Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

29 WFF: Dzień czwarty
[Hideo Nakata „Kompleks”, Krystyna Krauze, Jacek Petrycki „Powrót Agnieszki H.” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
W dzisiejszej relacji pięć recenzji: dramaty argentyński, hiszpański i meksykański, japoński horror i czeski dokument o Agnieszce Holland. Zapraszamy.

Karolina Ćwiek-Rogalska, Urszula Lipińska, Jarosław Loretz

29 WFF: Dzień czwarty
[Hideo Nakata „Kompleks”, Krystyna Krauze, Jacek Petrycki „Powrót Agnieszki H.” - recenzja]

W dzisiejszej relacji pięć recenzji: dramaty argentyński, hiszpański i meksykański, japoński horror i czeski dokument o Agnieszce Holland. Zapraszamy.
Errata (reż. Iván Vescovo)
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Nie ma co się zrażać szumnym opisem filmu ani przejmować przechwałkami reżysera o stawianiu bohaterów w roli mitycznej erraty do opowieści. Tak naprawdę jest to bowiem dość prosta, z lekka nudnawa historyjka o fotografie próbującym odszukać poznaną niedawno dziewczynę, która pewnego dnia po prostu przepadła. W poszukiwaniach pomaga mu siostra zaginionej, z tajemniczych względów stopniowo kierująca uwagę bohatera na unikatowy egzemplarz pierwszego wydania jednej z książek Borgesa, wzbogacony przez pomysłowego drukarza kilkoma linijkami tekstu jego własnego autorstwa. Rola książki w całej intrydze, zresztą jak i samo zaginięcie dziewczyny, znajdują satysfakcjonujące rozstrzygnięcie w finale, aczkolwiek żeby do niego dobrnąć, trzeba się trochę przemęczyć przez długie chwile niezbyt emocjonujących poszukiwań zaginionej, przeplatanych rozmaitymi ckliwymi retrospekcjami (rozmowy, przekomarzanki, spacery) i scenami mającymi prawdopodobnie dowieść, że reżyser zna twórczość Borgesa i potrafi umieścić w fabule odniesienia do jego prozy. Nie zmienia to jednak faktu, iż Ivanowi Vescovo wyszedł nie noir, z którego literalnie nic tutaj nie ma – no chyba że weźmiemy pod uwagę czarno-białą taśmę i karłowaty wątek niby-śledztwa – a zwyczajny romans z leciuteńkim, praktycznie niezauważalnym wątkiem kryminalnym.
Nie przeczę, „Erratum” posiada pewną hipnotyczną siłę, pozwalającą widzowi niejako płynąć z prądem fabuły, proponuje też pomysłową końcówkę, która stanowi mocne zamknięcie opowieści, ale po zakończonym seansie można złapać się na myśli, że film tak naprawdę był o niczym. Że ani odmalowane uczucia nie wryły się głębiej w pamięć, ani zastosowana forma nie potrafiła na tyle mocno oczarować, żeby wzbudzić u widza jakieś silniejsze emocje. Innymi słowy wyszedł reżyserowi film dość ładny, momentami nawet interesujący, ale w sumie błahy, o mikrym ciężarze gatunkowym. Trzeba jednak przyznać, że jak na studencki debiut „Erratum” wypada całkiem przyzwoicie.
Ekstrakt: 50%
Jarosław Loretz
Kompleks (Kuroyuri danchi, reż. Nakata Hideo)

Hideo Nakata
‹Kompleks›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKompleks
Tytuł oryginalnyKuroyuri danchi
ReżyseriaHideo Nakata
ObsadaAtsuko Maeda, Hiroki Narimiya, Masanobu Katsumura, Naomi Nishida, Kanau Tanaka
MuzykaKenji Kawai
Rok produkcji2013
Kraj produkcjiJaponia
Czas trwania106 min
Gatunekgroza / horror
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Hideo Nakata ewidentnie przeżywa jakiś kryzys twórczy. Wciąż próbuje sił w horrorze, tęskniąc zapewne za rozgłosem, jaki ponad dekadę temu przyniósł mu „The Ring – Krąg”, ale co i rusz o coś się potyka i film wychodzi mu przeciętny. Tak jak „Kompleks”.
Zdawałoby się, że wszystkie składowe najświeższego dzieła Nakaty są pierwszej jakości. Zdjęcia zachwycają ostrością i kadrowaniem, elegancka scenografia budzi podziw troską o detal, gra aktorska jak zwykle stoi na wysokim poziomie, zaś muzyka (Kenji Kawai!) inteligentnie wplata się w obraz. Również sam pomysł, a nawet do pewnego stopnia scenariusz, wyglądają całkiem dobrze, szczególnie że udało się wykrzesać zaskakująco dużo oryginalności z koncepcji, która w kilku aspektach została już swego czasu silnie nadżuta przez twórców z Dalekiego Wschodu. Niestety, zawiodły tutaj dwa elementy – zbyt rozbuchane, denerwująco często ocierające się o kicz efekty specjalne oraz – co smutne – reżyseria. Bo, jak już nadmieniłem, scenariusz dawał szansę na skonstruowanie klimatycznego, silnie działającego na wyobraźnię horroru. W końcu w grę wchodzi dość upiorny, nieżywy staruszek zza ściany, a także… No cóż, żeby nie zdradzać zanadto fabuły poprzestanę na tym, że nie tylko sędziwy sąsiad wyciąga swoje zimne, martwe łapki w kierunku dziewczyny, która nieopatrznie zamieszkała w cieszącym się złą sławą bloku. Jednak z niezrozumiałych powodów reżyser, zamiast koncentrować się na budowaniu klimatu i dyskretnym podrzucaniu widzowi jeżących włos na głowie zjawisk nadprzyrodzonych, najpierw niemal zamordował akcję, serwując niekończące się „cierpienie” głównej bohaterki (polega ono przeważnie na wiecznym zamyśleniu), która jest samotna, nieszczęśliwa i ewidentnie nie ma co ze sobą zrobić, a następnie – w sumie zupełnie niespodziewanie – chlapnął na ekran jawnym odpustem w postaci rzężącego staruszka, kierującego na dziewczynę wyblakłe oczy i wyciągającego w jej stronę szponiastą dłoń. Naturalnie staruszek pojawia się na ekranie – i to wcale nie przelotnie! – w całej krasie, skąpany w silnej, żółtej poświacie rodem z japońskiej klasyki grozy lat 60-tych, czemu towarzyszy niezmiernie pompatyczna muzyczna fraza. Przyznam, że miast zaszczękać zębami, parsknąłem w tym momencie śmiechem. Podobna szopka z kolorowym światłem ma miejsce w finale, tyle że wówczas rozpętuje się istne pandemonium obciachu i tandety.
Na szczęście można ten film odczytać też w inny sposób, pozwalający uznać wszystkie obecne w fabule akcenty grozy za umowny, mało istotny, choć w kilku momentach trudny do zignorowania dodatek. „Kompleks” bowiem zaskakująco przyzwoicie broni się jako dramat obyczajowy, z jednej strony w dość brutalny sposób sygnalizujący coraz wyraźniejsze osamotnienie ludzi starszych, zapomnianych i zdanych wyłącznie na siebie (niejako o tym samym był inny film festiwalu, „Zatrzymane życie”), z drugiej zaś pokazujący niszczącą siłę wyrzutów sumienia i obezwładniającą niemoc pogodzenia się ze śmiercią najbliższych. Przy takim podejściu do sprawy film Nakaty zaczyna wyglądać wręcz atrakcyjnie i pozwala na trochę szersze pole interpretacji, niż w przypadku branej na serio opowiastki o duchach.
Jarosław Loretz
Powrót Agnieszki H. (Návraty Agnieszky H., reż. Krystyna Krauze, Jacek Petrycki)

Krystyna Krauze, Jacek Petrycki
‹Powrót Agnieszki H.›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPowrót Agnieszki H.
Tytuł oryginalnyNávraty Agnieszky H.
ReżyseriaKrystyna Krauze, Jacek Petrycki
ObsadaAgnieszka Holland, Andrzej Koszyk, Andrzej Zajączkowski, Jacek Petrycki, Irena Rybczyńska, Laco Adamik
Rok produkcji2013
Kraj produkcjiCzechy
Czas trwania70 min
Gatunekbiograficzny, dokument
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Na ocenę tego filmu wpływa na pewno to, czego dany widz oczekuje od dokumentu. Jeśli uznać, że dokument ma przedstawiać obiektywną (abstrahując od samej możliwości osiągnięcia jakiejkolwiek obiektywności) rzeczywistość i same „faktyczne fakty”, a twórca rekonstruować powoli i z pietyzmem wycinek rzeczywistości, na którym się skupia – Powrót Agnieszki H. nie trafi w gust tych, którzy w ten sposób dokument rozumieją. Krauze i Petrycki, co wyraźnie w filmie widać i czego zresztą twórcy nie kryli także w zapowiedziach, swoją bohaterkę lubią i ta sympatia może być jak atutem, tak i wadą ich obrazu.
Przede wszystkim bowiem trudno w tym filmie znaleźć jakiekolwiek „brudy”, czy „haki”, przedstawiające jego bohaterkę w niekorzystnym świetle. Niemniej, ta sympatia twórców do Agnieszki Holland sprawia, że Powrót Agnieszki H. jest trochę nostalgiczną opowieścią o minionej epoce z perspektywy przeżywających wówczas swoją młodość studentów, a trochę materiałem o związkach utytułowanej reżyserki z Czechami/Czechosłowacją. Agnieszka Holland studiowała bowiem na prestiżowej FAMU (Filmová a televizní fakulta Akademie múzických umění) w Pradze. Teraz wraz z autorami dokumentu powraca do stolicy Czech, by przejść z nimi najważniejsze dla niej punkty miasta – uczelnię, akademiki, studenckie mieszkania, a także więzienie Ruzyně, gdzie spędziła miesiąc, zamknięta za udział w działaniach antyrządowych po wydarzeniach Praskiej Wiosny.
W dokumencie tym przeplata się kilka planów. Główną osią konstrukcyjną pozostaje opowieść o studenckich latach Holland, snuta przez nią i dwóch jej kolegów ze studiów – Andrzeja Koszyka i Andrzeja Zajączkowskiego. Wokół tego zorganizowane są inne wątki – znajomość z przyszłym mężem Laco Adamikiem, udział w Praskiej Wiośnie i jej reperkusje, czyli „działalność terrorystyczna”, jak określają to sami bohaterowie, a więc drukowanie manifestów na nielegalnym powielaczu, co ostatecznie skończyło się pobytem w więzieniu. Zdjęcia archiwalne stanowią przerywnik dla opowieści snutej przez Holland na korytarzach FAMU, spotkaniach ze znajomymi z praskich czasów, czy w łodzi płynącej po Wełtawie.
To jednocześnie fascynująca opowieść o tym, jak trudno jest zrobić film dokumentalny o reżyserce. Holland co chwila ironicznie komentuje poczynania kręcących ją filmowców, proponuje inaczej zaaranżować scenę, sugeruje, żeby coś zmienić. W tej opowieści o czeskim epizodzie reżyserki niewiele jest o samych jej dziełach – pojawiają się co prawda np. jeden z filmów, który nakręciła w czasach studenckich, ale głównym kontrapunktem są sceny dotyczące serialu „Gorejący krzew”, który Holland zrobiła dla HBO. Jak sama przyznała, machiny zamachowej tej opowieści, a więc samospalenia Jana Palacha, czeskiego studenta, który w ten sposób protestował przeciwko interwencji wojsk Układu Warszawskiego w Czechosłowacji w 1968 roku, nie widziała, bo przyjechała do Pragi kilka dni po jego pogrzebie, ale twórcy Powrotu Agnieszki H. ustawiają tę opowieść, snutą przez reżyserkę, w uzupełnieniu do jej narracji o własnych losach. Być może najsłabszym punktem filmu, który mógłby się bez tego doskonale obejść, jest konkluzja, że Polacy od Czechów tak wiele mogą się nauczyć. Dziwi trochę wybór tego podsumowania, jako że sama reżyserka przyznała, że szokiem dla niej było to, co stało się po Praskiej Wiośnie i interwencji wojskowej, czyli cały proces tzw. normalizacji i „wewnętrzna emigracja” Czechów. O tym zresztą, jak dobrze bohaterowie czują się w Pradze i o tym, jak duże piętno wycisnął na nich pobyt w Czechosłowacji, świadczy sam za siebie na przykład fakt, że przez cały film posługują się mieszanym polsko-czeskim, przechodząc lub łącząc oba języki. Dokument ten pozostaje bardzo sprawnie zrealizowanym obrazem, z ciekawie dobranym materiałem archiwalnym (zwłaszcza jeden z nielicznych momentów falsyfikowania narracji bohaterki – skonfrontowanie wspomnień Holland na temat przesłuchującego ją oficera z wypowiedzią historyka, zajmującego się aktami tego procesu), sporą dawką humoru i dobrze wykorzystaną muzyką, a to nie takie znowu częste zjawisko.
Karolina Ćwiek-Rogalska
Spotkanie rodzinne (Family Tour, reż. Liliana Torres)
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Kamera snuje się za bohaterami, fabuła wlecze się niemiłosiernie, a widz skacze oczami po wszystkim, poza ekranem. Wydawałoby się, że to film zbyt prosty, żeby go zepsuć, a jednak – hiszpańska psychodrama niewiele odbiera od psychodramy francuskiej. Choć dialogów tu znacznie mniej, poziom nieznośności bohaterów i ich problemów jest porównywalny. Zmanierowane postacie, o twarzach zbitych nieprzyjemnymi doświadczeniami, krążą po ekranie, krążą między sobą, chowają się w skorupach i niemrawo reagują na emocjonalne bodźce. Nikt tu tak naprawdę nie wydaje się zainteresowany naprawianiem zepsutej relacji rodzinnej – zbyt mało w tym determinacji w czynach, zbyt dużo letargu wymalowanego na twarzach. A jacy bohaterowie taki film: irytująco nieangażujący.
Ekstrakt: 10%
Urszula Lipińska
Złota klatka (La jaula de oro, reż. Diego Quemada-Diez)
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Każdy element „La jaula de oro” działa idealnie – od surowych, realistycznych zdjęć, przez bez wyjątku kapitalnie zagrane role, po historię, napisaną z imponującym wyczuciem zarówno opisywanej rzeczywistości, jak i konieczności utrzymania filmowej dramaturgii. Początkowo, wydaje się, że historię opowiedzianą w „La jaula de oro” oglądaliśmy już wiele razy: biedne dzieci z Gwatemali postawiają zmienić swój nędzny los i próbują nielegalnie przedostać się do Stanów Zjednoczonych. Nic, tylko kolejny reżyser stara się wkraść do naszego serca drogą na skróty, stosując powszechnie znane chwyty. Quemada-Diez zgrabnie omija jednak kilka klasycznych punktów tego typu kina. Po pierwsze nie eksponuje nędzy życia dzieci w ich ojczyźnie, po drugie daje im spryt i bystrość, które pozwalają wierzyć, że wszystko im się uda, po trzecie nie zależy mu na pokazaniu osiągnięcia przez postacie celu, ale drogi do niego. Drobiazgowo opisuje sam proces przedostawania się przez granicę, nie kreując na ekranie umownego świata, w którym postacie mogą liczyć na cud, tylko dlatego, że powstały w głowie scenarzysty. Tu każdy cios boli i ma dla bohaterów konsekwencje. „La jaula de oro” to bowiem film drogi i film o dojrzewaniu, przyspieszonym wchodzeniu w dorosłość zarazem.
Ekstrakt: 90%
Urszula Lipińska
koniec
15 października 2013

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

East Side Story: Ucz się (nieistniejących) języków!
Sebastian Chosiński

28 IV 2024

W czasie eksterminacji Żydów w czasie drugiej wojny światowej zdarzały się niezwykłe epizody, dzięki którym ludzie przeznaczeni na śmierć przeżywali. Czasami decydował o tym zwykły przypadek, niekiedy świadoma pomoc innych, to znów spryt i inteligencja ofiary. W przypadku „Poufnych lekcji perskiego” mamy do czynienia z każdym z tych elementów. Nie bez znaczenia jest fakt, że reżyserem filmu jest pochodzący z Ukrainy Żyd Wadim Perelman.

więcej »

Fallout: Odc. 4. Tajemnica goni tajemnicę
Marcin Mroziuk

26 IV 2024

Możemy się przekonać, że dla Lucy wędrówka w towarzystwie Ghoula nie jest niczym przyjemnym, ale jej kres oznacza dla bohaterki jeszcze większe kłopoty. Co ciekawe, jeszcze większych emocji dostarczają nam wydarzenia w Kryptach 33 i 32.

więcej »

Klasyka kina radzieckiego: Said – kochanek i zdrajca
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

W trzeciej części tadżyckiego miniserialu „Człowiek zmienia skórę” Bension Kimiagarow na krótko rezygnuje z socrealistycznej formuły opowieści i przywołuje dobre wzorce środkowoazjatyckich easternów. Na ekranie pojawiają się bowiem basmacze, których celem jest zakłócenie budowy kanału. Ten wątek służy również scenarzystom do tego, by ściągnąć kłopoty na głowę głównego inżyniera Saida Urtabajewa.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

Transatlantyk 2014: Dzień 7
— Sebastian Chosiński

Z tego cyklu

Dzień dziesiąty
— Jarosław Loretz

Dzień dziewiąty
— Karolina Ćwiek-Rogalska, Jarosław Loretz

Dzień ósmy
— Karolina Ćwiek-Rogalska, Urszula Lipińska, Jarosław Loretz

Dzień siódmy
— Karolina Ćwiek-Rogalska, Jarosław Loretz

Dzień szósty
— Karolina Ćwiek-Rogalska, Urszula Lipińska, Jarosław Loretz

Dzień piąty
— Jarosław Loretz

Dzień trzeci
— Karolina Ćwiek-Rogalska, Urszula Lipińska, Jarosław Loretz

Dzień drugi
— Urszula Lipińska, Jarosław Loretz

Dzień pierwszy
— Karolina Ćwiek-Rogalska, Urszula Lipińska, Jarosław Loretz

Tegoż twórcy

Krótko o filmach: Życiorys pieśniarza
— Sebastian Chosiński

Duszno się tu zrobiło, muszę ziewnąć
— Jarosław Loretz

Zmętniała woda
— Jarosław Loretz

Krótko o filmach: Marzec 2003
— Michał Chaciński

„Ringu” i „The Ring” w ringu
— Michał Chaciński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.