Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 30 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Muzyka

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

muzyczne

więcej »

Zapowiedzi

007: Z gitarą wśród agentów Jej Królewskiej Mości

Esensja.pl
Esensja.pl
1 2 »
Motyw z czołówek filmów o Jamesie Bondzie zna każdy szanujący się kinoman. Podobnie powinno być z piosenkami towarzyszącymi kolejnym produkcjom. Dla wykonawcy, który miał okazję zaśpiewać jedną z nich, to nobilitacja i okazja do zapisania się w historii kultury masowej. Niektórzy dziś znani są tylko z tego.

Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

007: Z gitarą wśród agentów Jej Królewskiej Mości

Motyw z czołówek filmów o Jamesie Bondzie zna każdy szanujący się kinoman. Podobnie powinno być z piosenkami towarzyszącymi kolejnym produkcjom. Dla wykonawcy, który miał okazję zaśpiewać jedną z nich, to nobilitacja i okazja do zapisania się w historii kultury masowej. Niektórzy dziś znani są tylko z tego.
Temat towarzyszący od początku kariery Jamesowi Bondowi skomponował Monty Norman – przynajmniej według orzecznictwa sądu z 2001 roku. Od dawna bowiem istniał spór między Normanem, a twórcą muzyki do aż jedenastu Bondów, Johnem Barrym, który autorstwo przypisywał sobie. Podobno w czasie nagrania poprawił niedoskonały utwór i dzięki temu znamy go w obecnej wersji. Spór rozgorzał do tego stopnia, że Barry wielokrotnie po swojemu przerabiał motyw, niejako odcinając się od pierwowzoru. Jakkolwiek by nie było, na dzień dzisiejszy autorstwo „James Bond Theme” przypisywane jest Normanowi. Jeśli ktokolwiek będzie twierdził inaczej, musi liczyć się z karą w wysokości 30 tys. funtów. Taką sumę musiał zapłacić dziennik „The Sunday Times”, który swego czasu stanął po stronie Johna Barry’ego.
Pierwszą oficjalną piosenką do serii jest „From Russia with Love” autorstwa Lionela Barta, a wykonaną przez Matta Monro i orkiestrę Johna Barry’ego. Utwór jednak nie pojawia się w czołówce, jak to ma miejsce w dalszych produkcjach, a dopiero później, w trakcie filmu. W czasie sekwencji początkowej pobrzmiewa za to „James Bond is Back”, czyli motyw z „Dr No”, ale odpowiednio zmodyfikowany przez Barry’ego. Postawił więc na swoim.
Piosenką, która jako pierwsza pojawia się w czołówce, jest „Goldfinger” w wykonaniu Shirley Bassey. Jej mocny, przesiąknięty dramatyzmem głos doskonale korespondował z tekstem, w wyniku czego powstał jeden z najlepszych kawałków z serii o 007. Tym bardziej dziwi, że producent serii Harry Saltzman uznał, że utwór jest beznadziejny i dopiero po licznych namowach zgodził się go umieścić w czołówce. Bassey jest jedyną artystką, która zaśpiewała w więcej niż jednym filmie o Bondzie. Kolejne jej utwory to „Diamonds are Forever” i „Moonraker”. Z pierwszym z nich wiąże się mały skandal, który został wywołany przez Johna Barry’ego. W jednym z telewizyjnych show, zapytany o śpiew Bassey, stwierdził, że zawsze jak jej słucha, wyobraża sobie, iż piosenkarka myśli o penisie. Co zaś się tyczy „Moonrakera”, to Shirley otrzymała ofertę zaśpiewania go w ostatniej chwili, kiedy prace nad ukończeniem filmu zmierzały ku końcowi. Na początku brano pod uwagę Franka Sinatrę i Kate Bush. Jakkolwiek Bassey jest świetną wokalistką, to szkoda, że żadne z nich nie otrzymało etatu. Sama piosenkarka nigdy nie była do końca zadowolona ze swojego wykonania i do dziś z dystansem odnosi się do utworu.
„Thunderball”, czyli kolejny utwór bezpośrednio odnoszący się do filmu, został wykonany przez Toma Jonesa. Pierwotnie nosił przewrotny tytuł „Mr. Kiss Kiss, Bang Bang” i został zaśpiewany przez Shirley Bassey. Ponieważ producentom zależało, by w wyraźny sposób promował film i bezpośrednio się do niego odnosił, zażądali, by został nagrany jeszcze raz, czego podjęła się Dionne Warwick. Ale i ta wersja nie uzyskała aprobaty. Sprawdził się dopiero Tom Jones. Problematyczny był również tytuł. Ponieważ w jasny sposób nie odnosił się do filmu, ostatecznie zmieniono go na taki sam jak tytuł odcinka.
W porównaniu z poprzednimi perypetiami stosunkowo bezboleśnie przebiegło nagranie piosenki „You Only Live Twice” do kolejnego odcinka Bonda. Za mikrofonem stanęła Nancy Sinatra, piosenkarka obdarzona wyjątkowym, subtelnym głosem. Jej dziełem stała się jedna z najpiękniejszych pozycji w bondowskiej dyskografii. O jej popularności niech świadczy to, że wielokrotnie była coverowana. Tylko w ostatnich latach przez takie sławy jak Coldplay, Natasha Atlas, czy Björk.
Do kolejnego obrazu powstał pierwszy song, którego tytuł był inny niż filmu. We „W służbie Jej Królewskiej Mości” pojawia się utwór miłosny „We Have All the Time in the World”. Jego niezwykłość polega też na tym, że został ozdobiony niskim, chropowatym głosem samego Louisa Armstronga. Nie bez znaczenia jest fakt, że była to ostatnia kompozycja nagrana przez słynnego jazzmana, który zmarł dwa lata później na atak serca. Przez to utwór nabiera całkiem innego charakteru i żyje własnym życiem, niezależnie od legendy 007.
Przy kolejnym filmie „Żyj i pozwól umrzeć” nastąpiły pierwsze przetasowania. Od produkcji został odsunięty główny kompozytor John Barry. Jego miejsce zajął George Martin. Jako człowiek z innej epoki i inaczej myślący o muzyce, postawił na rock’n’roll. Do zaśpiewania piosenki tytułowej ściągnął starego znajomego Paula McCartneya. Z początku producenci nie chcieli słyszeć o tym pomyśle, widząc jako wykonawcę kogoś z czarną duszą i taką karnacją, jak na przykład B. J. Arnau. Na szczęście ulegli namowom i McCartney, wraz z żoną Lindą, oraz zespołem Wings, nagrał pierwszy rockowy utwór w bondowskiej historii. „Live and Let Die” zyskał sporą popularność i Paul przez lata włączał go do repertuaru koncertowego.
Niestety rock’n’roll nie na długo zagościł u agenta Jej Królewskiej Mości. „The Man with Golden Gun” w wykonaniu Lulu to powrót do muzycznych korzeni, ale niestety niezbyt udany. Tym bardziej szkoda, że producenci nie dogadali się z Alice Cooperem, który chciał, by to jego wersja „Człowieka ze złotym pistoletem” promowała film. Oferta została odrzucona, a tej kompozycji możemy posłuchać na albumie „Muscle of Love”.
O wiele większym przebojem okazał się „Nobody Does it Better” w wykonaniu Carly Simone ze „Szpiega, który mnie kochał”. Jest ona jedną z bondowskich wizytówek i wciąż cieszy się popularnością. Ostatnio została wykorzystana w takich filmach jak „Mr. & Mrs. Smith” czy „Między słowami”. Znalazła się też na 67. miejscu listy 100 najlepszych piosenek filmowych opublikowanej przez Amerykański Instytut Filmowy.
1 2 »

Komentarze

18 X 2012   13:17:11

„You Only Live Twice” to moja ulubiona melodia z Bonda, jest ponadczasowa... :)

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nie taki krautrock straszny: Eins, zwei, drei, vier, fünf…
Sebastian Chosiński

29 IV 2024

Wydawana od trzech lat seria koncertów Can z lat 70. ubiegłego wieku to wielka gratka dla wielbicieli krautrocka. Przed niemal trzema miesiącami ukazał się w niej album czwarty, zawierający koncert z paryskiej Olympii z maja 1973 roku. To jeden z ostatnich występów z wokalistą Damo Suzukim w składzie.

więcej »

Non omnis moriar: Brom w wersji fusion
Sebastian Chosiński

27 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj najbardziej jazzrockowy longplay czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Czas (smutnych) rozstań
Sebastian Chosiński

22 IV 2024

Longplayem „Future Days” wokalista Damo Suzuki pożegnał się z Can. I chociaż Japończyk nigdy nie był wielkim mistrzem w swoim fachu, to jednak każdy wielbiciel niemieckiej legendy krautrocka będzie kojarzył go głównie z trzema pełnowymiarowymi krążkami nagranymi z Niemcami.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Z tego cyklu

Przyjaciele czyli galeria sprzymierzeńców
— Konrad Wągrowski

Adwersarze, czyli galeria łotrów
— Konrad Wągrowski

Wszystkie laski Jamesa Bonda
— Urszula Lipińska

Och, James!, czyli Bond Bondowi nierówny
— Konrad Wągrowski

Wielki Ranking Filmów z Jamesem Bondem
— Konrad Wągrowski

Strawberry Fields Forever
— Michał R. Wiśniewski

Im więcej Bonda, tym mniej
— Jakub Gałka

Agenci bez licencji
— Kamil Witek

Biografia Jamesa Bonda
— Konrad Wągrowski

Biegiem z tym szpiegiem!
— Piotr Dobry

Tegoż autora

Włoski Kurosawa
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Palec z artretyzmem na cynglu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Magia i Miecz: Z niewielką pomocą zagranicznych publikacji
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Idź do krateru wulkanu Snæfellsjökull…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Komiksowe Top 10: Marzec 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

I ty możesz być Kubą Rozpruwaczem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Po komiks marsz: Kwiecień 2024
— Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch

My i Oni
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wielki mały finał
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Piołun w sercu a w słowach brak miodu, czyli 10 utworów do tekstów Ernesta Brylla
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.