Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Katherine Kurtz
‹Odrodzenie Deryni›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułOdrodzenie Deryni
Tytuł oryginalnyDeryni Rising
Data wydania1993
Autor
PrzekładEwa Korowicz
Wydawca Pik
CyklKroniki Deryni
ISBN83-85264-32-9
Format275s.
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Kanon ze smoczej jaskini: Kurz opada

Esensja.pl
Esensja.pl
W programie czwartej części omówienia kanonu otwarcie cyklu o Deryni Katherine Kurtz i na deser słów kilka o „Widmowym Jacku” Zelazny’ego.

Beatrycze Nowicka

Kanon ze smoczej jaskini: Kurz opada

W programie czwartej części omówienia kanonu otwarcie cyklu o Deryni Katherine Kurtz i na deser słów kilka o „Widmowym Jacku” Zelazny’ego.

Katherine Kurtz
‹Odrodzenie Deryni›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułOdrodzenie Deryni
Tytuł oryginalnyDeryni Rising
Data wydania1993
Autor
PrzekładEwa Korowicz
Wydawca Pik
CyklKroniki Deryni
ISBN83-85264-32-9
Format275s.
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Szlachetny Alaric wszelkie Zło pokona
Wybierając pozycje z kanonu w pierwszej kolejności kierowałam się tytułami i nazwiskami powszechnie znanymi oraz autorami, których inne utwory mi się spodobały. Później z ciekawości sięgnęłam po powieści pisane przez kobiety. Po Cherrych i Lynn nadszedł czas na pierwszy tom cyklu Katherine Kurtz. Niestety i tym razem czekało mnie rozczarowanie. Choć, prawda, od czasu do czasu można było się pośmiać – nie sądzę jednak, by były to momenty przez autorkę zamierzone.
Już sam początek może zniechęcić, Kurtz zaczyna bowiem od opisu jednego z bohaterów, a czyni to w sposób najgorszy z możliwych, to jest od razu przytaczając pełną charakterystykę:
Brion Haldane, król Gwynned, książę Meary i władca Purpurowej Marchii spiął ostro konia (…) i przebiegł wzrokiem widnokrąg. Nie był potężnym mężczyzną, ale jego królewska postawa i kocie ruchy [zaiste, musiał być niezwykle zwinnym mężczyzną, skoro ową płynność ruchów można byłoby stwierdzić tylko na podstawie sposobu, w jaki rozglądał się z siodła] sprawiały, iż niejeden śmiałek ustępował mu pola (…) Śniady, o pociągłej twarzy, ze śladami siwizny (…) już samą swoją obecnością wzbudzał respekt i szacunek. (…) Jego duże szare oczy wyrażały coś więcej aniżeli tylko waleczność i doświadczenie wojenne. Błyszczała w nich inteligencja i przenikliwy rozum dobrze znane i podziwiane na całym obszarze Jedenastu Królestw.
W ten sposób ciągnie się ów opis przez niemal całą stronę. Potem zaś na arenie wydarzeń pojawia się królewski syn, również człek przymiotów wielu, które to przymioty zostają czytelnikowi jasno przedstawione przy okazji rozmowy, jaką książę prowadzi ze swoim rodzicem. Następnie akcja przenosi się nieco dalej, w miejsce, gdzie swe knowania snują Złe (tak tak, Dobro i Zło są w „Odrodzeniu Deryni” pisane z dużych liter) siły, dowodzone przez samą Władczynię Mroku™.
Ona to otoczona świtą czarnoskórych i na czarno o dzianych mężczyzn w obowiązkowych kapturach, spotyka się ze zdrajcą-na-królewskim-dworze a jednocześnie swoim kochankiem i razem omawiają wielce mroczne plany związane z zamachem na miłościwie panującego króla i jego potomka. Jeśli ktoś potrzebuje materiałów na prelekcję bądź artykuł pt. „Jak nie pisać dialogów” może z powodzeniem szukać przykładów u Kurtz. Tak oto konwersują kochankowie-spiskowcy:
– Oczywiście Morgan stanowi szczególne wyzwanie, czyż nie, mój skarbie? Alaric Anthony Morgan, książę Corwynu, generał Armii Królewskiej. W jego żyłach płynie krew Deryni, a jednak jest akceptowany przez ludzi, a raczej był akceptowany (…) – Jak dobrze zresztą wiesz, piętnaście lat temu Morgan zabił mojego ojca. (…) Nigdy nie wybaczę mu tego, co zrobił. (…) Zdradził krew Deryni i sprzymierzył się z Brionem zamiast z nami. (…) Widziałam, jak zabił mojego ojca, Marluka, i pozbawił go mocy [czy aby na pewno w tej kolejności?].”
Rzeczony Alaric Morgan pojawia się wkrótce potem i stanowi chodzący wzór cnót wszelakich – prawy, dzielny, honorowy, przystojny, waleczny, znakomity szermierz i zdolny czarnoksiężnik. A także, czego dowodzi niżej cytowany wywód, urodzony detektyw:
Wiemy, że Kelson widział, jak ciało (…) zamykano w tym właśnie sarkofagu, teraz jednak okazuje się, że nie jest to ciało, którego szukamy. Wiemy też, że od chwili pogrzebu zaciągnięto całodobową straż przy wejściu do krypty. Wysuwam wobec tego następującą hipotezę: niezwykle trudno byłoby w podobnych okolicznościach niepostrzeżenie usunąć ciało z krypty.
Zapomniałabym też o niezwykłym wprost opanowaniu i zimnej krwi, której towarzyszy niegasnący zapał, z jakim generał przy każdej możliwej okazji udziela nauk swojemu przyjacielowi, młodemu księciu. Oto koronny przykład:
Ani słowa, nie ruszaj się… – szepnął cicho Morgan. Ręką sięgnął po miecz. – Niecałe pół metra od twojej prawej ręki leży olbrzymi i bardzo trujący wielonożny stwór. Jeśli się poruszysz, zaatakuje cię.
Czy ktokolwiek ma wątpliwości co do tego, że Alaricowi uda się uratować życie swoje i królewicza oraz udaremnić knowania Władczyni Mroku? Szczęśliwie „Odrodzenie Deryni” nie jest długie i czyta się je szybko. Fabuła (z wyłączeniem pierwszego rozdziału) rozgrywa się w ciągu dwóch dni, co uważam za dobry pomysł. Dzięki temu akcja biegnie wartko i nim czytelnik zdąży się znudzić dochodzi do finałowej konfrontacji (szkoda tylko, że inkantacje towarzyszące rzucaniu zaklęć są nader liche, przez co cierpi dramaturgia wydarzeń).
Owszem, można tłumaczyć niektóre książki tym, że w kilkadziesiąt lat temu pewne motywy i wątki nie były tak ograne, ale mimo to utwory zdolnych pisarzy (vide Leiber i przygody Fafryda i Szarego Kocura, czy „Umierająca Ziemia” Vance’a) można czytać dzisiaj z przyjemnością. „Odrodzenie Deryni” niestety trzeba zaliczyć w poczet rozrywkowej fantasy pozbawionej większego polotu.

Roger Zelazny
‹Widmowy Jack›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWidmowy Jack
Tytuł oryginalnyJack of Shadows
Autor
PrzekładJacek Jakuszewski
Wydawca Rebis
ISBN83-8520-208-0
Format208s.
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Moja ulica murem podzielona
Trochę może niesprawiedliwie zestawiony w jednym artykule z utworem Kurtz, „Widmowy Jack” Zelaznego jest książką ciekawszą i lepiej napisaną, choć także, w moim odczuciu, nie broniącą się z perspektywy czasu.
Trzeba autorowi oddać – ma mnóstwo interesujących pomysłów. Już sama koncepcja świata podzielonego na jasną stronę, gdzie żyją ludzie, panuje wieczny dzień i działa zaawansowana technologia oraz ciemną stronę wiecznej nocy, magii i pozbawionych duszy demonów, zwraca uwagę (a te kilkadziesiąt lat temu z pewnością była też świeża). Do tego należy dołożyć pomniejsze pomysły – więzienie-klejnot, Anioła Jutrzenki, maszynę w sercu świata czy takie smaczki jak to, że główny bohater słyszy swoje imię, ilekroć ktoś wypowiada je w cieniu.
Wadą jest to, że z uwagi na małą objętość tekstu (około dwustu stron niewielkiego formatu) wszystkie te koncepcje zostały ledwo muśnięte. Dzieje się dużo – tak dużo, że całość czasem sprawia wręcz wrażenie streszczenia. Autor prześlizguje się po powierzchni. A szkoda, bo ten świat zasługuje na więcej. Podobnie protagonista, który pozbawiony jakiegokolwiek życia wewnętrznego nie budzi w czytelniku głębszych uczuć. Do tego taka koncepcja bohatera-łotrzyka (niestety, nie przychodzi mi do głowy bardziej pojemny znaczeniowo odpowiednik angielskiego słowa „trickster”) wymaga przede wszystkim, by taką postać cechował zawadiacki urok. Jack, niestety, owego uroku nie posiada.
Na plus należy policzyć giętki i plastyczny styl Zelaznego. Można przeczytać, ale bardziej jako ciekawostkę.
koniec
16 czerwca 2014

Komentarze

« 1 2
24 VI 2014   00:05:34

Myślę i myślę jeszcze wciąż o tym "Widmowym Jacku" - przyznam, że długo zastanawiałam się nad oceną.

Czytałam różne opinie i niektórym czytelnikom bardzo się on podobał, tak samo polubili głównego bohatera. Pomysł, jak jeszcze raz podkreślam jest ciekawy.

W "Kanonie..." pozwalam sobie jednak na bardziej osobiste podejście i tutaj po prostu czegoś mi zabrakło. Mam wrażenie, że sposoby obrazowania, czy kreślenia portretów postaci, które w "Amberze" są świetne, tutaj są, jakby to ująć, nie w pełni rozwinięte.

Poza tym zaważyło też to, że moje oczekiwania, odnośnie książek wyszczególnionych w kanonie były wyższe - dla mnie hasło "kanon" zobowiązuje do tego, by znalazły się w nim rzeczy, których naprawdę wstyd nie znać, które w jakiś sposób rozwijają wewnętrznie. A "Widmowy Jack" wydał mi się po prostu barwnym, rozrywkowym opowiadaniem.

« 1 2

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Okładka <i>Amazing Stories Quarterly</i> z wiosny 1929 r. to portret jednego z Małogłowych.<br/>© wikipedia

Stare wspaniałe światy: Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
Andreas „Zoltar” Boegner

11 IV 2024

Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (24)
Andreas „Zoltar” Boegner

7 IV 2024

Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (23)
Andreas „Zoltar” Boegner

14 III 2024

Science fiction bliskiego zasięgu to popularna odmiana gatunku, łącząca zazwyczaj fantastykę z elementami powieści sensacyjnej lub kryminalnej. W poniższych przykładach chodzi o walkę ze skutkami zmian klimatycznych oraz o demontaż demokracji poprzez manipulacje opinią publiczną – w Niemczech to ostatnio gorąco dyskutowane tematy.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Z tego cyklu

Wspomnienia
— Beatrycze Nowicka

Moja własna lista. Część II
— Beatrycze Nowicka

Moja własna lista. Część I
— Beatrycze Nowicka

Przeciwko nicości
— Beatrycze Nowicka

Nic specjalnego
— Beatrycze Nowicka

Magiczne USA
— Beatrycze Nowicka

Dobry i zły lord
— Beatrycze Nowicka

Rycerze i detektyw
— Beatrycze Nowicka

Dla nieco młodszych czytelników
— Beatrycze Nowicka

Zdecydowanie nie zachwyca
— Beatrycze Nowicka

Tegoż autora

Tryby historii
— Beatrycze Nowicka

Imperium zwane pamięcią
— Beatrycze Nowicka

Gorzka czekolada
— Beatrycze Nowicka

Krótko o książkach: Kąpiel w letniej wodzie
— Beatrycze Nowicka

Kosiarz wyłącznie na okładce
— Beatrycze Nowicka

Bitwy nieoczywiste
— Beatrycze Nowicka

Morderstwa z tego i nie z tego świata
— Beatrycze Nowicka

Z tarczą
— Beatrycze Nowicka

Rodzinna sielanka
— Beatrycze Nowicka

Wiła wianki i to by było na tyle
— Beatrycze Nowicka

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.