Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Michael L. Suan
‹AKP: Job 27›

EKSTRAKT:10%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułAKP: Job 27
Tytuł oryginalnyKoroshia no Michi: Nijushichi Jobu
ReżyseriaMichael L. Suan
ZdjęciaYaron Betan
Scenariusz
ObsadaTyce Philip Phangsoa, Roxanne Prentice, Kelly Fedonni, Curt Wu, Tenro S, LaTour Morb, Lucy Tregubenko, Jennie Foster
MuzykaDerrick Johnson
Rok produkcji2013
Kraj produkcjiJaponia, Kanada
Czas trwania114 min
Gatunekakcja, dramat
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

29 WFF: Dzień trzeci
[Michael L. Suan „AKP: Job 27”, Amy Finkel „Futrzaki na wieczność”, Derek Anderson, Victor Kubicek „W Bogu pokładamy nadzieję” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Podczas trzeciego dnia 29. Warszawskiego Festiwalu Filmowego widzieliśmy m.in: dwugodzinną japońską katorgę, turecki dramat i biograficzny rys Ludwika II. Zapraszamy do relacji.

Karolina Ćwiek-Rogalska, Urszula Lipińska, Jarosław Loretz

29 WFF: Dzień trzeci
[Michael L. Suan „AKP: Job 27”, Amy Finkel „Futrzaki na wieczność”, Derek Anderson, Victor Kubicek „W Bogu pokładamy nadzieję” - recenzja]

Podczas trzeciego dnia 29. Warszawskiego Festiwalu Filmowego widzieliśmy m.in: dwugodzinną japońską katorgę, turecki dramat i biograficzny rys Ludwika II. Zapraszamy do relacji.
AKP: Job 27 (Koroshia no Michi: Nijushichi Jobu, reż. Michael L. Suan)

Michael L. Suan
‹AKP: Job 27›

EKSTRAKT:10%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułAKP: Job 27
Tytuł oryginalnyKoroshia no Michi: Nijushichi Jobu
ReżyseriaMichael L. Suan
ZdjęciaYaron Betan
Scenariusz
ObsadaTyce Philip Phangsoa, Roxanne Prentice, Kelly Fedonni, Curt Wu, Tenro S, LaTour Morb, Lucy Tregubenko, Jennie Foster
MuzykaDerrick Johnson
Rok produkcji2013
Kraj produkcjiJaponia, Kanada
Czas trwania114 min
Gatunekakcja, dramat
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Oj, mamusiu. To bolało. To naprawdę bolało. Amatorski short rozciągnięty do DWUGODZINNEJ katorgi. Pochodzący z Japonii reżyser powinien z mety dostać sto batów na goły tyłek za to, co zrobił widzom swoim „filmem”, jak zmarnotrawił ich czas. Może raz na zawsze oduczyłoby go to zawracać ludziom głowę pierdołami, które warte są co najwyżej Youtube’a.
Bo film jest straszny, i to pod każdym względem. Z założenia miała to być nowoczesna wersja kina niemego, w dodatku zrobiona w sposób „romantyczny”. Ot, płatny zabójca na usługach yakuzy leci do Toronto wykonać swoje 27. zlecenie, jednak podczas rozglądania się za dogodnym do egzekucji miejscem trafia na łudząco podobną do swojej byłej dziewczyny prostytutkę. Oboje się w sobie zakochują i… tyle. Znaczy się jest jeszcze finał, ale go nie zdradzę, bo a nuż jakaś masochistyczna duszyczka zapragnie poznać go z pierwszej ręki. Innymi słowy – fabuła wręcz nie istnieje. Co więc wypełnia nam te dwie godziny? No cóż, znane z polskiego kina zagrywki. On patrzący przed siebie. On zapalający papierosa. Ona leżąca. On idący. On znowu zapalający papierosa. I tak bez końca. I żebyż to jeszcze przypominało artyzm, ale gdzie tam! Gra aktorska jest strasznie partacka. Zdjęcia fatalnie ziarniste, kręcone z ręki jakąś tandetną kamerą, budzące jednak swego rodzaju niezdrową fascynację – otóż te robione po zmroku są lepszej jakości, niż te kręcone w dzień! Rzadki przypadek, naprawdę. Do tego dochodzi montaż, który swobodnie mogę nazwać antymontażem. Sporo scen istotnych, zawierających konkretne informacje, jest strzelanych w widza w tempie trzy ujęcia na sekundę tylko po to, żeby zaraz potem montażysta mógł zrekompensować pląsawicę długim ujęciem… bohatera rozmarzonego w wannie. Tak z minutę, czy nawet dwie. Po co, na miły Bóg? Tabliczki z napisem nie zdążyłem przeczytać, ale wannę mogę oglądać do woli? Czy ten nieszczęsny montażysta (nie podam jego nazwiska, żeby nie było jak z Herostratesem) w ogóle obejrzał w życiu choć jedną rzecz, która była dłuższa niż pięć minut? O udźwiękowieniu już nawet nie wspomnę, tak jak i o muzyce – głośnej, skocznej, od sasa do lasa, urywającej się w zupełnie bezsensowny sposób. Jedyny z niej pożytek – choć patrząc z drugiej strony, to raczej przekleństwo – jest taki, że nie pozwala usnąć podczas seansu.
Tak po prawdzie „AKP: Job 27” wygląda zupełnie tak, jakby grupka kumpli napełniła brzuchy piwem i stwierdziła: polećmy sobie gdzieś za granicę, może do Kanady, bo tam teraz taniej niż w Tajlandii, i nakręćmy trochę materiału, żeby wszystkim pokazać, jak dobrze się tam bawiliśmy. No i polecieli. I nakręcili. Czemu jednak zdecydowali się potem katować swoim produktem postronne osoby? I czemu toto w ogóle trafiło na WFF? Tajemnica stulecia…
Jarosław Loretz


Chłód (Soguk, reż. Ugur Yucel)
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Dramat lokalny zmieszany z dramatem uniwersalnym. Kultura kontra natura. Konwenanse kontra intuicja. Jednostka kontra społeczeństwo. Niby wiele tu konfliktów, ale w filmie Ugura Yucela zgrabnie spajają się one w jednolitą historię. Centralny dramat jest jeden: Balabey żyje w świecie, w którym los ma się zapisany od urodzenia – żonę więc też miał przeznaczoną nim serce podpowiedziało mu, że to ta. Serce zresztą nigdy nie było skłonne powiedzieć, że jego żona to ta jedyna i wskazało parę później inną kobietę. Dla niej Balabey jest gotowy ciężarną małżonkę zostawić, odciąć się od rodziny i uciec z opresyjnej społeczności. Nie jest jednak gotowy na gwałtowny ruch. Nosi więc z dylematem i cierpieniem, a wokół świat jest sypie i coraz bardziej go przygniata. Obok jego dramatu krąży zresztą kilka innych tragedii, każdy bohater wydaje się jakby naznaczony rozterkami Balabeya. Musi zająć wobec nich jakieś stanowisko, a w końcu każdy z nich musi wyciągnąć wnioski i podjąć działania – czasami ostateczne.
Ekstrakt: 60%
Urszula Lipińska


Czułość (La Tendresse, reż. Marion Hansel)
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Hansel przeciera w swoim filmie kilka tropów, żadnego specjalnie nie wyróżniając. Niespecjalnie korzystnie jednak dla samego „Czułość” jest czytać fabułę jako opowieść o więdnących relacjach rodzinnych. Dużo bowiem lepiej ten film wypada jako portret kobiety, która po latach zaczyna się odradzać jako samodzielna jednostka. Odrywa się wreszcie od kontekstu i zaczyna szukać siebie. Początkowo jej dojrzewanie to próbowanie tradycyjnych symboli buntu: zapalenie papierosa, kiedy nikt nie patrzy, czy rozgrzanie się szklaneczką whisky przed wieczornym spacerem. Szkoda, że Hansel rzadko wychodzi poza te schematy i rozdziela czas ekranowy także między innych członków rodziny, dużo mniej ciekawych niż Lisa. Ale bezsensowna paplanina, tak charakterystyczna dla francuskiego kina dawno nie miała tak wiele sensu i bardziej nie przekonywała, że ludzie im więcej mówią, tym mniej o nich wiemy. Potok słów, który wylewają na siebie Lisa i jej były mąż dosłownie pokazuje dwójkę ludzi, którzy tą gadaniną próbują nieprzerwanie coś zamaskować, zamiast dać drugiej stronie szczery komunikat mówiący o ich emocjach i uczuciach. Najbardziej symboliczna pod tym względem okazuje się scena podróży Lisy i Fransa do syna, z której można wyczytać dużo więcej niż jedynie fakt, że para od dawna ze sobą nie jest. W niej widać wszystko: można podejrzewać, czemu się rozstali, jak bardzo nie mogli się porozumieć, jak trudno było im znaleźć wspólny język. Widać wszystko, co mogło wydarzyć się jeszcze przed włączeniem kamery.
Ekstrakt: 60%
Urszula Lipińska


Futrzaki na wieczność (Furever, reż. Amy Finkel)

Amy Finkel
‹Futrzaki na wieczność›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułFutrzaki na wieczność
Tytuł oryginalnyFurever
ReżyseriaAmy Finkel
ZdjęciaGregg de Domenico
Scenariusz
ObsadaIlleana Douglas
MuzykaTyler Sargent
Rok produkcji2013
Kraj produkcjiUSA
Czas trwania80 min
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Dokument na odprężenie, pokazujący, czegóż to się nie robi dla klienta przygnębionego śmiercią swojego ukochanego zwierzątka domowego. Naturalnie w USA, bo właśnie tamtego rynku ten film dotyczy, ale myślę, że niewiele czasu zajmie przepełznięcie sporej części ze sportretowanych metod również na Europę i Azję. Możemy więc się przekonać, że pupil – najczęściej pies lub kot – może być pochowany w ziemi (istnieje szeroki wachlarz trumienek, nagrobków i spiżowych rzeźb), wypchany (i potem przez lata stawiany nad kominkiem i głaskany), zmumifikowany (tutaj twórcy trochę się podśmiewali, bo mumifikacji dokonuje jakaś dziwna sekta, przeprowadzając całą operację w niedużej, blaszanej piramidzie), liofilizowany (proszę się nie śmiać – zwierzak wygląda autentycznie jak żywy, w przeciwieństwie do wypchanego koszmaru) bądź skremowany. Ta ostatnia metoda otwiera zresztą strasznie szerokie możliwości wykorzystania prochów ulubieńca, z których to możliwości zapamiętałem tylko kilka, a mianowicie: można je wtopić w szklaną ozdobę, wytworzy z nich diament do pierścionka, dosypać do naboi, zrobić z nich fajerwerki oraz na przykład dosypać do tuszu i zrobić sobie tatuaż. Naturalnie można jeszcze robić sobie wisiorki z różnych elementów zwierzęcia, uplatać rozmaite rzeczy z włosia, etc, etc. Bogaci zaś mogą zamówić w jednej instytucji w Korei sklonowanie czworonoga. Za sto tysięcy dolarów.
Film jest zrobiony w bardzo naturalny sposób i przeplata rozmowy z ewidentnie ześwirowanymi posiadaczami kuriozalnych wystawek (ostatnia kupka, ostatnia jajecznica, pół kilo sierści, szkielet ulubionej świni) wywiadami z rzemieślnikami zajmującymi się zaspokajaniem potrzeb klientów (na plan pierwszy wybija się tutaj rzeczowy facet od liofilizacji oraz przybity zniechęceniem do wykonywanego zawodu, pochodzący z Iranu wypychacz) oraz wypowiedziami osób próbujących podejść do tematyki zwierzęcych pamiątek od strony psychologicznej. Sporo jest więc tutaj i do śmiechu (choćby zdjęcie psa z malowanymi lakierem pazurami), i do refleksji (zwierzęta stają się znacznie bliższe niż inni ludzie), i do zadumy nad kierunkiem, w jakim zmierza świat. Lektura obowiązkowa nie tylko dla miłośników zwierząt domowych.
Jarosław Loretz


Ludwik II (Ludwig II, reż. Marie Noëlle, Peter Sehr)
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Niestety film ten jest, mimo dbałości o szczegóły architektoniczno-scenograficzne, długą ilustracją do hasła w wikipedii. Niewiele dowiadujemy się o samym Ludwiku II, poza tym, że był skrytym homoseksualistą, tłamszonym przez opresyjny bawarski katolicyzm, i miłośnikiem Wagnera. Religia jest tu jednak jakimś abstrakcyjnym zjawiskiem, symbolizowanym przez jeden ołtarz i dwa krucyfiksy, a miłość do Wagnera długo w scenariuszu nie przetrwała i słynny kompozytor znika mniej więcej w połowie filmu, by osobiście na ekran już nie powrócić. Oprócz mnóstwa klisz, film serwuje też przewidywalne chwyty, zastępujące udany montaż i łatające dziury w opowieści – długie ujęcia twarzy postaci, które okażą się istotne dla fabuły i pokazywanie upływu czasu przez coraz dłuższy zarost na twarzach męskich protagonistów. Dowodzi też, że wiele wyobrażeń na temat historii niemieckich monarchów może ulec zmianie, ale nie wesoły entourage ojca księżnej Sissi, w bawarskim stroju siadującego nad rzeką. W filmie znajduje się kilka ciekawych pomysłów, jak próba wykorzystania realiów ówczesnej fotografii, ale jest ich stanowczo za mało. Ludwik II chcąc być filmową biografią niezwykłego władcy, jest tylko skrótowym prześlizgnięciem się po najważniejszych momentach jego życia, nie pogłębiając psychologii postaci ani nie przynosząc nowych, interesujących spojrzeń na europejską historię.
Karolina Ćwiek-Rogalska


W Bogu pokładamy nadzieję (In God We Trust, reż. Victor Kubicek, Derek Anderson)

Derek Anderson, Victor Kubicek
‹W Bogu pokładamy nadzieję›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułW Bogu pokładamy nadzieję
Tytuł oryginalnyIn God We Trust
ReżyseriaDerek Anderson, Victor Kubicek
ZdjęciaRad Roubeni
Scenariusz
MuzykaCraig Deleon, Gareth Williams
Rok produkcji2013
Kraj produkcjiUSA
Czas trwania82 min
Gatunekdokument
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Osobę Bernarda Madoffa otacza cień tajemnicy. Niby wszyscy wiedzą, że zdefraudował grube miliardy dolarów i doprowadził do finansowej ruiny tysiące inwestorów, od przysłowiowych Kowalskich po grube ryby Wall Street. Wiadomo też, że jego firma działała według schematu Ponziego, czyli przekładając na polski – była ordynarną piramidą finansową (uparcie czemuś zwaną przez tłumacza systemem argentyńskim, mimo że to jakby inna bajka). Ale z biegiem lat pojawiły się różne informacje, które mocno zagmatwały ten zdawałoby się klarowny obraz. Przede wszystkim znacząco spadła kwota, jaką mieli stracić inwestorzy. Z początkowych 65 miliardów dolarów stopniała do 10-20 miliardów, z czego prawie połowę udało się dość szybko odzyskać. Przy okazji jednak wyszło na jaw, że poza wpłatami od inwestorów przez firmę Madoffa przeszło w ciągu ostatnich dwudziestu lat ponad 170 miliardów dolarów. Czyje to były pieniądze? Dla kogo prane? Bo że Madoff kierował pralnią pieniędzy, nie ma już w zasadzie wątpliwości. Na tym tle coraz większe zastanowienie budzi błyskawiczne tempo – ledwie sześć miesięcy – w jakim defraudanta skazano i osadzono w więzieniu. A przecież ani nie skończono wówczas jeszcze dochodzenia, ani nawet nie zaczęto dokładniej badać roli jego współpracowników w całej aferze. Materiału na film dokumentalny było więc aż nadto.
Niestety, przyjęta przez twórców konwencja sprawiła, że siła opowieści niejako na dzień dobry rozkrzewiła się na trzy wątki. Pierwszy, w sumie będący fundamentem całego przedsięwzięcia, to zwierzenia sekretarki Madoffa, Eleanor Squillari, która przepracowała w jego firmie 25 lat i do ostatniej chwili nie miała najbledszych podejrzeń, że uczestniczy w gigantycznym szwindlu. Jako że po utracie pracy nikt nie zamierzał jej zatrudnić i w końcu straciła dom, film jest swego rodzaju rozpaczliwą próbą wybielenia się i pokazania, że od paru lat robi, co może, żeby naprawić szkody poczynione przez szefa i żeby pokazać, że leży jej na sercu dobro poszkodowanych. Opisuje więc swoją gorliwą współpracę z FBI, mozolne odtwarzanie dokumentacji (ot, „przypadkiem” miała u siebie komplet faktur i przelewów z ostatnich trzech lat działalności firmy, mimo że zgodnie z poleceniem samego Madoffa dokumenty te powinna dawno temu zniszczyć), telefoniczne nękanie byłych współpracowników, żeby również i u siebie szukali jakichkolwiek przydatnych śledczym dokumentów. Chwilami aż nieswojo się robi od słuchania, jak kocha Amerykę, jak ceni zdrowe wartości i jakim bolesnym ciosem dla niej samej było przekonać się, że pracowała w finansowej piramidzie i de facto pomogła oszwabić rodaków. A także jak jej żal obu synów Madoffa, którzy byli słodkimi, niewinnymi niebożętami, bezecnie wykorzystanymi przez ojca.
Drugi wątek, znacznie ciekawszy i momentami rzeczywiście jeżący włos na głowie skalą oszustwa, pomysłowością machinacji i bezczelnością garstki cwaniaków, to rozmowy z kilkoma osobami (między innymi z kryminolog oraz dziennikarką śledczą) i próba odtworzenia całego systemu, który wysysał pieniądze nie tylko z rodzimego rynku, ale również z Europy. Tutaj rzeczywiście twórcy się postarali, bazując prawdopodobnie na pokaźnych materiałach zebranych przez Squillari, i odmalowali niesamowitą panoramę zepsucia i czystej chciwości, które wywindowały całe przedsięwzięcie na niebotyczny poziom. Trzeci wątek to zarzuty wobec nieudolnych instytucji państwowych, które nie ustrzegły obywateli przed tym wielkim oszustwem, rozżalenie słabymi procedurami, dzięki którym całe zjawisko przez kilkadziesiąt lat swobodnie prześlizgiwało się przez sita rozmaitych kontroli, a w końcu propozycja odpowiednich rozwiązań prawnych i nadzieja, że w przyszłości już się coś takiego nie powtórzy. Płonna nadzieja, jak na mój gust.
W efekcie film początkowo ogląda się przeciętnie, zwłaszcza gdy Squillari rozpacza nad losem amerykańskich rodzin i żali się na swój los, z czasem jednak prezentowana historia niepostrzeżenie zaczyna wciągać i intrygować. Aczkolwiek wciąż nie jestem pewien, czy warto było pchać ten film do kin. Jego miejsce jest raczej w telewizji.
Jarosław Loretz
koniec
14 października 2013

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Fallout: Odc. 5. Szczerość nie zawsze popłaca
Marcin Mroziuk

29 IV 2024

Brak Maximusa w poprzednim odcinku zostaje nam w znacznym stopniu zrekompensowany, bo teraz możemy obserwować jego perypetie z naprawdę dużym zainteresowaniem. Z kolei sporo do myślenia dają kolejne odkrycia, których Norm dokonuje w Kryptach 32 i 33.

więcej »

East Side Story: Ucz się (nieistniejących) języków!
Sebastian Chosiński

28 IV 2024

W czasie eksterminacji Żydów w czasie drugiej wojny światowej zdarzały się niezwykłe epizody, dzięki którym ludzie przeznaczeni na śmierć przeżywali. Czasami decydował o tym zwykły przypadek, niekiedy świadoma pomoc innych, to znów spryt i inteligencja ofiary. W przypadku „Poufnych lekcji perskiego” mamy do czynienia z każdym z tych elementów. Nie bez znaczenia jest fakt, że reżyserem filmu jest pochodzący z Ukrainy Żyd Wadim Perelman.

więcej »

Fallout: Odc. 4. Tajemnica goni tajemnicę
Marcin Mroziuk

26 IV 2024

Możemy się przekonać, że dla Lucy wędrówka w towarzystwie Ghoula nie jest niczym przyjemnym, ale jej kres oznacza dla bohaterki jeszcze większe kłopoty. Co ciekawe, jeszcze większych emocji dostarczają nam wydarzenia w Kryptach 33 i 32.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Z tego cyklu

Dzień dziesiąty
— Jarosław Loretz

Dzień dziewiąty
— Karolina Ćwiek-Rogalska, Jarosław Loretz

Dzień ósmy
— Karolina Ćwiek-Rogalska, Urszula Lipińska, Jarosław Loretz

Dzień siódmy
— Karolina Ćwiek-Rogalska, Jarosław Loretz

Dzień szósty
— Karolina Ćwiek-Rogalska, Urszula Lipińska, Jarosław Loretz

Dzień piąty
— Jarosław Loretz

Dzień czwarty
— Karolina Ćwiek-Rogalska, Urszula Lipińska, Jarosław Loretz

Dzień drugi
— Urszula Lipińska, Jarosław Loretz

Dzień pierwszy
— Karolina Ćwiek-Rogalska, Urszula Lipińska, Jarosław Loretz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.