Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

Pink Floyd w XXI wieku: A tak na marginesie…

Esensja.pl
Esensja.pl
W XXI wieku zespół Pink Floyd praktycznie przestał istnieć. Panowie jeśli już nagrywali, to raczej na swój rachunek, a o koncertach mowy być nie mogło. Niemniej fani niemal co roku są uszczęśliwiani kolejnymi albumami sygnowanymi nazwą zespołu. Na przykład specjalnymi boksami zawierającymi jego dyskografię.

Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Pink Floyd w XXI wieku: A tak na marginesie…

W XXI wieku zespół Pink Floyd praktycznie przestał istnieć. Panowie jeśli już nagrywali, to raczej na swój rachunek, a o koncertach mowy być nie mogło. Niemniej fani niemal co roku są uszczęśliwiani kolejnymi albumami sygnowanymi nazwą zespołu. Na przykład specjalnymi boksami zawierającymi jego dyskografię.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Przyznam, że nie do końca rozumiem ideę wydawania boksów z dyskografiami danych artystów. Zwłaszcza, jeśli nie zawierają jakiegoś dodatkowego, atrakcyjnego materiału. Jest to bowiem pozycja skierowana gównie dla fanów, a fani najczęściej posiadają już płyty swojego ulubieńca. Jeśli nie wszystkie, to większość. Z drugiej strony dziś, kiedy muzyki słucha się głównie w streamingu, tego typu prezenty od wykonawców sprawiają, że w prosty (choć najczęściej kosztowny) sposób można nabyć całą dyskografię w formie fizycznej za jednym zamachem.
Na przestrzeni lat fani Pink Floyd mieli możliwość nabycia jedynie trzech boksów z wydawnictwami CD. Pierwszy z nich – „Shine On” ukazał się w 1992 roku. Jego wartość należy rozpatrywać jedynie w kategoriach kolekcjonerskich. Został bowiem ozdobiony bardzo ładną grafiką autorstwa Storma Thorgersona. Nie zawierał jednak całej dyskografii zespołu. Pominięto debiut, ścieżki dźwiękowe do filmów, a także „Ummagummę”, „Atom Heart Mother” i „The Final Cut”. Albumy te miały trafić na bliźniacze wydawnictwo, które niestety się nie ukazało. Magnesem dla fanów była płytka „The Early Singles”, zawierająca, zgodnie z tytułem, pierwsze single zespołu.
Na box z prawdziwego zdarzenia musieliśmy poczekać aż do 2007 roku, kiedy to światło dzienne ujrzało szesnastopłytowe wydawnictwo „Oh, by the Way”. Tu już nie ma swobodnego doboru albumów. W gustownym pudełku znaleźliśmy bowiem cały studyjny katalog Floydów. Łącznie z półkoncertową „Ummagummą”. Ponownie za oprawę graficzną odpowiadał Storm Thorgerson, tym razem stawiając na klimaty wspominkowe. Box miał bowiem upamiętniać czterdziestolecie zespołu. Z tej okazji do zestawu dołączono czterdzieści zdjęć zespołu z różnego okresu.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Warto też wspomnieć, że tajemniczy tytuł „Oh, by the Way” stanowi nawiązanie do tekstu piosenki „Have a Cigar” z „Wish You Were Here”. Utwór ten to krytyka bezdusznego, kapitalistycznego przemysłu muzycznego. Podmiot liryczny, który ma uosabiać cynicznego wydawcę, opowiada o tym, ile zespół zarobi i na co go będzie stać, jeśli tylko nawiąże z nim współpracę. Przedstawia się jako kumpel muzyków i ich fan, po czym całkiem się demaskuje stwierdzeniem: „Oh, by the way, which one is Pink” (w wolnym tłumaczeniu: „A tak na marginesie, który z was to Pink?”). Chodziło o to, że ten wielki znawca myślał, że Pink Floyd to imię i nazwisko lidera. Pytanie to podobno często zadawano zespołowi w przeszłości.
Ledwie cztery lata po „Oh, by the Way” do sklepów trafił kolejny box Pink Floyd zatytułowany „Discovery”. Nie tylko powtarzał zawartość poprzednika, ale do tego prezentował się wyjątkowo, jak na ten zespół, mało widowiskowo. To po prostu nazwa formacji i tytuł wygrawerowane na fioletowym tle. Co prawda wszystkie albumy poddano ponownemu remasteringowi, za który odpowiadają James Guthrie i Joel Plante, ale nie wpływa to specjalnie na odbiór całości. Dlatego fanów najbardziej zapewne zainteresuje 60-stronicowa książeczka z atrakcyjnymi grafikami i nieznanymi dotąd zdjęciami. To jednak trochę mało jak na rzecz, na którą trzeba wydać około tysiąca złotych.
Choć zasadność wydania „Discovery” w dalszym ciągu stawiam pod dużym znakiem zapytania, zaznaczyć należy, że miał on pilotować szeroko zakrojoną akcję zatytułowaną „Why Pink Floyd…?”. W jej ramach wznowiono wszystkie studyjne albumy grupy, a trzy z nich („The Dark Side of the Moon”, „Wish You Were Here” i „The Wall”) wydano w bardzo rozbudowanych wersjach z licznymi dodatkami. O tym jednak opowiemy kiedy indziej.
„Oh, by the Way” dla laików: * * * * / 5
„Oh, by the Way” dla fanów: * * * / 5
„Discovery” dla laików: * * * / 5
„Discovery” dla fanów: * * / 5
koniec
4 maja 2022

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nie taki krautrock straszny: Czas (smutnych) rozstań
Sebastian Chosiński

22 IV 2024

Longplayem „Future Days” wokalista Damo Suzuki pożegnał się z Can. I chociaż Japończyk nigdy nie był wielkim mistrzem w swoim fachu, to jednak każdy wielbiciel niemieckiej legendy krautrocka będzie kojarzył go głównie z trzema pełnowymiarowymi krążkami nagranymi z Niemcami.

więcej »

Non omnis moriar: Praga pachnąca kanadyjską żywicą
Sebastian Chosiński

20 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj wspólny album czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma i kanadyjskiego trębacza Maynarda Fergusona.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Nie zadzieraj z Czukayem!
Sebastian Chosiński

15 IV 2024

W latach 1968-1971 życie muzyków Can ogniskowało się wokół pracy. Mieszkając w Schloß Nörvenich, praktycznie nie wychodzili ze studia. To w którymś momencie musiało odbić się na kondycji jeśli nie wszystkich, to przynajmniej niektórych z nich. Pewien kryzys przyszedł wraz z sesją do „Ege Bamyasi” i nie wiadomo, jak by to wszystko się skończyło, gdyby sprawy w swoje ręce nie wziął nadzwyczaj zasadniczy Holger Czukay.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Inne recenzje

Po płytę marsz: Wrzesień 2011
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Z tego cyklu

Zespół wybitnie niefestiwalowy
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Szlifowanie ejtisowych naleciałości
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Zagraj to jeszcze raz, Nick
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Klasyka + reszta
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Delikatny dźwięk wzorowej reedycji
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wczesne późne lata
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Paczuszka z płytami
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Opowieść muzyka
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Na tle Wezuwiusza raz jeszcze
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Czy to jest płyta, jakiej rzeczywiście chcieliśmy?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Tegoż twórcy

Pot i Kreff – Oni czasem wracają: Szkoda, że ich tu nie ma
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Tegoż autora

Magia i Miecz: Z niewielką pomocą zagranicznych publikacji
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Idź do krateru wulkanu Snæfellsjökull…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Komiksowe Top 10: Marzec 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

I ty możesz być Kubą Rozpruwaczem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Po komiks marsz: Kwiecień 2024
— Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch

My i Oni
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wielki mały finał
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Piołun w sercu a w słowach brak miodu, czyli 10 utworów do tekstów Ernesta Brylla
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Kim był Józef J.?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Komiksowe Top 10: Luty 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.