Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 17 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

M83
‹Saturdays=Youth›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSaturdays=Youth
Wykonawca / KompozytorM83
Data wydania15 kwietnia 2008
Wydawca Mute
NośnikCD
Czas trwania60:10
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) You, appearing3:39
2) Kim&Jessie5:23
3) Skin of the night6:12
4) Graveyard girl4:51
5) Couleurs8:34
6) Up4:27
7) We own the sky5:02
8) Highway of endless dreams4:35
9) Too late4:59
10) Dark moves of love3:18
11) Midnight souls still remain11:10
Wyszukaj / Kup

Młodość w sobotę
[M83 „Saturdays=Youth” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Zupełnie nie jestem w stanie pojąć tego nachalnego wciskania tegorocznego albumu M83 w dawno zamknięte już szufladki, bezsensownego chrzczenia na każdym kroku następnym „Treasure” Cocteau Twins, nowym „Loveless” My Bloody Valentine. Stare „Loveless” doskonale się sprawdza, nie trzeba mi nowego. Za to bardzo chętnie sięgnę do drzemiących we mnie pokładów sentymentalizmu, słuchając po prostu „Saturdays=Youth”.

Katarzyna Walas

Młodość w sobotę
[M83 „Saturdays=Youth” - recenzja]

Zupełnie nie jestem w stanie pojąć tego nachalnego wciskania tegorocznego albumu M83 w dawno zamknięte już szufladki, bezsensownego chrzczenia na każdym kroku następnym „Treasure” Cocteau Twins, nowym „Loveless” My Bloody Valentine. Stare „Loveless” doskonale się sprawdza, nie trzeba mi nowego. Za to bardzo chętnie sięgnę do drzemiących we mnie pokładów sentymentalizmu, słuchając po prostu „Saturdays=Youth”.

M83
‹Saturdays=Youth›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSaturdays=Youth
Wykonawca / KompozytorM83
Data wydania15 kwietnia 2008
Wydawca Mute
NośnikCD
Czas trwania60:10
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) You, appearing3:39
2) Kim&Jessie5:23
3) Skin of the night6:12
4) Graveyard girl4:51
5) Couleurs8:34
6) Up4:27
7) We own the sky5:02
8) Highway of endless dreams4:35
9) Too late4:59
10) Dark moves of love3:18
11) Midnight souls still remain11:10
Wyszukaj / Kup
Nie mam zielonego pojęcia, jak on tego dokonał. Miał fart? Mistyczne objawienie? Podpisał cyrograf z diabłem? A może, gdy ścieżki jego i Nicolasa Fromageau się rozeszły, w Anthonym Gonzalesie ujawniły się utajone do tej pory talenty magiczne? Nieważne. Ważne że otwierające „Saturdays=Youth” „You, Appearing” to jeden z najbardziej niezwykłych "openerów", jakie było mi dane usłyszeć w moim krótkim, aczkolwiek wypełnionym muzyką, życiu. Szczerze mówiąc, to bardzo prosta piosenka, oparta na delikatnym temacie klawiszowym, wzbogacanym stopniowo zwiewnym szumem syntezatora oraz wokalem powtarzającym niczym mantrę: „It’s your face. / Where are we? / Save me.” Niby niewiele, niby trzyminutowa błyskotka, ale bez tego czarownego wstępu całość nie miałaby odpowiedniego wydźwięku. Koncept całego albumu z pewnością z miejsca wziąłby w łeb, bo słuchacz nie zostałby odpowiednio nastrojony na obcowanie z dalszą zawartością płyty. W tym kruchym drobiazgu jest coś nieziemsko obezwładniającego, co każe usiąść w fotelu, zamknąć oczy i dać się ponieść hipnotycznej, przeszywającej do szpiku melodii. A to przecież dopiero początek podróży w czasie, w jaką zabiera nas lider M83.
Te muzyczne wojaże, osnute aurą lat 80., przenoszą nas do chwil beztroskiej młodości: pierwszych zauroczeń, tajemniczych liścików przesyłanych niepostrzeżenie na lekcjach, nieśmiałych prób z narkotykami na imprezie u kolegi, a także marzeń o szczęściu i wielkiej nastoletniej miłości. Aż momentami chce się powiedzieć: „to głupie, ale też kiedyś to przeżywałam”. Albo: „dawno temu też tak szczeniacko kochałem się w koleżance z klasy”. Niewiele jest płyt, które potrafią oddziaływać na słuchacza z tak magiczną siłą. „Saturdays=Youth” zdoła jednak obudzić najbardziej zakurzoną, najgłębiej skrywaną uczuciowość nawet u tych, którzy na co dzień wstydliwie się jej wypierają.
Na samym początku, dając upust mojemu niezadowoleniu z powodu bezsensownego przyklejania etykietek, trochę przesadziłam. Fakt, 90 procent wydawnictw wrzucanych do worka z napisem „shoegaze” trafia tam z powodu ignorancji recenzentów, ale w przypadku tegorocznego albumy M83, coś niewątpliwie jest na rzeczy. Pożegnali się oni z dostojną, ambientową indietroniką, znaną z fenomenalnego „Dead Cities, Red Seas & Lost Ghosts”, żeby dać krok w kierunku „łatwo przyswajalnej piosenkowości”. Nie ma tu typowych dla shoegaze’u gitar, jednak klimat gatunku oraz lat 80. genialnie wyrażają przestrzenne syntezatorowe szumy i zniewalające wręcz wokale. Gościnnie wspomagają nimi Gonzalesa Elizabeth Fraser i Morgan Kibby, które doskonale czują się w tej retroestetyce, bez fałszu osiągając niebywale wysokie rejestry, którymi dosłownie chwytają za gardło. Całości rumieńców dodają dynamiczniejsze „Kim & Jessie” czy „Graveyard Girl”, inspirowane twórczością My Bloody Valentine i Cocteau Twins, „Skin Of The Night” natomiast przypomina wczesne dokonania Kate Bush.
Niestety, choć bardzo bym chciała, nie mogę pominąć pewnych niedociągnięć, które niewątpliwie da się zaobserwować w najnowszym dziele Gonzalesa. Podczas gdy pierwsza część albumu zachwyca mnogością wspaniałych kompozycji, druga wzbudza we mnie równie silnie ugruntowane poczucie, że po „Up!” „Saturdays=Youth” właściwie już nie ma. Wydaje jeszcze ostatnie tchnienie urokliwą balladą „Too Late”, ale potem aż do samego końca zalatuje beznamiętną nudą. Ubytek geniuszu?
Owszem, te zupełnie niepotrzebne utwory są doskonale maskowane przez te naprawdę godne uwagi, co ogólnie stwarza iluzję krążka bez słabych punktów. Tymczasem po dłuższej chwili spędzonej w jego towarzystwie uświadamiamy sobie, że tylko dzięki zręczności Gonzalesa owe wypełniacze nie kłują w uszy aż tak dotkliwie swoją przeciętnością. Jednak „Saturdays=Youth” pozostawia po sobie bardzo pozytywne wrażenie – zręcznie zatuszowane dłużyzny, których nie jest znowu tak wiele, w połączeniu ze znakomitą pierwszą częścią płyty dają wydawnictwo, do którego z chęcią będzie się wracać.
koniec
16 czerwca 2008

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Jazzowe oblicze noise’u i post-rocka
Sebastian Chosiński

16 V 2024

Próchno powoli, ale bardzo konsekwentnie buduje swoją pozycję na undergroundowej scenie. Po świetnie przyjętej ubiegłorocznej pełnowymiarowej płycie „P3” teraz wydaje aneks do niej – EP-kę zatytułowaną „3P”. W nagraniach tych trio zostało wsparte przez gości: duet Wczasy, trio Dynasonic oraz – co ucieszyło mnie najbardziej – jazzowego trębacza Wojciecha Jachnę.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Z Beskidów widać Jukatan, Afrykę i Japonię
Sebastian Chosiński

14 V 2024

Na każdą kolejną płytę jazzowo-folkowego projektu Into the Roots, któremu patronuje trębacz Piotr Damasiewicz (nierzadko, a ostatnimi laty coraz chętniej sięgający także po inne instrumenty), czekam z dużą niecierpliwością. Za każdym razem zastanawia mnie bowiem, co jeszcze nowego można odkryć na eksploatowanym od dawna polu artystycznym. Trzeci album zespołu – „Świtanie” – udowadnia, że jednak można. I to całkiem sporo.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: W cieniu Purpurowego Słońca
Sebastian Chosiński

10 V 2024

Po reinterpretacji dokonań twórczych Krzysztofa Komedy i Sun Ra panowie z EABS postanowili zmierzyć się z kolejną jazzową legendą – utworami zmarłego przed sześcioma laty trębacza Tomasza Stańki. Tym razem jednak wrocławski kwintet zdecydował się zmierzyć z konkretną płytą. Tak narodził się album „Reflections of Purple Sun”.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Tegoż autora

Mogwai na Off-ie
— Katarzyna Walas

Królowie słodkich snów
— Katarzyna Walas

Bożek z Athens
— Katarzyna Walas

Muzyka początku lata
— Katarzyna Walas

O miłości wiosną, czyli nowa płyta Marka Kozelka
— Katarzyna Walas

Dwugłos: Last Shadow Puppets
— Jarosław Kopeć, Katarzyna Walas

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.