Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 16 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Wiktor Gomulicki
‹Wspomnienia niebieskiego mundurka›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWspomnienia niebieskiego mundurka
Data wydania1 marca 2010
Autor
Wydawca Ibis
ISBN978-83-614-8258-1
Format176s. 150×210mm; oprawa twarda
Cena8,90
Gatunekobyczajowa
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Przeczytaj to jeszcze raz: Chrabąszcze majowe i żucie gumy
[Wiktor Gomulicki „Wspomnienia niebieskiego mundurka” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Wspomnienia niebieskiego mundurka” Wiktora Gomulickiego są, niestety, lekturą (a przynajmniej były). Niestety – bo odium „książki do przeczytania” może odrzucać czytelników w wieku najbardziej odpowiednim. A to przecież książka ciekawa i nieźle napisana, chociaż językiem staromodnym i dziś niespotykanym.

Michał Kubalski

Przeczytaj to jeszcze raz: Chrabąszcze majowe i żucie gumy
[Wiktor Gomulicki „Wspomnienia niebieskiego mundurka” - recenzja]

„Wspomnienia niebieskiego mundurka” Wiktora Gomulickiego są, niestety, lekturą (a przynajmniej były). Niestety – bo odium „książki do przeczytania” może odrzucać czytelników w wieku najbardziej odpowiednim. A to przecież książka ciekawa i nieźle napisana, chociaż językiem staromodnym i dziś niespotykanym.

Wiktor Gomulicki
‹Wspomnienia niebieskiego mundurka›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWspomnienia niebieskiego mundurka
Data wydania1 marca 2010
Autor
Wydawca Ibis
ISBN978-83-614-8258-1
Format176s. 150×210mm; oprawa twarda
Cena8,90
Gatunekobyczajowa
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Rzecz cała obejmuje pięć lat – tyle bowiem trwała edukacja w szkole powiatowej w Pułtusku w latach 60. XIX w. Do pierwszej klasy przychodzą „knoty” – nazywani tak przez starszych mali chłopcy, onieśmieleni, wręcz przerażeni obcymi sobie miejscami i obowiązkami. Zawiązują się pierwsze przyjaźnie, powstają rywalizacje i knute są intrygi, mające na celu uniknięcie odpytywania czy kary. Chłopców poznajemy stopniowo – cechy szczególne wyróżniają niektórych z nich, inni z czterdziestosześcioosobowej klasy (sic!) do końca pozostaną dla czytelnika anonimowi. Uczniowie noszą czasem znaczące nazwiska – Welinowicz pięknie kaligrafuje, zaś szybki i energiczny Sprężycki jest przeciwstawiony powolnemu i niegodnemu zaufania Ślimackiemu. Zaś końcem książki jest koniec edukacji w szkole – dla większości patent ukończenia szkoły powiatowej to ostateczne pożegnanie z systemem oświaty, dla nielicznych jedynie jest to wstęp do nauki w gimnazjum, a potem nawet studiów.
Szkolne życie to przeplatające się momenty radości i strachu, dni nauki i popołudnia rozrywek (jedynie niedziela jest dniem wolnym od nauki, ale nie wolnym od obowiązków – wszak nie ma mowy o tym, by nie być na mszy). Stąd i rozdziały opisujące rozpaczliwe „kucie” łacińskich koniugacyjek i deklinacyjek, jak z lubością powtarza profesor Izdebski pojawiają się na zmianę z chojrackimi popisami nad Narwią i deklaracjami bohaterskich czynów, typu przejście przez cmentarz o północy. Zaś podczas zajęć szkolnych każdy robi co innego: niektórzy śpią, inni jedzą pajdę razowca, prymus słucha lekcji, a Olszewski żuje kawałek starego kalosza, by przerobić go na pożądany i drogi delikates – gumę do strzelania bąbelków (zamiłowanie do pykania nie zaczęło się zatem ani z gumami Donald czy Turbo, ani z folią bąbelkową!). Zaś w „dnie chrabąszczowe”, przypadające każdej wiosny, gdy po miasteczku zaczynają latać roje chrząszczy, nauczyciele stoją na przegranej pozycji – żadna lekcja nie może się obyć bez zamieszania, wywołanego sprowadzanymi przez uczniów chmarami owadów. Można sobie wyobrazić, co w kajecie do kaligrafii wywołać może chrabąszcz, którego nóżki umoczono w atramencie…
Oczywiście szkoła to nie tylko uczniowie, ale i nauczyciele. Każdy z nich ma jakąś cechę, która zaskarbia mu uczucia uczniów bądź taką, która powoduje lęk i nienawiść. Nauczyciel rosyjskiego Jastrebow, którego potężnej i poetyckiej rosyjskiej duszy bez wodki nie razbieriosz – i który właśnie przy pomocy wódki, mleka i razowca leczy swe duszne problemy. Choleryk Effenberger od niemieckiego, chętnie posługujący się trzcinką profesor Luceński od francuskiego, wybijający pięścią na plecach uczniów właściwe końcówki Izdebski, no i kierownik szkoły – srogi inspektor, zwany jedynie „Madejem” (autor odmawia mu nazwiska).
Gomulicki opisuje szkołę w momencie przemian – w ostatnich latach edukacji bohaterów książki bezdusznego i znienawidzonego inspektora zastępuje nowy, nazwiskiem Wiśnicki, który zamiast kar cielesnych i donosicielstwa pochwala spokój i uprzejmość. Także zapatrzonego w sentymentalnych, sielankowych poetów oświeceniowych profesora Skowrońskiego zastępuje młody Chabrowski, dający uczniom do czytania „Pana Tadeusza” i Słowackiego, mówiący do uczniów per „pan” i nasłuchujący aprobaty dla własnych wierszy. Ale są także zmiany społeczne i polityczne, które autor zapowiada tak w przedmowie, jak i w swych narratorskich komentarzach.
Bowiem szkoła, jaką opisuje Gomulicki różni się diametralnie od dzisiejszej. Jest to szkoła, w której nie ma dziewcząt, Żydów czy chłopskich synów („włościanie jeszcze nie odważają się posyłać dzieci do szkół – jednak już o tym niejeden przemyśliwa”), każdy dzień zaczyna się mszą „studencką”, a kary fizyczne są na porządku dziennym. Nauka w prawie pięćdziesięcioosobowych klasach polega przede wszystkim na wkuwaniu słówek, nazw i formułek (no dobrze, tu akurat niezbyt wiele się zmieniło); dopiero nowy inspektor odkurza szkolną kolekcję minerałów i innych pomocy naukowych, by wykorzystać dziecięcą ciekawość. I wprawdzie „Niebieskie mundurki nie znały różnic stanowych – przynajmniej tam, w tym cichym, dobrym miasteczku (…) Syn stolarza, syn urzędnika i syn obywatela ziemskiego żyli w szkole na jednych prawach, całowali się i czubili bez żadnych wyróżnień”, to jednak przyszłość jednych była o wiele bardziej określona niż innych. Syn zagrodowego szłachcica z blaszaną szabelką przyszytą do sukmany wróci do zagrody, syn rzemieślnika pójdzie w termin, ogrodnik syna do szkoły nie puści, a innego z kolei „ojciec ożeni”. Ale przedsiębiorczy Olszewski w trzeciej klasie z żucia gumy i kręcenia piłek przerzuca się na handel ptactwem, a następnie końmi, i z własnej woli opuszcza szkołę. Jedynie Sprężycki nie zamierza poprzestać nawet na dyplomie uniwersyteckim – ale on ma podstawy do swych zamierzeń, bo „w głowie nie może mu się pomieścić, żeby mogli być na świecie ojcowie nie mający pieniędzy”. Zdolny i chętny do nauki Ossowski planuje udzielać korepetycji, by z czasem może uciułać tyle, by pójść do gimnazjum.
Odmienne realia szkoły i życia ukazują się także przy innej okazji – śmiertelności uczniów. Jest to podane niejako mimochodem, co tym bardziej ukazuje, że śmierć kilku chłopców z każdego rocznika nie była niczym niezwykłym. Ginie pod lodem Władek Grąbczewski, zaś jego brat Lutek cudem przeżywa; choruje i umiera wolnomyślący Księżopolczyk, zwany „Zabacułem"; z niesprecyzowanych powodów umiera „Hefajstos” – klasowy dostawca najlepiej utemperowanych gęsich piór. Sprężyckiemu grozi amputacja nogi i jedynie interwencja nowego lekarza (o dziwo, pozytywna rola homeopaty, który odstawia opatrunki, kleiki i upuszczanie krwi, zamiast tego każe dobrze żywić i otworzyć okna) ratuje go przed kalectwem lub śmiercią.
Pomimo tych ciemnych aspektów zaryzykuję odważną tezę – bez Gomulickiego nie byłoby Niziurskiego. Humor, przyjaźń, walka z „gogami”, barwne charakterystyki „ananasów”, drugorocznych i kontrasty między nimi, obecność elity szkolnej, narzucającej ton i łaskawie zauważającej zachwyconych pętaków – to wszystko, co znamy ze „Sposobu na Alcybiadesa” czy „Niesamowitych przygód Marka Piegusa” znajdujemy także we „Wspomnieniach niebieskiego mundurka”. Oczywiście, język nie ten, humor łagodny, brak sensacyjnej fabuły. Ale chłopaki z liceum Lindego w szkole w Pułtusku poczuliby się swojsko, prawie jak na wakacjach w Niekłaju.
Tekst opublikowany był w drugim numerze specjalnym Esensji: „Zaginione perełki”.
koniec
10 grudnia 2014

Komentarze

11 XII 2014   07:58:42

Homeopata to chyba raczej podałby choremu rozcieńczone baterie gronkowca w siedem razy potrząsanej wodzie, a nie rosół z kury. ;-P (no, chyba, że ten lekarz był takim słowem określany w książce, może w XIX wieku znaczyło co innego).

11 XII 2014   11:36:24

Serio to była lektura? Na szczęście nie w moich czasach/mojej szkole, dzięki czemu mogłam to przeczytać wyłącznie dla przyjemności. Jakkolwiek przyznaję, że akurat na mnie "lekturowość" książek nie miała wielkiego wpływu - jak się coś podobało, to się podobało i już.
Pamiętam (jeśli nie pomyliłam książek), że jeden z bohaterów sypiał w trumnie, czym śmiertelnie (nomen omen) wystraszył kolegów, którzy myśleli, że umarł. A po prostu jego tata produkował trumny i chłopak używał jednej jako łóżka.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Alchemia
Joanna Kapica-Curzytek

15 V 2024

„Rozbite lustro” to saga rodzinna, ale przede wszystkim proza o najwyższych walorach językowych i literackich.

więcej »

Przeżyj to jeszcze raz
Miłosz Cybowski

14 V 2024

Nagrodzona World Fantasy Award „Powtórka” Kena Grimwooda to klasyka gatunku i jedna z lepszych powieści wydanych w ramach serii „Wehikuł Czasu” wydawnictwa Rebis.

więcej »

UWAGA, MILICJA!: Śledztwo w samolocie
Sebastian Chosiński

13 V 2024

Julian Siemionow był jednym z najpopularniejszych twórców literatury wojennej i sensacyjno-szpiegowskiej w Związku Radzieckim. To w jego głowie narodziła się postać legendarnego Stirlitza. Chętnie jednak sięgał on również po kostium „powieści milicyjnej”, tworząc niezwykle ciekawą postać pułkownika Władysława Kostienki. W książce „Przy Ogariowa 6” rozwiązuje on niezwykle skomplikowaną sprawę trzech tajemniczych morderstw.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Z tego cyklu

Kto zamordował Kallego?
— Sebastian Chosiński

Czcij bliźniego swego!
— Sebastian Chosiński

Tak nieprawdopodobne, że aż przerażające
— Sebastian Chosiński

Zetrzeć uśmiech z twarzy niegodziwca
— Sebastian Chosiński

Biali i czarni – bohaterowie i kanalie
— Sebastian Chosiński

Wallander kontra komunistyczni fundamentaliści
— Sebastian Chosiński

Gliniarz po i w trakcie przejść
— Sebastian Chosiński

Eddie, Gino i Tony
— Sebastian Chosiński

Gliniarz na rowerze
— Sebastian Chosiński

Pozornie bez związku, niemal bez trupa
— Wojciech Gołąbowski

Tegoż autora

To nie jest straszne
— Michał Kubalski

W krzywym zwierciadle: Europejskie wakacje Pająka
— Michał Kubalski

Film, który poszedł naprzód
— Michał Kubalski

Good comic gone bad, czyli space opera rom-com
— Michał Kubalski

Gwiezdne wojny: Nowa układanka ze starych klocków
— Adam Kordaś, Michał Kubalski, Marcin Mroziuk, Anna Nieznaj, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Więcej wszystkiego co błyszczy, buczy i wybucha?
— Miłosz Cybowski, Jakub Gałka, Wojciech Gołąbowski, Adam Kordaś, Michał Kubalski, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Nie taki dobry dinozaur
— Michał Kubalski

O tych, co z kosmosu
— Paweł Ciołkiewicz, Jakub Gałka, Jacek Jaciubek, Adam Kordaś, Michał Kubalski, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski

Po rozum do głowy
— Michał Kubalski

Poszerzenie pola walki
— Michał Kubalski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.