Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Muzyka

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

muzyczne

więcej »

Zapowiedzi

Viet Cong

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułViet Cong
Wykonawca / KompozytorViet Cong
Data wydania20 stycznia 2015
NośnikCD
Czas trwania37:02
Gatunekrock
EAN656605226026
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Newspaper Spoons3:02
2) Pointless Experience2:59
3) March of Progress6:19
4) Bunker Buster5:55
5) Continental Shelf3:18
6) Silhouettes4:12
7) Death11:17
Wyszukaj / Kup

Czy post punk kiedykolwiek umrze?
[Viet Cong „Viet Cong” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Właśnie. Po smutnym upadku wielkiej nadziei, Interpolu, i zmęczeniu wywołanemu całym zastępem jej epigonów można było przypuszczać, że oprócz starej gwardii już nikomu nowemu nie będzie się chciało grać smutnych piosenek o śmierci i miłości. Aż tu nagle pojawił się Viet Cong…

Jakub Dzióbek

Czy post punk kiedykolwiek umrze?
[Viet Cong „Viet Cong” - recenzja]

Właśnie. Po smutnym upadku wielkiej nadziei, Interpolu, i zmęczeniu wywołanemu całym zastępem jej epigonów można było przypuszczać, że oprócz starej gwardii już nikomu nowemu nie będzie się chciało grać smutnych piosenek o śmierci i miłości. Aż tu nagle pojawił się Viet Cong…

Viet Cong

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułViet Cong
Wykonawca / KompozytorViet Cong
Data wydania20 stycznia 2015
NośnikCD
Czas trwania37:02
Gatunekrock
EAN656605226026
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Newspaper Spoons3:02
2) Pointless Experience2:59
3) March of Progress6:19
4) Bunker Buster5:55
5) Continental Shelf3:18
6) Silhouettes4:12
7) Death11:17
Wyszukaj / Kup
Zespół wypuścił w zeszłym roku EP „Cassette”, które w świetnym stylu odświeżało pozornie wyczerpaną lata temu estetykę. Mieszając agresję i smutek, tnące partie gitar i głęboki bas, grupie udało się stworzyć ładny kawałek post punku z najmocniejszym punktem w postaci siedmiominutowego „Select Your Drone”, którego pierwsza część nieodmiennie przypomina „One More Time” The Cure. Teraz możemy już zapoznać się z debiutanckim LP Kanadyjczyków o banalnym tytule „Viet Cong”. Podobnie jak na EP zawiera siedem kompozycji i epicki finał, jednak zestaw numerów jest tym razem nagrany z większą pewnością siebie.
Na wstępie trzeba ustrzec wszystkich przed wkładaniem Viet Cong do szufladki z napisem „pogrobowcy Joy Division”. Owszem, wokal Matta Flegela do złudzenia przypomina Paula Banksa, wokalistę Interpolu, czy Toma Smitha z Editors, co zresztą jest dość niepokojące. Czy wszyscy mężczyźni z taką barwą głosu są obligatoryjnie przeznaczeni do zakładania zespołów, nad którymi unosi się duch Iana Curtisa? Wychodzi na to, że sam Ian miał najmniej „joydivisionowy” głos z nich wszystkich. Inne cechy wspólne to gitarowe erupcje i podniosłe, pędzące na złamanie karku galopady z ekspresyjnym wokalem.
Oprócz tych podobieństw można jednak dostrzec także sporo różnic. Interpol na ten przykład był zespołem wyrosłym ze stylistyki New Rock Revolution i przestrzegającym jej zasad. Viet Cong nie jest skrępowany przez żadne wyznaczniki, co pozwala mu „radośnie” eksperymentować w każdym pojedynczym kawałku. Powstał więc materiał eklektyczny, ale jednocześnie zadziwiająco spójny. Udaje się to osiągnąć dzięki patetycznemu i funeralnemu klimatowi unoszącemu się nad całością.
Płyta zaczyna się więc od nawiedzonego, apokaliptycznego „Newspaper Spoons”, w którym jazgot w tle jest równoważony przez piękno partii klawiszowej. Już ten utwór przygotowuje nas na mocny album i nasze oczekiwania z pewnością nie zostaną zawiedzone, co po chwili udowadnia mój ulubiony „Pointless Experience”. Zwarty, krótki i konkretny, z wyrazistą partią basu mógłby być idealnym singlem. Ze wszystkich piosenek jest obdarzony największą dawką „przebojowości”. Jest także jednym z najbardziej zachowawczych utworów na self-titled Viet Congu. Oprócz niego jest tu jeszcze kilka innych typowo post punkowych strzałów, nie jest to jednak żadna wada, bo każdy z tych numerów brzmi równie dobrze. A oprócz nich mamy także mnóstwo eksperymentów i rozszerzania granic zastałej stylistyki. „March of Progress” zaczyna się ambientowo-industrialnym wstępem, by płynnie przejść do spokojnej kołysanki, która przygotowuje grunt pod prowadzone tnącym basem i kontrapunktową gitarą szybkie, podniosłe zakończenie wywołujące ciarki na plecach. „Continental Shelf” ma szansę stać się hymnem na miarę „Obstacle 1” Interpolu, zresztą jest to utwór, który zespół Paula Banksa mógłby nagrać, gdyby nie rozmienił się na drobne po „Antics”. Album wieńczy wspomniana już, monumentalna kompozycja „Death”. Rozleniwiony wstęp nijak nie przygotowuje nas na to, co za chwilę ma nadejść – drone’owe, jazgotliwe repetycje, rozrywające na strzępy niczym lodołamacz. Kłaniają się ostatnie dokonania Swansów. I znów z niesamowitą płynnością przechodzimy od tej rzeźni do klasycznego post punku, który nabiera intensywności, aż do ekstatycznej końcówki z ekspresyjnymi wrzaskami Flegela. Uff. Koniec. Pora na repeat.
Świetny, ożywczy album. Po pierwszym odsłuchu chciałem entuzjastycznie napisać, że zdmuchuje „Turn on the Bright Lights”, ale gdy emocje opadły, zdałem sobie sprawę, jak wielka byłaby to przesada. Jest to jednak na pewno płyta obiecująca i warto przyglądać się dalszym poczynaniom Viet Congu z uwagą. Może nie jest lepsza od debiutu Interpolu, jednak odważę się napisać, że znajduje się na tym samym poziomie. Post punk’s not dead!
koniec
17 marca 2015

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Chociaż poprzednia płyta Rhùn, czyli „Tozïh”, ukazała się już niemal rok temu, najnowsza, której muzycy nadali tytuł „Tozzos”, wcale nie zawiera nagrań powstałych bądź zarejestrowanych później. Oba materiały są owocami tej samej sesji. Trudno dziwić się więc, że i stylistycznie są sobie bliźniacze.

więcej »

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
Sebastian Chosiński

25 IV 2024

Arild Andersen to w świecie europejskiego jazzu postać pomnikowa. Kontrabasista nie lubi jednak przesiadywać na cokole. Mimo że za rok będzie świętować osiemdziesiąte urodziny, wciąż koncertuje i nagrywa. Na dodatek kolejnymi produkcjami udowadnia, że jest bardzo daleki od odcinania kuponów. „As Time Passes” to nagrany z muzykami młodszymi od Norwega o kilkadziesiąt lat album, który sprawi mnóstwo radości wszystkim wielbicielom nordic-jazzu.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Oniryczne żałobne misterium
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

Martin Küchen – lider freejazzowej formacji Angles 9 – zaskakiwał już niejeden raz. Ale to, co przyszło mu na myśl w czasie pandemicznego odosobnienia, przebiło wszystko dotychczasowe. Postanowił stworzyć – opartą na starożytnym greckim micie i „Odysei” Homera – jazzową operę. Do współpracy zaprosił wokalistkę Elle-Kari Sander, kolegów z Angles oraz kwartet smyczkowy. Tak narodziło się „The Death of Kalypso”.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Tegoż autora

Sympatyczne słuchadło
— Jakub Dzióbek

Joyce muzyki rozrywkowej?
— Jakub Dzióbek

Wetknij dłoń w swoje oko!
— Jakub Dzióbek

Nie słuchajcie tej płyty
— Jakub Dzióbek

Co się tu dzieje?!
— Jakub Dzióbek

Różowe obłoki na lazurowym niebie
— Jakub Dzióbek

Choćbym szedł ciemną doliną…
— Jakub Dzióbek

Gwóźdź do trumny
— Jakub Dzióbek

Antychryst zmartwychwstał!
— Jakub Dzióbek

Pan Noah i Ponury Żniwiarz
— Jakub Dzióbek

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.