Historia jednego miasta zaprezentowana przez Judith Herrin na stronach „Rawenny” stanowi przyczynek do prześledzenia szerszych procesów mających miejsce w wiekach wczesnego chrześcijaństwa. Polityka, kultura, architektura i religia splatały się w jedną, złożoną mozaikę wydarzeń.
Między wschodem a zachodem
[Judith Herrin „Rawenna” - recenzja]
Historia jednego miasta zaprezentowana przez Judith Herrin na stronach „Rawenny” stanowi przyczynek do prześledzenia szerszych procesów mających miejsce w wiekach wczesnego chrześcijaństwa. Polityka, kultura, architektura i religia splatały się w jedną, złożoną mozaikę wydarzeń.
Swoją opowieść o Rawennie Judith Herrin rozpoczyna w 402 roku naszej ery, kiedy cesarz Honoriusz zdecydował o przeniesieniu tam z Mediolanu swojej stolicy. Wraz z cesarzem podążył cały jego dwór i liczni przedstawiciele Kościoła, zapoczątkowując tym samym rozkwit tego miasta. Dla autorki te i późniejsze wydarzenia stanowiły doskonały dowód na to, że okres wczesnego chrześcijaństwa
1) był czasem aktywnego rozwoju i budowania nowej kultury w takich ośrodkach jak Rawenna czy Konstantynopol. Wiele zależało od patronatu wysoko postawionych osób, spośród których czołowe miejsce w pierwszych dziesięcioleciach zajmuje matka cesarza Walentyniana III, Galla Placydia. Jako cesarzowa matka i regentka w czasie małoletności swojego syna, przyczyniła się ona do znaczącej rozbudowy miasta, szczególnie przez fundowanie obiektów sakralnych.
Kolejną znaczącą postacią w historii Rawenny był przywódca Ostrogotów Teoderyk. Pod koniec V wieku przekroczył on Alpy wraz ze swoimi wojskami i bez większych problemów zdobył miasto. W tym czasie Goci nie byli już barbarzyńcami spragnionymi łupów i najazdów, a ich ataki na granice Cesarstwa nie miały u swoich podstaw wrodzonej wrogości wobec świata grecko-łacińskiego. Chodziło raczej o chęć dołączenia do obywateli rzymskich i możliwość osiedlenia się na żyznych terenach Italii. Nawet jeśli kolejni cesarze nie byli szczególnie zadowoleni z obecności Teoderyka w niegdysiejszej stolicy Zachodniego Cesarstwa, nie mieli wystarczająco dużo siły i determinacji, by się go pozbyć. On sam natomiast okazał się nadzwyczaj oświeconym władcą, który z powodzeniem łączył elementy gockiej kultury z łacińską tradycją.
Autorka w wielu miejscach podkreśla związki między polityką a sztuką, co jest widoczne w licznych projektach architektonicznych w samej Rawennie. Dobitnym wyrazem zainteresowań Herrin jest osobny rozdział poświęcony historii budowy kościoła San Vitale, ze szczególnym uwzględnieniem umieszczonych tam mozaik. Ich wyjątkowość tkwiła w prezentacji postaci cesarza Justyniana i jego małżonki, Teodory, wraz z przedstawicielami duchowieństwa i dworu. Choć tego typu wizerunki nie były niczym niecodziennym w przestrzeni publicznej, decyzja o umieszczeniu ich w kościele stanowiła artystyczny przełom. Miało to bezpośredni związek z wydarzeniami politycznymi – zdobyciem Rawenny przez wojska Belizariusza i przyłączeniem miasta pod bezpośrednią sferę wpływów Konstantynopola po latach gockiej władzy Teoderyka i jego następców.
Różnorodność nie tylko kulturowa, ale także religijna, stanowi jeden z głównych wątków poruszanych przez Herrin na przestrzeni całej książki. Goci byli w przeważającej mierze arianami, co odróżniało ich od rdzennych mieszkańców Rawenny i reszty Italii. W przeciwieństwie do rządzonej przez Wandalów Północnej Afryki, różnice te nie doprowadziły do żadnych gwałtownych konfliktów – społeczność katolicka pokojowo współistniała obok społeczności ariańskiej przez długie dekady, a Teoderyk uznawany był przez długie lata za sprawiedliwego władcę i proszono go często i rozsądzanie sporów między samymi katolikami.
Znalezienie równowagi między historią samej Rawenny a szerszym kontekstem, w jakim na przestrzeni czterech wieków miasto musiało funkcjonować, nie było zadaniem łatwym. O ile w pierwszej połowie książki szczegółowa opowieść o tym miejscu oraz jego władcach wysuwa się na pierwszy plan, to później następuje odwrócenie proporcji. Można to częściowo przypisać stopniowej i nieuchronnej utracie znaczenia przez niegdysiejszą zachodnią stolicę cesarstwa. Mimo to autorka stara się nas przekonać, że losy Rawenny stanowiły tak naprawdę odzwierciedlenie szerszych przemian mających miejsce w basenie Morza Śródziemnego. Słabnąca władza Cesarstwa, porażki w starciach z potęgą Arabów, przejściowe i krótkotrwałe rządy wysyłanych z Konstantynopola egzarchów, spory doktrynalne – wszystko to wpływało najpierw na stopniowe uniezależnianie się tego miasta, a później na jego marginalizację.
O tym, że Judith Herrin jest bardzo doświadczoną popularyzatorką historii mogliśmy się przekonać już przy okazji wydanego wiele lat temu „
Bizancjum”. I choć „Rawenna” koncentruje się na wydarzeniach o wiele mniej „globalnych”, to wcale nie znaczy, że opisane zostały one mniej interesująco.
1) Herrin jest niechętna nazywaniu tego okresu „późnym antykiem” ze względu na cały koncept schyłkowości i upadku, jaki się z nim wiąże. Pisanie o „wczesnym chrześcijaństwie” pozwala uchwycić i przedstawić o wiele bardziej zniuansowany obraz epoki.