„Jesteśmy Amerykanami” – odpowiada na pytanie o swą tożsamość sobowtór głównej bohaterki filmu „To my”, tymi słowami określając drugie dno najnowszego horroru Jordana Peele’a.
Konrad Wągrowski
Runie ta chwiejna konstrukcja
[Jordan Peele „To my” - recenzja]
„Jesteśmy Amerykanami” – odpowiada na pytanie o swą tożsamość sobowtór głównej bohaterki filmu „To my”, tymi słowami określając drugie dno najnowszego horroru Jordana Peele’a.
Jordan Peele
‹To my›
EKSTRAKT: | 80% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | To my |
Tytuł oryginalny | Us |
Dystrybutor | UIP |
Data premiery | 22 marca 2019 |
Reżyseria | Jordan Peele |
Zdjęcia | Mike Gioulakis |
Scenariusz | Jordan Peele |
Obsada | Anna Diop, Elisabeth Moss, Lupita Nyong'o, Kara Hayward, Winston Duke, Yahya Abdul-Mateen II, Tim Heidecker, Cali Sheldon |
Muzyka | Michael Abels |
Rok produkcji | 2019 |
Kraj produkcji | USA |
Czas trwania | 120 min |
WWW | Polska strona |
Gatunek | groza / horror, thriller |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Na ten film czekano – nie tylko w Stanach, gdzie poprzednie dzieło Jordana Peele’a było ogromnym sukcesem kasowym, zbierając przy okazji solidną garść nominacji do najważniejszych nagród filmowych i Oscara na scenariusz, ale również poza granicami USA, bowiem trudno było nie uznać „Uciekaj” za jeden z najciekawszych pomysłów na film grozy ostatnich lat. Czerpiąc garściami z klasyków gatunku, mieszając horror paranoiczny ze slasherem, Peele potrafił przy okazji wykreować interesującą metaforę rasowych problemów Ameryki. Wiele więc oczekiwano po kolejnym dziele tego reżysera, licząc na kolejne udane połączenie kina grozy ze społecznym przesłaniem. I nie rozczarowano się.
Pierwsze sekwencje filmu przenoszą nas w lata 80. Mała Adelaide, nie upilnowana przez lekkomyślnego ojca, trafia do tajemniczego labiryntu na terenie nadmorskiego lunaparku. Tam błąkając się wewnątrz gabinetu zwierciadeł natrafia na identyczną jak ona sama dziewczynkę. Nie jest to lustrzane odbicie, to realna osoba. Trauma wywołana tym spotkaniem owocuje koniecznością pomocy psychologicznej. Mija jednak 30 lat i Adelaide, tym razem jako dorosła już matka dwójki dzieci, powraca w te strony wraz z mężem do nadmorskiego domu na zasłużony urlop. Wydaje się, że dziecięce traumy są już dawno za nią – ale jednak coś zdaje się unosić w powietrzu, bohaterkę ogarnia nieokreślony niepokój. Co gorsza, podkreślany dziwnymi znakami i zbiegami okoliczności.
Rodzina Wilsonów spotyka się na plaży ze znajomymi, bogatą rodziną snobów, po czym wraca do swego domku. Adelaide wyznaje, że źle się tu czuje i chce czym prędzej wracać do domu. Jest już jednak za późno. Na podjeździe stoi czwórka milczących ludzi – dwoje dorosłych i dwoje dzieci. Nie reagują na próby odstraszenia ich przez Gabe’a, męża Adelaide. Przybysze dokonują wtargnięcia do domu, odsłaniając przy tym przerażającą prawdę – są sobowtórami rodziny Wilsonów, w nieco bardziej groteskowych wersjach. „To my” – mówi Zora, córka Adelaide, a szaleństwo tak naprawdę dopiero się zaczyna.
W odróżnieniu od „Uciekaj”, w którym mieliśmy blisko półtorej godziny budowania napięcia i potem kilkanaście minut krwawej jatki, „To my” w klimat slashera wchodzi dużo wcześniej. Bezpośrednie zagrożenie pojawi się w stosunkowo wstępnej fazie filmu i będzie utrzymywać się praktycznie do samego finału – na szczęście nie w formie nieustannego pościgu, czy ciągłej rzezi, bo byłoby to nudne, lecz z różnym natężeniem, w odmiennych konfiguracjach osobowych, z momentami wytchnienia i momentami odsłaniającymi kolejne elementy układanki. Jordan Peele ma przeszłość telewizyjnego komika, nie zabraknie więc w filmie też elementów czarnego (przeważnie) humoru. Film jednak z pewnością od „Uciekaj” jest bardziej dynamiczny, a mniej budujący swą opowieść na klimacie. Ta dynamika ma swój efekt – w początkowych scenach zagrożenia napięcie jest rzeczywiście bardzo wysokie, ale nie udaje się go na tym poziomie utrzymać do końca filmu. Dodatkowo ów wspomniany humor nie pozwala na utrzymanie poważnego klimatu filmu. Krótko mówiąc – choć „To my” jest bardzo solidnym przykładem kina grozy, to jednak trudno go zaliczyć do tych produkcji, które widza potrafiły najbardziej przerazić.
Ale trudno uznać to za istotną wadę filmu, w którym znakomicie gra wiele różnych elementów. Świetny casting i znakomite aktorstwo – już dziś mówi się o oscarowej nominacji dla Lupity Nyong’o, ale małą perełką będzie też epizod świetnej jak zwykle Elizabeth Moss. Twórcze korzystanie z różnych klasyków gatunku – w filmie pobrzękują echa „Nocy żywych trupów” i „Funny Games”, ale Peele przyznaje się też do inspiracji „Lśnieniem” Kubricka, „Coś za mną chodzi” Davida Roberta Mitchella, czy „Opowieścią o dwóch siostrach” Kim Jee-woona. Peele znakomicie potrafi wykorzystać muzykę – zarówno do budowy klimatu, jak i do bieżącego komentarza (kapitalne wykorzystanie „Fuck tha Police” N.W.A. czy „Good Vibrations” The Beach Boys). Ale oczywiście najważniejsze jest owo drugie dno, społeczna wymowa filmu.
Mimo tego, że rodzina głównej bohaterki jest czarnoskóra, tym razem to nie kwestie rasowe są kluczowe dla interpretacji filmu. Społeczność „Połączonych”, żyjących gdzieś w podziemiach sobowtórów nadziemnych ludzi symbolizuje klasowy podział Ameryki. Podział na beneficjentów systemu, doprowadzających swój konsumpcjonizm do groteski (czego ilustracją jest postać grana przez Elizabeth Moss i jej rodzina) i tych, którzy są przez ów system wykorzystywani, choć – jak nadmienia bohaterka – są Amerykanami. Jedyne, co im pozostaje to naśladowanie zamożnych i ich rytuałów. Ale może nadejść taka chwila, że owi upokorzeni i zapomniani upomną się o swoje. A wtedy cała chwiejna konstrukcja, na jakiej zbudowana jest Ameryka może bardzo łatwo runąć. I nawet jeśli całe naukowo-polityczne wyjaśnienie treści filmu zdaje się mieć wiele luk i nieścisłości, wydaje się to nie być tak bardzo istotne dla odbioru dzieła Peele’a. W którym nawet znakomity finałowy twist nie służy jedynie zaskoczeniu widza jak to bywało w dziełach M. Night Shyamalana, ale dokłada kolejny interesujący klocek do społecznego przesłania „To my”.