcent Benedykta XVI. Tekst najpierw brzmiał w miarę normalnie, a potem w stylu: „Tu kancelaria papieska. Mamy nadzieję, że bawicie się równie dobrze jak my, kiedy mu to pisaliśmy!…”.
Kabaret Stonka Ziemniaczana Pasiasty Dywersant</br>Fot. © Achika
Kabaret Stonka Ziemniaczana Pasiasty Dywersant
Fot. © Achika
Potem był skecz o nowej subkulturze młodzieńców ustępujących staruszkom miejsca w autobusach, parodia zwiastunu hollywoodzkiego filmu o przygodach plemników, teatrzyk kukiełkowy i skecz o bandycie rabującym pączka z cukierni (w tej roli Gonzo z pończochą na głowie).
Gonzo (po pożarciu pączka bierze z tacki kawałek szkła): – A co to za szybka?
Mazgarox (wyskakując zza kulisów z pistoletem i powalając Gonza na ziemię): – To szybka akcja bydgoskiej policji!
Ubawiłam się setnie, szczególnie, że czwórka aktorów grała naprawdę na poziomie nieustępującym kabaretom, które można obejrzeć na różnych transmitowanych w telewizji przeglądach.
Kalambury – Murgen dynamicznie pokazuje hasło „Conan Barbarzyńca”</br>Fot. © Achika
Kalambury – Murgen dynamicznie pokazuje hasło „Conan Barbarzyńca”
Fot. © Achika
Po kabarecie wysłuchałam prelekcji „Rumunia – nie tylko wampiry”, która polegała na tym, że młody człowiek imieniem Kamil Nieścioruk pokazywał swoje slajdy z wakacji… W sumie było dość ciekawie, na przykład o warownych kościołach albo o wpisanym na listę UNESCO „wesołym cmentarzu”, na którym wszystkie nagrobki pomalowane są żywymi kolorkami w szlaczki i kwiatki, tudzież przedstawiają uroczo prymitywistyczne symboliczne portrety zmarłych – np. weterynarz stoi w białym kitlu obok krowy. W tym samym czasie do wyboru była prezentacja Polconu 2009, prelekcja o sztucznej inteligencji i punkty programu dla graczy lub miłośników mangi. No, mogłam pójść na zamienioną czasowo z konkursem starwarsowym prelekcję „Darth Vader – zrób to sam” o robieniu strojów starwarsowych, ale jakoś mi nie zależało. Zupełnie przeoczyłam, że są kalambury, bo inaczej bym na nie poszła, a tak Spider był niepocieszony, że nie miał z kim utworzyć drużyny. Weszłam dopiero na drugą godzinę i już mogłam tylko kibicować, ale i tak było wesoło, szczególnie, że konkurs składał się z poszczególnych działów i uczestnicy musieli pokazywać nie tylko tytuły książek czy filmów, ale również… nazwy partii politycznych lub tytuły dobranocek. To zresztą i tak nic w porównaniu z pewnym konkursem kalamburów zorganizowanym w klubie przez Krzysia-Misia, gdzie musieliśmy pokazywać tytuły prac doktorskich z wydziału kulturoznawstwa…
W niedzielę przybyłam na konwent bladym świtem, czyli o dziesiątej rano, by poprowadzić spotkanie autorskie z Ewą Białołęcką. Zagaiłam: „Witam wszystkich na spotkaniu autorskim z Ewą Białołęcką. Skoro przyszliście tu o tak drastycznie wczesnej porze, to znaczy, że jesteście miłośnikami twórczości tej autorki, a więc przedstawiać jej nie trzeba” i stanęłam w pozie gestapowca za plecami Ewy, która bezpretensjonalnie przysiadła na skraju podwyższenia. Nie chciałam siedzieć obok niej, żeby się nie znajdować w polu widzenia miniaturowej kamery na trójnogu, którą zainstalowała jakaś para studentów, filmując spotkanie celem umieszczenia go w internecie (większość spotkań z pisarzami i część prelekcji została w ten sposób nagrana).
Spotkanie autorskie z Ewą Białołęcką</br>Fot. © Achika
Spotkanie autorskie z Ewą Białołęcką
Fot. © Achika
Jak zwykle padały pytania o to, kiedy wreszcie ukaże się „Czas złych baśni” lub dokończenie „Kół czasu”. Jakiś chłopak pytał, skąd pomysł na futrzaste smoki, Ewa streszczała historię swoich pierwszych opowiadań. Na koniec przeczytała fragment swojej najnowszej powieści „Wiedźma.com.pl”, zaplanowanej na luty 2008. Bohaterką jest trzydziestoletnia rozwódka z dzieckiem, która przeprowadza się do domu na wsi, otrzymanego w spadku, i widzi tam duchy.
Po zakończeniu przeszłam do sąsiedniej auli i wysłuchałam prelekcji Marcina Wrońskiego o kabale. Adam Kadmos (idealny człowiek przed rozdzieleniem się na płcie), kelipy, sefiroty, boskie światło w potłuczonych naczyniach… Kiedy wykład się skończył, miałam pół godziny do swojego własnego punktu programu „Mary Sue w krainie slashy, czyli fanfiki kontratakują”, więc w sam raz zdążyłam się zreanimować kawą z automatu. Skończyła się prelekcja o chronologii w „Gwiezdnych wojnach”, zajęłam miejsce za biurkiem, z pewnym zdziwieniem rejestrując, że w sali jest kilkanaście osób – a spodziewałam się może pięciu… Miałam konspekt i wydruki różnych tekstów jako przykłady pozytywne i negatywne. Najpierw scharakteryzowałam zjawisko, wymieniłam korzystne i niekorzystne aspekty pisania fanfików, skróty i opisy stosowane na stronach, wyjaśniłam pojęcia slashu, Mary Sue i alternative universe, po czym przeszłam do tego, jak należy pisać. Tę część z góry zaplanowałam na zasadzie dyskusji, więc nie przeszkadzało mi specjalnie, że co chwila wcinały się różne osoby z publiczności.
1 2 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
Agnieszka ‘Achika’ Szady

1 XII 2023

Czy Magda Kozak była pierwszą Polką w stanie nieważkości? Ilu mężów zabiła Lukrecja Borgia? Kto pomógł bojownikom Bundu w starciu z carską policją? I wreszcie zdjęcie jakiego tajemniczego przedmiotu pokazywał Andrzej Pilipiuk? Tego wszystkiego dowiecie się z poniższej relacji z lubelskiego konwentu StarFest.

więcej »

Razem: Odcinek 3: Inspirująca Praktyczna Pani
Radosław Owczarek

16 XI 2023

Długie kolejki, brak podstawowych towarów, sklepowe pustki oraz ograniczone dostawy produktów. Taki obraz PRL-u pojawia się najczęściej w narracjach dotyczących tamtych czasów. Jednak obywatele Polski Ludowej jakoś sobie radzą. Co tydzień w Teleranku Pan „Zrób to sam” pokazuje, że z niczego można stworzyć coś nowego i użytecznego. W roku 1976 startuje rubryka „Praktycznej Pani”. A o tym, od czego ona się zaczęła i co w tym wszystkim zmalował Tadeusz Baranowski, dowiecie się z poniższego tekstu.

więcej »

Transformersy w krainie kucyków?
Agnieszka ‘Achika’ Szady

5 XI 2023

34. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi odbywał się w kompleksie sportowym zwanym Atlas Arena, w dwóch budynkach: w jednym targi i program, w drugim gry planszowe, zaś pomiędzy nimi kilkanaście żarciowozów z bardzo smacznym, aczkolwiek nieco drogim pożywieniem. Program był interesujący, a wystawców tylu, że na obejrzenie wszystkich stoisk należało poświęcić co najmniej dwie godziny.

więcej »

Polecamy

Zobacz też

Tegoż autora

I gwiazdka z nieba nie pomoże, kiedy brak natchnienia
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Tajemnica beczki z solą
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Serializacja MCU
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Półelfi łotrzyk w kanale burzowym
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Zwariowane studentki znów atakują
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Transformersy w krainie kucyków?
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Płomykówki i gadzinówki
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Jedyna nadzieja w lisiczce?
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Ken odkrywa patriarchat, czyli bunt postaci drugoplanowych
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Wkrótce

zobacz na mapie »

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.