Powitać pożegnanie [Robert Altman „Ostatnia audycja” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Ostatni film mistrza obserwacji obyczajowo-społecznych Roberta Altmana składa się z dwóch przeciwieństw, które uzupełniają się wzajemnie, a bez siebie nie mogłyby istnieć. To opowieść o końcu, przemijaniu, pożegnaniach, starości. Z drugiej jednak strony w „Ostatniej audycji” równolegle pojawiają się tematy narodzin, początku, młodości i ciągłości wszechrzeczy. Jest melancholijnie i trochę przygnębiająco. Pogodnie i ciepło. Bardzo po altmanowskiemu.
Powitać pożegnanie [Robert Altman „Ostatnia audycja” - recenzja]Ostatni film mistrza obserwacji obyczajowo-społecznych Roberta Altmana składa się z dwóch przeciwieństw, które uzupełniają się wzajemnie, a bez siebie nie mogłyby istnieć. To opowieść o końcu, przemijaniu, pożegnaniach, starości. Z drugiej jednak strony w „Ostatniej audycji” równolegle pojawiają się tematy narodzin, początku, młodości i ciągłości wszechrzeczy. Jest melancholijnie i trochę przygnębiająco. Pogodnie i ciepło. Bardzo po altmanowskiemu.
Robert Altman ‹Ostatnia audycja›EKSTRAKT: | 80% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
| Tytuł | Ostatnia audycja | Tytuł oryginalny | A Prairie Home Companion | Dystrybutor | Epelpol | Reżyseria | Robert Altman | Zdjęcia | Edward Lachman | Scenariusz | Garrison Keillor | Obsada | Woody Harrelson, Tommy Lee Jones, Garrison Keillor, Kevin Kline, Lindsay Lohan, Virginia Madsen, John C. Reilly, Maya Rudolph, Meryl Streep, Lily Tomlin | Rok produkcji | 2006 | Kraj produkcji | USA | Czas trwania | 105 min | Gatunek | dramat, komedia | EAN | 5908223771965 | Zobacz w | Kulturowskazie | Wyszukaj w | Skąpiec.pl | Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Przy okazji tego filmu do wszystkiego pasuje słowo „ostatnie”: ostatnia audycja radiowa, ostatni film Altmana, ostatnie spotkanie bohaterów na starych zasadach. Cóż za ironia losu, że właśnie taki temat wybrał sobie Altman na film nakręcony niedługo przed swoją śmiercią. Cykl słuchowisk radiowych emitowany na żywo z prawdziwą publicznością, „Prairie Home Companion”, zostaje zakończony po trzydziestu latach funkcjonowania. Prowadzący, artyści, technicy – wszyscy pojawiają się na scenie przed mikrofonami bądź na zapleczu przy sprzęcie, by zakończyć ten szczególny rozdział w życiu. Reagują różnie, bo dowcipkują, zachowują stoicki spokój, ocierają łzy smutku i wzruszenia lub w ogóle zaprzeczają prawdzie. Jednak wszyscy wspominają, przeżywając koniec na swój własny sposób. Audycję traktują jak dom, schronienie, rodzinę, drogę życia. Dla nich bardziej liczą się ludzie, a nie zyski, lecz z góry wiadomo, że tak naprawdę mało kto w dzisiejszym świecie patrzy na drobne historie przeciętnych ludzi, na ich wzloty i upadki, radości i smutki. Liczą się ogrom i masa. Budując melancholijną, niezwykle subtelną atmosferę jednego wieczoru, podczas którego bohaterowie niepostrzeżenie wymieniają emocje, a proste, choć niesamowicie żywe dialogi obnażają ich prawdziwe odczucia, Altman buntuje się przeciwko bezwzględności nowego świata, w którym nie ma miejsca na sentymenty. Robi to tak jak jego bohaterowie: po cichu, z godnością i pogodą ducha. Kilkanaście postaci z „Ostatniej audycji”, podobnie jak bohaterowie innych dzieł Altmana, pochodzi z jednej grupy, z określonej mikrospołeczności. Jednak tym razem wyjątkowo dobitnie podkreślona zostaje zażyłość między nimi, łącząca ich sieć relacji, która tworzy „Prairie Home Companion”. W rezultacie odnosi się wrażenie, że to właśnie tytułowa audycja jako próbka organizmu społecznego jest tu głównym i jedynym bohaterem. Audycja to wspólne dzieło wszystkich przedstawionych postaci, które je łączy mimo różnic charakterów czy filozofii życia. Funkcjonuje jako symbol bytu staroświeckiego, bogatego w coś, czego często brakuje zimnej nowoczesności – prawdziwe więzi. Przyjaźń, wzajemne wspieranie się, siła płynąca z pasji – właśnie to dominuje w „Ostatniej audycji”, choć oczywiście nie można z całą pewnością określić jednego pierwszoplanowego tematu filmu Altmana, tak jak nie można jednym słowem określić postaci w nim występujących. Reżyser stara się uchwycić ten ulotny moment, gdy stare styka się z nowym i kiedy koniec daje początek. Lola, córka jednej z artystek, po raz pierwszy śpiewa na antenie na koniec ostatniego programu z udziałem matki. Molly, dziewczyna nadzorująca scenariusz audycji, czeka na narodziny swojego dziecka. Dyskretnie ociera łzę, słuchając wspomnień ludzi występujących w programie od lat. Obecność symbolicznej postaci anioła o twarzy Virginii Madsen wprowadza optymistyczny powiew metafizyki, bo oznacza, że śmierć, kres, drastyczna zmiana nie muszą iść w parze ze smutkiem, a koniec zawsze jest początkiem. Gdyby nie to, co stało się udziałem starego, nowe nie mogłoby powstać. Dla wymowy całego filmu bardzo ważna wydaje się wspomniana powyżej postać Loli – to portret młodości, jaką chciał widzieć Altman. Buntownicza, świeża, ale także uczącą się od starszych, wyciągająca wnioski z przeszłości. To również wizja dwóch światów, które nie przeszkadzają sobie, lecz wynikają jeden z drugiego i koegzystują w czasie najtrudniejszego okresu zmian, okazującego się także tym najbardziej twórczym. Jak to u Altmana, w „Ostatniej audycji” nie ma żadnego gwiazdorstwa, tylko soczyste aktorstwo. Wszyscy wypadają rewelacyjnie, nawet celebrity Lindsay Lohan, która bardziej zasłynęła skandalami alkoholowo-narkotykowymi niż swoimi rolami. Meryl Streep i Lily Tomlin jako siostry Johnson błyszczą, Kevin Kline ma styl i szyk, Virginia Madsen eterycznie krąży wśród innych bohaterów, Woody Harrelson i John C. Reilly z zupełną naturalnością wprowadzają do filmu humor. Właśnie – mimo całkiem ciężkiej, ambitnej tematyki „Ostatnią audycję” ogląda się niezwykle lekko, z sympatią dla postaci, ale i z nutą rozżalenia. Humor w ręku Altmana okazuje się filmowym narzędziem służącym podkreśleniu, że przecież kolej rzeczy wcale nie jest tragedią, a raczej oczywistością, którą często trudno nam zaakceptować.
|