Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 18 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

‹Polcon 2009›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Organizator S.M.E.R.F.
CyklPolcon
MiejsceŁódź
Od27 sierpnia 2009
Do30 sierpnia 2009
WWW

Polcon 2009: Jedenaście razy Misiek

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2 3 »

Agnieszka ‘Achika’ Szady

Polcon 2009: Jedenaście razy Misiek

Wysłuchałam prelekcji dotyczącej faszyzmu w „Gwiezdnych wojnach”. Prowadzący próbował udowodnić podobieństwo między swastyką a symbolem Imperium (zwanym potocznie „zębatka” lub „kółkiem zębatym”, a oficjalnie Nawałnicą) – ktoś z widowni skontrował, że godło imperium miało w zamierzeniu projektanta odzwierciedlać układ XVII-wiecznych umocnień obronnych. Potem było jeszcze między innymi o podobieństwie białych, zamaskowanych szturmowców do białych, zamaskowanych członków Ku-Klux-Klanu, o anonimowości zła; slajdy pokazywały zdjęcia rzędów szturmowców czekających na przybycie promu Imperatora zestawione z rzędami faszystów na paradzie, oraz porównanie kariery senatora Palpatine’a z dojściem do władzy Hitlera.
Słynna już na konwentach jest cykliczna prelekcja Michała i Piotra Cholewów „Dziwne bronie” – warto na nią chodzić, bo panowie za każdym razem opowiadają o innych wynalazkach. Na tym Polconie akurat omawiali między innymi tytanowy słup telegraficzny z GPS-em, który miałby krążyć spokojnie po orbicie, a po nadaniu sygnału - spaść precyzyjnie w wyznaczone miejsce. Później było o bombach nietoperzowych, panjandrumach i rosyjskim czołgu o nazwie „Netopyr”.
Rosyjski czołg wyglądał pociesznie, gdyż składał się z dwóch ogromnych kół i trzeciego malutkiego z tyłu, coś jak bicykl albo gigantyczna laweta od armaty. Na lawecie było umieszczone opancerzone pudło z żołnierzami i działem, ale okazało się, że model, który świetnie jeździ po biurku cara, nijak nie chce się sprawdzać w dużej skali w terenie i pomysł porzucono.
Piotr z synem pokazywali rysunki projektów niemieckich czołgów z II wojny, coraz to większych, aż do gigantycznego pojazdu długości chyba kilkudziesięciu metrów, który jednak pozostał wyłącznie na papierze, w przeciwieństwie do czołgów radzieckich, których wyprodukowano całe trzy sztuki. Pierwszy przełamał się na pół przy pokonywaniu górki, na drugim jedno działo strzeliło w drugie, które spadło na przemyślnie umieszczony pod nim skład amunicji, trzeci czołg oddał „salwę burtową” ze wszystkich dział i odrzut przewrócił go na bok. W związku z tym pomysł porzucono. Bomba nietoperzowa to pomysł Amerykanów z wojny na Dalekim Wschodzie: żywe, zahibernowane nietoperze z wszczepionymi pod skórę pojemniczkami napalmu z zapalnikiem czasowym miano zrzucać w specjalnych pojemnikach na tubylcze wioski, nietoperze zgodnie ze swoją naturą miały szukać schronienia pod dachami japońskich chat i powodować palenie wsi.
Panjandrum to ładunek wybuchowy w kształcie dwóch kół połączonych osią, który miał się podtoczyć do nieprzyjaciela i eksplodować, ale nawet w pozornie równym terenie często skręcał lub się wywracał. W związku z tym pomysł porzucono.
Była też mowa o corner-shotach, które w przeciwieństwie do wyżej wymienionych broni działają sensownie. Jest to urządzenie, na którym mocuje się zwykły pistolet i można strzelać zza rogu, a dodatkowo można umocować na nim pluszowego kota i zmylić przeciwnika. Obejrzeliśmy też malownicze zdjęcia czołgów-trałów do rozbrajania pól minowych: mają ogromne koła z ciężkimi stemplami albo wysunięty do przodu wysięgnik z cepami.
Misiek Cholewa i Magda Hyla zaraz po konkursie zuziowo-hobbesowym poprowadzili prelekcję o seryjnych mordercach. Najpierw pokazywali zdjęcia lub sceny z filmów i pytali, czy dana osoba (np. żołnierz, policjant, Batman) jest seryjnym mordercą, a jeżeli nie, to dlaczego. Bo zabija na wojnie, bo zabija w majestacie prawa, bo zabija z zemsty za konkretne wydarzenie itp. W ten sposób doszliśmy do definicji seryjnego mordercy, ale trwało to dość długo. Dalszą część prelekcji zajęły opowieści o słynnych seryjnych mordercach z dawnych czasów, na przykład pewnej pani, która podejrzanie często zostawała wdową, wybierając na mężów wyłącznie zamożnych mężczyzn nie posiadających żadnej bliskiej rodziny. Co ciekawe, zdobyte pieniądze przekazywał na sierocińce i inne cele charytatywne.
Kontynuując tematykę morderczą, piątkowy poranek (też nieco mordercza… pora) zaczęłam od wysłuchania prelekcji Marcina Zaroda i Joanny Filipczak „Wyjątki z anatomopatologii”. Pod tym skomplikowanym tytułem kryły się historie o wykrywaniu rozmaitych morderców, przeważnie poślubiających osoby samotne a zamożne lub ubezpieczone na życie. Prelegenci bardzo fachowo mówili na zmianę, zgrabnie podzieliwszy się tematem, a choć nie mieli slajdów, to bez reszty przykuli uwagę słuchaczy.
Dowiedzieliśmy się, że pierwszy zapis o tym, jak się należy zachowywać na miejscu morderstwa, pochodzi z 1248 r. z Chin. W Europie dopiero w XVI wieku w Niemczech pojawił się zapis, by w przypadku gwałtownej śmierci kobiet i dzieci obowiązkowo konsultować się z lekarzem, a w 1808 roku Kodeks Napoleoński wprowadził zręby postępowania dowodowego.
Prelegenci szczegółowo omówili zabójstwo z 1891 r., kiedy to znaleziono zwłoki w porzuconym kufrze nadanym uprzednio jako przesyłka i był problem z identyfikacją, bo w tym samym czasie zaginął pewien urzędnik i nie wiedziano, czy to on. Ten przypadek sprawił, że definitywnie ustalono, iż sekcję powinien wykonywać patolog, a nie pierwszy lekarz, jaki jest akurat pod ręką.
Później było o pewnym Angliku seryjnie poślubiającym ubezpieczone na życie kobiety i topiącym je w wannie za pomocą pociągnięcia za nogi, co śledczy wypróbowali na najlepszej brytyjskiej pływaczce2) (najpierw próbowali na niej, czy kobietę w wannie można po prostu wepchnąć pod wodę, ale okazało się, że zawsze się obroni). Prowadzący śledztwo miał chyba przestronne biuro, bo zaczął od tego, że zażądał dostarczenia sobie wszystkich wanien, w których popełniono morderstwa – i dostał je! W obecnych czasach już się nie przytapia pływaczek w wannie: patolog na sekcji bada zawartość okrzemek i innych rzeczy z wody w płucach, żołądku, jelitach. Im dalej się znajdują, tym większe prawdopodobieństwo, że ofiara zginęła na skutek utopienia, a nie została wrzucona do wody po śmierci. Okrzemki w dwunastnicy niechybnie świadczą o utonięciu.
Na Forum Fandomu przegłosowaliśmy poprawki do regulaminu zajdlowego (organizatorzy będą mieli prawo sprawdzać głosy wątpliwe, np. maile spod jednego IP) i wybraliśmy komisję do liczenia głosów. Następnie przedstawiciele Śląskiego Klubu Fantastyki przedstawili pewne szczegóły dotyczące Polconu 2010, zaś członkowie klubów z Wrocławia i Poznania dokonali prezentacji swoich propozycji na Polcon 2011. Rywalizacja była ostra, w głosowaniu zbyt dużo osób się wstrzymało i musiano przeprowadzić głosowanie klubów, w którym ostatecznie wygrał Poznań. Wrocław zarezerwował sobie rok 2012.
W sobotnie przedpołudnie na spotkanie z wydawnictwem Runa „Jak zmarnować dobry pomysł i nie wydać książki” wpadłam nieco spóźniona: Ania Brzezińska omawiała już czwarty punkt ze swojej listy: 1) Wyślij tekst w nieznanym formacie, niezgodnie z zasadami; 2) Nie podaj adresu kontaktowego; 3) Naruszenie praw autorskich, „Katedra NMP” Victora Hugo w realiach Warhammera; 4) Książka zgodna z trendami, czyli piszemy to, co wszyscy; 5) „Piszę fantastykę, bo do niej nie trzeba nic wiedzieć” czyli nietrzymanie się realiów; 6) Eksperymenty formalne; 7) Autor trudny we współpracy: nachodzenie, dzwonienie, straszenie sądem, obraźliwe maile; 8) Postaci sztampowe, niewiarygodne; 9) Ubogi język. Istnieją inne czasowniki oprócz „być” i „mieć”; 10) Scenariusz zamiast powieści: nieumiejętność pisania narracji, same dialogi;
Ania powiedziała, że moralność zabrania jej podawania konkretnych przykładów, ale napomknęła o powieści napisanej w całości zdaniami pojedyńczymi (autor zapytany o celowość takiego zabiegu, odparł: żeby czytelnikowi było łatwiej) i o innej, jak to ujęła, „odartej z przymiotników”, którą czytało się „jak klekot maszyny do pisania”. Podkreśliła, że eksperymenty formalne muszą czemuś służyć. Powiedziała, też że każde wydawnictwo ma na swojej stronie szczegółowe wytyczne, na jaki adres i w jakiej postaci wysyłać książki, i że ona radzi to czytać. Opowiadania Runy nie interesują, bo zasadniczo nie publikuje antologii. Opowiadanie należy wysłać do czasopisma albo czekać, aż uzbiera się tomik. Ania narzekała też na standardowe postaci i scenografie: w tekście fantasy koniecznie musi znaleźć się karczma, zaś o postaci często nie wiadomo nic zupełnie poza tym, że jest nośnikiem jakichś podstawowych cech, na przykład jedna jest zdrajcą, a drugiej zabito rodzinę.
« 1 2 3 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
Agnieszka ‘Achika’ Szady

1 XII 2023

Czy Magda Kozak była pierwszą Polką w stanie nieważkości? Ilu mężów zabiła Lukrecja Borgia? Kto pomógł bojownikom Bundu w starciu z carską policją? I wreszcie zdjęcie jakiego tajemniczego przedmiotu pokazywał Andrzej Pilipiuk? Tego wszystkiego dowiecie się z poniższej relacji z lubelskiego konwentu StarFest.

więcej »

Razem: Odcinek 3: Inspirująca Praktyczna Pani
Radosław Owczarek

16 XI 2023

Długie kolejki, brak podstawowych towarów, sklepowe pustki oraz ograniczone dostawy produktów. Taki obraz PRL-u pojawia się najczęściej w narracjach dotyczących tamtych czasów. Jednak obywatele Polski Ludowej jakoś sobie radzą. Co tydzień w Teleranku Pan „Zrób to sam” pokazuje, że z niczego można stworzyć coś nowego i użytecznego. W roku 1976 startuje rubryka „Praktycznej Pani”. A o tym, od czego ona się zaczęła i co w tym wszystkim zmalował Tadeusz Baranowski, dowiecie się z poniższego tekstu.

więcej »

Transformersy w krainie kucyków?
Agnieszka ‘Achika’ Szady

5 XI 2023

34. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi odbywał się w kompleksie sportowym zwanym Atlas Arena, w dwóch budynkach: w jednym targi i program, w drugim gry planszowe, zaś pomiędzy nimi kilkanaście żarciowozów z bardzo smacznym, aczkolwiek nieco drogim pożywieniem. Program był interesujący, a wystawców tylu, że na obejrzenie wszystkich stoisk należało poświęcić co najmniej dwie godziny.

więcej »

Polecamy

Zobacz też

Tegoż autora

I gwiazdka z nieba nie pomoże, kiedy brak natchnienia
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Tajemnica beczki z solą
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Serializacja MCU
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Półelfi łotrzyk w kanale burzowym
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Zwariowane studentki znów atakują
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Transformersy w krainie kucyków?
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Płomykówki i gadzinówki
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Jedyna nadzieja w lisiczce?
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Ken odkrywa patriarchat, czyli bunt postaci drugoplanowych
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.