Za siedmioma górami… za siedmioma lasami… [Paweł Rochala „Las Teutoburski 9 rok n.e.” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Historia Starożytnego Rzymu to w dużej mierze dzieje wojen i bitew, które na przestrzeni kilku wieków przed Chrystusem doprowadziły do stworzenia Imperium Romanum. Nie zawsze jednak Rzymianie wychodzili z tych potyczek obronną ręką. Niekiedy przychodziło im przełknąć gorycz wielkiej porażki – tak było w 216 roku p,n.e. pod Kannami, tak samo w 9 roku n.e. w położonym w Germanii Lesie Teutoburskim. Kulisy drugiej z wojen przedstawia Paweł Rochala w kolejnej książce z bellonowskiego cyklu „Historyczne bitwy”.
Za siedmioma górami… za siedmioma lasami… [Paweł Rochala „Las Teutoburski 9 rok n.e.” - recenzja]Historia Starożytnego Rzymu to w dużej mierze dzieje wojen i bitew, które na przestrzeni kilku wieków przed Chrystusem doprowadziły do stworzenia Imperium Romanum. Nie zawsze jednak Rzymianie wychodzili z tych potyczek obronną ręką. Niekiedy przychodziło im przełknąć gorycz wielkiej porażki – tak było w 216 roku p,n.e. pod Kannami, tak samo w 9 roku n.e. w położonym w Germanii Lesie Teutoburskim. Kulisy drugiej z wojen przedstawia Paweł Rochala w kolejnej książce z bellonowskiego cyklu „Historyczne bitwy”.
Paweł Rochala ‹Las Teutoburski 9 rok n.e.›W I wieku przed naszą erą podstawami państwa rzymskiego wstrząsały toczone niemal bez przerwy przez kilkadziesiąt lat wojny domowe. Zaczęło się od rozprawy dyktatora Korneliusza Sulli z popularami Gajusza Mariusza; później bunt przeciwko Rzymowi wznieśli niewolnicy prowadzeni do boju przez eksgladiatora rodem z Tracji, Spartakusa; następnie o władzę pożarli się dwaj byli triumwirowie Gnejusz Pompejusz i Gajusz Juliusz Cezar, natomiast po tragicznej śmierci tego ostatniego o panowanie nad Imperium walczyli Oktawian August i Marek Antoniusz. Po bitwie pod Akcjum w 31 roku p.n.e. sprawa została wreszcie przesądzona – Antoniusz został zamordowany w Egipcie i nic nie stało już na przeszkodzie, aby Rzym przeszedł we władanie adoptowanego syna i spadkobiercy Cezara. Od tej pory aż do śmierci nowego cesarza – a może raczej princepsa, bo taki formalnie tytuł przyjął Oktawian – w 14 roku po narodzinach Chrystusa państwem nie wstrząsały już żadne poważniejsze konfliktywewnętrzne 1). Dlatego też okres ten w dziejach Imperium zwykło się określać mianem Pax Romana. Walki toczyły się wówczas jedynie na kresach Imperium. Podbito w tym czasie i utworzono nowe prowincje na terenie Europy: Noricum, Recję, Windelicję, Pannonię i Mezję. Starano się również uzależnić od Rzymu leżącą za Renem Germanię – jak się okazało, z wyjątkowo miernymi skutkami. Wojny Imperium Romanum z plemionami germańskimi mają długą i krwawą historię. Pierwsze uderzenie, o dziwo, zadali Germanowie. Ku ogromnemu zaskoczeniu mieszkańców Italii pod koniec II wieku p.n.e. na Europę Zachodnią wyprawiły się dwa plemiona zza Renu, Cymbrowie i Teutoni. Walki trwały przez kilka lat i ostatecznie zakończyły się sukcesem Rzymu. Koszt zwycięstwa był jednak olbrzymi. Ponownie z Germanami wschodnimi przyszło się bić Cezarowi w połowie I wieku przed Chrystusem. Przyszły imperator wyprawił się nawet za Ren, ale trwałego podboju Germanii nie rozpoczął, bo znacznie groźniejszym dlań przeciwnikiem byli wtedy właśnie Gallowie pod wodzą Wercyngetoryksa. Faktem jednak pozostaje, że od tej pory ziemie za Renem znalazły się w obszarze zainteresowań Imperium Romanum. Także dlatego, że dostarczały rzymskim legionom pomocy militarnej i przysłowiowego „mięsa armatniego”. Plan trwałego podboju Germanii wysunął dopiero następca Cezara – Oktawian August. Po części była to konieczność – jak się bowiem okazało, granica ustanowiona przez Boskiego Juliusza na Renie zbyt często była bezkarnie przekraczana przez barbarzyńców. Początek walk był jednak najgorszy z możliwych – jeden z rzymskich legionów został wycięty w pień, na dodatek w ręce Germanów dostał się legionowy orzeł, co uważano za największą hańbę. Tę zniewagę należało w miarę szybko pomścić. Poirytowany sukcesami plemion zza Renu, cesarz wysłał na wschód Druzusa, jednego ze swoich pasierbów. To on w XIII wieku p.n.e. rozpoczął powolny podbój Germanii. Praktycznie co roku organizowano nowe kampanie, ponieważ dotychczasowe zdobycze okazywały się zazwyczaj bardzo nietrwałe. Po Druzusie plemiona germańskie starał się uśmierzyć jego brat i zarazem przyszły cesarz, Tyberiusz. Kiedy wreszcie w 7 roku po urodzeniu Chrystusa – a więc dokładnie dwie dekady później – za Ren udał się mianowany przez cesarza namiestnik nowej prowincji Publiusz Kwintyliusz Warus, wydawało się, że sprawa podboju została raz na zawsze załatwiona. Jeśli tak właśnie myślał Oktawian, był w ogromnym błędzie. Już bowiem dwa lata później rzymskie legiony poniosły największą klęskę w czasie kilkudziesięcioletnich rządów Augusta. Symbolicznym miejscem kaźni Rzymian stał się położony w widłach rzek Haase i Hunte Las Teutoburski 2). Klęska, jaką ponieśli legioniści Warusa, na długo wryła się w pamięć mieszkańców Italii. W kronikach rzymskich historyków porównywano ją z klęskami, jakie ponad dwa wieki wcześniej przodkom Oktawiana Augusta zadał nad Jeziorem Trazymeńskim i pod Kannami słynny kartagiński wódz Hannibal. I choć w późniejszych latach – praktycznie do XIX wieku – bitwa w Lesie Teutoburskim uległa zapomnieniu, dzisiaj – z perspektywy niemal dwóch tysięcy lat – możemy pokusić się o stwierdzenie, że odcisnęła ona trwałe piętno na późniejszych losach Europy. Przede wszystkim, wprawdzie pośrednio, ale jednak, zwycięstwo to wpłynęło na kształtowanie oporu licznych i często skłóconych ze sobą plemion germańskich wobec Rzymu. Za Renem zaczęły powstawać państwa plemienne, które w V wieku przyczynią się do ostatecznego upadku Imperium Romanum. Paweł Rochala – który zaledwie rok wcześniej opublikował w tej samej bellonowskiej serii monografię bitwy pod Niemczą (1017 rok) – pisząc „Las Teutoburski” postawił sobie za cel przedstawienie nie tylko kulisów tej konkretnej batalii, ale całej panoramy potyczek rzymsko-germańskich. Spora część książki, znacznie ponad połowa, poświęcona jest więc wydarzeniom, które miały miejsce wcześniej – w czasach Mariusza, Sulli, Cezara i w pierwszych latach rządów Oktawiana. Wykład, mimo złożoności problemu, poprowadzony został przejrzyście. Autor sprawnie wyselekcjonował fakty i – porzucając zbędny balast – zaprezentował to, co konieczne dla pełnego zrozumienia omawianej przez niego kwestii. Postarał się także o to, aby czytelnicy poznali w miarę dokładnie bohaterów opisywanych wydarzeń. Poza cesarzem i jego pasierbami, Druzusem i Tyberiuszem, niemało miejsca poświęcił także głównej postaci przeciwnej strony konfliktu – księciu Cherusków, Arminiuszowi, który był pomysłodawcą powstania przeciwko rzymskiemu panowaniu w Germanii. Na dodatek, co nie zawsze jest powszechną praktyką, Rochala zrobił chyba wszystko, co było możliwe, aby zachować obiektywizm. A nie jest to łatwe, kiedy pod ręką ma się jedynie rzymskie źródła historyczne (między innymi Swetoniusza, Tacyta, Polibiusza i zdecydowanie mniej znanego w tym gronie Wellejusza Paterkulusa 3)). Z nieco innej perspektywy autor monografii przedstawił także Tyberiusza. W Polsce wciąż bowiem pokutuje obraz następcy Oktawiana Augusta odmalowany przez Roberta Gravesa w dylogii „Ja, Klaudiusz” oraz „Klaudiusz i Messalina” (i w serialu brytyjskim nakręconym na podstawie tych powieści), gdzie poznajemy go jako człowieka niezbyt lotnego umysłu, a w ostatnich latach życia dodatkowo także wyjątkowo okrutnego i wyuzdanego. Tymczasem – idąc tropem rzymskich dziejopisarzy, głównie Swetoniusza i Wellejusza – Rochala przedstawia przyszłego cesarza w nieco innym świetle. „Jego” Tyberiusz jest wybitnym, choć może niekiedy nazbyt ostrożnym wodzem, zdolnym dyplomatą, w końcu człowiekiem, który – w przeciwieństwie do wielu innych członków rodziny cesarskiej (także własnej matki) – wcale nie miał obsesji na punkcie rządzenia Imperium Romanum4). W efekcie powstała książka, którą czyta się z prawdziwą przyjemnością. Historyczną narrację autor stara się zresztą uatrakcyjnić anegdotami; nie stroni także od własnych – niekiedy bardzo ironicznych (by nie rzec: złośliwych) – uwag pod adresem bohaterów dramatu 5). W pracy czysto badawczej byłoby to nie do pomyślenia, w dziele popularnonaukowym zabiegi takie są jak najbardziej na miejscu. Nie tylko nie rażą, ale nawet okraszają styl, czyniąc rzecz całą może nie wartościowszą, ale na pewno łatwiejszą do „przełknięcia” dla czytelników, którzy zajmują się historią amatorsko. 1) Trwanie Pax Romana nie oznaczało mimo wszystko całkowitego pokoju w sprawach wewnętrznych. Oktawian August starzał się bowiem, co prowadziło do walk o uzyskanie władzy po spodziewanej śmierci cesarza. Kandydatów nie brakowało, a jednym z poważniejszych był Tyberiusz – syn żony Oktawiana, Liwii. Wcześniej jednak należało wyeliminować potencjalnych rywali – wnuków Augusta, czym zajęła się zaradna matka Tyberiusza.
2) W tamtych czasach Las Teutoburski był w zasadzie niezwykle trudną do przebycia puszczą. Germanie świetnie sobie radzili w takich warunkach (wszak były to ich ziemie rodzinne), Rzymianie, wręcz przeciwnie – nigdy wcześniej nie walczyli w miejscu, gdzie legiony nie były w stanie rozwinąć swego morderczego dla wrogów szyku.
3) „Historia rzymska” ( Historiae Romanae ad M. Vinicium consulem libri duo) Wellejusza Paterkulusa – obejmująca okres od zburzenia Troi do 30 roku naszej ery – ma sporą wartość poznawczą, zwłaszcza dla czasów współczesnych autorowi. Przede wszystkim dlatego, że Wellejusz walczył między innymi w Germanii pod wodzą Tyberiusza (a więc na kilka lat przed klęską w Lesie Teutoburskim). Poza tym jako jedyny pisarz współczesny miał odwagę w swoim dziele wypowiadać się i o Oktawianie, i o Tyberiuszu. Inna sprawa, że o tym ostatnim pisał tylko pochlebnie.
4) W opozycji do obrazu Tyberiusza z powieści Roberta Gravesa stoi portret cesarza nakreślony przez norweską pisarkę Elizabeth Dored w książce „Kochałam Tyberiusza”. Odkryć w niej można drugą naturę Tyberiusza – interesującego się filozofią romantyka.
5) Głównym obiektem ataków Pawła Rochali jest oczywiście nieszczęsny namiestnik Germanii Publiusz Kwintyliusz Warus, który swoją klęską przyprawił o apopleksję samego Oktawiana. To właśnie otrzymawszy wiadomość o porażce w Lesie Teutoburskim Boski August miał krzyknąć pod adresem swego protegowanego – wtedy już zresztą nieżyjącego – „Warrusie, oddaj mi moje legiony!”
|