Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Lech Jęczmyk
‹Trzy końce historii, czyli Nowe Średniowiecze›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułTrzy końce historii, czyli Nowe Średniowiecze
Data wydania6 czerwca 2006
Autor
Wydawca Zysk i S-ka
ISBN83-7298-916-8
Format360s. 125×195mm
Cena32,90
Gatuneknon‑fiction
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

„Czemu pies szczeka? Patrz, jak płonie niebo!”
[Lech Jęczmyk „Trzy końce historii, czyli Nowe Średniowiecze” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Lech Jęczmyk był przez wiele lat jedną z popularniejszych postaci w światku czytelników science fiction. Znany nie tylko jako wyśmienity tłumacz, ale również felietonista i myśliciel, niestroniący od głoszenia poglądów niewygodnych i niepoprawnych politycznie. „Trzy końce historii” to zbiór felietonów, które powstawały na przestrzeni 15 lat. Czytając je, można się z Jęczmykiem w wielu kwestiach nie zgadzać, ale nie sposób odmówić mu przenikliwości i zdolności logicznego myślenia. Dla wielu wręcz – nazbyt logicznego.

Sebastian Chosiński

„Czemu pies szczeka? Patrz, jak płonie niebo!”
[Lech Jęczmyk „Trzy końce historii, czyli Nowe Średniowiecze” - recenzja]

Lech Jęczmyk był przez wiele lat jedną z popularniejszych postaci w światku czytelników science fiction. Znany nie tylko jako wyśmienity tłumacz, ale również felietonista i myśliciel, niestroniący od głoszenia poglądów niewygodnych i niepoprawnych politycznie. „Trzy końce historii” to zbiór felietonów, które powstawały na przestrzeni 15 lat. Czytając je, można się z Jęczmykiem w wielu kwestiach nie zgadzać, ale nie sposób odmówić mu przenikliwości i zdolności logicznego myślenia. Dla wielu wręcz – nazbyt logicznego.

Lech Jęczmyk
‹Trzy końce historii, czyli Nowe Średniowiecze›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułTrzy końce historii, czyli Nowe Średniowiecze
Data wydania6 czerwca 2006
Autor
Wydawca Zysk i S-ka
ISBN83-7298-916-8
Format360s. 125×195mm
Cena32,90
Gatuneknon‑fiction
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Dzięki znakomitym tłumaczeniom Lecha Jęczmyka poznaliśmy najważniejsze dzieła m.in. Philipa K. Dicka, Kurta Vonneguta, Arthura C. Clarke’a i Josepha Hellera. Przez wiele lat zajmował się on jednak również felietonistyką, zapełniając swoimi tekstami nie tylko łamy czasopism fantastyczno-naukowych (najpierw „Fantastyki”, a następnie jej prawnej spadkobierczyni „Nowej Fantastyki” oraz „Innych Planet”), ale również gazet kojarzących się jednoznacznie z prawą stroną polskiej sceny politycznej („Nowego Państwa” i „Najwyższego Czasu”). Jęczmyk nigdy nie ukrywał swoich poglądów, co niejeden raz ściągało na jego głowę problemy. Nie skończyły się one jednak, jak można było przewidywać, wraz z upadkiem Polski Ludowej, w III RP autora też jakoś specjalnie nie hołubiono. Mimo że znalazł dość spokojną przystań w „Nowej Fantastyce” pod redakcją Macieja Parowskiego, to jednak kilka lat temu – gdy pismo zaczęło się przekształcać w gazetkę dla licealistów – Jęczmyk ze składu zniknął.
Życie felietonów w porównaniu z beletrystyką zazwyczaj jest bardzo krótkie, trwa kilka dni, niekiedy – przy dłuższej żywotności tematu – kilka tygodni. Prawdą jest, że zdecydowana większość tego typu twórczości bardzo szybko się dezaktualizuje; z felietonami Jęczmyka jest jednak, o dziwo, inaczej. Dlatego dobrze się stało, że znalazł się wydawca, który zainwestował w ich książkowe wydanie. W „Trzech końcach historii” zebrano artykuły, które ukazywały się na łamach wspomnianych już powyżej pism w latach 1990-2005. Duża rozpiętość czasowa mogłaby sugerować również spore rozchwianie tematyczne. Nic z tego! W felietonach autora można się bowiem dopatrzyć dwóch tematów przewodnich, które zdają się być ponadczasowe: po pierwsze – kryzys cywilizacji zachodniej, po drugie – analiza dzieł science fiction, które w mniejszym lub większym stopniu były reakcją ich autorów na przemiany zachodzące we współczesnym świecie. Pierwszy temat zajmuje mniej więcej dwie trzecie książki (jej pierwsze dwie części). I chociaż zawarte tu teksty poświęcone są przede wszystkim kondycji ludzkości w końcu XX i u progu XXI wieku, to jednak główne miejsce zajmują w nich rozważania historiozoficzno-filozoficzne.
Jęczmyk – wzorem jednego ze swoich ulubionych filozofów, rosyjskiego emigranta Nikołaja Bierdiajewa – doszedł bowiem do wniosku, że epoka, która nadchodzi, stanie się… Nowym Średniowieczem. Stąd logiczny wniosek, że skoro Nowe Średniowiecze ma dopiero nadejść, to obecnie żyjemy w epoce odpowiadającej schyłkowi Starożytności, której to cezurę wyznaczył upadek Cesarstwa Zachodniorzymskiego. Postawiwszy taką tezę, Jęczmyk poszukuje analogii pomiędzy epoką wielkich migracji ludów barbarzyńskich, które bezpośrednio doprowadziły do upadku Rzymu, a czasami nam współczesnymi. Czyni to na tyle sugestywnie, że trudno poglądy jego odrzucić. Poszukał sobie zresztą w tym celu wybitnych sojuszników: osiemnastowiecznego brytyjskiego historyka Edwarda Gibbona (autora fundamentalnej pracy „Zmierzch Cesarstwa Rzymskiego”), wzmiankowanego już Rosjanina Nikołaja Bierdiajewa (nieco zapomnianego, choć ostatnimi laty obszernie publikowanego w Polsce dzięki Wydawnictwu Antyk) oraz naszego rodaka Feliksa Konecznego (w Polsce Ludowej z racji swych proendeckich sympatii skazanego na całkowite zapomnienie). W poszukiwaniu dowodów Jęczmyk sięga jednak bardzo chętnie także po wydawane współcześnie prace zachodnich socjologów, ekonomistów czy historyków (z tego grona warto wspomnieć Oswalda Spenglera i Arnolda J. Toynbee). Świadczy to nie tylko – rzecz oczywista! – o jego oczytaniu, ale nade wszystko o przenikliwym umyśle, który w przededniu przebudzenia się najgroźniejszych upiorów nie zamierza udać się na spoczynek.
Lektura felietonów Jęczmyka nie nastraja optymizmem; łatwo oskarżyć go o czarnowidztwo i wrzucić do jednego worka z innymi publicystami prawicowymi, którym lewicowe media nierzadko przyklejały etykietkę „oszołomów”. To cena, którą Jęczmyk płaci za wierność własnym przekonaniom. I ta wierność powoduje, że stopniowo, z biegiem czasu, wyrzucany jest on poza nawias oficjalnej publicystyki i życia politycznego. Można jednak odnieść wrażenie, że taka właśnie rola felietoniście odpowiada – niezaangażowanego komentatora, który czyni wiele, by zapobiec spełnieniu się po raz kolejny słynnego przysłowia, że „mądry Polak po szkodzie”. Rola, jaką na siebie przyjmuje, chociaż chwalebna, wydaje się bardzo niewdzięczna. Wystarczy przypomnieć, co spotykało w przeszłości posłańców przynoszących złe wieści. A przecież kimś takim jawi się Jęczmyk w „Trzech końcach historii”. Trochę też psem z piosenki „Pompeje” Jacka Kaczmarskiego, którego – mimo że ostrzegał o nadchodzącym zagrożeniu – „nikt nie spuścił z łańcucha / zastygł / pysk otwarty / łapy w próg wtopione”.
Ostatnia (trzecia) część książki poświęcona jest literaturze fantastyczno-naukowej. W przytoczonych tam tekstach Jęczmyk analizuje głównie twórczość Philipa K. Dicka, odnosi się także do braci Strugackich czy Sarbana. Wszystkie swoje rozważania na ten temat wpisuje jednak w kontekst współczesnych wydarzeń, co czyni je ponadczasowymi i interesującymi również dla tych, którzy wspomnianych pisarzy nie znają. Można tylko żałować, że ta część „Trzech końców historii” zredukowana została do zaledwie czternastu tekstów. Chciałoby się bowiem znacznie więcej! Być może jednak sukces pierwszej książki Jęczmyka zachęci go do publikowania kolejnych, w których znacznie więcej miejsca poświęci współczesnej fantastyce. Nie ukrywam, że z ogromnym zainteresowaniem spojrzałbym – przez pryzmat jego poglądów – na twórczość Stanisława Lema, Roberta Heinleina, Isaaca Asimova i innych wielkich świata science fiction. Rad bym był dowiedzieć się także więcej o tym, co czeka nas już niebawem, kiedy na dobre rozgości się u nas… Nowe Średniowiecze.
koniec
11 stycznia 2007
PS. Tytuł tej recenzji zaczerpnięty został z przytoczonej już piosenki Jacka Kaczmarskiego „Pompeje”.

Komentarze

24 II 2011   08:09:43

Czasy chaosu,którego jesteśmy świadkami to za sprawą kolejnego historycyzmu,który reżyseruje utopia GATT i globalnego wolnego handlu.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Studium utraty
Joanna Kapica-Curzytek

25 IV 2024

Powieść czeskiej pisarki „Lata ciszy” to psychologiczny osobisty dramat i zarazem przejmujący portret okresu komunizmu w Czechosłowacji.

więcej »

Szereg niebezpieczeństw i nieprzewidywalnych zdarzeń
Joanna Kapica-Curzytek

21 IV 2024

„Pingwiny cesarskie” jest ciekawym zapisem realizowania naukowej pasji oraz refleksją na temat piękna i różnorodności życia na naszej planecie.

więcej »

PRL w kryminale: Biały Kapitan ze Śródmieścia
Sebastian Chosiński

19 IV 2024

Oficer MO Szczęsny, co sugeruje już zresztą samo nazwisko, to prawdziwe dziecko szczęścia. Po śledztwie opisanym w swej debiutanckiej „powieści milicyjnej” Anna Kłodzińska postanowiła uhonorować go awansem na kapitana i przenosinami do Komendy Miejskiej. Tym samym powinien się też zmienić format prowadzonych przez niego spraw. I rzeczywiście! W „Złotej bransolecie” na jego drodze staje wyjątkowo podstępny bandyta.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Niepoprawne wizje
— Sławomir Grabowski

Tegoż autora

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński

Awangardowa siła kobiet
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.