Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Lamb of God
‹Wrath›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWrath
Wykonawca / KompozytorLamb of God
Data wydania24 lutego 2009
Wydawca Roadrunner Records
NośnikCD
Czas trwania44:55
Gatunekmetal
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) The Passing
2) In Your Words
3) Set to Fail
4) Contractor
5) Fake Messiah
6) Grace
7) Broken Hands
8) Dead Seeds
9) Everything to Nothing
10) Choke Sermon
11) Reclamation
Wyszukaj / Kup

Na złość babciom
[Lamb of God „Wrath” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Dla mnie była to jedna z najbardziej wyczekiwanych premier tego roku. Po poprzednim kontrowersyjnym albumie Lamb of God wraca z nową, wzbudzającą również niemałe emocje płytą.

Jacek Walewski

Na złość babciom
[Lamb of God „Wrath” - recenzja]

Dla mnie była to jedna z najbardziej wyczekiwanych premier tego roku. Po poprzednim kontrowersyjnym albumie Lamb of God wraca z nową, wzbudzającą również niemałe emocje płytą.

Lamb of God
‹Wrath›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWrath
Wykonawca / KompozytorLamb of God
Data wydania24 lutego 2009
Wydawca Roadrunner Records
NośnikCD
Czas trwania44:55
Gatunekmetal
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) The Passing
2) In Your Words
3) Set to Fail
4) Contractor
5) Fake Messiah
6) Grace
7) Broken Hands
8) Dead Seeds
9) Everything to Nothing
10) Choke Sermon
11) Reclamation
Wyszukaj / Kup
Na „Ashes of the Wake” z 2003 r. zespół pokazał, że metalcore można zagrać w naprawdę interesujący sposób. Nie popadając w banał, jak większość grup nurtu, i bez kuriozalnie melodyjnych refrenów, sprawiających wrażenie niepasujących do utworu. Zespół nie ograniczał się także do grania samego groove’u. Choć próżno było szukać niemodnych ostatnio solówek, w samej warstwie gitar sprawne ucho wychwytywało sporo „smaczków”. Następny album, „Sacrament”, otworzył grupie drogę do międzynarodowej kariery. Można uznać to za ironię losu, gdyż zawarty na nim materiał był niestety słabszy niż ten z poprzednich wydawnictw. Że o plastikowym brzmieniu nie wspomnę… Sami muzycy – jak przyznają między wierszami w wywiadach – zauważyli chyba, że niebezpiecznie zbliżyli się do płytkiej komercji… Nowy album miał być dowodem na to, że nie zamierzają iść na żadne kompromisy.
Intro jest chyba efektem koncertowania u boku Metalliki. Najpierw gitary akustyczne, potem pompatyczna solówka – czy w podobny sposób nie rozpoczyna się legendarny album „Master of Puppets”? Pierwszy właściwy utwór, „In Your Words” to już jednak granie, do jakiego Lamb of God przyzwyczaiło nas na wcześniejszych płytach. Świetny, zapadający w pamięć riff, jakich na albumach wielu zespołów jest jak na lekarstwo. Od razu słychać także, że Randy Blythe nie przestaje rozwijać się jako wokalista. Eksploatowanie krzyku, wrzasku i ryku jako formuły wokalnej wychodzi mu nad wyraz interesująco. Melodyjne refreny w wspomnianym „In Your Words”, „Set to Fail” i „Grace” zostały wyraźnie zainspirowane „Redneck”, „hitem” grupy z poprzedniego wydawnictwa. Czy to jednak źle, że zespół potrafi zabrzmieć przystępniej? Tym bardziej że w „Contractor” pokazuje się ze zgoła odmiennej, wręcz hardcore’owej strony. Instrumentalnie nadal mamy tu sporo zapożyczeń ze Slayera czy Pantery. Patenty swoich mistrzów gitarzyści Mark Morton i Willie Adler wkomponowali jednak w swój styl, a nie ograniczyli do bezczelnego ich kopiowania. W „Reclamation” powróciły nawet – słyszalne na pierwszych dwóch płytach – połamane patenty à la Meshuggah. Jest znacznie ciekawiej niż poprzednio. Warto zwrócić także uwagę na to, że o ile „Sacrament” sprawiał wrażenie monolitu, o sile „Wrath” świadczą różnorodność oraz indywidualny charakter utworów. Znam wiele zespołów, które starając się na siłę zabrzmieć agresywniej, na złość babci odmroziły sobie uszy – nagrywały albumy nieautentyczne i nieszczere. Panowie z Lamb of God wnukami są równie niesfornymi. Nestorki z pewnością nie polubią ich nowego krążka, za to fani brutalniejszych odmian metalu wręcz odwrotnie. Nawet malkontenci zapatrzeni w „starą szkołę” powinni się z nim zapoznać, gdyż bez wątpienia jest to obraz tego, jak gra się thrash w dzisiejszych czasach.
koniec
24 marca 2009

Komentarze

23 III 2014   20:43:44

Jak już to 2004 rok... panie dziennikarzu. Lamb of God zespołem metal core? z której strony (jedynie wokalnie) reszta to mieszanka neothrashu i naleciałości Szwedów z meshuggah

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: Zimowy lament w cieniu Jupitera
Sebastian Chosiński

17 V 2024

Bywają takie formacje – także w świecie jazzu – które działają od wielu lat, ale niekoniecznie przekłada się to na bogactwo ich dyskografii. Takim właśnie przykładem może być prowadzony przez saksofonistę Johana Jutterströma szwedzki sekstet STHLM svaga, który doczekał się właśnie dopiero drugiej w swoim dorobku płyty – „Plays Carter, Plays Mitchell, Plays Shepp”. W jej tytule nieprzypadkowo pojawiają się nazwiska wielkich mistrzów jazzu.

więcej »

Jazzowe oblicze noise’u i post-rocka
Sebastian Chosiński

16 V 2024

Próchno powoli, ale bardzo konsekwentnie buduje swoją pozycję na undergroundowej scenie. Po świetnie przyjętej ubiegłorocznej pełnowymiarowej płycie „P3” teraz wydaje aneks do niej – EP-kę zatytułowaną „3P”. W nagraniach tych trio zostało wsparte przez gości: duet Wczasy, trio Dynasonic oraz – co ucieszyło mnie najbardziej – jazzowego trębacza Wojciecha Jachnę.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Z Beskidów widać Jukatan, Afrykę i Japonię
Sebastian Chosiński

14 V 2024

Na każdą kolejną płytę jazzowo-folkowego projektu Into the Roots, któremu patronuje trębacz Piotr Damasiewicz (nierzadko, a ostatnimi laty coraz chętniej sięgający także po inne instrumenty), czekam z dużą niecierpliwością. Za każdym razem zastanawia mnie bowiem, co jeszcze nowego można odkryć na eksploatowanym od dawna polu artystycznym. Trzeci album zespołu – „Świtanie” – udowadnia, że jednak można. I to całkiem sporo.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Tegoż autora

Wielki ranking płyt Slayera
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Jacek Walewski

Porażki i sukcesy 2014
— Karolina Ćwiek-Rogalska, Piotr Dobry, Jarosław Robak, Grzegorz Fortuna, Jacek Walewski, Konrad Wągrowski, Krystian Fred, Kamil Witek, Miłosz Cybowski, Adam Kordaś

30 utworów na Halloween
— Jacek Walewski, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Diabeł z jasełek pokazuje rogi
— Jacek Walewski

Boska cząstka
— Jacek Walewski

Niechęć do nieśmiertelności i lęk przed śmiercią
— Jacek Walewski

Iluminacja… czyli znalazłem debiut roku!
— Jacek Walewski

Nieoszlifowany diament
— Jacek Walewski

Matematyczny łamaniec głowy
— Jacek Walewski

Bękarty wydawnicze
— Jacek Walewski

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.