WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Organizator | Stowarzyszenie Miłośników Fantastyki Avangarda |
Cykl | Polcon |
Miejsce | Warszawa |
Od | 29 sierpnia 2013 |
Do | 1 września 2013 |
WWW | Strona |
Polcon literacki i naukowyAgnieszka ‘Achika’ SzadyPolcon literacki i naukowyPanel dyskusyjny o realiach zaczął się z pewną taką nieśmiałością, bo nie pojawiła się osoba mająca go prowadzić. Nie było też krzeseł dla większości panelistów, ale dostarczyła je niezawodna Krysia (ta od znanych z dawnych konwentów prelekcji o Mary Sue). Obecni byli: Agnieszka Hałas (Ignite), Anna Kańtoch (Anneke), Michał Cholewa (Misiek), Magda Kozak i Tomasz Bochiński. Rolę moderatora spontanicznie przejął Misiek i dyskusja, z udziałem publiczności, rozkręciła się nieźle. Autorka „Nocarza” wyznała, że denerwują ją w kryminałach zdania, że bohaterowi palec drżał na spuście, bo w rzeczywistości nikt z palcem na spuście nie chodzi. Dało to początek rozważaniom, na ile dopuszczalne są w literaturze błędy zrozumiałe tylko dla fachowców z jakiejś wąskiej działki, na przykład astrofizyki (przywołano kosmiczne opowiadanie z SFFiH, chwalone za fabułę i ogólny poziom, ale skrytykowane merytorycznie). Magda Kozak argumentowała, że nie każdy musi znać się na haftach beskidzkich. Ktoś słusznie zwrócił uwagę, że fantaści mają łatwiej niż zwykli pisarze: w fandomie można bowiem znaleźć specjalistów praktycznie z każdej dziedziny. Na pytanie do autorów o największego babola własnego Ignite odpowiedziała: „Pomyliłam widmo absorpcji chlorofilu”, co wzbudziło wielką wesołość. Magda przyznała się do kulawej niemczyzny w pewnym opublikowanym w NF opowiadaniu. Oraz do tego, że redakcja w cyklu nocarskim wyłapała jej, że na jednej tylko stronie bohater dziesięć razy kiwał głową w odpowiedzi na czyjeś słowa. Ignite zauważyła, że czytelnik może uznać coś za błąd, bo nie zna tematu lub ma inną wizję świata – jako przykład podała reakcje forumowe na opowiadanie „Wszyscy za jednego”, kiedy to pewien czytelnik wyśmiał opis imprezy, twierdząc, że niemożliwe jest przynoszenie przez dorosłych ludzi soku, a nie alkoholu. Tyle że ta impreza odbyła się naprawdę… Magda Kozak znalazła w Internecie krytyczną recenzję cyklu nocarskiego, gdzie padł zarzut o całkowitą bezsensowność opisanych w książce operacji komandosów – a tymczasem były one przed napisaniem konsultowane z zawodowcami. Ktoś zwrócił uwagę, że czasami błędy robi korekta, np. poprawia wróżdę na wróżbę, a Magdzie cyfrę na liczbę (chodziło o slang spadochroniarzy dotyczący ilości wykonanych skoków). Misiek powiedział, że kiedyś zrobił zabawną literówkę: „Rakiety wybuchły i przed okrętem zajaśniały dziesiątki małych słonic”. Wyznał też, że ma listę słów, których nadużywa, i w każdym tekście sprawdza częstotliwość ich występowania. Jego ulubione to „jednolicie”. Prelekcja Pewuca i Miśka o wojnie sześciodniowej (Izrael – Egipt) miała miejsce w niedużej salce, więc dobrze zrobiłam, że przyszłam punktualnie, bo zajęłam jedno z ostatnich miejsc siedzących (na pulpicie ławki pod ścianą). Miałam nadzieję, że się czegoś dowiem, bo temat jest kompletnie mi obcy. Chłopcy skupili się na działaniach militarnych, pokazywali zdjęcia samolotów i czołgów, mapki z kierunkami natarć i tak dalej. Byłam strasznie zmęczona i nie chciało mi się notować, więc zapamiętałam głównie ciekawostki, na przykład, że czołgi egipskie były produkcji zagranicznej, niedostosowane do warunków pustynnych, zacinały się, nie miały wentylacji, po wystrzeleniu pocisku żołnierze w środku dusili się od dymu. W pewnym momencie zaczęli porzucać sprzęt i wiać pieszo przez pustynię. Ponoć więcej ich zginęło od upału i braku wody niż od izraelskich pocisków. Wody dostawali po litrze dziennie (dajcie spokój, w tym klimacie…), a żołnierze izraelscy więcej, bo zrobiono badania i wyszło im, że komandosi maszerujący pieszo przez pustynię byli całkiem zdolni do akcji bojowej jeszcze po kilku dniach marszu, pod warunkiem że mieli litr wody pitnej na godzinę. Sobotę zaczęłam od prelekcji Krzysztofa Piskorskiego. Pisarz ten zawsze opowiada ciekawie, ma miły sposób bycia, wyraźną dykcję i bardzo żywo prowadzi wykład. Tym razem opowiadał o mniej lub bardziej szalonych naukowcach z różnych epok, pokazując na slajdach ich zdjęcia lub ryciny, oraz owoce eksperymentów. Ilia Iwanowicz Iwanow – specjalista od sztucznego zapłodnienia, pracował nad wynalezieniem krzyżówki ludzi z małpami, jako idealnych żołnierzy lub robotników (silni, w miarę inteligentni, posłuszni). Trofim Łysenko – facet, który na prawie pół wieku zamroził rosyjskie nauki biologiczne. Był niedouczonym chłopem, więc chciano go pokazać jako tryumf nad burżuazyjną nauką; w 1938 r. został przewodniczącym Rosyjskiej Akademii Nauk Rolnych. Zakazał genetyki, uważał, że pomarańcze mogą rosnąć na Syberii, tylko „muszą się przyzwyczaić”, a rośliny z tego samego gatunku nie konkurują ze sobą, więc można je sadzić/siać dowolnie gęsto. Harry Harlow – zaczął od badań nad deprywacją maternalną (zdjęcie małpiątka przytulonego do sztucznej matki – w dzieciństwie czytałam książkę popularnonaukową „Słonięta, małpięta, uczucia i plusz” i tam było o takich eksperymentach). W 1971 r. stracił żonę, co – jak ujął prowadzący – „negatywnie wpłynęło na komfort psychiczny wielu małp na świecie”. Harlow zaczął odbierać małpom noworodki i hodować je w całkowitej izolacji, po czym sprawdzał, jak to wpłynie (u tych, które przeżyły) na ich zdolności społeczne (były odrzucane przez stado, czasem zabijane) i rodzicielskie (małpy zapładniał siłą, bo nie przejawiały zainteresowania seksem; kiedy rodziły dzieci, traktowały je jak zabawki albo jedzenie). W latach 70. ruch praw zwierząt zyskiwał na sile i w końcu zakazano mu tych eksperymentów. Josef Mengele i jego japoński odpowiednik dr Shiroshi – testy broni biologicznej, zarażanie ludzi chorobami, wiwisekcje. Japończyka uwolnili Amerykanie w zamian za wyniki prac m.in. nad dżumą. Siergiej Brujkonienko podłączał odcięte głowy psów do sztucznego płucoserca. Obejrzeliśmy filmik, gdzie taki łeb reaguje na bodźce, strzyże uszami, oblizuje się. Rosjanin chciał znaleźć metodę obejścia uszkodzonego układu krwionośnego. Był to sensowny wkład w naukę. Vladimir Denikow poszedł dalej i odcięte głowy przyszywał innym psom. Efekty mogły żyć nawet kilka miesięcy. Głowy były podłączone tylko do układu krążenia i oddechowego, nie mogły jeść. W latach 50. w CIA był chemik nazwiskiem bodajże Gottlieb, który planował zabicie Fidela Castro za pomocą zatrutego cygara, wybuchających muszelek, zatrucia butów talem. Projekt MK Ultra opisany w filmie „Człowiek, który gapił się na kozy”. Interesowało go programowanie mózgów za pomocą LSD i hipnozy. Afera Wategate położyła kres badaniom, w procesie sądowym bronił się, że niczego nie pamięta… Oprócz poszczególnych osób Krzysztof omawiał też szalone teorie naukowe, na przykład fizjognomikę i frenologię. Scotland Yard w XIX w. miał tabele z rycinami twarzy różnych typów kryminalistów; jeżeli ktoś o odpowiednim wyglądzie był widziany w pobliżu miejsca zbrodni, to wystarczyło, żeby go skazać bez dalszych dowodów. W Australii frenologia doprowadziła do drastycznej dyskryminacji Aborygenów ze względu na budowę ich twarzy i czaszek. W XIX wieku, kiedy upowszechniła się prasa, amerykański dziennik opublikował cykl artykułów o ludziach-nietoperzach z Księżyca, ilustrowany rycinami pejzaży i istot, które pewien astronom rzekomo zobaczył przez teleskop. W końcu astronom się dowiedział, co wypisują, i zaprotestował, więc w kolejnym odcinku gazeta napisała, że niestety pozostawiony na słońcu teleskop zadziałał jak soczewka i laboratorium spłonęło. Pomysł z mieszkańcami Księżyca był zaczerpnięty z opowiadania Poego, które uważane jest za jeden z pierwszych tekstów SF. Następną fałszywkę dla New York Sun Poe napisał sam. Edmund Halley: teoria Ziemi jako koncentrycznych kul, taka matrioszka. Na każdej kolejnej wewnętrznej kuli też żyją cywilizacje, jako oświetlenie mają świecący gaz, który wycieka przez dziury na biegunach i stąd zorze polarne. Wierzono w to jeszcze w XIX wieku. W 1964 r. ukazała się książka o pustej Ziemi: autor twierdził, że latające talerze to pojazdy mieszkańców środka. Teoria przenicowanej Ziemi: znajdujemy się w środku kuli. Tworzono całe teorie matematyczne i fizyczne mające udowodnić możliwość, że cały WSZECHŚWIAT jest w środku tej kuli. Stowarzyszenie Płaskiej Ziemi liczy ok. 3000 osób. Dowodem na płaskość Ziemi ma być flaga ONZ, która „odwzorowuje jej realny wygląd”. Prelekcja Ignite i Anneke z poradami dla początkujących pisarzy składała się głównie z wypowiedzi Ignite. Szefowa naszego działu literackiego nareszcie przyznała oficjalnie, że teksty odrzucone przez „Esensję” publikowano w „Nowej Fantastyce”. Następnie przedstawiała najbardziej typowe błędy początkujących, na przykład opisywanie mnóstwa nieistotnych szczegółów. Jeżeli autor wymienia, że wędrowiec miał w sakwie chleb, suszone mięso, ser i jabłka, to jest OK, ale jak zaczyna się rozwodzić nad wyglądem liści, gałęzi i sęków jabłoni, z których te jabłka zerwał, to gorzej. Przeczytała fragment nadopisowego tekstu o tym, jak do sali szpitalnej wchodzi pielęgniarka niosąca leki. Potem dyskutowaliśmy, które elementy można usunąć: na przykład jeżeli piszemy, że włosy miała spięte w kucyk, to nie trzeba pisać, że z tyłu, i nie trzeba pisać, że były półdługie, bo gdyby były krótkie, to nie dałyby się spiąć, a gdyby były długie, to nie byłby to kucyk, tylko koński ogon. Wystarczą odpowiednio dobrane słowa-klucze, a czytelnik zwizualizuje sobie resztę. |
„Dla urozmaicenia zobaczyliśmy bitwę na torebki z Latającego Cyrku Monty Pythona, a także scenę ataku na Minas Tirith, dla uzmysłowienia, jak w oczach starożytnych Europejczyków mogły wyglądać słonie. Swoją drogą, na historycznych rycinach, które chłopcy pokazywali, też rozmiary słoni były mocno przesadzone. Zdaje się jednak, że bardziej przydały się europejskie zwierzęta domowe: w jednej z bitew Hannibal popędził na przeciwnika dwa tysiące wołów z płonącymi pochodniami na rogach.
„Rakiety wybuchły i przed okrętem zajaśniały dziesiątki małych słonic”.”
Biedne słonice.
„Zanotowałam tylko, że w 1764 r. zrobiono jakiś spis, który wykazał 15 000 prostytutek w Warszawie, potem znudzona wyszłam.”
15 000? Czyli 100% populacji płci żeńskiej? Na pewno chodziło o Warszawę a nie Sodomę?
„Ciekawą prelekcję o kobietach w SF miał kiedyś na Falkonie dr Frelik, wyróżnił tylko cztery typy (młodsza siostra, piękność w opałach, singielka-naukowiec, żona), ale on mówił o SF do lat 70. mniej więcej.”
Cóż, wtedy panował paternalizm.
„Aneta Jadowska stwierdziła, że kobieta może służyć do spowalniania akcji, jeśli np. wepchniemy ją bohaterowi do łóżka.”
Na szczęście obecnie dorżnięto już wszystkie szowinistyczne świnie i autorkom wreszcie wolno to, o czym dawniej mogły jedynie marzyć, czyli osadzać swoje bohaterki w roli spowalniacza akcji seksem.
W badaniach socjologicznych próba nie zawsze musi być reprezentatywna. Oprócz badań idących na ilość (patrz: ankiety), gdzie faktycznie trzeba przebadać dużą ilość respondentów są badania jakościowe (które skupiają się na wyciągnięciu z badania różnych informacji, a nie tylko szeregu odpowiedzi a, b, c). I to właśnie badania jakościowe przeprowadzałem. Stąd tylko 20 wywiadów.
Co do mówienia nie wyraźnie- nie każdy człowiek jest idealny, ale nie powinno się z tego powodu go piętnować.
A prelekcja była o fanach z fanklubów, bo mówiłem świecie społecznym fanów gwiezdnych wojen. A patrząc na fandom przez pryzmat teorii Anzelma Straussa o światach społecznych to właśnie fani działający w fanklubach są tym co badałem.
Więc po pierwsze słuchać uważnie prelegenta, a po drugie nie wymądrzać się na tematy, o których nie ma się pojęcia.
Czy Magda Kozak była pierwszą Polką w stanie nieważkości? Ilu mężów zabiła Lukrecja Borgia? Kto pomógł bojownikom Bundu w starciu z carską policją? I wreszcie zdjęcie jakiego tajemniczego przedmiotu pokazywał Andrzej Pilipiuk? Tego wszystkiego dowiecie się z poniższej relacji z lubelskiego konwentu StarFest.
więcej »Długie kolejki, brak podstawowych towarów, sklepowe pustki oraz ograniczone dostawy produktów. Taki obraz PRL-u pojawia się najczęściej w narracjach dotyczących tamtych czasów. Jednak obywatele Polski Ludowej jakoś sobie radzą. Co tydzień w Teleranku Pan „Zrób to sam” pokazuje, że z niczego można stworzyć coś nowego i użytecznego. W roku 1976 startuje rubryka „Praktycznej Pani”. A o tym, od czego ona się zaczęła i co w tym wszystkim zmalował Tadeusz Baranowski, dowiecie się z poniższego tekstu.
więcej »34. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi odbywał się w kompleksie sportowym zwanym Atlas Arena, w dwóch budynkach: w jednym targi i program, w drugim gry planszowe, zaś pomiędzy nimi kilkanaście żarciowozów z bardzo smacznym, aczkolwiek nieco drogim pożywieniem. Program był interesujący, a wystawców tylu, że na obejrzenie wszystkich stoisk należało poświęcić co najmniej dwie godziny.
więcej »GSB – Etap 21: Stożek - Ustroń
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 20: Węgierska Górka – Stożek
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 19: Hala Miziowa – Węgierska Górka
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 18: Markowe Szczawiny – Hala Miziowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 17: Hala Krupowa – Markowe Szczawiny
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 16: Skawa – Hala Krupowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 15: Turbacz – Skawa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 14: Krościenko nad Dunajcem - Turbacz
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 13: Przehyba – Krościenko nad Dunajcem
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 12: Hala Łabowska - Przehyba
— Marcin Grabiński
I gwiazdka z nieba nie pomoże, kiedy brak natchnienia
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Tajemnica beczki z solą
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Serializacja MCU
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Półelfi łotrzyk w kanale burzowym
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Zwariowane studentki znów atakują
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Transformersy w krainie kucyków?
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Płomykówki i gadzinówki
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Jedyna nadzieja w lisiczce?
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Ken odkrywa patriarchat, czyli bunt postaci drugoplanowych
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
A co to jest "gżdacz"?