Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Lars von Trier
‹Melancholia›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMelancholia
Dystrybutor Gutek Film
Data premiery27 maja 2011
ReżyseriaLars von Trier
ZdjęciaManuel Alberto Claro
Scenariusz
ObsadaKirsten Dunst, Charlotte Gainsbourg, Kiefer Sutherland, Charlotte Rampling, John Hurt, Alexander Skarsgård, Stellan Skarsgård, Udo Kier
Rok produkcji2011
Kraj produkcjiDania, Francja
Gatunekakcja, dramat, SF
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Wszystkim marzy się koniec świata, czyli „Melancholia”

Esensja.pl
Esensja.pl
„Melancholia” Larsa von Triera zaskakuje, wzrusza, stawia widza wobec chaosu, nie daje oczywistych wniosków, a poza tym jest wizualną ucztą. Czy to dziwne, że jest dla nas kolejnym z najważniejszych filmów roku?

Łukasz Gręda, Karol Kućmierz, Klara Łabacz, Patrycja Rojek, Konrad Wągrowski, Zuzanna Witulska

Wszystkim marzy się koniec świata, czyli „Melancholia”

„Melancholia” Larsa von Triera zaskakuje, wzrusza, stawia widza wobec chaosu, nie daje oczywistych wniosków, a poza tym jest wizualną ucztą. Czy to dziwne, że jest dla nas kolejnym z najważniejszych filmów roku?

Lars von Trier
‹Melancholia›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMelancholia
Dystrybutor Gutek Film
Data premiery27 maja 2011
ReżyseriaLars von Trier
ZdjęciaManuel Alberto Claro
Scenariusz
ObsadaKirsten Dunst, Charlotte Gainsbourg, Kiefer Sutherland, Charlotte Rampling, John Hurt, Alexander Skarsgård, Stellan Skarsgård, Udo Kier
Rok produkcji2011
Kraj produkcjiDania, Francja
Gatunekakcja, dramat, SF
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Konrad Wągrowski: Zacznę z grubej rury: „Melancholia” to dla mnie film roku, nigdy się nie spodziewałem, że von Trier może tak na mnie zadziałać, a tu sprawdza się każdy element – genialny oniryczny prolog, przejmująca część weselno-depresyjna, katastroficzne zwieńczenie. Nie myślałem, że film złożony z tak różnych elementów, może być tak spójny, może jednocześnie mówić o depresji i sprawdzać się, jako kino katastroficzne.
Karol Kućmierz: Von Trier chyba dobrze nauczył się na błędach „Antychrysta” – podobieństwa estetyczne i tematyczne pomiędzy tymi filmami są widoczne, jednak „Melancholia” jest w pełni zrealizowanym dziełem, tam gdzie poprzednik wyglądał jak wersja robocza. Rzeczywiście wszystkie elementy w nim współgrają, z idealnym zakończeniem włącznie, a ukazanie depresji to jeden z najlepszych „portretów” tej choroby, jaki można zobaczyć w kinie. „Melancholia” to także świetny materiał porównawczy dla mniej udanych dzieł o podobnych ambicjach – „Drzewa życia” i „Drugiej ziemi”.
Klara Łabacz: Pofestiwalowe zestawienia „Melancholii” z filmem Malicka rzeczywiście same się nasuwają i to nie tylko ze względu na, hmmm, estetyczną odwagę twórców. „Drzewo życia” jest mi ideologicznie bardzo obce, ale ma rytm, któremu się poddałam: tam jest jakaś logika przyczyny i skutku, jakiś porządek. Von Trier jest przeciwieństwem Malicka, stawia widza wobec chaosu. Czułam się tak, jakby ktoś (nareszcie!) zupełnie serio potraktował moje dziecięce lęki, że na dom spadnie meteoryt – taki jak w książce o astronomii. Racjonalność zostaje skompromitowana.
Patrycja Rojek: Mnie z kolei ten apokaliptyczny finał tak pochłonął, że miałam autentyczne wrażenie drżenia kinowej sali. Moi seansowi współtowarzysze musieli być poirytowani szturchaniami i nawracającym raz po raz pytaniem: „Też to czujecie?!”. Zasługa to zapewne najgenialniejszego – w całej historii moich kinowych doświadczeń – wykorzystania dźwięku w budowaniu odbiorczego przerażenia. Wykorzystania dalekiego od praktyk horrorowych, gdzie często straszy się widza złożeniem obrazu wyskakującego upiorka i ultrawysokiego odgłosu skrzypiec – pochodzącym nie wiadomo skąd i pozostawiającym oglądacza z zatrzymaną akcją serca i idiotycznym poczuciem jej bezsensowności. Wibrujące basy, towarzyszące zbliżającej się Melancholii, przeskakują płytkie emocje i co wrażliwszych uderzają w fizyczne niemal lęki. Takie, jak te z dzieciństwa, o których mówi Klara.
KW: Nie mogę się jednak oprzeć spojrzeniu na ów meteor – to znaczy, oczywiście, planetę – metaforycznie. Stany depresyjne zdają się odchodzić, ale tak czy inaczej powracają, ostateczne prowadząc do destrukcji (dokładnie tak, jak w „tańcu śmierci” Ziemi i Melancholii). Mam jednak problem z tą (własną) interpretacją, bo mam wrażenie, że spłaszcza film. :) Bo naprawdę raz można spojrzeć na „Melancholię” jak na opowieść o stanie psychicznym, traktując całą otoczkę SF jako jedną wielką przenośnię, a drugim razem obejrzeć film jako dzieło stricte katastroficzne z grupą dziwacznie zachowujących się bohaterów. Swoją drogą, czy nie ma w tym megalomanii von Triera, który własną depresję porównuje go zagłady całego świata?
KK: Myślę, że von Trier tym filmem zasłużył sobie na swobodną ekspresję własnej megalomanii (oczywiście lepiej w twórczości, niż w wystąpieniach publicznych). Depresja pokazana jest tutaj jako niezwykle przytłaczające doświadczenie, przy której koniec świata to tylko kolejny beznadziejny dzień. Znaczenie „Melancholii” i metaforyka są tu dość klarowne, ale nie sądzę, że umniejsza to w jakiś sposób wagę filmu. Lepsza taka klarowność niż posunięta do ostatecznych granic ambiwalencja, która w zasadzie nie mówi nic.
Zuzanna Witulska: Ja z kolei myślę, że skompromitowana zostaje nasz „normalność”. W recenzjach „Melancholii” (przynajmniej tych pierwszych) zawsze dziwiło mnie proste przeciwstawianie dwóch sióstr. Jedna kocha świat, druga nie. Jedna chce żyć, druga nie. Jedna jest zdrowa, druga nie. Takie wnioski są tym łatwiejsze, że twórcy, momentami nie do zniesienia, eksplorują stany człowieka pogrążonego w głębokiej depresji. Ale jest przecież kilka niuansów, kilka drobiazgów, które według mnie pokazują, że stosunek Justine do świata nie opiera się na całkowitej negacji. Cieszą ją takie banalne rzeczy (co to było? wiatr na twarzy, ćwierkający ptak?), ale wszyscy wokół próbują jej wmusić obcy model życia. Tymczasem im bardziej zbliża się niebieska planeta, tym bardziej pytanie, „kto tu jest normalny"? wychodzi na wierzch. Najbardziej w pamięci utkwiła mi scena, kiedy Claire próbuje ułożyć przedśmiertny ceremoniał. To jest chyba ten moment, kiedy wszystko staje na głowie. W dyskusji o „Czarnym Łabędziu” pojawiały się głosy o oczywistych wnioskach Aronofskiego – tutaj tych oczywistych wniosków nie ma.
Łukasz Gręda: „Melancholię” traktuję jako film, który znakomicie reprezentuje apokaliptyczne nastroje, które narastają we współczesnej kulturze. Reżyser opakował społeczne neurozy w zgrabne opakowanie rodem z kina katastroficznego i chyba po raz pierwszy w swojej karierze wpisał się w szerszy dyskurs. Do tej pory za wszelką cenę łamał wszelkie granice i forsował swój punkt widzenia nierzadko wszczynając społeczną dyskusję. W przypadku „Melancholii” jest inaczej. O czym to świadczy? Czy von Trier się zmienił, czy może reszta dorosła do jego poziomu? A może wszystkim marzy się koniec świata?
KK: I von Trier się zmienił, i reszta się przyzwyczaiła do jego wybryków. Często bywa tak, że wejście reżysera-autora na grunt jakiegoś gatunku często klaruje jego wizję, strukturalnie dyscyplinuje i pomaga w tematycznej koherencji. „Melancholia” odrobinę meandruje, ale jest to uzasadnione w opowiadanej historii, poza tym film to elegancka konstrukcja. Narzuca mi się tu analogia literacka: Michał Witkowski i jego dialog z kryminałem w bardzo udanym „Drwalu”. „Krytycy pieją, późna, dojrzała poezja trudnej afirmacji!”.
PR: Wydaje mi się, że w tych ciągłych zmianach tkwi istota twórczości Larsa von Triera. Po kolei rozprawia się z gatunkami i konwencjami – i takie rzeczy z nimi wyprawia, że niezauważalna staje się nienaganna wierność ich zasadom, która w rękach wielu innych twórców byłaby znakiem trywializacji. Mam tu na myśli agon gigantów: Spielberga i Camerona, którzy od lat niestrudzenie udowadniają sobie nawzajem własną wszechstronność. Tymczasem von Trier gatunkowej materii po prostu używa – do poszerzenia przestrzeni dla swojego stylu. Musical, horror – w porządku. Ale spodziewaliście się, że można coś zrobić TAKI FILM narzędziami kina katastroficznego? Strach pomyśleć, czym zaatakuje w przyszłości.
KW: Oczywiście, że się nie spodziewałem się, opowieść o depresji za pomocą remake’u „When Worlds Collide” :) wykraczała poza moje najśmielsze oczekiwania, ale to chyba najlepszy dowód na to, jak niesamowitym narzędziem jest kino w ręku nietuzinkowego twórcy. To prawda – aż strach pomyśleć, czym von Trier może jeszcze zaatakować w przyszłości.
koniec
15 stycznia 2012

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Za rok, za dzień, za chwilę…
Sebastian Chosiński

23 IV 2024

Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.

więcej »

Z filmu wyjęte: Knajpa na szybciutko
Jarosław Loretz

22 IV 2024

Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: J-23 na tropie A-4
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

100 najlepszych filmów science fiction wszech czasów
— Esensja

Porażki i sukcesy A.D. 2011
— Piotr Dobry, Łukasz Gręda, Mateusz Kowalski, Karol Kućmierz, Joanna Pienio, Patrycja Rojek, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

„Szpieg” filmem roku 2011 według Stopklatki i „Esensji”!
— Esensja

„Melancholia” najlepszym filmem II kwartału 2011 w polskich kinach według Esensji i Stopklatki
— Esensja

Szarzyzna królestwa depresji
— Ewa Drab

Do kina marsz: Maj 2011
— Esensja

Tegoż twórcy

Krótko o filmach: Manifest artysty
— Miłosz Cybowski

Esensja ogląda: Styczeń 2014 (3)
— Krystian Fred, Michał Kubalski, Daniel Markiewicz, Agnieszka Szady

Esensja ogląda: Styczeń 2014 (2)
— Karolina Ćwiek-Rogalska, Piotr Dobry, Gabriel Krawczyk, Konrad Wągrowski

Czarne i białe w kolorze
— Urszula Lipińska

Pięć nudności
— Bartosz Sztybor

Na ekranach: Listopad 2003
— Joanna Bartmańska, Marta Bartnicka, Piotr Dobry, Tomasz Kujawski, Łukasz Kustrzyński, Konrad Wągrowski

Odrażający, brudni, źli
— Joanna Bartmańska

Tegoż autora

Kosmiczny redaktor
— Konrad Wągrowski

Statek szalony
— Konrad Wągrowski

Kobieta na szczycie
— Konrad Wągrowski

Przygody Galów za Wielkim Murem
— Konrad Wągrowski

Potwór i cudowna istota
— Konrad Wągrowski

Migające światła
— Konrad Wągrowski

Śladami Hitchcocka
— Konrad Wągrowski

Miliony sześć stóp pod ziemią
— Konrad Wągrowski

Tak bardzo chciałbym (po)zostać kumplem twym
— Konrad Wągrowski

Kac Vegas w Zakopanem
— Konrad Wągrowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.