To wcale się nie zapowiadało dobrze – historia o rodzinie, która przeżyła uderzenie tsunami w 2004 roku z daleka wyglądała na sentymentalne filmidło, operujące prostymi chwytami, które każe nam się przejmować losami obcych osób, odgrywanych przez hollywoodzkie gwiazdy. Tymczasem efekt jest wręcz zaskakujący – „Niemożliwe” to film świetnie zrealizowany, doskonale zagrany i zwyczajnie, po ludzku, poruszający.
Konrad Wągrowski
Gdy uderza wielka fala
[Juan Antonio Bayona „Niemożliwe” - recenzja]
To wcale się nie zapowiadało dobrze – historia o rodzinie, która przeżyła uderzenie tsunami w 2004 roku z daleka wyglądała na sentymentalne filmidło, operujące prostymi chwytami, które każe nam się przejmować losami obcych osób, odgrywanych przez hollywoodzkie gwiazdy. Tymczasem efekt jest wręcz zaskakujący – „Niemożliwe” to film świetnie zrealizowany, doskonale zagrany i zwyczajnie, po ludzku, poruszający.
Juan Antonio Bayona
‹Niemożliwe›
EKSTRAKT: | 80% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | Niemożliwe |
Tytuł oryginalny | Lo imposible |
Dystrybutor | Monolith |
Data premiery | 25 stycznia 2013 |
Reżyseria | Juan Antonio Bayona |
Zdjęcia | Óscar Faura |
Scenariusz | Sergio G. Sánchez |
Obsada | Ewan McGregor, Naomi Watts, Geraldine Chaplin, Tom Holland, Marta Etura, Oaklee Pendergast, Sönke Möhring, Dominic Power, Samuel Joslin |
Muzyka | Fernando Velázquez |
Rok produkcji | 2012 |
Kraj produkcji | Hiszpania |
Czas trwania | 107 min |
Gatunek | dramat, thriller |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Tło wydarzeń jest bardzo dobrze znane. 27 grudnia 2004 roku miało miejsce na Oceanie Indyjskim podmorskie trzęsienie ziemi. Jak często bywa w takich sytuacjach, powstanie gwałtownego uskoku spowodowało ogromną falę. W ciągu trzech godzin uderzyła ona w wybrzeża Indonezji, Tajlandii, Malezji, Indii, Sri Lanki, a także, już z nieco mniejszą siłą, dotarła do wybrzeża afrykańskiego. Systemów wczesnego ostrzegania praktycznie nie było – mimo faktu, że od trzęsienia ziemi minęło dość dużo czasu, większość mieszkańców zagrożonych krajów zostało zaskoczonych przez falę. Wśród nich było wielu zachodnich turystów, którzy okres świąteczny spędzali na pięknych plażach półwyspu malezyjskiego. Woda uderzyła w plaże, liczne nadmorskie hotele, ale też oczywiście lokalne osady i wioski. Do dziś ocenia się liczbę ofiar na blisko trzysta tysięcy osób, głównie wśród rodzimej ludności najciężej doświadczonej Indonezji, ale zginęło też niemało przybyszów z Europy.
„Niemożliwe” opowiada historię pewnej rodziny (rodzice i trzech synów), w oryginale hiszpańskiej, w filmie brytyjskiej, która przybyła na odpoczynek z Japonii, gdzie pracuje ojciec. Tu od razu nasuwa się pytanie – czemu, skoro 95% ofiar to byli lokalni mieszkańcy tamtych krajów, film akurat koncentruje się na losach zachodnich turystów? Odpowiedź jest prosta i smutna – jeśli miał odnieść sukces frekwencyjny, nie mogło być inaczej. Wiadomo przecież, że widza interesują losy ludzi, z którymi może się utożsamiać. A tak już jest, że odbiorca z Europy łatwiej zobaczy się w roli turysty niż autochtona…
Mamy więc niedługi wstęp, przedstawienie bohaterów – Henry (ojciec – w tej roli Ewan McGregor) obawia się zwolnień w swojej firmie, jego żona Maria (Naomi Watts) jest niepracującym lekarzem i zastanawia się nad powrotem do ojczyzny, dzieci, jak to dzieci – kłócą się, czasem nudzą, szukają zabawy. W wigilie rodzina rozpakowuje prezenty, potem w niebo lecą lampiony i… następuje krytyczny ranek. Uderzenie fali rozdziela rodzinę – zmyci przez wodę Maria i najstarszy syn dryfują kilka kilometrów w głąb lądu, Henry z dwójką młodszych dzieci ratuje się w hotelu. Maria zostaje ciężko ranna w czasie gdy jej ciało jest rzucane przez wodę po szklanych taflach i wystających gałęziach. Woda powoli opada, uderzy jeszcze druga fala i zaczyna się właściwy film – poszukiwania.
Scena uderzenia fali wykonana jest znakomicie – nieprzerysowana, ale pokazująca ogromną siłę żywiołu, dynamiczna, bardzo efektowna, pokazana tak, by widz mógł poczuć, że kataklizm dotyczy jego samego. Krajobraz po przejściu fali również robi wrażenie – zalane tereny, zniszczone domy, płynące samochody i ludzkie zwłoki. Do tego rozpaczliwie wołający pomocy kilkuletni chłopiec, którym, mimo własnych obrażeń, zaopiekuje się Maria. Pojawia się tu jednak pewien filmowy problem – tsunami nie jest tematem na pełnometrażowy film katastroficzny. Dramat trwa zaledwie kilka minut, potem nic już specjalnego się nie dzieje – jedynie prowadzona w trudnych warunkach akcja ratownicza. Jak z tego zrobić pełnometrażowy film?
Chwała twórcom, że nie idą na łatwiznę i nie dodaje dodatkowych niebezpieczeństw. Aż się prosi ubarwiać scenariusz pomysłami typu walących się domów, zagrożeń ze strony innych ludzi, wałęsających się band, uszkodzeń spowodowanych przez falę, które będą podnosić napięcie w drugiej części filmu. Tyle tylko, że coś takiego w oryginalnej historii nie miało miejsca. Wystarczającym dramatem będzie więc rozdzielenie rodziny i przejmujący strach o los najbliższych. Reżyser J.A. Bayona, wcześniej twórca również budzącego duże wzruszenia „Sierocińca”, znakomicie potrafi kierować emocjami widzów. Doskonale wypadają rozmowy duetu matki i syna – z jednej strony walczących o przetrwanie, troszczących się o siebie wzajemnie, przerażonych perspektywą, że nigdy nie zobaczą już najbliższych, ale też szukających w sobie siły, by pomagać innym ludziom. Bo „Niemożliwe”, z jednej strony będąc filmem o obawie o najbliższych, z drugiej jest peanem na cześć ludzkiej solidarności. W filmie nie będzie postaci negatywnych, wszyscy ludzie – czy to turyści, czy miejscowi lekarze, czy przypadkowo spotkani tubylcy – chcą pomagać na miarę swych możliwości. Czasem ową pomocą może być ratowanie życia, ale czasem ważne jest by przebiec się po korytarzach szpitala, by pomóc ojcu odnaleźć syna, a czasem wystarczy pożyczyć telefon komórkowy z padającą baterią, by napotkany nieznajomy (ale współuczestnik niedoli) mógł zadzwonić do kraju i uspokoić rodzinę.
Intensywnych scen jest w „Niemożliwe” mnóstwo. Strach, pomoc, wdzięczność, spotkania, reakcje na widok radości jednych i rozpaczy drugich, znów spotkania, odnajdywanie się – dawno nie widziałem obrazu, który tak by był przeładowany emocjami. Co zaskakuje, to fakt, że nie czuje się manipulacji, sztucznego wywoływania wzruszenia. Każda z tych scen jest uzasadniona fabularnie, każda zagrana wiarygodnie, a trzeba być chyba z kamienia, by nie wzruszać się, gdy dzieci rzucają się na szyję odnalezionych rodziców, niezwykle łatwo jest zrozumieć uczucia bohaterów.
Z pewnością bardzo pomaga tu znakomite aktorstwo. Naomi Watts nieraz udowadniała, że poprowadzona przez dobrego reżysera, potrafi grać znakomite role – a ta w „Niemożliwe” jest być może najlepszą w karierze. Maria jest postacią z krwi i kości, pokazującą całe spektrum uczuć – strach o syna, poczucie odpowiedzialności, fizyczny ból. Nie ma w jej zachowaniach bohaterstwa, są raczej próby czynienia tego, co słuszne, ale też rezygnacja, gdy organizm odmawia posłuszeństwa. Ewan McGregor ma mniejsze pole do popisu (i mniej czas ekranowego), ale jest wiarygodny jako zdeterminowany ojciec, a scena załamania podczas rozmowy telefonicznej należy do najmocniejszych w całym filmie. Prawdziwym odkryciem staje się zaś młody Tom Holland, który w roli najstarszego syna daje popis dziecięcego aktorstwa.
Jedna tylko rzecz mnie zaskakuje – hiszpańska ekipa filmu, hiszpański reżyser, w rzeczywistości bohaterowie byli zamieszkałą w Japonii rodziną hiszpańską, spędzającą święta w Tajlandii, a twórcy zdecydowali się – zapewne ze względów komercyjnych – zrobić z nich obywateli Zjednoczonego Królestwa. Zamiast więc opowieści promującej hiszpańską odwagę i determinację, otrzymujemy opowieść o odwadze i determinacji Brytyjczyków. Zmarnowana szansa na promocję własnego kraju – u nas, ani chybi, już by powstawała jakaś komisja sejmowa.
Haters gonna hate, hahaha.