Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 5 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Brygada Kryzys
‹Live›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLive
Wykonawca / KompozytorBrygada Kryzys
Data wydania1982
NośnikCD
Czas trwania64:36
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Tomasz Lipiński, Robert Brylewski, Ireneusz Wereński, Tomasz Świtalski, Jarosław „Gruszka” Ptasiński, Sławomir Słociński
Utwory
CD1
1) Nie ma nic5:06
2) Babilon upadł3:32
3) Telewizja2:23
4) Centrala8:27
5) Obudź się3:40
6) To co czujesz, to co wiesz7:40
7) Ty i tylko ty3:18
8) Ganja3:13
9) Nie wierzę robotom4:23
10) Nie daj się4:23
11) Wracamy do raju8:07
12) Czas9:32
Wyszukaj / Kup

Underground from Poland: Zespół na nowe czasy – na „wrzenie Solidarności”
[Brygada Kryzys „Live” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2

Sebastian Chosiński

Underground from Poland: Zespół na nowe czasy – na „wrzenie Solidarności”
[Brygada Kryzys „Live” - recenzja]

Następujący po „Nie ma nic” „Babilon upadł” to klasyczny post-punk, do którego już wcześniej przyzwyczaiły nas Deadlock i Kryzys. Był to kawałek zapożyczony z repertuaru wczesnego Tiltu, który po kolejnych – dodajmy: dość znacznych – przeróbkach i dopisaniu doń angielskiego tekstu przeistoczył się w „Fallen, Fallen is Babylon”. W tym samym klimacie utrzymana była „Telewizja”, będąca de facto coverem Kryzysu (znanym już z wydanego we Francji albumu tej formacji). Pierwszą stronę longplaya zamykała kultowa „Centrala” – z tym charakterystycznym wstępem Brylewskiego na gitarze. Choć całej kompozycji brakuje tego nerwu, tej zadziorności, którą znamy z krążka Tonpressu. Jest to spowodowane także tym, że wersja live trwa ponad osiem minut; rozbudowana instrumentalna część środkowa sprawia, że utwór traci na ostrości, zupełnie niepotrzebnie rozmywa się w improwizowanych eksperymentach muzycznych. Szkoda, że muzycy nie wpadli na pomysł, aby urozmaicić te fragmenty na przykład solówką Świtalskiego na saksofonie, całość stałaby się wówczas znacznie mniej nużąca. Druga strona zaczyna się od mocnego ciosu – „Obudź się”, czyli pierwotnej wersji „Przestań śnić”. Tu na pierwszy plan zostały wysunięte ponownie saksofon (wykorzystywany także jako instrument rytmiczny) oraz gitara. To, co najważniejsze, dzieje się jednak w warstwie tekstowej; Lipiński śpiewa: „Tylko śnisz / Tylko się łudzisz / Tylko halucynujesz / Boisz się obudzić (…) Przestań śnić / Przestań się łudzić / Przestań halucynować / Musisz się obudzić!”. I chociaż nic nie zostaje tutaj powiedziane wprost, to publika raczej nie miała wątpliwości, o jakie „przebudzenie” chodzi. W studyjnej wersji tego kawałka, która została wydłużona o prawie trzy minuty, zasadniczo zmieniono tekst – na mniej dosłowny (pozostało w zasadzie tylko zawołanie: „Obudź się!”). Rozochoceni zagraną już wcześniej „Telewizją” słuchacze zaczęli się teraz domagać od zespołu kolejnych kawałków Kryzysu (głównie „Wojen gwiezdnych”), ale zostali bardzo obcesowo odesłani z kwitkiem. Inna sprawa, że mikrofony nie zarejestrowały tych „próśb”, które same w sobie mogły brzmieć irytująco.
Dwie ostatnie piosenki na płycie miały już trochę inny charakter, zwłaszcza w warstwie tekstowej. Zamiast w zakamuflowany sposób o bieżącej polityce, traktowały o relacjach damsko-męskich, choć również nie bezpośrednio. „To co czujesz, to co wiesz” – zadziorna ballada utrzymana w rytmie reggae, przywodząca na myśl dokonania The Clash – to jeden ze sztandarowych numerów Brygady Kryzys. Dzięki partii saksofonu i wokalowi Brylewskiego zyskiwała ona na dynamice; niemałe wrażenie robiły też słowa (które notabene, jeśli bardzo się chce, można interpretować na różne sposoby): „Nie musimy się katować nienormalną sytuacją / Nauczymy się kochać, przestaniemy się bać / A życie stanie się muzyką / Bo się staje to, co ma się stać”. Swoją drogą ciekawe, czy to właśnie ta ostatnia fraza zainspirowała Lipińskiego do napisania w przyszłości piosenki Tiltu „Niech się stanie to, co ma się stać”?… Zamykający album utwór „Ty i tylko ty” – znów o miłości – to ostry, punkowy wymiatacz, stanowiący znakomite zwieńczenie koncertu. Co ciekawe, oba te numery nie znalazły się na albumie opublikowanym przez Tonpress, dopiero po dziesięciu latach – w nowych studyjnych wersjach – zarejestrowano je na krążku „Cosmopolis” (1992). Ale to już były zupełnie inne czasy. I inna była też – choć wciąż z Brylewskim i Lipińskim – Brygada Kryzys. Kompaktowa reedycja płyty „Live” ukazała się nakładem Pop Noise w 1999 roku; dorzucono do niej w formie bonusów pięć kawałków. Cztery z nich nagrano podczas przedostatniego w historii koncertu zespołu, który odbył się niemal rok po debiutanckim występie – 3 września 1982 (w tym samym zresztą miejscu). „Ganja”, „Nie wierzę robotom” i „Nie daj się” (ten ostatni trafił po latach na „Cosmopolis”) brzmią… nijako; są wyprane z emocji, jakby zespołowi brakowało i energii, i w ogóle ochoty do gry. Co może dziwić, biorąc pod uwagę, że były to bardzo długo wyczekiwane, także przez samą kapelę, pierwsze występy na żywo po wprowadzeniu stanu wojennego.
Broni się tak naprawdę jedynie „Wracamy do raju” (czasami tytułowane „Na Syjon”) – utwór, który można uznać już za zapowiedź następnej kapeli Brylewskiego, powstałego poniekąd na gruzach Brygady Kryzys Izraela. Ta rozbudowana, transowa kompozycja – w klimacie roots reggae – bardzo przypomina to, co w przyszłości znajdzie się na albumie „Nabij faje” (1986). Ciekawostką jedynie jest też ostatni bonus – liczący sobie ponad dziewięć minut „Czas”, najbardziej chyba starający się zbliżyć do stylu „punkedelic” (czyli połączenia punk rocka z psychodelią typową dla lat 60. XX wieku), którym to mianem panowie Brylewski i Lipiński określali muzykę kapeli w tamtym czasie. Numer ten nagrano w należącej do znanego artysty-plastyka i performera Henryka Gajewskiego galerii „Post”, która mieściła się w pomieszczeniu przylegającym do klubu „Riviera-Remont”. Kiepska jakość nie pozwala jednak w pełni obiektywnie ocenić tej kompozycji, którą należy chyba raczej potraktować jako eksperyment niż pełnoprawny utwór Brygady Kryzys. Po nieświadomym zarejestrowaniu materiału na płytę zespół ruszył na koncerty. W listopadzie 1981 roku odbył, zakończoną występem w Sali Kongresowej Pałacu Kultury i Nauki, trasę po Polsce, w której towarzyszył przybyłej ze Szkocji nowofalowej formacji TV21 (znanej głównie z albumu „A Thin Red Line”) oraz rodzimemu Stalowemu Bagażowi. Na początku grudnia natomiast Brygada Kryzys wybrała się do Jugosławii – a konkretniej: do Belgradu – gdzie miały odbyć się imprezy prezentujące i jednocześnie reklamujące młodą polską kulturę. W belgradzkim studiu, z myślą o wydaniu płyty na Bałkanach, kapela zarejestrowała cztery piosenki. Niestety, wprowadzenie – zaledwie kilka dni później – stanu wojennego w Polsce uniemożliwiło realizację tych ambitnych planów (zaginionych nagrań po dziś dzień muzykom nie udało się odzyskać). Członkowie Brygady Kryzys na raty – Brylewski na przykład via Włochy – wrócili do kraju, by w lutym 1982 roku wejść do studia Tonpressu i nagrać płytę, która jak najbardziej zasłużenie zyskała status kultowej. Ale o tym innym razem.
koniec
« 1 2
26 czerwca 2012
Skład:
  • Tomasz Lipiński – śpiew, gitara
  • Robert Brylewski – gitara, śpiew
  • Ireneusz Wereński – gitara basowa
  • Tomasz Świtalski – saksofon
  • Jarosław Ptasiński – conga
  • Sławomir Słociński – perkusja

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

W starym domu nie straszy
Sebastian Chosiński

2 V 2024

Choć szwedzki pianista Adam Forkelid aktywny jest na scenie jazzowej od dwóch dekad, „Turning Point” to dopiero czwarte wydawnictwo, na którego okładce ukazuje się jego nazwisko. Mimo że płyt nagrał przecież znacznie więcej. Wszystkie utwory, jakie znalazły się na najnowszym krążku, są jego autorstwa, ale w ich nagraniu wspomogli go trzej inni doświadczeni artyści.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Od smutku do radości
Sebastian Chosiński

30 IV 2024

Wydany przed dwoma laty jazzowo-ambientowy album „Ghosted” Orena Ambarchiego, Johana Berthlinga i Andreasa Werliina był dla mnie nadzwyczaj miłym zaskoczeniem. Dlatego z wielkimi oczekiwaniami przystępowałem do odsłuchu jego kontynuacji. I tu również czekało mnie zaskoczenie, choć niekoniecznie takie, na jakiej liczyłem. Ale w końcu nie wszystko – na to, co dobre – musi powalać nas na kolana, prawda?

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Chociaż poprzednia płyta Rhùn, czyli „Tozïh”, ukazała się już niemal rok temu, najnowsza, której muzycy nadali tytuł „Tozzos”, wcale nie zawiera nagrań powstałych bądź zarejestrowanych później. Oba materiały są owocami tej samej sesji. Trudno dziwić się więc, że i stylistycznie są sobie bliźniacze.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.