Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 18 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

‹Pyrkon 2011›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Organizator Druga Era
CyklPyrkon
MiejscePoznań
Od25 marca 2011
Do27 marca 2011
WWW

A ostatni ma na plecach wgłębienie po klamce

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2 3 4 »

Agnieszka ‘Achika’ Szady

A ostatni ma na plecach wgłębienie po klamce

Prelekcja o zdetronizowaniu Photoshopa<br/>Fot. Agnieszka ‘Achika’ Szady
Prelekcja o zdetronizowaniu Photoshopa
Fot. Agnieszka ‘Achika’ Szady
Panel dyskusyjny „Polski historyczny romans nadnaturalny” nie był w programie oznaczony jako panel – myślę, że gdyby ludzie wiedzieli, że będzie tam Ania Brzezińska, to by ich więcej przyszło posłuchać. Jakaś czarnowłosa dama (prelegenci nie mieli na stole koziołków z nazwiskami, więc nie wiem, kto to był – może Magdalena Parus?) przyznała się do bycia tłumaczką cyklu powieściowego, gdzie nie może zginąć nikt sprzyjający bohaterom, w związku z tym są tam np. sceny, jak pokojówka walcząca nożem kuchennym pokonuje bandę zbrojnych. Ania wyraziła pogląd, że w Polsce ciężko jest napisać dobry romans historyczny, bo niewiele mamy sympatycznych epok. Na Zachodzie wiele romansów dzieje się w epoce napoleońskiej albo za regencji – u nas w tym czasie było powstanie za powstaniem, więc wiadomo, że bohaterów prędzej czy później dotknie jakaś tragedia.

Ania: W harlekinach nie ma historii mentalnej, jest to romans w egzotycznych dekoracjach z dużą ilością opisów tekstyliów.

Ania: Kobiet w eposie rycerskim jest mniej niż runa leśnego.

Ania: Pierwszy polski romans historyczny nazywa się „Nieszczęsne przygody książęcia finlandzkiego Jana…” i dalej sześć linijek tytułu.

Panel skończył się tuż przed 22:00, nie miałam już siły iść na wykład „Jak bardzo nie potrafisz odczytać Bogurodzicy”, więc poszłam na późną kolację do MacDonalda, ponieważ inne lokale były już pozamykane.
W sobotę chciałam iść na prelekcję niejakiej Kasiek o zachęcającym tytule „Idąc do szkoły padał deszcz” – niestety, prelegentka nie pojawiła się. Prelekcji o fantastyce mamoniowej też nie było, więc poszłam na prelekcjo-dyskusję o katastrofach.
Ewa Białołęcka zaczęła od zadania zgromadzonym pytania, po czym poznaliby, zbudziwszy się rano, że nadeszła katastrofa (chodziło o inwazję zombich lub tajemniczą śmierć większości ludzi – nikt jakoś nie chciał tego sprecyzować). Wśród podstawowych objawów wymieniono nienaturalną ciszę, brak programu w radiu i TV lub wystraszonego prezentera, brak ludzi zalogowanych na forach dyskusyjnych i Facebooku (w końcu ktoś przytomnie rzucił: A może by wyjrzeć przez okno?). Ewa wyjaśniła, że braku prądu nie będzie tak od razu, bo elektrownie są w stanie kilka godzin działać bez nadzoru.
Ewa Białołęcka na spotkaniu autorskim<br/>Fot. Agnieszka ‘Achika’ Szady
Ewa Białołęcka na spotkaniu autorskim
Fot. Agnieszka ‘Achika’ Szady
Pewnym problemem było dla mnie to, że ani Ewa ani inni uczestnicy dyskusji nie chcieli sprecyzować zasięgu katastrofy, a przecież dużą różnicą jest, czy przeżyła ją jedna osoba na tysiąc czy np. jedna na pół miliona. Rzucano pomysły dotyczące zdobywania wody, kiedy przestaną działać wodociągi („Stopić trochę śniegu”. „A na czym stopisz? Prądu już nie ma”) oraz metod obrony przed zombiakami. Następnie Ewa stwierdziła, że trzeba zrobić włócznię do obrony przed stadami zdziczałych psów, które przecież już na drugi dzień tak zgłodnieją, że będą atakować każdego. Metody mocowania noża kuchennego do kija od szczotki mnie nie zainteresowały, przeniosłam się zatem na prelekcję o błędach w tłumaczeniach tytułów filmów.
Błędy to przede wszystkim prelegent miał w swoich slajdach… Co drugi był z literówką w rodzaju „miljon” lub „wdziwnnianie”. Usłyszeliśmy między innymi o tłumaczeniach zdradzających akcję filmu („Ostatni smok”), o niepotrzebnym ich „urynkowianiu” („Wirujący seks”) oraz o tłumaczeniach sprawiających problemy po pojawieniu się dalszych ciągów („Szklana pułapka”). Mam wrażenie, że była to pierwsza prelekcja w życiu tego chłopaka, bo był nieco speszony i kompletnie nie panował nad salą – ludzie gadali, robili szum.
Kuba Ćwiek miał – jak zwykle fajną – prelekcję o tym, czemu pisarze nienawidzą czytelników. Ten facet to urodzony showman.

Kuba (maca się po klacie): Andrzeja Pilipiuka bardzo lubię… całym moim serduszkiem… gdziekolwiek ono jest.

Powody, dla których – zdaniem Kuby – pisarze nienawidzą odbiorców:
1) czatowanie na autora i wciskanie mu własnej twórczości.

Kuba: Na pierwszym konwencie jest to zabawne, na drugim jest to zabawne, na trzecim nie jest, na czwartym staramy się o pozwolenie na broń.

2) bratanie się z pisarzem – ktoś widziany na tysiącosobowym konwencie przez pięć minut oczekuje, że po roku z miejsca zostanie rozpoznany.

Kuba: Upierdliwy czytelnik numer dwa to trochę gorsza kategoria… to tak jak z oparzeniami jest.

3) czytelnik szczery do bólu: nie przegapi żadnej okazji, żeby autorowi po raz czternasty powtórzyć, że napisał słabą książkę.
4) czytelnik, który w internecie równa książkę z ziemią, a potem – często pod tym samym nickiem – łasi się na konwencie.

Ktoś: Czytelnik może powiedzieć „Płacę i wymagam”.
Kuba: A wiesz, co autor może na to powiedzieć? CHCESZ to wiedzieć? Pamiętaj: ma duży zasób słownictwa – jest pisarzem!

Okładka, która omal nie przyprawiła Ewy Białołęckiej o zawał serca
Okładka, która omal nie przyprawiła Ewy Białołęckiej o zawał serca
5) czytelnik wszechwiedzący, np. maniak broni – zrówna książkę z ziemią, bo co prawda sam przyznaje, że akcja wciągająca, a bohaterowie pełnokrwiści, ale za to na stronie 278 magazynek do karabinu powinien by innego typu.
Potem się dowiedziałam w kuluarach, że fani założyli się z Kubą, że napisze romans wampiryczny, jeśli do Polconu nie schudnie o 15 kg.
Na panel „O zmianie życia literackiego na fantastycznych portalach internetowych” poszłam zainteresowana jako użyszkodniczka kilku takich portali, jednak nieco się rozczarowałam – przez pierwszą godzinę rozmowa dotyczyła książek w wersji elektronicznej. Paweł „Agrafek” Majka pytał Rafała Kosika, czemu takowych nie wydają, a potem Michała Kubalskiego (na szczęście znam panelistów z imienia, bo organizatorzy niestety znów nie zadbali o karteczki z podpisami) o wrażenia z czytnika Kindle. Kosik stwierdził, że wydawanie e-booków jest mniejszym ryzykiem, bo nie są to fizyczne książki leżące w magazynach.
Wpływ internetu na życie literackie Agrafek podsumował w kilku zdaniach. Sieć wymusza zwięzłość wypowiedzi, bo zbyt długich nikt nie chce czytać, umożliwia archiwizację dyskusji, łatwy dostęp do opinii i informacji, łatwość upublicznienia tekstu debiutanta. Na niektórych forach tworzą się inicjatywy oddolne w postaci konkursu miniaturek literackich (zapoczątkowało to dawne forum NF, lecz nikt z redakcji nie był zainteresowany; obecnie inicjatywa kwitnie na forum SFFiH, gdzie zwycięskie dzieła trafiają na łamy pisma).

M. Cetnarowski: W latach 90. Maciek Parowski był postrachem. Kto się nie przedarł do „Fantastyki”, ten nie miał szans zaistnieć.
M. Parowski: Szedł do „Fenixa”.
MC: Nie burz mi metafory, bo podoba mi się wizja Parowskiego, którym można dzieci straszyć.
MP: Mogę nawet grymas zrobić.

Stalking Cat<br/>Fot. shotbykevin.com
Stalking Cat
Fot. shotbykevin.com
Ewa Białołęcka swą prelekcję o sposobach ozdabiania ciała zaczęła od przytoczenia kilku przykładów z literatury: tatuaże na twarzy w „Gwiazdy moje przeznaczenie”, czasowa zmiana koloru oczu i skóry w „Pierścieniu” Nivena przez łykanie odpowiednich preparatów i wreszcie tatuaże plemienne i przycięte uszy Hajgów oraz tatuaże magów z jej własnych książek. Ja dorzuciłam jeszcze tatuaże z „Niechętnego szermierza”, gdzie każdy człowiek miał na powiekach symbole zawodu swojej matki i ojca. W „Wypalić chrom” ktoś miał na twarzy wytatuowaną panoramę miasta, a we „Władczyni imperium” Feista skrytobójcy nosili na grzbiecie dłoni kwiatki, co Ewa słusznie uznała za pomysł bezsensowny (u niej skrytobójczynie mają mafijne tatuaże za uszami, a więc w miejscu znacznie mniej widocznym).
Najstarszy odnaleziony tatuaż ma mumia z Alp, licząca około 5300 lat. Są to równoległe linie na kostkach i lędźwiach – prawdopodobnie miały być magiczną ochroną przed bólami reumatycznymi. W nowożytnej Europie modę na tatuowanie zapoczątkowali marynarze, którzy naoglądali się krajowców na egzotycznych wyspach. Często umieszczali sobie na plecach obrazek krzyża lub Chrystusa, aby zmniejszyć prawdopodobieństwo, że bosman wybatoży ich po świętym wizerunku. Bywały też tatuaże symboliczne: żółw oznaczał przekroczenie równika, zaś kotwica – przepłynięcie Atlantyku.
Ewa spytała, ile osób na sali ma tatuaż – około tuzina podniosło ręce. Na pytanie „a ile chce mieć” – dwa razy tyle. Następnie obejrzeliśmy ściągnięte z sieci przykłady ładnych, brzydkich i dziwacznych tatuaży. Tatuaże powinny być tak zakomponowane, aby móc dodawać nowe elementy. Kobiety, które planują rodzenie dzieci, nie powinny tatuować brzucha, bo ciąża może zniszczyć obrazek. Tatuaż boli, gdy blisko skóry są kości – na mięśniach prawie nie; Ewa mówi, że tatuowanie na ramieniu róży z wężem tylko lekko ją szczypało.

Ewa: Tu mamy bardzo ładnie zakomponowany tatuaż tolkienowski. Zresztą jest to kopia plakatu, który moja koleżanka ma na drzwiach.
Ktoś: Oparł się o niego?

« 1 2 3 4 »

Komentarze

21 IV 2011   20:46:43

Dziękuję, cytaty z internetowej twórczości uczyniły mój dzień dużo przyjemniejszym. Ta grafomania jest absolutnie cudowna :D

29 IV 2011   19:37:29

W imieniu Analizatorni Niezatapialna Armada Kolonasa Waazona dziękuję za uznanie :)

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
Agnieszka ‘Achika’ Szady

1 XII 2023

Czy Magda Kozak była pierwszą Polką w stanie nieważkości? Ilu mężów zabiła Lukrecja Borgia? Kto pomógł bojownikom Bundu w starciu z carską policją? I wreszcie zdjęcie jakiego tajemniczego przedmiotu pokazywał Andrzej Pilipiuk? Tego wszystkiego dowiecie się z poniższej relacji z lubelskiego konwentu StarFest.

więcej »

Razem: Odcinek 3: Inspirująca Praktyczna Pani
Radosław Owczarek

16 XI 2023

Długie kolejki, brak podstawowych towarów, sklepowe pustki oraz ograniczone dostawy produktów. Taki obraz PRL-u pojawia się najczęściej w narracjach dotyczących tamtych czasów. Jednak obywatele Polski Ludowej jakoś sobie radzą. Co tydzień w Teleranku Pan „Zrób to sam” pokazuje, że z niczego można stworzyć coś nowego i użytecznego. W roku 1976 startuje rubryka „Praktycznej Pani”. A o tym, od czego ona się zaczęła i co w tym wszystkim zmalował Tadeusz Baranowski, dowiecie się z poniższego tekstu.

więcej »

Transformersy w krainie kucyków?
Agnieszka ‘Achika’ Szady

5 XI 2023

34. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi odbywał się w kompleksie sportowym zwanym Atlas Arena, w dwóch budynkach: w jednym targi i program, w drugim gry planszowe, zaś pomiędzy nimi kilkanaście żarciowozów z bardzo smacznym, aczkolwiek nieco drogim pożywieniem. Program był interesujący, a wystawców tylu, że na obejrzenie wszystkich stoisk należało poświęcić co najmniej dwie godziny.

więcej »

Polecamy

Zobacz też

Tegoż autora

I gwiazdka z nieba nie pomoże, kiedy brak natchnienia
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Tajemnica beczki z solą
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Serializacja MCU
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Półelfi łotrzyk w kanale burzowym
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Zwariowane studentki znów atakują
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Transformersy w krainie kucyków?
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Płomykówki i gadzinówki
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Jedyna nadzieja w lisiczce?
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Ken odkrywa patriarchat, czyli bunt postaci drugoplanowych
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.