Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Marcin Wrona
‹Moja krew›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMoja krew
Dystrybutor Hagi
Data premiery29 stycznia 2010
ReżyseriaMarcin Wrona
ZdjęciaPaweł Flis
Scenariusz
ObsadaEryk Lubos, Luu De Ly, Krzysztof Kolberger, Stanisława Celińska, Roma Gąsiorowska, Małgorzata Zajączkowska, Joanna Kurowska, Monika Kwiatkowska, Krzysztof ‘Diablo’ Włodarczyk
MuzykaMarcin Macuk
Rok produkcji2009
Kraj produkcjiPolska
Czas trwania91 min
Gatunekdramat
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Wytrzymać pięć minut
[Marcin Wrona „Moja krew” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Z niektórymi filmami jest jak z karcianą grą w 3-5-8. Gracz ma do dyspozycji aż 16 kart, ale to pierwsze pięć musi ocenić jak całą rękę, wybrać kolor i zdecydować czy ma szanse cokolwiek ugrać. Rozpoczynając oglądanie filmu staram się do niego nie uprzedzać. W praktyce jednak, często tych pierwszych pięć minut w zupełności wystarczy by stwierdzić, że: to nie będzie mi się podobało. Intensywna dawka krwi, brudu, przemocy i zakazanych oblicz daje przecież dość jednoznaczny przekaz: to dopiero początek. Ale nie przerywam gry i po kolei odsłaniam pozostałe karty. I z przyjemnością stwierdzam, że źle oceniłam swoją rękę.

Patrycja Rojek

Wytrzymać pięć minut
[Marcin Wrona „Moja krew” - recenzja]

Z niektórymi filmami jest jak z karcianą grą w 3-5-8. Gracz ma do dyspozycji aż 16 kart, ale to pierwsze pięć musi ocenić jak całą rękę, wybrać kolor i zdecydować czy ma szanse cokolwiek ugrać. Rozpoczynając oglądanie filmu staram się do niego nie uprzedzać. W praktyce jednak, często tych pierwszych pięć minut w zupełności wystarczy by stwierdzić, że: to nie będzie mi się podobało. Intensywna dawka krwi, brudu, przemocy i zakazanych oblicz daje przecież dość jednoznaczny przekaz: to dopiero początek. Ale nie przerywam gry i po kolei odsłaniam pozostałe karty. I z przyjemnością stwierdzam, że źle oceniłam swoją rękę.

Marcin Wrona
‹Moja krew›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMoja krew
Dystrybutor Hagi
Data premiery29 stycznia 2010
ReżyseriaMarcin Wrona
ZdjęciaPaweł Flis
Scenariusz
ObsadaEryk Lubos, Luu De Ly, Krzysztof Kolberger, Stanisława Celińska, Roma Gąsiorowska, Małgorzata Zajączkowska, Joanna Kurowska, Monika Kwiatkowska, Krzysztof ‘Diablo’ Włodarczyk
MuzykaMarcin Macuk
Rok produkcji2009
Kraj produkcjiPolska
Czas trwania91 min
Gatunekdramat
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Fabuła filmu Marcina Wrony „Moja Krew” podąża w zupełnie innym kierunku, niż mogłoby się wydawać. Zawodowa kariera bokserska Igora (Eryk Lubos) była w stanie rozkwitu. Jednak obrażenia odniesione w kolejnej walce przekreślają jego plany. Lekarze nie dają mu wiele czasu, a trener (Marek Piotrowski) w trosce o jego zdrowie uniemożliwia mu kontynuowanie kariery. Dla Igora boks był nie tylko zawodem, ale także ucieczką od wcześniejszych życiowych porażek. Był wszystkim. Teraz Igor musi na nowo przebudować swoje życie, które zaczynają wypełniać kluby, narkotyki, przygodne kontakty seksualne. Igor pragnie jednak czegoś zupełnie innego. Chce zostać ojcem. Ale znalezienie potencjalnej matki okazuje się być niełatwym zadaniem. Któregoś dnia Igor zaczyna podążać za młodą Wietnamką (Luu de Ly), której proponuje polskie obywatelstwo. W zamian musi ona tylko urodzić mu dziecko.
Zdaję sobie sprawę, że to co mnie na początku odrzucało w filmie Marcina Wrony, wielu może przyciągać. I jest w tym sens, bo gdyby sięgnąć pamięcią wgłąb polskiego kina, da się zauważyć, że dobrych filmów o sportowcach jest niewiele. A już tym bardziej o bokserach. „Moja krew” jest portretem upadłego twardziela, w którym w obliczu śmierci odzywa się też druga natura. Wciąż daleko mu do pokory, ale z czasem daje się u niego zauważyć przebłyski wrażliwości. Zarówno charakter Igora, jak i tempo filmu zaczyna ewoluować wraz z pojawieniem się postaci Wietnamki. Choć jej scenariuszowa natura przedstawia się jako karykaturalnie uległa, postać ta silnie oddziałuje na to, co widzimy na ekranie. Ma ona wpływ nie tylko na charakter boksera, ale także na złagodzenie scenografii i muzyki. Stoi to wciąż w opozycji do niezmiennie surowych i dynamicznych zdjęć Pawła Flisa, do których inspirację czerpano z filmów wietnamskich. Tak więc nieoczekiwanie pojawia się coś na kształt harmonii, wciąż jednak nie do końca współgrającej z prezentowanymi wydarzeniami.
Przyznaję, że początkowo ogarnęło mnie rozczarowanie, gdy zobaczyłam, że Eryk Lubos dostał rolę przygłupiego osiłka. Znowu. I rozumiem, że opanował on już doskonale odtwarzanie tego typu postaci. To jednak przysparza trudności w ocenie jego aktorskich umiejętności. Tym razem jest jednak nieco inaczej. Rola Igora jest dużo trudniejsza niż wydaje się na początku. Już samo zagranie charakterologicznej metamorfozy jest wymagające. A co dopiero, gdy bohater stara się przed tą metamorfozą bronić.
Dużo większy problem mieli twórcy ze znalezieniem odtwórczyni roli Wietnamki, Yen Ha. Po zakończonym fiaskiem castingu w Paryżu, udali się się do samego Hanoi. Tam znaleźli wspaniałą Luu de Ly. Nie było problemu z tym, że dziewczyna nie miała żadnego aktorskiego wykształcenia. Gorzej było natomiast z barierą językową. Znajomość języka angielskiego dziewczyny była szczątkowa, a polskiego – zerowa. Na planie komunikowano się przez tłumacza, a wszystkich wypowiadanych kwestii uczyła się fonetycznie. Tym większy wzbudza podziw jej naturalna gra.
Z ciekawą historią wiąże się także angaż Marka Piotrowskiego, byłego kickboksera, do roli trenera. Z jego życiorysu zaczerpnięto w pewnym stopniu historię kariery Igora. Sam Lubos natomiast, jest jego wiernym fanem. Gdy Piotrowski wciąż miał wątpliwości, czy przyjąć rolę, Eryk Lubos osobiście go do tego przekonał. Podobno pomogły własnoręcznie upieczone ciasteczka.
Myślę, że film „Moja krew” z pewnością znajdzie swoich odbiorców. A raczej to oni go znajdą – bez konieczności organizowania ogromnych kampanii reklamowych. Będzie tak przede wszystkim dlatego, że film wstrzelił się w jedną z nisz gatunkowych, a ich wypełnienia polskie kino potrzebuje. Bardzo prawdopodobne też, że „Moja krew” wpasuje się idealnie w oczekiwania szerokiej grupy odbiorców. Sportowy motyw i podbite w efekcie jego uprawiania oczy zadowolą wielu panów. A panie, być może, do głębi wzruszą się wątkiem uczuciowym. Oczywiście pod warunkiem, że nie wyjdą z kina w ciągu pierwszych pięciu minut.
Recenzja nadesłana na konkurs „Esensji”.
koniec
8 kwietnia 2010

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Fallout: Odc. 4. Tajemnica goni tajemnicę
Marcin Mroziuk

26 IV 2024

Możemy się przekonać, że dla Lucy wędrówka w towarzystwie Ghoula nie jest niczym przyjemnym, ale jej kres oznacza dla bohaterki jeszcze większe kłopoty. Co ciekawe, jeszcze większych emocji dostarczają nam wydarzenia w Kryptach 33 i 32.

więcej »

Klasyka kina radzieckiego: Said – kochanek i zdrajca
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

W trzeciej części tadżyckiego miniserialu „Człowiek zmienia skórę” Bension Kimiagarow na krótko rezygnuje z socrealistycznej formuły opowieści i przywołuje dobre wzorce środkowoazjatyckich easternów. Na ekranie pojawiają się bowiem basmacze, których celem jest zakłócenie budowy kanału. Ten wątek służy również scenarzystom do tego, by ściągnąć kłopoty na głowę głównego inżyniera Saida Urtabajewa.

więcej »

Fallout: Odc. 3. Oko w oko z potworem
Marcin Mroziuk

22 IV 2024

Nie da się ukryć, że pozbawione głowy ciało Wilziga nie prezentuje się najlepiej, jednak ważne okazuje się to, że wciąż można zidentyfikować poszukiwanego zbiega z Enklawy. Obserwując rozwój wydarzeń, możemy zaś dojść do wniosku, że przynajmniej chwilowo szczęście opuszcza Lucy, natomiast Maximus ląduje raz na wozie, raz pod wozem.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż twórcy

Między „Dybukiem” a „Weselem”
— Sebastian Chosiński

31. Warszawski Festiwal Filmowy: Dzień trzeci
— Karolina Ćwiek-Rogalska

Podwójny świat, podwójne życie
— Patrycja Rojek

Tegoż autora

Esensja typuje Oscary 2012
— Karolina Ćwiek-Rogalska, Piotr Dobry, Patrycja Rojek, Konrad Wągrowski

Źle, źle, źle
— Patrycja Rojek

Słowianie w drodze
— Patrycja Rojek

Bez szału, ale z pasją
— Patrycja Rojek

Wsi głupia, wsi ponura
— Patrycja Rojek

I co teraz, chłopie?
— Patrycja Rojek

Arystokraci ulicy
— Patrycja Rojek

Esensja przyznaje Oscary 2011
— Piotr Dobry, Patrycja Rojek, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Porażki i sukcesy A.D. 2011
— Piotr Dobry, Łukasz Gręda, Mateusz Kowalski, Karol Kućmierz, Joanna Pienio, Patrycja Rojek, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Wszystkim marzy się koniec świata, czyli „Melancholia”
— Łukasz Gręda, Karol Kućmierz, Klara Łabacz, Patrycja Rojek, Konrad Wągrowski, Zuzanna Witulska

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.