Zawierający nagrania koncertowe drugi album formacji Jan Ptaszyn Wróblewski Quartet z cyklu „On the Road” ukazał się pół roku po części pierwszej. Trudno wyobrazić sobie, by ktoś, kto poznał tamtą płytę, nie poczuł chęci sięgnięcia po jej kontynuację. Tym bardziej że to swoista druga strona medalu, prezentująca – w przeważającej większości – amerykańskie standardy jazzowe z lat 40. i 50. XX wieku.
Historia jazzu w pigułce
[Jan Ptaszyn Wróblewski Quartet „On the Road, Vol. 2” - recenzja]
Zawierający nagrania koncertowe drugi album formacji Jan Ptaszyn Wróblewski Quartet z cyklu „On the Road” ukazał się pół roku po części pierwszej. Trudno wyobrazić sobie, by ktoś, kto poznał tamtą płytę, nie poczuł chęci sięgnięcia po jej kontynuację. Tym bardziej że to swoista druga strona medalu, prezentująca – w przeważającej większości – amerykańskie standardy jazzowe z lat 40. i 50. XX wieku.
Jan Ptaszyn Wróblewski Quartet
‹On the Road, Vol. 2›
Utwory | |
CD1 | |
1) Trzydzieści osiem | 10:19 |
2) Doxy | 12:13 |
3) Autumn Nocturne | 09:15 |
4) Billie’s Bounce | 10:45 |
5) We’ll Be Together Again | 10:36 |
Pół roku po publikacji albumu „
On the Road, Vol. 1” przed dwoma miesiącami ukazała się nakładem For Tune druga część koncertowych przygód Kwartetu Jana Ptaszyna Wróblewskiego. Przygód – doprecyzuję – dwudziestopierwszowiecznych. Na oba krążki trafiły bowiem nagrania zarejestrowane w latach 2003-2020. I choć, jak można się domyślać, powstały one w różnych miejscach, na dodatek w różnych składach (zmieniali się kontrabasiści), to jednak stylistycznie prezentują się w sposób nadzwyczaj zwarty. Co jest zapewne przede wszystkim skutkiem odpowiedniej selekcji materiału, dokonanej osobiście przez legendarnego polskiego jazzmana, uwielbianego przez fanów tego gatunku nie tylko za fantastyczną muzykę, ale również za audycję radiową „Trzy kwadranse jazzu”.
„On the Road, Vol. 1” i „Vol. 2” są – w pewnym sensie – płytami bliźniaczymi. Ale nie są to jednak bliźniacy jednojajowi. Bardziej przypominają one swoje odbicie lustrzane. Na obu wydawnictwach znalazło się po pięć utworów: na pierwszym cztery były autorstwa Maestro Ptaszyna, a jeden przeróbką standardu (wcale zresztą nie jazzowego), na drugim proporcje są natomiast odwrotne – tylko jeden numer wyszedł spod ręki Wróblewskiego, cztery pozostałe są coverami. Trochę zamieszania może też wywołać fakt, że nie zostały one umieszczone zgodnie z chronologią ich nagrania. Dwa najwcześniejsze – z kwietnia 2003 roku (z klubu „Perspektywy” w Ostrowcu Świętokrzyski) – zamykają album. Poprzedza je jeden numer sprzed niespełna trzech lat (wykonany podczas Podlasie Jazz Festival w Białej Podlaskiej), z kolei dwie kompozycje otwierające krążek pochodzą z listopada 2008 (Drums Fusion Festival w podbydgoskim Ostromecku) oraz listopada 2009 roku (Miejski Dom Kultury w wielkopolskiej Słupcy).
Ten rozstrzał czasowy sprawił, że nieznacznie zmieniał się skład Kwartetu. Choć jego trzon, z pianistą Wojciechem Niedzielą i perkusistą Marcinem Jahrem, pozostał wierny Janowi Wróblewskiemu przez obie dekady. Rotacja następowała za to, jak wspomniałem już powyżej, na etacie kontrabasisty: pierwszym był Jacek Niedziela-Meira (w nagraniach z lat 2003 i 2008), drugim – na co dzień znany ze współpracy z triem
RGG Maciej Garbowski (2009), trzecim –
Andrzej Święs (2020). Najważniejsze, że każdy z nich potrafił bez najmniejszych problemów odnaleźć wspólny język z pozostałymi muzykami, chociaż zapewne nie dla wszystkich – na myśli mam tu głównie bliskiego jazzowi improwizowanemu
Garbowskiego – było to naturalne środowisko.
„On the Road, Vol. 2” otwiera nieznana z wcześniejszych płyt Ptaszyna kompozycja „Trzydzieści osiem”. Każdy, kto miał już do czynienia z „
Vol. 1”, nie będzie nią zaskoczony. To utwór bardzo dostojny i subtelny, z miejsca przywodzący na myśl starą szkołę polskiego modern jazzu (głównie z lat 60. ubiegłego wieku). Otwiera go nastrojowa partia saksofonu tenorowego, któremu w tle towarzyszy – czasami dość filuterny – fortepian. Jakby Wojciech Niedziela nie mógł doczekać się momentu, w którym Mistrz pozwoli mu wybić się na pierwszy plan. Na szczęście nie musi czekać w nieskończoność – po klimatycznej improwizacji lidera Kwartetu pałeczkę przejmuje właśnie pianista, który idąc tropem wskazanym przez poprzednika, również nie stroni od wariacji na temat głównego motywu. Po dynamicznym przesileniu na następnego solistę „wskazuje” kontrabasistę, który przez ponad minutę stara się (skutecznie!) wyciszyć emocje. Choć ostatnie słowo należy jednak do Wróblewskiego, który nastrojową partią saksofonu spina utwór klamrą.
„Doxy” to pierwszy z czterech standardów, które wypełniają płytę do samego końca. Ten konkretny utwór wyszedł spod ręki amerykańskiego saksofonisty Sonny’ego Rollinsa (rocznik 1930) i po raz pierwszy ukazał się w 1954 roku na longplayu „Miles Davis Quintet with Sonny Rollins”. Ptaszyn sięgnął więc głęboko w przeszłość, ale – czym możecie być zaskoczeni – nie jest to wcale najstarszy utwór na „Vol. 2”. Konstrukcja „Doxy” pod wieloma względami przypomina „Trzydzieści osiem”: po saksofonowej introdukcji następuje kilkuminutowa solówka fortepianowa (co ciekawe, z mocnym akcentami bluesowymi), której kres kładzie wychodząca przed szereg sekcja rytmiczna (urzekająca subtelnością) i – ponownie na finał – dęciak lidera. „Autumn Nocturne” to z kolei dzieło pochodzącego z Rosji kompozytora muzyki i piosenek filmowych Josefa Myrowa (1910-1987), którego żywot rozpoczął się w momencie publikacji albumu sygnowanego nazwą The Ray Charles Singers (nie chodzi tu jednak wcale o legendarnego wokalistę i pianistę jazzowo-soulowego).
Płytę zatytułowano właśnie „Autumn Nocturne” (1954), co świadczy o tym, że w tej właśnie kompozycji szefostwo wytwórni MGM Records widziało największy potencjał komercyjny. Maestro Ptaszyn odczytał ją jednak, podobnie zresztą jak i pozostałe standardy zawarte na „Vol. 2”, na swój sposób. Potraktował jako punkt wyjścia do stworzenia nowej jakości, rozbudowując całość o charakterystyczne dla swojej muzyki improwizacje. W tym przypadku wcześniejszy schemat także zostaje zachowany: instrumentem wprowadzającym jest saksofon tenorowy, po nim pojawia się fortepian (tym razem w romantycznym entourage’u) i kontrabas. Skoro wszystko przebiega tam samo, jak w „Trzydzieści osiem” i „Doxy”, oczywistością staje się, że ostatnie słowo musi należeć do lidera Kwartetu. I nie inaczej jest tym razem.
„Billie’s Bounce” to najbardziej dynamiczny fragment płyty. I zarazem jedna z dwóch najstarszych kompozycji, po jakie sięgnął Ptaszyn. Legendarny saksofonista Charlie Parker (1920-1955) skomponował ją w roku zakończenia drugiej wojny światowej i po raz pierwszy zarejestrował z zespołem Re-Boppers, w którym znaleźli się między innymi pianista Dizzie Gillespie i zaledwie dziewiętnastoletni trębacz… Miles Davis. Biorąc pod uwagę te trzy osobowości, trudno było oczekiwać innego rezultatu. Kwartet Wróblewskiego postanowił tę dynamikę oryginału, ze skocznymi bluesowymi frazami, jeszcze podbić, dzięki czemu dużo więcej do powiedzenia mają tutaj Jacek Niedziela-Meira i Marcin Jahr. Z 1945 roku pochodzi także ostatni utwór – „We’ll Be Together Again” autorstwa Carla T. Fischera (1913-1954), który oryginalnie powstał jako piosenka (do słów Frankiego Laine’a). Na „Vol. 2” słyszymy go oczywiście w rozbudowanej wersji instrumentalnej, w której przenikają się kontemplacyjno-powłóczysty saksofon z podniośle romantycznym fortepianem. Co najistotniejsze: idealnie się przy tym uzupełniając.
Sporządzona przez wydawcę notka kończy się słowami: „Nakład pierwszej części wydawnictwa – «
On the Road, Vol. 1» – rozszedł się niemal momentalnie, pozostaje nam mieć nadzieję, że w przepastnych archiwach Mistrza czeka jeszcze jakiś dotąd niewydany inny «Niegdysiejszczyk», «Ventilissimus» czy «Try życia hulaszczy wśród skurczy nadnerczy»” (to oczywiście nawiązania do mniej lub bardziej znanych kompozycji Ptaszyna). Czy można pokusić się o wyrazistszą sugestię, że warto czekać na „Vol. 3”?
Skład:
Jan Ptaszyn Wróblewski – saksofon tenorowy
Wojciech Niedziela – fortepian
Jacek Niedziela-Meira – kontrabas (1,4,5)
Maciej Garbowski – kontrabas (2)
Andrzej Święs – kontrabas (3)
Marcin Jahr – perkusja