Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 18 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Sun Kil Moon
‹April›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułApril
Wykonawca / KompozytorSun Kil Moon
Data wydania1 kwietnia 2008
Wydawca Caldo Verde Records
NośnikCD
Czas trwania71:14
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Lost Verses9:43
2) The Light 7:49
3) Lucky Man5:47
4) Unlit Hallway4:18
5) Heron Blue 7:38
6) Moorestown4:40
7) Harper Road3:56
8) Tonight the Sky10:21
9) Like the River 4:09
10) Tonight in Bilbao9:27
11) Blue Orchids5:26
Wyszukaj / Kup

O miłości wiosną, czyli nowa płyta Marka Kozelka
[Sun Kil Moon „April” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Doszliśmy do momentu, w którym nawet najzagorzalsi fani Marka Kozelka muszą pogodzić się z faktem, że nie powróci on do nagrywania z Red House Painters, stwierdziwszy, iż formuła ta już się wyczerpała. Pozostała tylko uważna obserwacja jego poczynań w ramach występów solowych, a także bardzo luźnego w składzie i formie projektu Sun Kil Moon.

Katarzyna Walas

O miłości wiosną, czyli nowa płyta Marka Kozelka
[Sun Kil Moon „April” - recenzja]

Doszliśmy do momentu, w którym nawet najzagorzalsi fani Marka Kozelka muszą pogodzić się z faktem, że nie powróci on do nagrywania z Red House Painters, stwierdziwszy, iż formuła ta już się wyczerpała. Pozostała tylko uważna obserwacja jego poczynań w ramach występów solowych, a także bardzo luźnego w składzie i formie projektu Sun Kil Moon.

Sun Kil Moon
‹April›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułApril
Wykonawca / KompozytorSun Kil Moon
Data wydania1 kwietnia 2008
Wydawca Caldo Verde Records
NośnikCD
Czas trwania71:14
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Lost Verses9:43
2) The Light 7:49
3) Lucky Man5:47
4) Unlit Hallway4:18
5) Heron Blue 7:38
6) Moorestown4:40
7) Harper Road3:56
8) Tonight the Sky10:21
9) Like the River 4:09
10) Tonight in Bilbao9:27
11) Blue Orchids5:26
Wyszukaj / Kup
Mark Kozelek jest muzykiem zbyt utalentowanym, by dać nam rzecz bez wartości. W kręgach wielbicieli americany zyskał sobie miano artysty nie mniej kultowego niż choćby Syd Barrett wśród fanów psychodelii. Może powyższe porównanie nie wypada zbyt szczęśliwie, biorąc pod uwagę problemy psychiczne tego drugiego, jednakże niewątpliwie nabiera sensu, gdy konfrontuje się wysoki poziom twórczości obu panów z innymi wydawnictwami przedstawicieli gatunków, w których się poruszali. Rok 2008 przynosi miłośnikom Red House Painters podwójny powód do radości. Jest nim równoczesne ukazanie się krążka „Nights”, zawierającego między innymi niepublikowane wcześniej koncertowe i studyjne wersje utworów wybranych spośród wszystkich albumów nagranych dotychczas przez Kozelka oraz wydanej pod szyldem Sun Kil Moon płyty „April”, zawierającej wyłącznie materiał premierowy.
Chociaż po fenomenalnym debiucie „Ghosts of the Great Highway” z 2003 r. ukazało się również „Tiny Cities”, zawierające jedenaście coverów utworów grupy Modest Mouse, to dopiero „April” można uznać za drugi „prawdziwy” album grupy. „Tiny Cities” ciężko postrzegać jako pełnoprawne wydawnictwo, ponieważ – po pierwsze – zabrakło na niej kluczowych dla twórczości Kozelka tekstów pisanych przez niego samego. Po drugie, jawi się ona raczej jako coś w rodzaju ciekawostki dla fanów artysty – niewielu poza nimi jest w stanie docenić to wydawnictwo, jako że coverowanie piosenek Isaaca Brocka, jednego z najzdolniejszych i najciekawszych twórców ostatniej dekady, to wyczyn nader ryzykowny. Interpretacja tak ambitnych utworów z jednej strony pokazała wielką klasę Kozelka, który podjętemu przez siebie wyzwaniu podołał, z drugiej zaś bezwzględnie obnażyła miejscowe dłużyzny i monotonię, typowe dla jego twórczości, za to zupełnie obce muzyce Modest Mouse. Ale do sedna…
Stylistycznie „April” jest tym, do czego Kozelek przyzwyczaił nas przez długie lata swojej działalności, wyrabiając sobie pewien osobisty znak rozpoznawczy, którym opatrzona jest każda nuta wychodząca spod jego palców. Wszystko odbywa się tu w zwolnionym tempie, miejscami akcja ulega nawet swoistemu zawieszeniu, gdy po umilknięciu niskiego, melancholijnego wokalu Marka niejednokrotnie zostajemy sam na sam z monotonnie powtarzanym akustycznym tematem. Już dwa pierwsze utwory: „Lost Verses” i „The Light”, trwające razem niemal dwadzieścia minut, wyraźnie wskazują, że „April” to album przeznaczony dla bardzo cierpliwych i uważnych słuchaczy. Choć wiele łączy go z „Ghosts of the Great Highway”, nie jest aż tak przystępny i zróżnicowany, jak jego wspaniały poprzednik. Minimalizm użytego przez Sun Kil Moon instrumentarium, ograniczonego praktycznie do gitary akustycznej, wzbogacony został gdzieniegdzie niepokojącą solówką na banjo, moim zdaniem najbardziej urzekającą w „Unlit Hallway”, lub ożywiony rozproszoną gitarą elektryczną, z której udziałem powstała najdynamiczniejsza chyba na „April” kompozycja „Tonight the Sky”.
Oniryzm i hipnotyczna słodycz aranżacji są doskonałym tłem dla poetyckich tekstów Kozelka. Na swoim najnowszym albumie nie jest już piewcą poruszających historii bokserów, tak jak to było w przypadku słynnego „Duk Koo Kim” z debiutu. Zresztą sama nazwa projektu pochodzi od nazwiska koreańskiego pięściarza Sung-Kil Moona. Tym razem zainteresowanie boksem ustąpiło miejsca subtelnym piosenkom o miłości, kreślącym rysy byłych, obecnych i wymarzonych kochanek Marka. Ich obrazy oraz sposób, w jaki przedstawione zostały uczucia z nimi związane, niejednokrotnie ocierają się o lekko egzaltowaną mityzację rzeczywistości. Przy tym wszystkim Kozelkowi udaje się jednak uniknąć ckliwego sentymentalizmu i pościelowej nudy, tak typowych dla wielu artystów z kręgu slowcore. Zresztą wysoki poziom warstwy tekstowej jest już sam w sobie godny podziwu.
Pomimo wszystkich zalet, jakimi bez wątpienia obdarzone jest „April”, nie można być całkowicie zadowolonym z najnowszego dzieła Sun Kil Moon. Oczywiście, doszukiwanie się brzmieniowych niuansów, drobnych dźwięków, którymi co rusz wzbogacane są rozwlekłe elegie miłosne, ma w sobie coś niezwykłego. Jednakże zbyt małe zróżnicowanie albumu może bardzo łatwo sprawić, że stracimy nim zainteresowanie już w połowie czwartej kompozycji. Obawiam się, że jest to kolejna płyta, którą docenić w pełni będą potrafili jedynie wierni fani Kozelka. Ci mniej cierpliwi sięgną zapewne po nowe wydawnictwo Willa Oldhama, który jako drugi wokalista mignął nam na „April” w utworze „Like the River”. Cóż, bycie muzykiem tego formatu, jakim jest ekslider Red House Painters, to z jednej strony powód do wielkiej radości, z drugiej – w pewnym sensie przekleństwo, gdyż wymagania w stosunku do artystów tak zdolnych rosną wprost proporcjonalnie do ich talentu. Każde niedociągnięcie pozostawia uczucie niedosytu, kryteria bezlitośnie się zaostrzają. Chociaż podana nam płyta jest bezsprzecznie kawałkiem naprawdę dobrej roboty, to niestety nie spełnia oczekiwań i nadziei w niej pokładanych.
koniec
7 czerwca 2008

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: Zimowy lament w cieniu Jupitera
Sebastian Chosiński

17 V 2024

Bywają takie formacje – także w świecie jazzu – które działają od wielu lat, ale niekoniecznie przekłada się to na bogactwo ich dyskografii. Takim właśnie przykładem może być prowadzony przez saksofonistę Johana Jutterströma szwedzki sekstet STHLM svaga, który doczekał się właśnie dopiero drugiej w swoim dorobku płyty – „Plays Carter, Plays Mitchell, Plays Shepp”. W jej tytule nieprzypadkowo pojawiają się nazwiska wielkich mistrzów jazzu.

więcej »

Jazzowe oblicze noise’u i post-rocka
Sebastian Chosiński

16 V 2024

Próchno powoli, ale bardzo konsekwentnie buduje swoją pozycję na undergroundowej scenie. Po świetnie przyjętej ubiegłorocznej pełnowymiarowej płycie „P3” teraz wydaje aneks do niej – EP-kę zatytułowaną „3P”. W nagraniach tych trio zostało wsparte przez gości: duet Wczasy, trio Dynasonic oraz – co ucieszyło mnie najbardziej – jazzowego trębacza Wojciecha Jachnę.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Z Beskidów widać Jukatan, Afrykę i Japonię
Sebastian Chosiński

14 V 2024

Na każdą kolejną płytę jazzowo-folkowego projektu Into the Roots, któremu patronuje trębacz Piotr Damasiewicz (nierzadko, a ostatnimi laty coraz chętniej sięgający także po inne instrumenty), czekam z dużą niecierpliwością. Za każdym razem zastanawia mnie bowiem, co jeszcze nowego można odkryć na eksploatowanym od dawna polu artystycznym. Trzeci album zespołu – „Świtanie” – udowadnia, że jednak można. I to całkiem sporo.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Tegoż twórcy

Joyce muzyki rozrywkowej?
— Jakub Dzióbek

Tegoż autora

Mogwai na Off-ie
— Katarzyna Walas

Królowie słodkich snów
— Katarzyna Walas

Bożek z Athens
— Katarzyna Walas

Muzyka początku lata
— Katarzyna Walas

Młodość w sobotę
— Katarzyna Walas

Dwugłos: Last Shadow Puppets
— Jarosław Kopeć, Katarzyna Walas

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.