Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 11 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Bernhard Jaumann
‹Godzina Szakala›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułGodzina Szakala
Tytuł oryginalnyDie Stunde des Schakals
Data wydania19 czerwca 2013
Autor
PrzekładAlicja Rosenau
Wydawca Czarne
CyklClemencia Garises
SeriaZe strachem
ISBN978-83-7536-513-9
Format296s. 125×205mm
Cena34,90
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Zbrodniczy, upalny styczeń
[Bernhard Jaumann „Godzina Szakala” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Jeżeli jesteście wielbicielami prozy Fredericka Forsytha, Henninga Mankella i Leifa GW Perssona – „Godzina szakala” Bernharda Jaumanna powinna Wam się spodobać. I nie tylko dlatego, że niemiecki pisarz w pewnym stopniu zapożyczył się u każdego z wyżej wymienionych. Dodał też co nieco od siebie – przede wszystkim koloryt namibijski oraz intrygującą i budzącą dużą sympatię postać pani inspektor Clemencii Garises.

Sebastian Chosiński

Zbrodniczy, upalny styczeń
[Bernhard Jaumann „Godzina Szakala” - recenzja]

Jeżeli jesteście wielbicielami prozy Fredericka Forsytha, Henninga Mankella i Leifa GW Perssona – „Godzina szakala” Bernharda Jaumanna powinna Wam się spodobać. I nie tylko dlatego, że niemiecki pisarz w pewnym stopniu zapożyczył się u każdego z wyżej wymienionych. Dodał też co nieco od siebie – przede wszystkim koloryt namibijski oraz intrygującą i budzącą dużą sympatię postać pani inspektor Clemencii Garises.

Bernhard Jaumann
‹Godzina Szakala›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułGodzina Szakala
Tytuł oryginalnyDie Stunde des Schakals
Data wydania19 czerwca 2013
Autor
PrzekładAlicja Rosenau
Wydawca Czarne
CyklClemencia Garises
SeriaZe strachem
ISBN978-83-7536-513-9
Format296s. 125×205mm
Cena34,90
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Nie da się zrozumieć wszystkich zawiłości „Godziny szakala” bez wgłębienia się w historię – nie tylko najnowszą, choć ona mimo wszystko odgrywa w fabule najistotniejszą rolę – Namibii. Europejscy podróżnicy i kolonizatorzy dość późno, bo dopiero w XV wieku, zaczęli osiedlać się w tym kraju. Pierwsi byli Portugalczycy, po nich dotarli Holendrzy i Brytyjczycy; ostatnimi w kolejce okazali się Niemcy, którzy dopiero po zjednoczeniu państwa w drugiej połowie XIX wieku przystąpili do walki o kolonie na terenie Afryki, Azji i Oceanii. W 1886 roku stali się właścicielami Niemieckiej Afryki Południowo-Zachodniej, jak – z racji swego położenia geograficznego – nazwano ówczesne ziemie namibijskie. W czasie pierwszej wojny światowej na obszary te wkroczyły wojska Związku Południowej Afryki (ZPA), który, podobnie jak Wielka Brytania, znajdował się w stanie wojny z II Rzeszą. Po klęsce armii cesarza Wilhelma II Hohenzollerna, zgodnie z postanowieniami traktatu wersalskiego Niemcy utraciły wszystkie kolonie; łupem zaś podzieliły się państwa zwycięskie. Ostatecznie w 1920 roku przypieczętowała to Liga Narodów, która zdecydowała o oddaniu Afryki Południowo-Zachodniej pod zarząd ZPA jako terytorium mandatowe. Po drugiej wojnie światowej zmieniła się jedynie prawna kwalifikacja sprawowanej przez Pretorię władzy – teraz był to obszar powierniczy. W rzeczywistości Afrykanerzy dokonali aneksji tych ziem, wprowadzając na nich, podobnie jak miało to miejsce w Republice Południowej Afryki (nazwa ta stała się obowiązującą od początku lat 60. XX wieku), ustawodawstwo rasistowskie.
Polityka apartheidu spowodowała opór społeczeństwa. W 1960 roku Kongres Ludu Ovambo został przekształcony w działającą nielegalnie, opozycyjną Organizację Ludu Afryki Południowo-Zachodniej (SWAPO), na której czele stanął Sam Nujoma. SWAPO podjęła walkę z RPA – nie tylko polityczną, ale i zbrojną, korzystając przy tym z pomocy sąsiedniej, prokomunistycznej Angoli (w której usadowiły się wojska kubańskie). Organizacja Narodów Zjednoczonych potępiła oczywiście segregację rasową oraz odebrała Pretorii mandat, który dawał jej władzę nad Namibią (tak oficjalnie nazwano Afrykę Południowo-Zachodnią w 1968 roku). Niewiele to jednak zmieniło. Dopiero na początku lat 80. RPA podjęła rokowania ze SWAPO, ale do osiągnięcia jakiegokolwiek konsensusu było jeszcze daleko. Tym bardziej że Pieter Willem Botha (najpierw premier, a następnie, po likwidacji urzędu premiera, prezydent kraju) stawiał konkretny warunek – uzna niepodległość Namibii, ale dopiero po opuszczeniu Angoli przez Kubańczyków. I chociaż za rządów Bothy, ba! częściowo nawet za jego przyzwoleniem, rozpoczęto powolny demontaż apartheidu, jednocześnie nie ustawano w prześladowaniach przeciwników segregacji rasowej. Posunięto się nawet dalej: w 1986 roku minister obrony RPA, generał Magnus Malan (zmarły przed dwoma laty), powołał do życia Civil Cooperation Bureau (CCB) – działającą w ukryciu, także poza granicami państwa, służbę specjalną, która zajmowała się zwalczaniem przeciwników apartheidu. Wszystkimi możliwymi metodami!
W ciągu czterech lat – pomiędzy 1986 a 1990 rokiem – CCB zorganizowało prawie sto akcji, mordując wielu aktywistów. Na swoim celowniku miało i biskupa anglikańskiego Desmonda Tutu, i bojowniczkę o prawa człowieka Winnie Mandelę (prywatnie żonę więzionego Nelsona Mandeli), i przywódcę Południowoafrykańskiej Partii Komunistycznej Joego Slovo. Ich nie udało się dopaść. Ale takiego szczęścia nie miał Anton Lubowski – wbrew swojsko brzmiącemu nazwisku, prawnik namibijski pochodzenia niemieckiego. Lubowski urodził się w 1952 roku w założonym przez osadników niemieckich portowym mieście Lüderitz; studiował w RPA (w Stellenbosch i Kapsztadzie), odbył nawet służbę w szeregach armii południowoafrykańskiej. Aż pewnego dnia – patrząc z punktu widzenia Afrykanerów – zdradził białą rasę, wstąpił do SWAPO i zaczął w procesach politycznych bronić działaczy opozycji. 12 września 1989 roku, zaledwie sześć miesięcy przed ogłoszeniem niepodległości Namibii i przejęciem urzędu prezydenckiego przez powracającego z przymusowej emigracji Sama Nujomę, został zamordowany przez przysłane z Pretorii komando CCB. Zastrzelono go przed bramą własnego domu w stolicy kraju Windhuku. Tej właśnie zbrodni i jej kulisom niemiecki pisarz Bernhard Jaumann poświęcił „Godzinę szakala”, w której to powieści została przywołana część wymienionych powyżej postaci – i generał Malan, i Nujoma, i Lubowski, i wielu innych, którzy odegrali w całej sprawie mniej lub bardziej istotną, mniej lub bardziej chwalebną rolę.
Jaumann urodził się w Augsburgu w 1957 roku. Przez wiele lat pracował jako nauczyciel – języków niemieckiego i włoskiego oraz historii – w prowincjonalnym, uzdrowiskowym Bad Aibling na południu Bawarii. Pierwszą powieść, „Hörsturz”, wydał bardzo późno, mając… czterdzieści jeden lat. Wraz z czterema kolejnymi złożyła się ona na pięcioczęściowy cykl „Die fünf Sinne” („Pięć zmysłów”); ostatnia z nich, opublikowana przed dziesięcioma laty, „Saltimbocca”, przyniosła autorowi prestiżową Nagrodę Szklanego Klucza. Pomiędzy 2005 a 2008 rokiem Jaumann wydał trylogię „Montesecco”, by zaraz potem zabrać się do pracy nad powieściami namibijskimi. Związane było to również z przeprowadzką pisarza do Afryki. Wcześniej zwiedził chyba wszystkie kontynenty, podróżował od Australii po Meksyk, by ostatecznie – przynajmniej jak do tej pory – osiąść w dawnej Afryce Południowo-Zachodniej. Nie powinno to dziwić, skoro wpływy niemieckie w Namibii – w gospodarce, biznesie, administracji i turystyce – do dzisiaj są bardzo silne. Dość powiedzieć, że w kraju ukazuje się gazeta „Die Allgemeine Zeitung”, a pierwszy burmistrz Windhuku po odzyskaniu niepodległości był Niemcem. Pierwszym tekstem Jaumanna, którego akcję umieścił w Namibii, było opowiadanie „Schnee an der Blutkuppe”. Ukazało się ono w antologii „Zum Sterben schön” (2007) i to za nie Bawarczyk otrzymał drugi Szklany Klucz. Być może właśnie ta nagroda zachęciła go do kontynuowania dzieła. W 2008 roku opublikował powieść „Geiers Mahlzeit”, dwa lata później „Godzinę szakala”, a przed rokiem – „Steinland”.
Fabuła zaczyna się od – w przenośni – trzęsienia ziemi. W spowitym styczniowym upałem – nie, to nie błąd, w Namibii styczeń jest bowiem miesiącem letnim – Windhuku zostaje popełniona okrutna zbrodnia. Jej ofiarą pada, mieszkający w Ludwigsdorfie, dzielnicy bogaczy, Afrykaner Abraham van Zyl. Morderca podjechał pod jego posiadłość minibusem, następnie wspiął się na murek i oddał w kierunku podlewającego trawnik mężczyzny serię z kałasznikowa. Na miejsce zdarzenia przybywa czarnoskóra inspektor Clemencia Garises, młoda i zdolna policjantka, po studiach kryminalistycznych w RPA i półrocznym stażu w Finlandii. Nie jest pocieszona tym, co zastaje – jej koledzy zadeptali już większość śladów, a wdowa po van Zylu nie potrafi albo nie chce (a najprawdopodobniej obie te rzeczy naraz) podać żadnych szczegółów. Dopiero po powrocie do komendy i spotkaniu ze swoim przełożonym, Ndangi Oshivelo, a przede wszystkim po rozmowie z przydzielonym do jej zespołu starszym kolegą Angulą, Garises uświadamia sobie, z jakiego formatu sprawą może mieć do czynienia. Van Zyl był bowiem agentem Civil Cooperation Bureau, jednym z odpowiedzialnych przed dwudziestu laty za zamach na Lubowskiego. Po zamordowaniu aktywisty SWAPO uciekł do RPA. A kiedy pojawił się ponownie w Namibii? Być może po dojściu do władzy w Pretorii Nelsona Mandeli. Jakby tego było mało, kilkanaście godzin później dociera informacja o znalezionym na sawannie spalonym samochodzie, w którym znajdują się ludzkie zwłoki. Niebawem okazuje się, że to Leon André Maree – kompan van Zyla z CCB, który tego samego dnia przyleciał do Windhuku z Niemiec. Najpierw został zastrzelony z AK-47, a dopiero potem wrzucony do wozu i spalony.
Clemencia – głównie za sprawą Anguli – nabiera pewności, że oba zabójstwa mają coś wspólnego z zamachem na Lubowskiego. Mimo że Oshivelo stara się, jak tylko może, skierować jej zainteresowanie w inną stronę, policjantka zaczyna badać starą sprawę. Jest to o tyle wskazane, że przy życiu pozostali jeszcze inni uczestnicy spisku (irlandzki najemnik Donald Acheson, Afrykanerzy Ferdi Barnard i Daniel du Toit Burger – notabene wszyscy są postaciami historycznymi – oraz nieznany z nazwiska działacz rasistowski z Windhuku), którzy mogą teraz stać się kolejnymi celami mściciela. Jeśli oczywiście uda mu się ich odnaleźć. Swoje śledztwo inspektor Garises zaczyna od wizyty na farmie byłego sędziego Hendrika Fouriego, który w 1990 roku z braku dowodów musiał, wbrew własnej woli, wypuścić na wolność Achesona. Prawdopodobnie właśnie emerytowany prawnik jest osobą, która o zabójstwie Lubowskiego wie najwięcej. Jego pomoc wydaje się więc nieoceniona. Problem jednak w tym, że Fourie nie jest zbyt skory do współpracy; na dodatek Oshivelo co rusz strofuje podwładną, przypominając jej, że ma wyjaśnić, kto zabił van Zyla i Maree, a nie udowodnić udział CCB (bądź kogokolwiek innego) w zamachu sprzed dwudziestu lat. Angula jest przekonany, że może to mieć związek z zaangażowaniem SWAPO w spisek przeciwko podejrzewanemu o zdradę Lubowskiemu, o czym w 1990 roku mówił na forum parlamentu południowoafrykańskiego generał Malan. A szef Garises był niegdyś prominentnym działaczem SWAPO, więcej nawet – w organizacji zajmował się wywiadem wewnętrznym, a zatem kontrolował własnych towarzyszy.
„Godzinę szakala” rozpatrywać można na kilku płaszczyznach – jako powieść obyczajową, thriller polityczny oraz kryminał. Czyniąc główną bohaterką Clemencię Garises, dziewczynę z Katutury, najbiedniejszego chyba osiedla Windhuku, Jaumann mógł pokazać, jak wygląda codzienne życie w dzielnicach biedy, gdzie niekiedy jedna pracująca osoba musi utrzymywać kilku bezrobotnych członków rodziny. W Katuturze pleni się przestępczość, kwitnie handel narkotykami, szerzy się alkoholizm; jest to również raj dla dojrzałych mężczyzn, którzy wierzą w niczym niepotwierdzone pogłoski, że stosunek płciowy z małoletnią dziewicą może ich wyleczyć z AIDS. Clemencii udało się wprawdzie zdobyć wykształcenie i pracę, ale wciąż tkwi w slumsach; zdaje sobie bowiem sprawę, że po jej wyprowadzce ojciec, dwie ciotki, starsza siostra (z dziećmi) i młodszy brat nie będą w stanie utrzymać nawet niewielkiego domku. To bardzo przygnębiający obraz, dobrze zresztą znany z „afrykańskich” powieści Henninga Mankella „Comédia infantil” (1995) i „Mózg Kennedy’ego” (2005), których akcja rozgrywa się w całości lub w sporej części w Maputo, stolicy położonego po przeciwnej (wschodniej) stronie kontynentu, Mozambiku. Wątek polityczny książki związany jest oczywiście z zabójstwem Antona Lubowskiego, które pod pewnymi względami przypomina wcześniejszy o trzy lata zamach na premiera Szwecji Olofa Palmego. I chociaż trudno stwierdzić, do jakiego stopnia, to mimo wszystko nie można mieć wątpliwości, że pisarz z Bawarii, konstruując fabułę, wzorował się na „Trylogii policyjnej” (2002-2007) Leifa GW Perssona („Między tęsknotą lata a chłodem zimy”, „W innym czasie, w innym życiu”, „Swobodny upadek jak we śnie”), która o tamtym zdarzeniu opowiada.
Jaumann nie jest, co prawda, tak skrupulatny i drobiazgowy w odtwarzaniu szczegółów dochodzenia jak Szwed, ale i tak znać szkołę mistrza ze Sztokholmu. Zwłaszcza w partiach, w których na plan pierwszy wysuwa się, owładnięty obsesją wykrycia spisku w łonie SWAPO, niezmordowany Angula. Tytuł powieści nawiązuje z kolei do najsłynniejszej (debiutanckiej) powieści Fredericka Forsytha „Dzień szakala” (1971). Zresztą nie tylko tytuł. Niemiec, podobnie jak Brytyjczyk, wiele miejsca poświęca nie tylko przygotowaniom do kolejnych zabójstw (nietrudno się domyśleć, że van Zyl i Maree nie będą ostatnimi celami), ale także policyjnej obławie na zamachowca. Z tą różnicą, że zamiast zaawansowanego już wiekiem, metodycznego komisarza policji francuskiej Claude’a Lebela, mamy młodą, zbierającą dopiero odpowiednie doświadczenia Clemencię Garises, która musi na dodatek użerać się zarówno ze swoim przełożonym, jak i wciąż przysparzającą jej kłopotów najbliższą rodziną. Jaumann umiejętnie przeplata poszczególne wątki opowieści, starając się równoważyć ponury nastrój, związany ze wspomnieniami z mrocznych czasów apartheidu, humorystycznymi obserwacjami natury obyczajowej (chyba tylko po to wprowadził postaci ciotek głównej bohaterki). Jedyne, co zgrzyta trochę zbyt głośno, to iście hollywoodzkie zakończenie całej historii, które sprawia wrażenie przesadnie wykoncypowanego, aby w miarę bezboleśnie połączyć fikcję z prawdą historyczną. Można się też zastanawiać nad zasadnością i sensownością wplecenia do podstawowego tekstu, w formie przerywników, wyjaśnień składanych przez zaangażowane w całą sprawę osoby. Ani nie przydają one intrydze tajemniczości, ani też nie popychają jej do przodu.
koniec
27 sierpnia 2013

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

PRL w kryminale: Mechanizm „afery skórzanej”
Sebastian Chosiński

10 V 2024

W gazetowych „Malwersantach” kapitan Szczęsny jest jedynie postacią drugoplanową. Przed szereg wybijają się inni stróże porządku i prawa: porucznik Kręglewski i inspektor Kowalski z kontroli państwowej. Ale i tak wszystko, co w tej powieści najważniejsze, kręci się wokół postaci Jana Wilczyńskiego – urzędnika w Centrali Garbarskiej, który ma tylko jedno marzenie: by nie zabrakło mu przed kolejną wypłatą pieniędzy na życie.

więcej »

Kto nie ryzykuje, ten… w spokoju nie żyje
Sebastian Chosiński

8 V 2024

Na toruńską oficynę C&T można liczyć! Czasami wprawdzie oczekiwanie trwa kilka miesięcy, ale w końcu wydaje ona kolejną, wcześniej nieznaną w Polsce, powieść Georges’a Simenona. Tym razem wybór padł na powstałą w połowie lat 50. ubiegłego wieku książkę „Maigret u pana ministra”. To historia śledztwa w sprawie zaginięcia dokumentu, który po opublikowaniu mógłby wysadzić w powietrze układ polityczny Czwartej Republiki.

więcej »

Sukcesy hodowcy drobiu
Miłosz Cybowski

7 V 2024

„Rękopis Hopkinsa” R. C. Sherriffa nie jest typową powieścią o końcu świata. Jak na książkę mającą swoją premierę w 1939 roku, prezentuje się ona całkiem nieźle także w dzisiejszych czasach.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż autora

Kto nie ryzykuje, ten… w spokoju nie żyje
— Sebastian Chosiński

W starym domu nie straszy
— Sebastian Chosiński

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.