Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 6 grudnia 2023
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXI

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Chris Bachalo, Ed Brubaker, Mike Carey, Peter David, Scot Eaton, Craig Kyle, Humberto Ramos, Marc Silvestri, Billy Tan, Christopher Yost
‹X-Men: Punkty zwrotne. Kompleks mesjasza›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułX-Men: Punkty zwrotne. Kompleks mesjasza
Scenariusz
Data wydania8 grudnia 2021
RysunkiChris Bachalo, Scot Eaton, Billy Tan, Humberto Ramos, Marc Silvestri
PrzekładWeronika Sztorc
Wydawca Egmont
CyklX-men, Marvel Classic
ISBN9788328152045
Format344s. 170x260mm
Cena99,99
Gatuneksuperhero
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

So 90’s…
[Chris Bachalo, Ed Brubaker, Mike Carey, Peter David, Scot Eaton, Craig Kyle, Humberto Ramos, Marc Silvestri, Billy Tan, Christopher Yost „X-Men: Punkty zwrotne. Kompleks mesjasza” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
W 2021 roku Egmont rozpoczął nową linię wydawniczą związaną z mutantami – „Punkty zwrotne”. Znaczenie jest dosłowne – są to historie, po których (w mniejszym lub większym stopniu) świat X-Men zmieniał oblicze. „Milestones”, czyli oryginalna nazwa cyklu, pasuje również – zaczynamy od „Kompleksu Mesjasza”, jednego z kamieni milowych w dziejach drużyny Profesora X.

Marcin Knyszyński

So 90’s…
[Chris Bachalo, Ed Brubaker, Mike Carey, Peter David, Scot Eaton, Craig Kyle, Humberto Ramos, Marc Silvestri, Billy Tan, Christopher Yost „X-Men: Punkty zwrotne. Kompleks mesjasza” - recenzja]

W 2021 roku Egmont rozpoczął nową linię wydawniczą związaną z mutantami – „Punkty zwrotne”. Znaczenie jest dosłowne – są to historie, po których (w mniejszym lub większym stopniu) świat X-Men zmieniał oblicze. „Milestones”, czyli oryginalna nazwa cyklu, pasuje również – zaczynamy od „Kompleksu Mesjasza”, jednego z kamieni milowych w dziejach drużyny Profesora X.

Chris Bachalo, Ed Brubaker, Mike Carey, Peter David, Scot Eaton, Craig Kyle, Humberto Ramos, Marc Silvestri, Billy Tan, Christopher Yost
‹X-Men: Punkty zwrotne. Kompleks mesjasza›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułX-Men: Punkty zwrotne. Kompleks mesjasza
Scenariusz
Data wydania8 grudnia 2021
RysunkiChris Bachalo, Scot Eaton, Billy Tan, Humberto Ramos, Marc Silvestri
PrzekładWeronika Sztorc
Wydawca Egmont
CyklX-men, Marvel Classic
ISBN9788328152045
Format344s. 170x260mm
Cena99,99
Gatuneksuperhero
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
„The Messiah Complex” wydany był pierwotnie na przełomie 2007 i 2008 roku. Cała fabuła składa się z trzynastu zeszytów – otwierającego ją odcinka o tej samej nazwie i dwunastu odcinków regularnych serii „X-Men” (cztery serie po trzy zeszyty, łączące się w jedną ciągłość fabularną). Rok 2007 kojarzy się fanom mutantów dość jednoznacznie – są to czasy niemal postapokaliptyczne. Potężna Scarlett Witch zneutralizowała za pomocą czarów ponad 99% przypadków genu X. Na Ziemi pozostało dokładnie stu dziewięćdziesięciu ośmiu mutantów – reszta utraciła swe moce. O wspomnianych wydarzeniach opowiadają takie eventy jak „House of M” i „Decimation” z 2005 i 2006 roku – włodarze Marvela dokonali w ten sposób pewnego rodzaju „czystki” w uniwersum, w którym liczba mutantów rosła w nielogiczny i niekontrolowany sposób. Jak można było się spodziewać, wśród tych, którzy przetrwali „hekatombę” genu X byli ci najpopularniejsi i najbardziej lubiani przez czytelników (nic dziwnego – gdy w kinowym MCU Thanos pstryknął palcami i zamienił połowę wszechświata w popiół, oryginalna drużyna „Avengers” pozostała nienaruszona).
Mijają kolejne miesiące, a na Ziemi nadal nie narodził się żaden nowy mutant. Dobrze to wiemy, wszak Profesor X regularnie skanuje naszą planetę za pomocą Cerebry, ultranowoczesnej technologii namierzającej na odległość wszystkie przypadki zmutowanych genów. Pewnego dnia wykrył w końcu narodziny pierwszego mutanta po „Dniu M” – jego potęga okazała się tak wielka, że Cerebra wysiadła i o mało nie zabiła Profesora. Drużyna X-Men rusza do Copperstown, małego miasteczka na Alasce – muszą przejąć nowo narodzonego mutanta zanim odnajdą go inne frakcje – jak chociażby „Marauders”, czyli mutanci–najemnicy dowodzeni przez odwiecznego wroga X-Men, lub „Purifiers”, chrześcijańska bojówka paramilitarna, pragnąca zmieść resztki homo superior z powierzchni Ziemi. Rozpoczyna się długi, wyczerpujący wyścig i walka o ocalenie (lub stracenie) pierwszego przedstawiciela nowej generacji mutantów. Jedni upatrują w nim swego mesjasza, inni herolda apokalipsy.
„Kompleks Mesjasza” przypomina wszystkie inne crossovery przewijające się przez regularne serie „X-Men” – tym razem zaangażowane są cztery. Słynna „The Uncanny X-Men”, pisana przez Eda Brubakera i rysowana przez Billy’ego Tana oraz nie mniej znana „X-Men” (po prostu, bez przymiotnika) autorstwa Mike’a Careya i Chrisa Bachalo, opowiadały o przygodach podstawowej drużyny X-Men. Tytuł „X-Factor” Petera Davida i Scota Eatona był kroniką perypetii grupy, współpracującej z pewną agencją detektywistyczną. Natomiast „New X-Men” (druga seria o tej nazwie, nie mająca nic wspólnego z tą pisaną kilka lat wcześniej przez Granta Morrisona) gościła na swych łamach młodą, zwariowaną i niedoświadczoną grupę mutantów – za niezwykle oryginalne i pasujące do charakteru opowieści rysunki opowiadał Humberto Ramos. Tak, to były cztery osobne serie – jednak, gdy doszło do „Kompleksu Mesjasza” zaczęły stanowić nierozerwalną całość, a bohaterowie każdej z nich swobodnie „przemieszczali” się między tytułami aż do samego, prawdziwie wstrząsającego, końca.
Ale przecież to nie wszystko co działo się w świecie „X-Men” w tamtych latach. „Kompleks Mesjasza” nie był jedynym crossoverem z mutantami w rolach głównych – równolegle trwała kosmiczna zadyma w Imperium Shi’ar związana z Wulkanem, trzecim bratem Summers a w „The Astonishing X-Men” kończyła się era Jossa Whedona i Johna Cassadaya. Skąd ci mutanci mieli tyle czasu na te wszystkie oszałamiające przygody? W omawianym dziś komiksie spotyka się chyba większość istniejących wówczas homo superior. X-Men, X-Factor, X-Force, Nowi X-Men, Cable, Bishop po „pozytywnej” stronie. Wspomniani już Purifiers (choć to akurat nie mutanci) oraz Marauders, a także Reavers pod wodzą Lady Deathstrike, czy Akolici to reprezentanci „ciemnej” mocy – choć te czarno-białe definicje w przypadku „Kompleksu Mesjasza” nie mają właściwie większego sensu. Wszyscy oni uwikłani są w nieustającą walkę na różnych frontach. Zmieniają się miejsca i przeciwnicy, czasem nawet sojusze, ale jedno jest pewne – duch przeszarżowanych lat dziewięćdziesiątych, niemal dekadę później, nadal ma się znakomicie. Podczas walki mutanci nie ograniczają się tylko do wyszukanych, naznaczonych erotyką póz (walczące kobiety zawsze wyginają się tak, aby wyglądać ponętnie a mężczyźni prezentują wyrzeźbione mięśnie) ale i też często i gęsto sypią żartami. „Jedno jest dobre w walkach z potworami. Nie trzeba wymyślać ciętych ripost” mówi jeden z bohaterów, biorąc się za bary z dinozaurowatym „Predatorem X”, czyli bestią polującą na mutantów, potwierdzając tym samym świadome nawiązania komiksu do minionej epoki.
Graficznie jest jednak lepiej niż w często niedbałej pod tym względem, ostatniej dekadzie ubiegłego wieku. Ton całej historii nadał Marc Silvestri, który narysował otwierający odcinek – ma on swój własny dość mroczny styl, choć nadal wyraźnie widać próby naśladownictwa Jima Lee. Billy Tan i Scott Eaton rysują bardzo podobnie – tym bardziej uderza zmiana stylu jaką wprowadza Huberto Ramos. Odchodzi on od realizmu na rzecz kreskówkowej umowności – jego postacie wyglądają jak wyjęte z komediowego anime. Jednak najlepszy jest jak zwykle Chris Bachalo, który mniej więcej wypośrodkował obydwie tendencje.
Wszystkie przekrojowe eventy „X-Men” są wcześniej projektowane podczas burz mózgów, w których biorą udział wszystkie zespoły kreatywne odpowiadające za poszczególne tytuły. „Kompleks Mesjasza” był przygotowywany bardzo długo, pionki ustawiane były na szachownicy tak właściwie już od „Dnia M”. Wpadamy w środek fabuły, więc nie jest to lektura, od której powinno się rozpoczynać przygodę z „X-Men” – mimo totalnej prostoty wszystkich wątków, warto jednak coś o mutantach wiedzieć. Nie jest to także najlepszy X-komiks, jaki możecie przeczytać. Jest jednak zdecydowanie „punktem zwrotnym” – co do tego nie ma żadnych wątpliwości.
Krajobraz po bitwie nie nastrajał pozytywnie, choć intrygował, bo sporo się zmieniło. Seria „New X-Men” zastąpiona została prze „Young X-Men” a „X-Men” przez „X-Men Legacy” – po „Kompleksie Mesjasza” było to nieuniknione. Sam „Kompleks…” stanowił pierwszą część nieformalnej trylogii, w której skład weszły „Wojna Mesjasza” (2022 rok w Egmoncie) i wstrząsające „Second Coming”. Małe dziecko, o które tak zażarcie walczyły wszystkie frakcje, odegra w nich niebagatelną rolę.
koniec
28 grudnia 2021

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Liga w odwrocie
Andrzej Goryl

6 XII 2023

Całkiem podobały mi się pierwsze tomy „Ligi Sprawiedliwości” pisanej przez Scotta Snydera i Jamesa Tyniona IV. Nie jestem fanem żadnego z tych autorów, ale muszę przyznać, że to była solidna robota. Twórcy sprawnie budowali większą fabułę, ciekawie rozwijali poszczególne postaci oraz konkretnie prowadzili relacje między nimi. Czytało się ich komiksy przyjemnie (nawet jeśli finał nie spełnił wszystkich oczekiwań). Niestety, w tomie szóstym za cykl wziął się Robert Venditti i poziom poszybował (...)

więcej »

Ale o co chodzi
Dagmara Trembicka-Brzozowska

5 XII 2023

Komiksy Guya Delisle’a najwyraźniej dzielą czytelników na dwa fronty: tych, którzy są nimi zachwyceni oraz tych, którzy są całkiem zadowoleni, ale mają wątpliwości. „Kroniki z młodości” nieźle pokazują przyczynę tego fenomenu.

więcej »

Ten komiks nieco więcej obiecuje niż daje
Marcin Osuch

4 XII 2023

Sympatyczny jelonek w statku kosmicznym przypominającym nieco Brzeszczota Mandalorianina skacze przez kosmiczną pustkę z planety na planetę. Nie jest to przypadkowa podróż. Jelonek ma plan i zadanie do wykonania.

więcej »

Polecamy

„Incal” w wersji light

Niekoniecznie jasno pisane:

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część pierwsza
— Marcin Knyszyński

Superbohater zza biurka
— Marcin Knyszyński

Myślę, więc jestem – tym, kim myślę, że jestem
— Marcin Knyszyński

Kurde blaszka!
— Marcin Knyszyński

Podpatrywanie człowieczeństwa
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Tegoż twórcy

Dwie królowe i mnóstwo pionków
— Marcin Knyszyński

Howard przewraca się w grobie
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Sekrety Xaviera
— Andrzej Goryl

Spider mem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Bombastyczne łowy Kravena
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Raz na wodzie, raz pod wodą
— Marcin Knyszyński

Bez udziwniania
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Tradycja i postmodernizm
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

A idź pan stąd (z hukiem)
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

En Sabah Nur po raz kolejny…
— Andrzej Goryl

Tegoż autora

Gra o Paryż
— Marcin Knyszyński

Dwie królowe i mnóstwo pionków
— Marcin Knyszyński

Epitafium
— Marcin Knyszyński

Leo Lego
— Marcin Knyszyński

Powrót do korzeni
— Marcin Knyszyński

Utrata duszy
— Marcin Knyszyński

Opanuj się! Czytelnicy patrzą!
— Marcin Knyszyński

Homo deus
— Marcin Knyszyński

Przypadek Edwina Slaughtera
— Marcin Knyszyński

Widmo nietoperza
— Marcin Knyszyński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.