Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Sharon Maguire
‹Dziennik Bridget Jones›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDziennik Bridget Jones
Tytuł oryginalnyBridget Jones's Diary
Dystrybutor UIP
Data premiery8 czerwca 2001
ReżyseriaSharon Maguire
ZdjęciaStuart Dryburgh
Scenariusz
ObsadaRenée Zellweger, Hugh Grant, Colin Firth
MuzykaPatrick Doyle
Rok produkcji2001
Kraj produkcjiFrancja, Wielka Brytania
CyklBridget Jones
Czas trwania98 min
WWW
Gatunekkomedia
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Rozrywka nie tylko dla kobiet
[Sharon Maguire „Dziennik Bridget Jones” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Nie jestem kobietą. Nie wiem, czy ma to jakiekolwiek znaczenie przy pisaniu recenzji z filmu „Dziennik Bridget Jones”, ale zapewne ma.

Konrad Wągrowski

Rozrywka nie tylko dla kobiet
[Sharon Maguire „Dziennik Bridget Jones” - recenzja]

Nie jestem kobietą. Nie wiem, czy ma to jakiekolwiek znaczenie przy pisaniu recenzji z filmu „Dziennik Bridget Jones”, ale zapewne ma.

Sharon Maguire
‹Dziennik Bridget Jones›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDziennik Bridget Jones
Tytuł oryginalnyBridget Jones's Diary
Dystrybutor UIP
Data premiery8 czerwca 2001
ReżyseriaSharon Maguire
ZdjęciaStuart Dryburgh
Scenariusz
ObsadaRenée Zellweger, Hugh Grant, Colin Firth
MuzykaPatrick Doyle
Rok produkcji2001
Kraj produkcjiFrancja, Wielka Brytania
CyklBridget Jones
Czas trwania98 min
WWW
Gatunekkomedia
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
A ja nie tylko nie jestem samotną kobietą około trzydziestego roku życia, jak bohaterka powieści Helen Fielding, z którą (podobno) wiele kobiet się utożsamia, ale w ogóle nie jestem kobietą. Mimo tego, zaryzykuję napisanie owej recenzji, czując się nieco ośmielony faktem, że bestseller angielskiej autorki również przeczytałem. Mam więc dobre przygotowanie i dystans.
Nie sądzę, aby trzeba było szerzej przedstawiać fabułę – została ona już opisana wielokrotnie. Bridget Jones, kobieta mająca pewne problemy z nadwagą, spożywająca trochę zbyt wiele alkoholu i paląca nieco zbyt wiele papierosów pracuje w wydawnictwie, spotyka się z koleżankami i coraz bardziej narzeka na samotność rozumianą jako brak mężczyzny. Wkrótce w jej życiu pojawia się energiczny i uwodzicielski Daniel Cleaver (Hugh Grant), bezpośredni przełożony Bridget i, wyglądający na nudziarza, prawnik Mark Darcy (Colin Firth)… Kogo wybrać?
Zadziwiające jest jak wiele sprzecznych opinii na temat ekranizacji „Dziennika Bridget Jones” pojawiło się w polskiej prasie. W ciągu tygodnia przeczytałem zarówno opinie, że film jest lepszy od książki, gdyż filmowa Bridget jest inteligentniejsza od książkowej bohaterki, niezbyt bystrej dziewczyny, jak i zdanie, że książka jest bardziej wartościowa, bo w filmie przedstawiono Bridget jako idiotkę, a w książce jest wielowymiarową osobowością. Przeczytałem, że mocnym punktem jest amerykańska aktorka Renee Zellweger, świetnie wcielająca się w postać głównej bohaterki, a także, że gra Zellweger jest najsłabszym ogniwem filmu… Skąd taka rozbieżność zdań, skąd takie emocje? Może stąd, że książka jest głośna nie tylko ze względu na jej walory literackie, ale na przekazywane prawdy o współczesnych kobietach? Jednak wówczas, to kobiece zdania byłyby tak podzielone, tymczasem owe recenzje pisali, o dziwo, głównie mężczyźni… Może więc po prostu mężczyźni nie zrozumieli przesłania? Może…
Ja nie jestem w stanie się utożsamić z bohaterką, jak sądzę głównie z tego powodu, że nie jestem kobietą (choć wiek mniej więcej się zgadza). Czytałem więc „Dziennik Bridget Jones” jako znakomitą pozycję rozrywkową, dobrze napisaną, zabawną i wciągającą, z bohaterką, którą naprawdę da się lubić. Nie szukałem drugiego i trzeciego dna, bowiem i tak bym go nie znalazł (być może ze względu na mą ułomność, do której przyznałem się już w pierwszym zdaniu tego tekstu). Mogę jednak stwierdzić, że jako czytadło, „Dziennik Bridget Jones” sprawdza się znakomicie i mogę go szczerze polecić zarówno mężczyznom, jak i kobietom (za utożsamianie się tych ostatnich z główną bohaterką nie biorę odpowiedzialności). Tym chętniej czekałem na obiecaną ekranizację. I nie zawiodłem się.
Twórcy filmu zrobili najlepszą rzecz jaką mogli zrobić – pominęli pewną ilość wątków powieści, skoncentrowali się na trójkącie Bridget-Daniel-Mark i sfilmowali powieść jako tzw. komedię romantyczną. Przyznam się, że lubię ten gatunek o ile jest dobrze zrobiony – dla chętnych służę przykładami dobrych i złych komedii romantycznych. Nazwiska Richarda Curtisa scenarzysty „Czterech wesel i pogrzebu” oraz „Notting Hill” oraz gwiazdy tych filmów, Hugh Granta, gwarantowały dobry poziom i, choć nie udało się dorównać wcześniejszym produkcjom, film jest udany. Na pewno nie byłaby tak udana dokładna ekranizacja powieści – wiele wątków książkowych wrzuconych do filmu zwykle tworzy dzieło niespójne, nieczytelne dla widza nie znającego książki (o czym zdają się nie wiedzieć polscy filmowcy) – tu udało się uniknąć tej pułapki. Zgodzę się, że książka jest bardziej rozbudowana od filmu, że autorka poruszyła w niej więcej tematów – ale dzięki ograniczeniu wątków udało się stworzyć dobre dzieło rozrywkowe. Mimo wszystko jednak poziomu „Czterech wesel” i „Notting Hill” nie udało się osiągnąć – zdecydowały o tym nieco słabsze dialogi i mniej barwna galeria postaci drugoplanowych.
Zaletą filmu jest obsada – 3 główne role są obsadzone doskonale. Zellweger, znana wcześniej z „Jerry Maguire” i „Siostry Betty” dokonała ogromnego poświęcenia, tyjąc aż 12 kilogramów, ale nie tylko dzięki temu okazała się doskonałym wyborem do roli Bridget. Obsada Colina Firtha była logicznym następstwem faktu, że jego postać była wzorowana na Darcym z „Dumy i uprzedzenia” Jane Austen, którego w ekranizacji powieści grał …Colin Firth. Największym zaskoczeniem była rola Hugh Granta, który, chyba po raz pierwszy zagrał postać, choć obdarzoną urokiem osobistym, to jednak zdecydowanie negatywną – i sprawdził się w tej roli znakomicie. Może wynika to z faktu, że zagrał tu bardziej siebie – niemiłego faceta, udającego porządnego gościa?
Osobiście cieszy mnie również fakt, że facet, wyglądający na pierwszy rzut oka na nudziarza, ale w gruncie rzeczy dowcipny i inteligentny, wygrywa (na różnych płaszczyznach) z błyskotliwym przystojniakiem. Nowością w komedii romantycznej jest też fakt, że bohaterką nie uczyniono wreszcie skończonej piękności jak Andie McDowell, Julia Roberts, czy Cameron Diaz, lecz dziewczynę nie będącą ideałem urody. Dzięki temu wydaje się ona prawdziwsza i bliższa widzowi, nawet pomimo właściwej dla komedii romantycznych, nieco bajkowej fabuły. A co z prawdą o współczesnych samotnych trzydziestolatkach? No, cóż, zapewne trochę jej w filmie da się znaleźć – ale nie będę ryzykował przykładów.
koniec
1 lipca 2001

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Fallout: Odc. 4. Tajemnica goni tajemnicę
Marcin Mroziuk

26 IV 2024

Możemy się przekonać, że dla Lucy wędrówka w towarzystwie Ghoula nie jest niczym przyjemnym, ale jej kres oznacza dla bohaterki jeszcze większe kłopoty. Co ciekawe, jeszcze większych emocji dostarczają nam wydarzenia w Kryptach 33 i 32.

więcej »

Klasyka kina radzieckiego: Said – kochanek i zdrajca
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

W trzeciej części tadżyckiego miniserialu „Człowiek zmienia skórę” Bension Kimiagarow na krótko rezygnuje z socrealistycznej formuły opowieści i przywołuje dobre wzorce środkowoazjatyckich easternów. Na ekranie pojawiają się bowiem basmacze, których celem jest zakłócenie budowy kanału. Ten wątek służy również scenarzystom do tego, by ściągnąć kłopoty na głowę głównego inżyniera Saida Urtabajewa.

więcej »

Fallout: Odc. 3. Oko w oko z potworem
Marcin Mroziuk

22 IV 2024

Nie da się ukryć, że pozbawione głowy ciało Wilziga nie prezentuje się najlepiej, jednak ważne okazuje się to, że wciąż można zidentyfikować poszukiwanego zbiega z Enklawy. Obserwując rozwój wydarzeń, możemy zaś dojść do wniosku, że przynajmniej chwilowo szczęście opuszcza Lucy, natomiast Maximus ląduje raz na wozie, raz pod wozem.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż twórcy

Esensja ogląda: Październik 2016 (2)
— Jarosław Loretz, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski

Tegoż autora

Kosmiczny redaktor
— Konrad Wągrowski

Statek szalony
— Konrad Wągrowski

Kobieta na szczycie
— Konrad Wągrowski

Przygody Galów za Wielkim Murem
— Konrad Wągrowski

Potwór i cudowna istota
— Konrad Wągrowski

Migające światła
— Konrad Wągrowski

Śladami Hitchcocka
— Konrad Wągrowski

Miliony sześć stóp pod ziemią
— Konrad Wągrowski

Tak bardzo chciałbym (po)zostać kumplem twym
— Konrad Wągrowski

Kac Vegas w Zakopanem
— Konrad Wągrowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.