20 muzycznych wynalazków Listy Przebojów TrójkiPiotr ‘Pi’ Gołębiewski20 muzycznych wynalazków Listy Przebojów Trójki„Jednou Ráno” Buty (debiut na Liście w notowaniu 815 z 12.9.1997 r.; najwyższa pozycja: 26) Nie mam pojęcia, co też wydarzyło się w 1997 roku, że utwór „Jednou Ráno” czeskiej formacji Buty wylądował na Liście. Zwłaszcza, że miał premierę trzy lata wcześniej na albumie „Ppoommaalluu”. W każdym razie stanowi on dowód na to, że muzyka u naszego południowego sąsiada to nie tylko Jaromir Nohavica i kabaretowy „Jožin z bažin”. Choć „Jednou Ráno” nie zabawił długo w podstawowym zestawieniu, to co jakiś czas przypominają sobie (i słuchaczom) o nim redaktorzy Trójki. „Jestem jak motyl” Andrzej Grabowski (debiut na Liście w notowaniu 1416 z 21.3.2009 r.; najwyższa pozycja: 1) Utwór ten znalazł się na nietypowym wydawnictwie, a mianowicie kompilacji poświęconej twórczości Jana Himilsbacha i Zdzisława Maklakiewicza „Jest dobrze… piosenki niedokończone” z 2009 roku. Z całym szacunkiem do pojawiających się na niej artystów, jak Hanna Banaszak, Stanisław Soyka, czy Jacek Bończyk, ale to właśnie Andrzej Grabowski w brawurowo zaśpiewanym „Jestem jak motyl” rozbił bank, idealnie oddając klimat twórczości słynnych aktorów. A przy okazji okazało się, że serialowy Ferdynand Kiepski potrafi całkiem nieźle śpiewać, co pociągnęło za sobą kolejne nagrywane przez niego albumy. „Kobiety jak te kwiaty” Zbigniew Zamachowski i Grupa MoCarta (debiut na Liście w notowaniu 1528 z 13.5.2011 r.; najwyższa pozycja: 1) Zamachowski z Grupą MoCarta w tak perfekcyjny sposób wykonali ten utwór, że wielu myśli, iż to ich autorska kompozycja. Tymczasem jej twórcą jest Piotr Bukartyk. Panowie zrobili kawał świetnej roboty, nabijając się z siebie, o czym świadczy solo na wiolonczeli pod koniec (kłania się metalowa Apocalyptica). I wszystko byłoby ok, gdyby nie to, że wkrótce pan wokalista się rozwiódł, niejako puentując sytuację opisaną w piosence. „Małgocha” Piotr Bukartyk i Sekcja (debiut na Liście w notowaniu 1046 z 15.2.2002 r.; najwyższa pozycja: 34) Do niedawna na antenie Trójki mogliśmy usłyszeć Piotra Bukartyka w stałym cyklu porannej, piątkowej audycji Wojciecha Manna. Dziś, za sprawą dobrej zmiany kadrowej, żadnego z panów nie ma już na Myśliwieckiej. Pozostają piosenki i wspomnienia. Tym pierwszym dotyczącym Listy i Bukartyka jest właśnie utwór „Małgocha”, który choć nigdy nie wszedł do podstawowego zestawienia, walczył o to dzielnie przez 40 tygodni. „Marian” Kowalski (debiut na Liście w notowaniu 1017 z 27.7.2001 r.; najwyższa pozycja: 3) Kowalski to nie nazwisko jednego artysty, a nazwa formacji łączącej humor z muzyką rockową. „Marian” to zaś jej największy przebój (choć na Liście dobrze radziły sobie także „Spragniony Karoliny”, „Irlandia zielona” i „Piosenka o Jędrku Lepieju” – wszystkie pochodzą z krążka „Marian z 2001 r.). Choć zasadniczo tekst dotyczy smutnej refleksji o przemijaniu, to jednak został podany z taką werwą, że nóżka sama tupie. „Młynek Kawowy (Pekin, Złota 83)” Młynek Kawowy (debiut na Liście w notowaniu 1186 z 22.10.2004 r.; najwyższa pozycja: 7) A to jedna z najbardziej tajemniczych piosenek, jakie trafiły na Listę. Opowiada o miłości Młynka Kawowego (takiego na korbkę) do swojej właścicielki („chciałbym z tobą zatańczyć / ale nie mam prawej nogi / chciałbym cię mocno przytulić, przytulić / ale nie mam prawej dłoni / chciałbym popatrzyć na ciebie, na ciebie / ale nie mam także glowy / bo na imię mam Młynek / a nazwisko Kawowy”). Kompozycja pochodzi z albumu „Młynek Kawowy” z 2005, a jej twórcą jest pianista i pedagog Janusz Grzywacz. Na Liście ulokował on jeszcze jedną piosenkę – „Rondelek” o miłości… sami się domyślcie. „Piłem w Spale, spałem w Pile” Artur Andrus (debiut na Liście w notowaniu 1566 z 3.2.2012 r.; najwyższa pozycja: 1) Singel promujący wspomniany już krążek Artura Andrusa „Myśliwiecka”. Zabawna gra słów z tytułu (i refrenu) w połączeniu z chwytliwą melodią sprawiła, że od razu zaskarbił sobie sympatię słuchaczy. A że do końca nie wiadomo o co chodzi w tekście, tylko dodaje mu uroku. Na pewno przyczynił się do tego, że Andrus został nominowany w 2013 do Fryderyków w kategorii „artysta roku”. „Sarenka” Haiku Fristajl (debiut na Liście w notowaniu 1242 z 18.11.2005 r.; najwyższa pozycja: 10) Haiku Fristajl to efemeryczna grupa, w której skład wchodzili m.in. Marcel Adamowicz (Blenders) i Stanisław Soyka. Jej ideą było skomponowanie muzyki i zaśpiewanie haiku autorstwa Dariusza Brzóskiewicza. Dzięki temu otrzymaliśmy jeden z najbardziej rozczulających tekstów piosenek („sarenka na mrozie nie może / czeka na ciepły oddech / leśniczy ją głaszcze po udzie / niech się naje do syta”). Warto dodać, że wers ten pojawia się także w języku japońskim. Utwór do znalezienia na albumie „Haiku Fristajl” z 2006 roku. „Stokrotka” Radosław Rakocz (debiut na Liście w notowaniu 1341 z 13.10.2007 r.; najwyższa pozycja: 20) Dowcipna mieszanka harcerskiej piosenki „Stokrotka” i klasycznego protest songu „Zombie” The Cranberries. Jej autor Radosław Rakocz nie jest profesjonalnym muzykiem, a sama piosenka miała być żartem zaprezentowanym na Festiwalu Sztuk Różnych – Bieszczadzkie Anioły w Cisnej. Na tyle zapadła w pamięć słuchaczom, że wybrano ją na składankę „Zabieszczaduj z Aniołami”, zawierającą różne nagrania z Festiwalu. Stamtąd trafiła na Listę, która zawsze stała otworem dla takich pozytywnych freaków. „Water Water” Stirwater (debiut na Liście w notowaniu 1533 z 17.6.2012 r.; najwyższa pozycja: 2) Stirwater, czyli Mąciwoda. A konkretnie Paweł Mąciwoda, polski basista, który zasilił szeregi rockowego giganta Scorpions. Pod szyldem Stirwater postanowił odetchnąć od grania stadionowych koncertów i klasycznych, gitarowych hymnów. Wraz z przyjaciółmi skupił się na akustycznym, bardziej wyciszonym graniu. Niestety z nagrania płyty nic nie wyszło i został nam tylko singel „Water Water”. Powinien być na pierwszym miejscu, ale tak się nieszczęśliwie złożyło, że w tamtym czasie nastąpił prawdziwy wysyp genialnych utworów (Luxtorpeda, Gotye & Kimbra, Yugopolis 2 & Maciek Maleńczuk) i nie udało się dopchnąć na szczyt Listy, choć było blisko. BONUS „Twój ból jest lepszy niż mój” Kazik (debiut na Liście w notowaniu 1998 z 15 maja 2020 r.; najwyższa pozycja: 1) Wygląda na to, że wraz z wyżej wymienionymi kawałkami do historii przejdzie także najnowszy singel Kazika. Szkoda tylko, że nie ze względu na wartości muzyczne (te są dyskusyjne), czy mocny, publicystyczny tekst (zabolało, więc trafny), ale ponieważ za sprawą zamieszania wokół niego posypała się Trójka, a Marek Niedźwiecki dołączył do grona znakomitości, które w ostatnim czasie opuściły stację. Dodajmy, że znakomitości, które sprawiały, że była ona czymś więcej, niż zwykłą rozgłośnią radiową. Według oficjalnych danych notowanie numer 1998 wygrał Bartas Szymoniak, a Kazik zajął czwarte miejsce. Wszyscy jednak wiemy, że tak nie było. Nie wierzę w celową manipulację Niedźwieckiego, człowieka, który całe życie poświęcił muzyce i Trójce. Znam go. Spotykaliśmy się przecież kilka razy w tygodniu, z małą przerwą, kiedy na chwilę odszedł z Myśliwieckiej, przez dwadzieścia lat. |
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj składankowy album formacji SHQ Karela Velebnego, zbierający różne nagrania zespołu z lat 1962-1965.
więcej »Coś w tym musi być! Ukazujące się w serii „Can Live” angielskie koncerty Can wybijają się zdecydowanie ponad inne. Wydany trzy lata temu „Live in Brighton 1975” to prawdziwe arcydzieło, a tegoroczny „Live in Aston 1977” niewiele mu ustępuje. Ale czy może być inaczej, skoro muzycy biorą na warsztat między innymi tak wspaniały utwór, jak „Vitamin C”?
więcej »Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj jedyny longplay czechosłowackiej formacji Studio 5 wibrafonisty Karela Velebnego, na której gruzach powstał zespół SHQ.
więcej »Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski
Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski
Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski
Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski
Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski
Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski
Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski
Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski
The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski
T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski
„Playboy” to nie tylko rozkładówki
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Wewnętrzne rozterki krzepkich brodaczy
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Lapsusy, Korekty i Paliksięgi
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Daleki krewny „Imienia róży”
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Szczątkowo oryginalne
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Ostatni Ostatni Człowiek
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Stary ork i może
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Nie tylko Siara, czyli 10 piosenek Janusza Rewińskiego
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Normanie, powtarzasz się
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Galaktyczny syndrom sztokholmski
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
@Zoom: Chyba nie zrozumiałeś co miałem na myśli - większa część z głosujących. Dla polityków ci niebiorący udziału w wyborach kompletnie się nie liczą. Ci głosujący w sumie też, ale to już inna historia, którą pan Mann opowie nam jak tylko skończy zupę. A nie, czekaj. :) Idąc Twoim tokiem myślenia Konstytucja z 1997 roku, której tak zaciekle wszyscy dziś bronią tez jest nic nie warta, bo w referendum za jej przyjęciem zagłosowało nieco ponad 6 milionów Polaków z 12 milionów głosujących. Politykę zostawmy jednak wszelkim facebookowym ekspertom, bo mam jej po dziurki w nosie i nie po to od 20 prawie lat czytam Esensję.