Czeczenia nie bez powodu kojarzy się z krajem wiecznej wojny, gdzie kaukascy górale od setek lat toczyli walki z Rosją o utrzymanie swojej niezależności. „Wieże z kamienia” Wojciecha Jagielskiego opisują jeden z tych konfliktów, drugą wojnę rosyjsko-czeczeńską z końca XX wieku, jak również krótki i niestały okres pokoju, który ją poprzedzał.
Wśród nieprzejednanych
[Wojciech Jagielski „Wieże z kamienia” - recenzja]
Czeczenia nie bez powodu kojarzy się z krajem wiecznej wojny, gdzie kaukascy górale od setek lat toczyli walki z Rosją o utrzymanie swojej niezależności. „Wieże z kamienia” Wojciecha Jagielskiego opisują jeden z tych konfliktów, drugą wojnę rosyjsko-czeczeńską z końca XX wieku, jak również krótki i niestały okres pokoju, który ją poprzedzał.
Wojciech Jagielski
‹Wieże z kamienia›
Tytułowe wieże z kamienia są motywem przewijającym się przez całą książkę, będąc symbolem czeczeńskiej wolności, niezależności i dumy. Początkowo były one schronieniami dla karawan podróżujących na wschód; po odkryciu morskiego szlaku do Indii opustoszały i zostały zajęte przez kaukaskich górali. Z czasem nawet i oni musieli opuścić te miejsca i udać się w doliny, by w wioskach i aułach wybudować nowe domy. Stały się one odpowiednikiem dawnych wież, centralnymi miejscami dla każdego rodu. Wraz z nadejściem nowoczesności nawet to symboliczne znaczenie zaczęło zanikać, stając się dla młodych Czeczenów jedynie reliktem przeszłości pozbawionym swojej dawnej chwały.
Jagielski portretuje mieszkańców Kaukazu jako ludzi rozdartych między nowoczesnością a tradycją, których prawo rodowej zemsty potrafi skłócić rody na wiele pokoleń, a szczere próby zjednoczenia się i stworzenia niepodległego państwa muszą zawsze kończyć się niesnaskami, konfliktami i niezgodą. Opowiada o zmianach, jakie przynieśli ze sobą młodzi i wyedukowani synowie oraz religijności, która dla wielu stała się nową drogą życia. Mówi o roli kobiet, temacie rzadko poruszanym przez reporterów. Wszystkie te zagadnienia opowiedziane są z reporterską swadą i fantazją, poprzetykane dłuższymi wywodami dotyczącymi historii Kaukazu czy też mającymi utrzymać uwagę czytelnika wydarzeniami, w których uczestniczył sam autor.
W efekcie nuda z pewnością nie jest tym, czego doświadczymy podczas lektury „Wież z kamienia”. Nie powinniśmy jednak oczekiwać zbyt wielu szczegółowych informacji. Autor nie stara się nam przedstawić uporządkowanego ciągu zdarzeń od momentu swojego dotarcia do Czeczenii aż po ostateczną decyzję jej opuszczenia po nieudanych próbach spotkania się z ukrywającymi się w górach Maschadowem i Basajewem. Owszem, konstrukcja reportażu jest z grubsza chronologiczna, ale… Ale nie należy zapominać, że w tej formie literackiej o wiele ważniejsza jest swoboda narracji i zdolność wciągnięcia czytelnika w przedstawioną historię.
Czeczenia to jednak nie tylko spotkania i rozmowy z miejscowymi. To także wojna, która była głównym powodem, jaki przygnał Jagielskiego na Kaukaz. Wielokrotnie wspomina on o pragnieniu znalezienia się na samej granicy między dwoma światami, granicy oddzielającej uczestników i obserwatorów wydarzeń. Doskonale zdaje sobie sprawę z niebezpieczeństw (pobyt w nadrzecznych okopach bombardowanych przez rosyjskie moździerze i artylerię jest chyba najlepszym przykładem), jednak uważa za swoją rolę starać się dotrzeć tak blisko, jak tylko się da. Wszystko po to, aby zdać jak najpełniejszą i najdokładniejszą relację. Nawet jeśli wojna toczy się gdzieś w tle (Jagielski opuścił Grozny przed powolnym i wyniszczającym szturmem na miasto, by później znaleźć schronienie i przewodnika w jednej z wiosek), jej skutki są widoczne we wszystkich dziedzinach życia mieszkańców Kaukazu. Zjawiający się nocami partyzanci, utrzymywanie łączności z ich przywódcami, którzy zaszyli się wysoko w górach, rosyjskie patrole i napady (lub też sprzedaż wojskowego sprzętu Czeczenom), próby wydostania bliskich z więzień, życie w ciągłym strachu – wszystko to stanowiło codzienność wojennej rzeczywistości.
Wojennej lub powojennej, gdyż dla Rosjan rozbicie partyzantów wycofujących się z Groznego oraz pogłoski o śmierci Szamila Basajewa w zupełności wystarczyły, by uznać konflikt zbrojny w Czeczenii za zakończony. Tymczasem w górach i wioskach wciąż kryli się liczni partyzanci czekający na dogodną okazję do ataku na znienawidzonych wrogów. Nie były to jednak ani samobójcze akcje, ani ciągłe nękanie posterunków i obozów. Czeczeni bardzo dobrze zdawali sobie sprawę z tego, że to ich bliscy w wioskach i miastach staną się obiektem rosyjskiej zemsty.
Jagielski w „Wieżach z kamienia” nie stara się przedstawić wnikliwej syntezy dziejów Czeczenii. Jak na reportaż przystało, jest to raczej interesująca opowieść, która przedstawia najważniejsze, według autora, elementy jego niebezpiecznej wyprawy na Kaukaz. Oczywiście można narzekać, że to za mało i chciałoby się więcej… Ale czy to naprawdę wada?